Skocz do zawartości
Forum

Mam dorosłe dziecko


Gość ojciecsyna

Rekomendowane odpowiedzi

Gość ojciecsyna

Jestem ojcem syna, który ma 26 lat. Nie mam już sił do niego! Syn zachowuje sie niedojrzale jak na swój wiek, rozmowy, tłumaczenia nic nie pomagają, ja mówię, on kiwa głową, potakuje, ale i tak za kilka minut zapomina, co do niego mówiłem i wydaje się, że po prostu nie słucha mnie, że udaje, ze słucha w danej chwili. Całymi dniami siedzi w domu, interesuje go tylko telewizja, komputer i lodówka. Ma straszny bałagan w pokoju, gdy na niego nawrzeszczę, to posprzata, ale gdy np. wyjeżdżam z pracy w delegację, to żona sprzata, bo on absolutnie tego nie zrobi, będzie talerzyki na podłodze układał, ale ich do kuchni nie odniesie! Ubrania nie odłoży, a rzuci w kąt! O wszystkim trzeba mu przypominać, trzeba mu przypominać, że dziadka urodziny są, żeby złożył życzenia, bo on oczywiście nie zrobi tego. Zachowuje się jakby w ogóle nie obchodzili go inni, świat i życie, tylko ten pokój, komp i telewizor. Nie ma i nigdy nie miał znajomych. Od dziecka był nieśmiały i lubił spędzać czas sam (jest jedynakiem), na podwórko nigdy nie wychodził, gdyż nie lubił. Obecnie jest otyły. Skończył szkołę średnią, gdyż go pilnowaliśmy z żoną, inaczej nawet do szkoły by nie wstał, bo nie chciałoby mu się. Od siebie nic nie zrobi, trzeba nim kierować. Obecnie jest zarejestrowany w urzędzie pracy. Wczesniej miał dwa staże po pół roku z UP, ale pracodawcy nie chcieli go zostawić na etacie, gdyż nie wykazywał chęci pracy- zupełnie jak w domu, brak inicjatywy z jego strony. Oczywiście, dla niego to lepiej, bo ubolewał, że rano musiał wstawać przez to. Dziewczynami się interesuje, ale tak dziecinnie jeszcze, podrywa jak nastolatek i w każdej poznanej internetowo lub na stażach widzi obiekt westchnień, nagabuje ją sms- ami, chodzi z ataką wtedy jak piesek, a potem zmienia obiekt westchnień. Oczywiście, żadna go nie chce. Po pierwszym poznaniu osobiście kobiety urywają kontakt. On jest bardzo przystojny mimo otyłości, ale kobiety najwidoczniej zraża jego zachowanie. Mojej żonie wcale to tak nie przeszkadza! Czasem wydaje mi się, że ona chciałaby,m by syn był z nami wiecznie w domu, by rodziny nie miał. Widzę, że często jak syn mówi, że jakąś poznał to ona zaczyna mu obrzydzać, że jest bardzo wartościwoy, że ma pamiętać, ze go na lepszą stać itp. tak, jakby się bała, że syn może chcieć innego zycia! Oczywiście zaprzecza, gdy ją o to pytam. Żona w dzieciństwie i młodszych latach syna ogromnie rozpieszczała, do dziś tak robi, gdy on tylko wspomni, że zjadłby sobie chipsy, to ona natychmiast ubiera się i leci po chipsy do sklepu!!! Ja jestem temu przeciwny, ale żona nie widzi problemu! W ogóle żona nie dostrzega tego problemu ze synem, jego zdziecinnienia, braku odpowiedzialności, teściowie także, nadal jedynego wnuka rozpieszczają, dają mu kieszonkowe co miesiąc, a on wydaje je na alkohol i słodycze, gdyż popijać sobie w domu też lubi, zajada to słodyczami i papierki rozsypuje wokół siebie, za co mu kiedyś wywaliłem kosz na śmieci na głowę- ku przerażeniu żony. Ja już zwyczajnie nie mam siły, starałem się wychowywać go inaczej, ale on zachowuje się jak nastolatek we wczesnej fazie rozwoju, choć ma prawie 195 wzrostu i wygląda jak zwyczajny dorosły chłop z rozumem dziecka. Doradźcie coś, bo czasem już nie wytrzymuję!

