Skocz do zawartości
Forum

Rodzina partnera odrzuciła mnie z powodu ateizmu


Gość codalejbedzie

Rekomendowane odpowiedzi

Gość codalejbedzie

Od pół roku spotykam się ze swoim partnerem- oboje mamy po 25 lat. W pewnym momencie postanowiliśmy, że oficjalnie powiemy o sobie swoim rodzinom. Moi rodzice ucieszyli się, jego rodzina także przyjęła mnie ciepło, ale trwało to tylko przez dwa miesiące. Ich stosunek do mnie diametralnie się zmienił, gdy partner powiedział im, że jestem ateistką. Wcześniej byli mili, zapraszali mnie na obiad itp. Jego rodzice i dziadkowie mieszkają w jednym domu, są ludżmi głęboko wierzącymi (jego ojciec mniej, ale on nic do mnie nie ma właśnie przez to). Gdy partner powiedział im o mojej niewierze, to zabronili mu mnie do siebie do domu przyprowadzać. nagle z ludzi przyjaźnie do mnie nastawionych zamienili się w nienawidzących mnie, choć przeciez nic im nie zrobię, jestem normalnym człowiekiem, a i jestem czasem uczciwsza niż niejeden katolik. Jego matka - osoba wykształcona, oczytana, stwierdziła, że jestem jakimś diabłem i że ona nie wyobraża sobie, by jej syn żył i spał z kobietą, z którą będzie mógł wziąć tylko ślub cywilny i że dziecko z nieprawego łóża będzie napiętnowane do końca życia, jako dziecko grzechu! Nie wiem, co robić w tej sytuacji, chciałam z nimi po prostu porozmawiać i prosiłam partnera, by umówił mnie w jakiś dzień do nich na kawę, że usiądziemy, porozmawiamy, ale oni zarzekli się, że nigdy się do mnie nie odezwą, że jestem zła do szpiku kości itp, że takie kobiety to zdradzają na lewo i prawio, popadaja w patologię, bo nie mają odpowiednich wzorców w postaci wiary. Oczywiście, to nie prawda, mam swoje wartości, jestem wierna, zawsze gotowa do poświęceń i pomocy, a jego matka, jako osoba wierząca pije o wiele więcej ode mnie- bo codzień czerwone wino, a ja tylko raz na kilka miesięcy kieliszka się napiję (nie lubię alkoholu). Co począć w tej sytuacji, na rozmowę nie mam szans, w jego rodzinie jestem już skończona i znienawidzona- tak partnerowi powiedziała jego babcia. Czy to ma sens w ogóle? Partner namawia mnie, że gdyby kiedyś przyszedł moment ślubu, to żebym po prostu uległa i zgodziła się na kościelny i do bierzmowania przed tym poszła, ja natomiast nie wyobrażam sobie tego, bo to byłaby obłuda z mojej strony- takie udawanie przed jego rodziną, że się nawróciłam i- co gorsza- branie ślubu, spowiedzi w instytucji, z którą się nie utożsamiam.

Odnośnik do komentarza

Jesteś w bardzo trudnej sytuacji,znając życie, nie pomoże tu żadna rozmowa z jego rodzicami,
chłopakowi też nie dadzą żyć,będą mu wiercić dziurę w brzuchu ,żeby cie zostawił,musiałby Cię bardzo kochać ,żeby związać się z Tobą wbrew woli rodziców,

Ty w tej rodzinie zawsze będziesz trędowata,niestety są tacy ludzie ,co nie akceptują, nie tolerują ateistów ,uważając ich za gorszych ,co oczywiście nie jest prawdą, jak sama zresztą o tym piszesz.

Chyba ,że Ty w imię miłości,zgodzisz się na sakramenty,wbrew sobie i będziesz udawała katoliczkę,
jak mówi chłopak,
muszę Ci powiedzieć ,że wiele osób tak robi.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

Chłopak musi wybierać między tobą, a rodziną. Nie sądzę, że oni "ci przebaczą" to, że Nie podzielasz ich wiary. To fundamentaliści podobni do tych islamskich, co podkładają bomby.
Jeśli weźmiecie ślub i nie odetniecie się od nich, to i tak zatrują wam życie.
Ciężka sytuacja, współczuję.

