Skocz do zawartości
Forum

on mnie straszy ze zabierze mi dziecko[


Gość aniaaf

Rekomendowane odpowiedzi

Ja nie wspominalam ze od urodzenia dziecka cierpie na depresje poporodowa zazywalam leki dzisiaj byla kolejna awantura w ktorej mi powiedzial ze on ma to gdzies ze mam depresje bo jego zycie przez to jest gorsze ze sprowadzam go tym na dno i ze nie bede miala u niego zadnego wspolczucia.nie moge wyjechac do kraju z dzieckiem bo on mi na to nie pozwoli!!!ja mu powiedzialam ze tutaj nie dam rady sie utrzymac a on na to ze go to nie obchodzi ze ma to gdzies!powiedzial ze jestem dla niego nikim i ze nasze malzenstwo juz nie istnieje.pomocy

Odnośnik do komentarza

Potrzebujesz pomocy lekarskiej ale również osób bliskich.Jeśli mąż nie wspiera Cię to musisz poprosić rodziców o pomoc albo kogoś Ci bliskiego.Sama chora z małym dzieckiem możesz nie dać rady.Może należałoby z dzieckiem wrócić do kraju i się wyleczyć przy pomocy bliskich Ci osób.

Odnośnik do komentarza

Jedynym wyjściem w Twojej sytuacji,jeśli nie możesz i nie chcesz dalej być mężem,jest zwrócenie się o pomoc do Ośrodka pomocy Rodzinie ,niech Ci załatwią miejsce w domu samotnej matki, /nie wiem jak tam te instytucje się nazywają/,
oczywiście,nie informując wcześniej męża...,spakować się ,zostawić list,nie mówiąc ,póki co gdzie jesteś,wyjechać ,jak jego nie będzie...,
tylko czy Ty będziesz miało na to odwagę!?

Druga opcja,to siedzieć cicho i zostawić sprawy jak są...,
innej opcji nie widzę,
wybór należy do Ciebie.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

Mieszkacie w jakimś muzułmańskim kraju czy w Europie? Zgloś się do jakiegoś ośrodka pomocy i przedstaw swoją sytuację. Możesz też zwrócić się o pomoc do ambasady żeby coś poradzili jak masz wrócić do kraju. ma takiej możliwości żeby siłą was zatrzymał. Chyba że żyjecie w Jemenie. Na pewno działają tam u was jakieś instytucje które zajmują się podobnymi sprawami. Chyba lepiej coś działać niż siedzieć w miejscu i się na to wszystko godzić. Ile jeszcze chcesz to znosić ??? Zadaj sobie to pytanie i walcz o lepsze życie dla siebie i dziecka.

Odnośnik do komentarza

Nie mieszkamy w usa on jest polakiem tak jak ja...
Teraz sobie zdalam sprawe ze on tak samo sie zachowywal kilka lat temu kiedy omal przez jego rodzicow nie rozpadlo sie nasze malzenstwo byla ta sama walka o to zeby sie od nich wyprowadzic te same nerwy ze mam wogole o tym problemie nie mowic strasznie sie wtedy wsciekal..w koncu kiedy omal sie nie pobilam z jego matka (ona zaczela)zlitowal sie i sie wyprowadzilismy...kiedy probowalam nawet juz po przeprowadzce pogadac o tym i niestety tez czesto go obarczalam tym ze on na to za dlugo pozwalal(na te walki przepychanki ze str.jego rodzicow byla ta sama wscieklosc jak jest teraz).

Dlaczego te schematy sie powtarzaja i co one maja mi sugerowac?

Odnośnik do komentarza

Czecs on tak wcale nie mysli poprostu to go przerasta jezeli mialbym cos poradzic to wylacz forum idz z nim porozmawiaj powiedz co czujesz popros go o pomoc popros go o was jemu pewnie tez jest ciezko martwi sie o Was nie uciekaj od niego badz z nim niech on bedzie z toba badzcie z dzieckiem idz z nim porozmawiaj nie naciskaj jezeli dzis nie bedzie chcial rozmawiac sprobuj jutro uchroncie wasze dziecko przed cierpieniem ulozy wam sie