Odnośnik do komentarza

Zacznij od stanowczej rozmowy z żoną i teściami. Spróbuj uświadomić żonie, że swoim postępowaniem niszczy przyszłość syna.
Daj sobie spokój z bajzlem w jego pokoju, lubi siedzieć w chlewie, niech siedzi, ale egzekwuj porządek w innych częściach mieszkania i zabroń żonie sprzątania po nim.
Od lodówki go nie odetniesz, póki z Wami mieszka, ale nie powinien dostawać ŻADNYCH pieniędzy, na ubrania, kosmetyki (mydło i szampon znajdzie w domu), czy inne przyjemności, żadnego kieszonkowego.
Wiadomo, że z domu go nie wyrzucicie, ale ograniczcie się do podstawowych potrzeb; dach nad głową, pożywienie, ubrania może donosić te, które ma.
Nie wiem jakie masz możliwości zmuszenia go do uzupełnienia wykształcenia, ale głównym problemem jest dogadanie się, wymuszenia na żonie twardej postawy wobec syna.

Odnośnik do komentarza

26 lat to trochę za późno na wychowywanie syna. On jest dorosłym facetem, który przywykł do tego, co "serwowała" mu jego rodzina - Ty jako ojciec, który biernie przyglądałeś się całej sytuacji z incydentami przebłysków, że coś jest nie tak, nadopiekuńcza matka, która we wszystkim wyręczała i wyręcza syna, no i dziadkowie, którzy również rozpieszczają jedynego wnuka. Dlaczego syn ma się zmieniać, skoro mama mu nadskakuje, ma wyprane, ma jedzenie, dach nad głową, o pieniądze nie musi się martwić, rachunki rodzice zapłacą? On jest przyzwyczajony do status quo i skoro do tej pory nie przejął inicjatywy, by coś zmienić w swoim życiu, to obawiam się, że będzie mu już trudno. Uważam, że w obecnej sytuacji naprawdę przydałaby się Wam terapia rodzinna, bo problem tkwi nie tylko w dziecku - Waszym synu - ale także w matce, która trzyma syna pod kloszem i udaremnia mu wysiłki w kierunku usamodzielnienia się, w Tobie jako ojcu, który trochę za późno zareagował na całą tę sytuację. Rozważcie udział we wspólnej terapii. Zrzucanie na siebie wzajemnie winy w niczym Wam nie pomoże, za to wspólna praca w jednym kierunku może zdziałać cuda. Pozwólcie dorosnąć własnemu dziecku. Jak on ma wziąć za siebie odpowiedzialność, skoro Wy mu nie pozwalacie tak naprawdę być odpowiedzialnym, bo wszystko sami za niego "załatwiacie"? Pozdrawiam i życzę powodzenia!

Odnośnik do komentarza
Gość ojciecsyna

Ja walczę z tym wszystkim od lat! Gdy syn była mały i trochę starszy, to w domu nie potrafilismy dojśc do porozumienia, miałem przeciwko sobie teściów i żonę, teściowie mieszkają niedaleko, więc praktycznie cały czas mieli kontakt z wnukiem, zajmowali się nim, gdy my pracowaliśmy do południa. Później, gdy syn poszedł do szkoły, rola teściów ograniczyła się, ale i tak mięliśmy ich praktycznie każdego dnia u siebie w odwiedzinach u wnuka. Proponowałem już lata temu żonie terapię, ale ona nie widzi problemu, twierdzi, że ja mam coś z głową i sam powinienem iść na terapię, że jestem wyrodnym ojcem, który, gdy syn skończył 18 lat i szkołę przestał go finansować. Ja ze swoich pieniędzy nie daję mu nic! Ubrany chodzi lepiej niż ja, gdyż mamusia co chwilę kupuje mu markowe ciuchy. On nawet sam sobie nie wybierze, co mama kupi, jest ok. Nawet buty mu żona kupuje! Ja nie przykładam do tego ręki, nawet na urodziny nic mu nie dałem, powiedziałem, że jak zobacze, że wykazuje jakąś inicjatywę, by zatroszczyć się o siebie i o własną przyszłość, to i ja zmienię stosunek do niego. Oczywiście jestem przez to zakałą rodziny teraz i chytrusem,. który własnemu dziecku żałuje. Ale to nie żałowanie, a próba nauczenia go, ze w tym wieku powinien wreszcie być samodzielny. Od lat o to walczyłem, od małego, chciałem syna inaczej wychować, ale udaremniali mi to żona i teściowie.