Odnośnik do komentarza

widzac co się często dzieje
teraz,mozna zrozumieć tych rodziców.
chociaż akurat robia coś zupełnie
wbrew temu co naucza Kościół
katolicki,w którym podstawą
jest szacunek dla każdego
ale wielu ulega bardziej
strachowi niż pozytywnym odczuciom i stąd wiara staje
się zupełnym swoim przeciwieństwem.
przekaż chłopakowi to co masz
do powiedzenia i niech może on pogada z rodzina jeśli mu zależy na
was.

Odnośnik do komentarza

a może zaciekawi cię to co jakiś
czas temu napisalem na temat ateizmu

ludzie teraz czują, że chcą być sami sobie bogami

a tak naprawdę jak wielcy jesteśmy?jak potężna jest wiedza i nauka naszej cywilizacji?

my dopiero przestaliśmy bać się lwa w puszczy i to jak jest daleko

potrafimy dolecieć najdalej na Księżyc,który widać gołym okiem

a Bóg?stworzył coś co ma wielkość miliardów a może tryliardow

lat świetlnych(ile to jest naszych lat?) i jeszcze więcej elementow z których się składa i które

są w nieustającym ruchu i zależności jeden od drugiego

to jacy z nas sa bogowie?

ledwo co panujemy nad przestrzenią wkoło,czasem bardzo małą

i już Bóg nam stal się zbędny,przestarzały,i wogle jest jakimś sztucznym pomyslem?

i tak mowi np.ktoś podobny w ubiorze do średniowiecznego pajaca i zajmujący

się czymś tak poważnym jak…ubrania…a cała masa innych upewnia go w tym

że jest on ich bogiem…przynajmniej na krótki czas i niezobowiązującym takim

Bóg musi mieć z nas niezły ubaw:)

a te miliardy lat świetlnych to spoko pokonamy…rowerem na który już teraz większość się

przesiada,tylko się będzie trzeba rozpedzić do ok miliona km na 3 s

i jakoś wydłużyć życie do miliardow lat i można Boga doganiać:)

Odnośnik do komentarza
Gość codalejbedzie

Nie wyobrażam sobie, bym uległa presji jego rodziny i udawała katoliczkę. Nawet, gdybym wzięła ślub jednostronny to i tak nigdy bym ich do siebie nie przekonała i nie miała wstępu do jego domu. On już próbował rozmawiać z rodziną, matka z babką powiedziały tylko, że ja ściągnę na niego nieszczęscie i na cały ich dom i oni nie mogą tego tolerować, bo własną rodzinę trzeba ratować za wszelką cenę. A jeżeli chodzi o ostatni komentarz, to ja wcale nie czuję się żadnym bogiem. Po prostu od wielu lat nie wierzę w boga, nie wierzę w teorię stworzenia przez niego świata itp. Byłam i jestem szczęsliwa bez religii i wiary. Ja również pochodzę z katolickiej rodziny, zostałam ochrzczona i wysłana do komunii, ale jako nastolatka już zaczęłam wiele czytać i zgłębiać swoją wiedzę, która wyparła teorie religijne wpajane mi przez rodzinę i katechetów. Przyznam, ze wczesniej wierzyłam ze strachu w boga, gdyż katecheci i księża straszyli nas w podstawówce i gimnazjum potępieniem i karą boska za niewiarę, więc nawet jako dziecko bałam się wątpić i zastanawiać, w obawie przed karą boską, o której tak mówiono. Później byłam starsza, zaczęłam to postrzegać inaczej, postanowiłam się uwolnić od tego jarzma, jakim była dla mnie narzucona religia, bo nigdy sama od siebie nie czułam tej religii, wszystkie postawy związane były tylko ze strachem przed karą. Ulżyło mi, gdy nie poszłam do bierzmowania i całkowicie odcięłam sie od katolicyzmu. Nie powiem, nigdy nie obrażam katolików ani ich wiary, jest wręcz przeciwnie- że to wielu katolików własnie mnie obraziło za niewiarę, choć ich wiara nakazuje im miłować swego bliźniego. Chcę być sama ze sobą szczęsliwa i nie wyobrażam sobie, by ktoś ponownie narzucił mi swój światopogląd i zmusił do wiary. Ja do niewiary nikogo nie zmuszam, mojemu partnerowi jest wszystko jedno, jaki miałby mieć ślub, nie przeszkadza mu moja niewiara. On wierzy, ale nie narzuca mi tego. Tylko nie wiem, czy nasz związek przetrwa, jeżeli rodzice szantażują go swoim wyklęciem z rodziny jeżeli nie zakończy ze mną znajomosci.