Odnośnik do komentarza

W poprzednim watku pytalam cie czy masz dostep do konta?Jesli nie masz ro ukradnij karte i sprawdz stan konta, jesli nie masz to ukrywaj pieniadze bo wydaje mi sie ze powinnas z dzieckiem po prostu uciec. Zglos sie do odpowiedniego osrodka, najlepiej w innym stanie.
Kiedys czytalam o takim schemacie Kat-Ofiara. To mi do tej sytuacji pasuje, ale ja sie nie znam.
A jak uciekniesz to faktycznie zostaw list i napisz ze prawnik sie z nim bedzie kontaktowal i by przygotowal pieniadze na alimenty. Bo wiem ze w Stanach mozna bajonskie kwoty zasadzic.
Wiec glowa do gory dasz rade

Odnośnik do komentarza

Witaj, nie odzywałam się z powodu nawału pracy.
Masz trudną sytuację i chyba nikt tutaj na forum nie znajdzie złotego środka, żeby Ci pomóc.
Masz depresję poporodową, bierzesz leki - to dobrze, źle, że nie masz wsparcia w mężu. Czy nie masz blisko siebie jakiejś zaufanej przyjaciółki, kogoś z kim mogłabyś porozmawiać, spotkać się. Niekoniecznie po to, żeby się wyżalić (ludzie często uciekają od cudzych problemów, gdy nie mogą nic zaradzić), ale po to, żeby choć na chwilę oderwać się od tych wszystkich stresujących sytuacji. Ważne, żebyś nie była sama, tylko Ty, dziecko i mąż.
aniaaf , jakie masz w tym momencie wyjście?
1. Zabrać dziecko i wrócić do kraju, do rodziców. Nie przejmuj się groźbami, że on Ci nie pozwoli. Ale wtedy pozostaniesz bez środków do życia, nie wiadomo kiedy dostałabyś alimenty, no i w domu rodziców, tez jest trudna sytuacja.
2. Udać się do ośrodka pomocy rodzinie. Nie mam pojęcia jak takie instytucje funkcjonują w Anglii, ale z pewnością takie są.
3. Zostać w domu, wypracować sobie plan postępowania z mężem i próbować przetrwać do momentu, dopóki dziecko nie podrośnie i będziesz mogła wrócić do pracy. Wtedy być może wyklaruje się jakieś wyjście z sytuacji. Jeżeli masz tak przykre doświadczenia z mężem, musisz brać pod uwagę terapię (ale nie w tym momencie), w ostateczności rozstanie.
Uważam, że najlepszym wyjściem dla Ciebie w tej chwili, byłaby opcja 3. Pod warunkiem, że nie będziesz poruszała drażliwego tematu przeprowadzki. Wiesz, że nic nie osiągniesz, a bezustanne powracanie do tej sprawy, tylko rozjusza Twojego męża.
WYTRWAJ dla siebie i dziecka. Weź też pod uwagę, że ludzie w skrajnych emocjach wypowiadają słowa, których potem żałują. Być może Twój mąż nie myśli o Tobie w taki sposób, chociaż zdecydowanie przebrał miarę.
Postaraj się wyciszyć, niczego od niego nie żądać, dla własnego dobra. Spróbuj żyć "obok".
Jeśli w tym momencie nie masz lepszego pomysłu na poprawienie swojego bytu, musisz zorganizować sobie życie w takich warunkach, jakie w tej chwili masz.

Odnośnik do komentarza

Jonko a jak to wyglada te zycie obok bo chyba tej czesci nie rozumiem..?dzisiaj np jestem chora zoladek mnie boli i on sie musial przez wiekszosc dnia zajac mala slyszalam jak pojrzykiwal na nia bo sobie poplakiwala a jak wstalam z lozka to jeszcze ja nazwal "bahor" nie chce przestac.. czy cos w tym rodzaju..oczywiscie mial do mnie pretensje ze stanelam w obronie corci (powiedzialam mu zeby tak sie nie zachowywal)jak ja mam z tym czlowiekiem zyc nawet obok?za pare dni zaczyna mi sie nowy semestr w szkole jak ja mam zostawic mala z nim skoro boje sie ze kiedy mala bedzie za dlugo wedlug niego plakala ten sie na nia wydrze:(