Odnośnik do komentarza
Gość ojciecsyna

Syn jest w ogóle niezainteresowany życiem, nawet członkowie rodziny nie mogą się z nim dogadać, jest bardzo dziki, gdy np. na urodzinach ktoś chce z nim podjąć rozmowę, to on nawet nie patrzy na tego kogoś tylko odpowiada "tak" lub "nie" albo "yhmm", po prostu widać, ze ignoruje ludzi, ich sprawy. Jedynie porusza tematy, które dotycza jego i jego spraw, o tym normalnie rozmawia, ale gdy ktoś zaczyna opowiadać o sobie, pyta go o zdanie lub radę to po prostu widać, ze jego to nie obchodzi, odpowiada na odczepnego. Jest strasznym egoistą, gdy przychodza goście i na stole leży 5 kawałków ciasta, to on wyjdzie z pokoju i weźmie sobie te 5 kawałków- bez skrępowania, nie pyta, czy ktoś też chce. Przyszła ciocia, nas nie było chwilowo w domu, miał ją ugościć i poczekać z nią na nasz powrót, my wracamy, a on tę ciocię trzyma w przedpokoju! Nawet jej dalej nie zaprosił, nie mówiąc już o poczęstowaniu czymkolwiek. Gdy ciocia wyszła zrobiłem mu cały wykład na temat kultury, byłem wściekły. Żonie się to jego zachowanie wtedy też nie spodobało, ale powiedziała dwa słowa, że mógł ją zaprosić dalej, ze nie myśli i to wszystko. Takich przykładów jest masa!

Odnośnik do komentarza

Rodzina zrobiła mu wielką krzywdę,widać ,że żona jest osoba dominującą w tym związku ,nigdy nie miałeś wiele do powiedzenia i takie są skutki,
ja Ciebie nie obwiniam ,bo po prostu jesteś jaki jesteś ,nie każdy ma siłę przebicia,
dlatego teraz nic nie jesteś w stanie zrobić,żona widać wie lepiej i nie zgodzi się na żadne Twoje sugestie,syn do pracy nie pójdzie,bo nie musi pracować ,dopóki żona go finansuje,
można powiedzieć,mamusia wychowała kalekę synusia...