Odnośnik do komentarza

no tak zmuszając kogos do czegoś
i jeszcze strasząc z pewnością
nic dobrego się nie osiągnie.
ale co do wiary czy Bóg jest czy nie
i różnej lektury to jakbyś dokładnie
przeczytala mój wpis to by cię to
zastanawiło, chyba.
co do związku-to zależy jak mocno
się kochacie,

Odnośnik do komentarza
Gość cytrynowa babeczka

Wszystko o czym wiesz dowiedziałas sie od swojego partnera.Uniemozliwia Ci na wszelkie sposoby weryfikacje tego czego się dowiedziałaś...
Jako człowiek wierzący — powinien dązyć do zycia wg przykazań tego w którego wierzy.Natomiast jemu jest wszystko jedno jaki ślub weżmie,czyli wybierze Ciebie a odrzuci Boga.
Wiara w Boga do czegoś zobowiązuje i on jako człowiek wierzący/ nie można dzielic ludzi na głęboko wierzacych i wierzących .Albo się wierzy albo nie / powinien o tym wiedzieć.

A może po prostu woli zwalić na rodzinę niż powiedziec Ci prawdę, że slub cywilny nie wchodzi w grę.
To tylko takie moje spostrzezenia....

Ps. Znam kilku zatwardziałych ateistów ktorzy jawnie kpili z religii i ludzi wierzacych.Własnie pod wpływem lektury i własnych przemyślen stali się gorliwymi chrzescijanami którzy teraz dają swoje świadectwo na licznych spotkaniach z wątpiacymi,szukajacymi Boga...
Jak widzisz —szukanie prawdy może iść czasami w tę drugą stronę...

Odnośnik do komentarza

nie powinni Cię tak oceniać, to, czy ktoś wierzy w Boga powinno być jego indywidualną sprawą. Z jednej strony można zrozumieć postawę Matki, która ma swoje wzorce itd ale mówiąc, że jesteś diabłem i że nie będziesz wierna, chyba trochę przegina, poza tym nie powinna tak osądzać innych skoro jest taka wierząca :P
a co na to Twój Facet? z pewnością mu ciężko ale musi jakoś wyjaśnić sprawę bo na dłuższą metę nie wytrzymasz w takiej relacji

Odnośnik do komentarza
Gość cytrynowa babeczka

Doprecyzuje swoja wypowiedz zeby była bardziej zrozumiała.
...jeśli zdecyduje się na ślub cywilny to wybierze świadomie zycie w grzechu.Twoja osoba nie ma nic do tego.To jest jego wybór..

Jeśli juz pokonacie trudności i bedziecie chcieli załozyć rodzinę,to warto jeszcze przed ślubem ustalic w jakim duchu bedziecie wychowywac dzieci.
Kwestię spotkań z rodziną chociażby w okresie Świąt...

Związki takie jak Wasz wymagają bardzo duzo wyrozumialości i tolerancji z obydwu stron.Pomijając nawet kwestię nietolerancyjnych rodziców — zastanówcie sie czy zdołacie dzwignąć ten ciezar.Sama nawet największa miłość nie wystarczy.