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza
Gość ojciecsyna

Tak, żona jest osobą dominującą, uważa, że tylko ona ma zawsze rację, inne zdanie niż jej jest natychmiast traktowane jak atak na nią. Nikt nie może mieć innego zdania, podważać jej racji, gdyz obraża się wtedy, kłóci. Syn nie miał i nie ma żadnych kolegów- jest całkowicie aspołeczny- od dziecka. Gdy był młodszy to woziłem go do dalszej rodziny, gdzie było kuzynostwo w wieku zbliżonym do niego. Pobawił się trochę i tyle, u nas na osiedlu nigdy nie wychodził na podwórko, aż go czasem wyganiałem, ale szybko wracał. Nie potrafił nawiązywać kontaktu z innymi dziećmi, bawić się z nimi. W szkole także przez lata podstawówki, gimnazjum i technikum nie miał znajomych i kolegów. Gdyby miał pracę to napewno by pracował, gdyż na staże z UP chodził, siedział tam po 8 godzin, zarabiał na tym i wszystko wydał na gry komputerowe! Po stażu nie zostawiali go, gdyż był bierny, nie komunikatywny. Pracował w biurze pełnym ludzi, ale do nikogo się nie odzywał, nie wykazywał inicjatywy pracy, robił tylko to, co mu zlecili, nic od siebie, a miał współpracować z zespołem, być kreatywny. Dlatego pracodawcy po stazu go nie zostawiali! A też była sytuacja, że po ostatnim stazu pracodawca poprosił go do siebie i spytał "to co, chce pan z nami pracować?Bo zwolniło się jedno miejsce" A syn odparł na to: " Nie wiem..." NO i jak ktokolwiek ma go zatrudnić do umysłowej pracy?! A o fizycznej słyszeć nie chce, gdy dostawał oferty z UP pracy fizycznej to szedł do danego pracodawcy tylko po pieczatkę, na pytanie, czy chce pan pracować odpowiadał, ze nie, tamten dawał mu pieczątkę, że go nie zatrudni i ten znowu z powrotem do UP i tak miesiące mijają! Tak, syn ma zainteresowania- jest to komputer i ciągłe granie oraz telewizja- czyli tak, jakby nie miał żadnych zainteresowań. Próbowaliśmy z zona zarazić go jakąś pasją, gdyż mamy tego sporo, ale jego nic nie interesuje prócz tych dwóch wczesniej wymienionych rzeczy. Jego kuzynka ma koleżankę, która chciała się z nim zaprzyjaźnić, jest bardzo aktywna fizycznie, chciała go wyciągnąć na rower, na rolki, już był zdecydowany się poświęcić i z lekką niechęcią, ale iść, co zepsuła żona! Gdy tylko dowiedziała się, ze chce iśc z kobietą, to natychmiast mu totalnie to obrzydziła, zaczęła obrażac osobę, której w ogóle nie zna. Oczywiście, syn był najszczęsliwszy wtedy, bo miał wymówkę, żeby nie iść na ten rower- z uśmiechem powiedział jej przez telefon, że mama kazała mu w domu zostać! Ja byłem wściekły, on obrasta w tłuszcz, żona każe mi się nim zajmować jak dzieckiem, do mnie ma pretensje, ze jako ojciec powinienem się zająć synem i mu czas fizycznie organizować, a nie, żeby to obcy robili! Powiedziałem żonie, że to nie jest dziecko, że on ma uczyć się kontaktu z kobietami, mężczyznami i znimi spędzać czas, a nie z tatusiem- jak przedszkolak! Oczywiście, żona stwierdziła, że syn ma we mnie niewłasciwe wzorce i przeze mnie jest otyły, gdyż nie dbam o jego kondycję fizyczną! A ona sama mu każdego dnia miski słodyczy pod nos podsuwa, oranżady słodkie pije litrami, ale ona tego nie widzi, ważne, że on tego nie zrzuca, a nie zrzuca, bo ojciec go nie zabierze poćwiczyć! Dzień syna wygląda tak, że wstaje ok 13:00,l włacza komputer, bierze z lodówki coś do jedzenia i całymi dniami na zmianę- od komputera na telewizor i odwrotnie. Później my przychodzimy z pracy- najczęsciej żona wcześniej i gotuje, ale zazwyczaj to, co syn sobie życzy- jak w restauracji! Syn jest okropny z jedzeniem! Nie zje normalnej zupy, on lubi dania typu tortilla itp. jakieś pizze, hamburgery, więc ja albo żona gotujemy sobie normalnie, a żona jemu hamburgery lub pizzę robi. Jechac z nim do rodziny to koszmar! On nie zje tego, tamtego, prosi ciotki, by mu kupiły kiełbaski tej firmy na kolację, bo innej firmy nie zje, nie zje zwykłej bułki, musi dostać kajzerkę. Przez co do rodziny zabieramy mu to jego żarcie, żeby nie narażać budżetu jego wujków i ciotek. Ja się boję, że on w końcu pozna kobietę, która się w nim zakocha z wzajemnością, a on- taki nieodpowiedzialny nie będzie zdolny nawet rodziny założyć i utrzymać lub, że kobieta przyleci do nas z pretensjami, jak go wychowaliśmy. Ja od tego umywam ręce- powiedziałem żonie! Chciałem wychować go na normalnego faceta, męskiego faceta, zaradnego, samodzielnego, ale skutecznie mi to żona i teściowie utrudniali i zarzucali brak serca do dziecka, gdyż nie chciałem spełniać każdej jego zachcianki i mówiłem mu "nie".

Odnośnik do komentarza

Mam w rodzinie kilku takich samych chlopakó w podobnym wieku może troszkę starszych.
Uzaleznienie od komputera a reszta to tylko objawy.

Choćby miał możliwość prowadzenie normalnego życia to mając wybór życie czy komputer /Word Of Warcraft czy inna gra mmo/ to zawsze wybierze komputer.

Poza tym czy widzisz w tym momencie rodzine Twojego syna gdy Głowa rodziny nie pracuje i spędza całe życie odwrócony plecami do żony i dzieći grając w gry?

Odnośnik do komentarza
Gość cytrynowa babeczka

Ojciecsyna napisałeś:
...od dziecka był nieśmiały...
lubił spedzać czas sam ....
nigdy nie miał znajomych ....
...jest niekomunikatywny...bierny ...małomowny...
....od siebie nic nie zrobi,trzeba nim kierować...
....podrywa jak nastolatek...
Jest zdziecinniały,nieodpowiedzialny ....
.....zachowuje się jak dorosły chłop z rozumem dziecka ....
...jest bardzo dziki

Czy nigdy w życiu nie przyszło Ci do głowy żeby iść z tym dzikim dzieckiem do psychologa? Nie przyszło Ci do głowy żeby porozmawiać z pedagogiem szkolnym o jego zachowaniu,wtedy gdy chodził do szkoły?

Nie trzeba być specjalistą żeby dostrzec w zachowaniu Twojego syna jakieś problemy niedojrzałości psychicznej że tak to ujmę.
Nie można takich rzeczy zwalać tylko na rozpieszczanie syna przez żonę czy dziadków,czy na uzależnienie od kompa czy tv...Zona może własnie widząc to izolowanie się syna od innych,tę jego dzikość -jak to ujęłeś— zamiast wspólnie z Toba szukac pomocy u specjalisty ,rekompensowała synowi żle pojętą troską,nadopiekuńczością...
Moim zdaniem,przegapiliście sprawę a teraz zwalacie winę jedno na drugie.
Szukasz rady to moja brzmi:Idź/ idźcie z żoną do psychologa.
Powiedz dokładnie to co tutaj napisałeś,....no może bez tych wykrzykników bo mowisz o swoim dziecku a nie złym sąsiedzie który " umila" Ci życie.
Powodzenia.

Odnośnik do komentarza
Gość ojciecsyna

Chciałem i to nie raz prosić psychologa o pomoc, gdy był młodszy, ale żona się nie zgadzała, mówiąc, ze jest całkowicie zwyczajnym dzieckiem, tylko inteligentniejszym od innych dzieci i on nie będzie kopał piłki, ganiał się z dzieciakami po podwórku, że mam problemów nie wyszukiwać. Syn zawsze był taki dziki, gdyż matka go wszystkim straszyła! Wszyscy dla niej byli zawsze źli, koledzy nauczyliby syna złych rzeczy, więc mu wszystkich dookoła zawsze obrzydzała, straszyła, że go wykorzystaja, że ludzie są wredni itp. To samo jest teraz z kobietami- straszy go, że wszystkie sa złe, że dla niego kobieta nie dość, ze powinna byc ładna, to jeszcze majętna, żeby nie interesował się byle kim, bo on jest zbyt wartościowy, by mieć byle jaką kobietę, a byle jakie to są dla niej wszystkie! Nie powiem, mój syn ma o sobie bardzo wysokie mniemanie, wiele zawsze od otoczenia wymaga, uważa się za najmądrzejszego, bywa bardzo egoistyczny i narcystyczny. Kocham go, bo to mój syn, ale poległem wychowawczo- zupełnie! Gdybym sam go wychowywał, to robiłbym to zupełnie inaczej, a tak, żona praktycznie nie dopuszczała mnie do wychowania syna, zajmowały się nim tylko kobiety- mama i babcia, czasem też dziadek, ale ja i teść lub mój ojciec mieliśmy zawsze ograniczone możliwości, o mojej mamie nie wspomnę, gdyż ona jest zupełną przeciwniczką nadmiernego rozpieszczania wnuków. Kocha wnuki, stara się to okazywać, ale nigdy nie wyręcza w niczym, nie zagłaskuje wnuków na śmierć.