Odnośnik do komentarza
Gość codalejbedzie

Mój partner jest wierzacy, ale niepraktykujący, za co rodzina także mu ciosa kołki na głowie i zarówno jego, jak i jego ojca, wyciągają co niedziela do kościoła (oni idą dla świętego spokoju. Jeżeli chodzi o mnie, to matka i dziadkowie boją się, że ja ich syna po prostu sprowadzę na złą drogę. On nigdy nie miał kobiety, nawet wcześniej się nie całował z żadną, jest jedynakiem, matka i babcia w stosunku do niego bywają wręcz czasem nadopiekuńcze, czego on nie lubi i się wstydzi niektórych ich zachowań. Ojciec to człowiek w porządku, ale niewiele ma do gadania w tym domu. Myślę, ze jeżeli nie uda mi się dotrzeć do tej jego rodziny to po prostu zerwę ten związek, bo przeciez to nie ma sensu, skoro już słyszy się, ze oni na taki ślub nie przyjdą, bo taki się nie liczy- to nie ślub i jeszcze spać razem mając tylko cywilny to już w ogóle zgroza! I że dziecka z nieprawego łoża także nie zaakceptują- czyli dziecka grzechu- jak nazwała to jego babka. Nie sadziłam, ze wiara może stanąć na przeszkodzie komukolwiek w związku, bo człowiek to człowiek, niezaleznie od tego, jakiego jest wyznania i czy w ogóle coś wyznaje, a jego rodzina traktuje ateistów jak jakieś straszliwe zło, które im grozi. Partner powiedział także, że rodzina wciąż wspomina, że ateiści atakują wręcz katolików i narzucają im swój spaczony światopogląd, a ja się z tym nigdy nie spotkałam. Sama mam kilka koleżanek ateistek i żadna nie chce odwodzić nikogo od wiary. Ja się czuję przez jego rodzinę zdyskryminowana...

Odnośnik do komentarza

związek kogoś kto wierzy i niewierzy
może naptkać na sporo przeszkód.
nie tylko ze strony rodziny.
niewierzący atakują u nas bardzo
katolików a jeszcze bardziej na świecie,gdzie sa nawet mordowani.
ale nie jest to powodem dla którego
każdego kto niewierzy trzeba traktowac jak chodzące zło.

Odnośnik do komentarza
Gość przeczytałam

Głupim albo inaczej - złym! ludziom potrzebny jest ksiądz na ambonie mówiący co i jak mają robić, bo inaczej nic nie utrzyma w ryzach ich galaretowatego kręgosłupa moralnego.
Po co masz iść do bierzmowania skoro jesteś zła i potępiona na wieki wieków amen?
Skończ tę znajomość, bo nie tylko jego rodzina kuleje umysłowo, ale i niestety on jako pomiot tychże. Nóż mi się w kieszeni otwiera jak to pseudo katolicy zastawiają się Bogiem i wiarą nie mając ni kszty tego Boga w sercu, a będąc pełnymi obłudy i hipokryzji. Pomijając nawet kwestie wiary to problem jest taki, że on nie dojrzał i nie dojrzeje do dorosłego, samodzielnego życia, tak aby świadomie stanowić o sobie, a za czym zawsze będziesz miała w garnkach, w pościeli, w lodówce teściową i jej mamę.

Odnośnik do komentarza
Gość codalejbedzie

Też zauważyłam, że jest wręcz odwrotnie! Odkąd oficjalnie mówię, że nie wierzę, to wielu ludzi stara się mi narzucać swoją wiarę, nawołując, ze powinnam poprosić boga o to, by mnie znów wiarą obdarzył. W ciągu tych lat dostałam także wiele "pamiątek" w postaci krzyżyków na szyję, które to niby mają mnie chronić przed złem! Kilka sąsiadek w bloku nie odpowiada mi dzień dobry, odkąd zobaczyły, zę zdaża mi się myś okna w niedzielę (dla mnie to normalny, wolny dzień). Więc także spotkałam się z tym, że ja jestem bardziej atakowana niż ci wierzący. Mam wśród znajomych kilka niewierzących osób i wiem, że również miały z tego powodu wiele nieprzyjemności i także widziano w nich zło, opętanie itp

Odnośnik do komentarza

Wszystko zależy od twojego chłopaka. Czy potrafi wyrwać się z rodziny i stanie za tobą murem, czy też ugnie się i będzie słuchał się mamusi.
Dobrze jest szanować starszych, utrzymywać poprawne kontakty, ale nie zawsze jest to możliwe.
Czasami trzeba wybierać.