Odnośnik do komentarza

Proszę mi wybaczyć, ale przeczytałam wszystko i z tego wynika że bardziej niż pański syn to pańska żona ma problem ze sobą. Widzę tutaj obraz kobiety, matki która nigdy nie chce rozstać się ze swoim synem, nie wiem jakie stusunki są między państwem czyli panem i pańską żoną skoro ona tak kurczowo trzyma się syna. Myśle że żona powinna sie udać do specjalisty w pierwszej kolejności. Rodzice się starzeją, co jeżeli was zabraknie (a napewno keidyś tak sie stanie) syn będzie cierpiał 10 razy bardziej przy takim podejściu. Oczywiście syn też ma spore problemy ale wszystko zaczyna się od matki. Może ona ma jakieś problemy z przeszłosći ,przeżycia które sprawiają że zachowuje się tak a nie inaczej, dobrze by jej zrobiła wizyta u psychologa zawsze to inaczej porozmawiać z kimś neutralnym kto nie ocenia, inaczej niż z mężem, koleżanką czy rodziną. Lepiej też ograniczyć synowi dostęp do komputera i telewizora.

Odnośnik do komentarza

Nie można gorzej zepsuć dziecko, niż rozpieszczając je, będąc na każde jego zawołanie, skacząc wokół niego, ucząc, że wszystko mu się należy za nic itd. A Twoja żona zrobiła wszystko, by rozpuścić go do granic możliwości. To co wyprawia jest chore. Przerażające, że takich przypadków jest więcej, aż mi się te wątki przypomniały: https://forum.abczdrowie.pl/forum-psychologia/1389397,moja-kolezanka-jest-dziwna-matka https://forum.abczdrowie.pl/forum-psychologia/1177671,glosny-nadpobudliwy-i-klotliwy-syn,2 ,postawa Twojej żony pasuje szczególnie do tego pierwszego.
Mam nadzieję, że Twój syn nie będzie miał partnerki, zmarnował by jej życie zamieniając je w wegetację darmowej służącej, jedno co możesz zrobić to lojalnie ostrzec taką która by się nim zainteresowała przed zrujnowaniem sobie przyszłości. W tym przypadku spadł by na taką osobę kolejny ciężar w postaci toksycznej teściowej, bo Twoja żona zachowuje się jak pierwsza kandydatka do tego, szczególnie z tą histerią w reakcji na planowaną przejażdżką syna na rolkach z OBCĄ KOBIETĄ. Więc miała by dwa koszmary w jednym, można powiedzieć.
On już ma 26 lat, sporo nie wiem czy wszystko da się odkręcić, słyszałam, że jak przez długi czas, np rozpuszczając dziecko, pozbawi się je całkowicie empatii, to na pewnym etapie jest to nieodwracalne. Co ciekawe, ponoć wszystkie inne negatywne skutki błędów wychowawczych można naprawić.
Twoim błędem było to, że dałeś się żonie podporządkować, to nie jest normalna sytuacja, mimo tego, że dominującej osobie ciężko jest się przeciwstawić. Powinno być tak, że Twoje zdanie jest tak samo ważne jak jej, ale tutaj od początku było zupełnie inaczej, więc na wychowanie syna nie miałeś praktycznie wpływu.
Myślę więc, że jedyne co można teraz zrobić, to starać się wychodzić spod jej pantofla, a także stopniowo uniezależniać syna od jej wpływu. Nie mógł byś go zabierać np na wycieczki rowerami? Jego forma i samopoczucie by na tym zyskały, może między Wami zaczęło by się zawiązywać jakieś porozumienie, stopniowo to Ty byś mógł się stać dla niego autorytetem. I na przykład jakbyś go przekonał do zdrowej żywności, to potem żona chcąc nie chcą by się na to przestawiła, po przecież ona gotuje to co on chce. Z czasem taki pozytywny wpływ mógłby się rozciągnąć na myślenie o innych, zaradność, i kto wie jakie jeszcze rzeczy. Także podsumowując, to jest według mnie najlepsza opcja, Twoje wyzwolenie się spod dominacji żony, i wyzwolenie syna spod jej zaborczości poprzez zacieśnienie z nim kontaktu i pozytywne wpływanie na niego dzięki temu. Bo żona w ogóle nie widzi problemu i nie chce go widzieć, Ty sobie coś ubzdurałeś według niej, Ty powinieneś się leczyć, więc najwyraźniej ciągłe pertraktacje z nią nie mają sensu.

Odnośnik do komentarza
Gość ojciecsyna

Chcę spędzać z synem więcej czasu, ale syn nie chce! On twierdzi, ze chciałby być w związku i z partnerką robić te wszystkie rzeczy- czyli właśnie jazda na rowerze, rolkach. On juz nie za bardzo chce z rodzicami spędzać czas. Ostatnio znów poznał jakąs dziewczynę przez internet, ale ona chyba się przestraszyła po tym jak on cały dzień do niej wydzwaniał, oczekiwał kontaktu przez całą dobę. W końcu po kilku dniach ona przestała odbierać jego telefony, nawet nie zdążyli się spotkać osobiście. Syn się wczoraj wazył- on ciągle przybiera na wadze- i to szybko. Je ogromnie dużo, najwięcej z naszej trójki. Myślałem, zeby mu ograniczyć słodycze, bo sam narzeka, że już się w spodnie ulubione nie mieści, ale nie przystopuje z tymi słodyczami, chipsami i słodkimi oranżadami, których wypija po kilkla litrów dziennie. On przejada pół mojej pensji (jak sobie ostatnio policzyłem). Kilka dni temu już dałem za wygraną, bo nie miałem siły! Mięliśmy awarię rury w ścianie w łazience. Powiedzieliśmy mu z zoną, by wziął telefon i zadzwonił po robotników, gdyż my idziemy do znajomych z wizytą. On stwierdził, ze nie zadzwoni, bo mu głupio, że się wstydzi itp. Wręczyłem mu telefon i powiedziałem kategorycznie, że ma zadzwonić, podać adres i powiedzieć, że pękła rura w ścianie i woda kapie, a on, że nie zadzwoni. Wyszlismy, mysleliśmy, że zadzwoni, no przecież woda wciąż kapała. Wrócilismy późnym wieczorem, oczywiście- nie zadzwonił. Na kolejny dzień była awantura- znów kazałem mu dzwonić, wydzierałem się już na niegoi, ale on kategorycznie odmawiał, bo on się wstydzi, bo on nie umie i nie chce. Walki trwały 3 dni, a woda kapała. W końcu zadzwoniłem sam, gdyż nie dało się go zmusić, by głupi telefon wykonał! On nic nie potrafi sobie załatwić, nawet do lekarza rejestruje i chodzi z nim żona, bo jak jest chory, to sam by się nie zarejestruje, bo trzeba mówić w rejestracji lub telefonicznie się rejestrujac i umarłby, ale nie poszedł.

Odnośnik do komentarza
Gość ojciecsyna

W przyszłym miesiacu syn rozpoczyna kolejny staż z UP, więc znów będzie miał zajęcie, no i zarobek. Ubolewam jedynie nad tym, że on po stażach nie zostaje w danym miejscu pracować, że pracodawca nie chce go przyjąć i znów ląduje bez pracy i zajęcia.Jego samego jakby nie interesuje to, co stanie się po odbyciu stazu. Nie interesuje go to, czy go zostawią, czy nie. On wydaje się, że w ogóle mało przezywa, tak, jakby go życie wcale nie obchodziło, tylko pełna lodówka i dostęp do telewizji i internetu

Odnośnik do komentarza

To całe szczęście że ta dziewczyna się wycofała, uniknęła tego losu o którym pisałam wcześniej:

franca
zmarnował by jej życie zamieniając je w wegetację darmowej służącej, jedno co możesz zrobić to lojalnie ostrzec taką która by się nim zainteresowała przed zrujnowaniem sobie przyszłości. W tym przypadku spadł by na taką osobę kolejny ciężar w postaci toksycznej teściowej, bo Twoja żona zachowuje się jak pierwsza kandydatka do tego, szczególnie z tą histerią w reakcji na planowaną przejażdżką syna na rolkach z OBCĄ KOBIETĄ. Więc miała by dwa koszmary w jednym, można powiedzieć.