Odnośnik do komentarza
Gość codalejbedzie

Wydaje mi się, że on nie podejmie decyzji o zerwaniu kontaktu z rodziną (to jego rodzina kazała mu wybierać). Do tej pory przecież miał z nimi świetny kontakt, jest jedynakiem, bardzo kochanym przez rodziców i dziadków- wręcz ich oczkiem w głowie. W sumie, jeżeli nie wybierze mnie, to ja to zrozumiem, bo przecież nie można tak z dnia na dzień przekreslić tego, co budowało się z rodziną przez lata i ja sama czułabym się głupio, gdyby przeze mnie jego rodzina cierpiała, utraciła swojego syna. On już miał kilka sytuacji, ale troszkę innych od naszej. Tzn. też poznawał jakąś kobietę- najczęsciej przez internet to rodzina najpierw pytała, jaka ona jest, a póxniej zaczynała ją krytykować, a ze nieodpowiednia, a to, że nie za ładna, że stać go na ładniejszą, a następna znowu ze zbyt biednej rodziny, przez co szybko się jego kontakty z kobietami urywały (one zrywały kontakt) i przez tę sytuację nigdy nie miał dziewczyny- jestem pierwszą, ale już chyba nie długo...

Odnośnik do komentarza
Gość przeczytałam

Jemu to możesz poradzić wizytę u psychologa, aby ćwiczył odcinanie tej pępowiny ( grubości uda!), ale jako kobieta daj sobie z nim spokój, ponieważ z Twojej wypowiedzi widać że on zawsze będzie miał ten dylemat, rodzina będzie go tak traktować wiele lat jeszcze i może za jakieś 10, on się ocknie. Ale prędzej widzę to tak, że weźmie sobie ( dla nich) katoliczkę, odpowiednio bogatą i ładną, a potem zaliczą rozwód bo coś się mamusi nie spodoba i będzie się wtrącać na każdym kroku, a tego nawet anioł nie wytrzyma, a co dopiero normalna kobieta. Gro rozwodów jest przez mocno kochające synów mamusie.
Jeszcze w samym temacie wiary to ja ich bym rozumiała, bo wychowywali go w wierze i chcieliby aby miał wierzącą żonę- normalne. Ale takie zachowanie w stosunku do Ciebie jest wg mnie niekatolickie i nieludzkie, a jeszcze kazać mu wybierać, bo sie go wyrzekną, no jakaś paranoja.
Ale jeśliby wybrał Ciebie, a oni by się od niego odwrócili to oboje nie czulibyście się w tym związku dobrze.
Także pierwsze co chłopak powinien zrobić, to nauczyć siebie i bliskich tego, że jest dorosły i sam o sobie stanowi, a to myślę dłuuuuga droga. Ale też jedna rzecz przyszła mi do głowy, może on jest prawdziwie wierzący i naprawdę by chciał żebyś i Ty stała się praktykującą katoliczką.

Odnośnik do komentarza

Ci jego rodzice dają wyraz ograniczeniu, a wręcz ciasnocie umysłu, a także braku prawdziwej wiary. Rozumiem, że boli Cię gdy źle się o Tobie wyrażają, i nic tego nie usprawiedliwia. Ale to świadczy tylko o nich, więc czy jest sens się tym przejmować tak na dłuższą metę, a tym bardziej się tym kierować? Nie sądzę.
Jeśli Ty i Twój partner się naprawdę kochacie, o absurdem było by to przekreślać, i poddawać się z takich powodów, i to na samym wstępie. Jeśli on by zerwał z Tobą dlatego, że jego rodzice kręcą na Ciebie nosem, to sorry, ale co to by była z jego strony za miłość do Ciebie? :P
Ani Ty ani on nie musicie utrzymywać z tymi ludźmi jakiś częstych i zażyłych kontaktów, skoro dochodzi do obrażania z ich strony. Jesteście w związku ze sobą, a nie ze swoimi rodzicami. To Wy powinniście być dla siebie nawzajem najważniejsi, powinniście żyć tak, żebyście to Wy byli w tym związku szczęśliwi, a nie tak żeby jego czy Twoim rodzicom się to na pewno spodobało. To Wasze życie a nie ich, i przeżyjcie je tak jak Wy chcecie je przeżyć, a nie tak jak ktoś z nich może by chciał.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...