Ale to jest jeszcze gorsze że szuka sobie partnerki, co on mógłby jej zaoferować?? Nie sądzę żeby się nad tym zastanawiał, myślę że go to nie obchodzi. To potwierdza jego roszczeniową postawę, ale też znaczy, że próbuje wciągnąć w to następną osobę. Nie sądzę żeby uczciwie informował przez internet o tym że jeśli chodzi o prace domowe to nie można na niego liczyć.
Z tym psychologiem możesz spróbować zrobić tak że sam do niego pójdziesz i opiszesz dokładnie całą sytuację, może Ci podpowie, jak przekonać żonę do wizyty.
Generalnie ciężka sprawa, długo to wszystko się ciągnęło i daleko zaszło, ciężko teraz będzie to odkręcić, wyprostować.

Odnośnik do komentarza

Franca przeciez tutaj ewidentnie widac ze ojca a tym bardziej matki NIE OBCHODZI to ze( jezeli wogole ktos bedzie chcial sie z takim zwiazac) dziewczyna bedzie miala gehenne z takim....ich interesuje tylko "pozbycie sie problemu"...dlatego wogole nie odpisal ci na to co napisalas o ewentualnej partnerce syna tylko zaczal pisac o cieknacej wodzie.

Odnośnik do komentarza
Gość ojciecsyna

Mnie to obchodzi, bo chciałbym, by mój syn założył rodzinę, był ojcem. Mam jeszcze nadzieję, że może związek go zmieni. Że pozna kobietę i wtedy zacznie myśleć inaczej- dojrzalej.Piszę, że mam nadzieję, bo tak myślę tylko ja, żona nie widzi problemu, mówi cały czas, że taki wyjatkowo inteligentny, dobry i porządny chłopak nie może mieć byle kogo. Dla niej problem tkwi nie w naszym synu i tym, że on ma się zmienić, a tym, żeby znalazł kobietę odpowiednią, która go doceni, która mu dorówna. Zona traktuje naszego syna, jakby był wyjątkowy, doskonały. Każdy mój argument i próby rozmów o tym, jaki jest kończą sie tym, że żona zarzuca mi, że zamiast cieszyć się, że mam syna, który z kumplami nie łazi, który siedzi w domu i martwić się o niego nie trzeba, to ja wymyślam problemy na siłę. Zaproponowałem, by mu wynieśc telewizor z pokoju, żona się oburzyła, że chyba zwariowałem, że szykam dziury w całym. Dlatego mówię, że jedyna nadzieja jest w tym, że on kogoś znajdzie i dla tej osoby się zmieni i pod wpływem tej osoby po prostu dojrzeje.

Odnośnik do komentarza

~bubububu
Nie dojrzeje nie zmieni sie takie typy sie nie zmieniaja...jedynie zniszczy ewentualna partnerke..

Dokładnie.
Uczucie, zakochanie a postawa miłości to są dwie różne sprawy, z żadnego drugie nie wynika, więc gdy u niego pojawi się to pierwsze, nie sprawi to że pojawi się drugie, i rzeczywiście skończy się to strasznie, tym bardziej że tacy jak on przyciągają do siebie osoby z niskim poczuciem własnej wartości, zero troski o siebie, asertywności, własnego zdania itd.
Samo zakochanie to nie miłość, tego się właśnie uczy poprzez wychowanie, jak to nie zda egzaminu, to nie ma co liczyć na cud.

Odnośnik do komentarza

Wywal go na zbity pysk! To samo bylo z moim bratem! Moja matka nic nie robila w jego sprawie, tylko obiadek pod nos, kieszonkowe. Szlag mnie jasny trafial, az jednego pieknego dnia ten gruby ch.j dostal udaru mozgu i teraz nie ma wyjscia, matka musi mu nawet dupe myc, bo niepelnosprawny. Ale jemu to pasuje, bo juz nikt mu nad uchem nie gada, a on moze siedziec wpatrzony w komputer i usluge ma calodobowa. Skoro nie pracowal, nie przysluguje mu renta. Wszystkie oszczednosci poszly na jego rehabilitacje, a jemu i tak sie nie chcialo cwiczyc. Socjala jest 150 zl. Twoj syn jest doladnie na tej samej drodze.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...