Odnośnik do komentarza

Po raz kolejny powtarzam; nie ma idealnego wyjścia z Twojej sytuacji. Proponowałam Ci próbować przetrwać.
Chyba nie masz innego wyjścia.
Jak żyć obok? można. Ja niestety tak żyję. Nie chcę pisać o swoim życiu, jestem starsza od Ciebie i swoją szansę na poprawę jakości życia chyba już straciłam, choć pewnie są tacy, którzy powiedzieliby, że dopóki człowiek żyje, dopóty może coś w życiu zmienić. Wierz mi, żyję spokojnie, owszem jestem zdana na siebie, ale w końcu jestem dorosłą kobietą, sprawną, zdrową i dlaczego nie miałabym radzić sobie sama - radzę sobie. A że nie mam wszystkiego o czym marzyłam, trudno, nie można mieć wszystkiego.
Uważam jednak, że Ty jesteś w lepszej sytuacji, bo jesteś młoda, masz całe życie przed sobą, teraz jest źle. Z powodu małego dziecka masz związane ręce. Ale masz perspektywy. Dziecko podrośnie, ty pójdziesz do pracy. Nawet, gdybyś zdecydowała się na rozstanie z mężem, będzie musiał płacić alimenty na dziecko, ponad to w Anglii są chyba jakieś świadczenia na dzieci, bez porównanie lepsze niż w Polsce, być może uzyskałabyś także alimenty na siebie. Nie mam pojęcia jak te sprawy wyglądają tam gdzie mieszkasz.
Nie martw się, że mąż zrobi jakąś krzywdę dziecku gdy Ty będziesz na zajęciach, nie zrobi, zapewniam Cię.
Jeśli mogę ci doradzić, stań się wobec niego bardziej obojętna, rób co do Ciebie należy, a przede wszystkim nic od niego nie chciej. Przestań się skarżyć na mieszkanie, na sąsiadów, na nic, olej to, wszystko! Ty walczysz o przetrwanie do momentu, dopóki nie będziesz mogła stanąć na własnych nogach.
Być może Twój mąż dostrzegając zmianę w Tobie, sam też się zmieni.
Nie radziłabym też sięgać po jego kartę i sprawdzać, czy brać cokolwiek z konta, bo kiepsko się to dla Ciebie skończy.
aniaaf, skoncentruj się na sobie, choć masz być może ograniczone możliwości, poszukaj jakiś przyjemności dla siebie; dziecko, książka, znajomi, nauka.
Nie przejmuj się mężem, nie doprowadzaj do kłótni, odetnij się, przetrwaj. Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Jonko czyli twoje zycie jest bardzo podobne do mojego?czyli dobrze przeczuwam ze takie sprawy nigdy sie nie koncza?wiesz co mnie boli ze on robil nadgodziny w wigilie nowy rok (a ja siedzialam samotna i cholernie mi bylo smutno)i wiesz ze sobie za czesc kady to kupil gitare.Z jednej strony chce go zrozumiec bo pracowal zarobil swoje ale z drugiej str.zabral mi karte bankomatowa,bo smialam sobie kupic drobny ciuch(mialam sie pytac o zgode nawet zeby sobie kupic bielizne itp..) i to w tanszym sklepie...jak wydziela nam to wszystko gdzie tutaj jest sens?a moze ja sie myle?

Odnośnik do komentarza

Być może na pewnym etapie, moje życie było podobne do Twojego - byłam nieszczęśliwa, tak długo dopóki przejmowałam się. W pewnym momencie nastąpiło całkowite "zmęczenie materiału", odpuściłam, przestałam się przejmować, olałam.
Doskonale rozumiem Twoje rozterki, bo faktycznie miałam podobnie. Nie ma idealnego wyjścia, ja, gdy stanęłam na rozdrożu miałam dwoje dzieci z dużą różnicą wieku, po ewentualnym rozwodzie wylądowałaby w jakiejś kawalerce, nie zdecydowałam się, ale straciłam tę cząstkę życia; miłość do mężczyzny z wzajemnością (nigdy dziada nie zdradziłam, choć miałabym okazję). Ale jaką mam pewność, że znalazłabym to szczęście z innym?
Facet, to nie wszystko.
Jesteś w podobnej sytuacji; musisz wrócić do pracy, ale co dalej, jeśli nie dogadasz się z mężem, możesz odejść, ale wtedy nie zamieszkasz we własnym domu.
Ewentualnie będziesz miała dom, ale mąż zatruje Ci życie. Jest jeszcze inne wyjście, gdy już wreszcie kupicie ten dom, a nic nie zmieni się w kwestii stosunku męża do Ciebie, możesz namówić go na wspólna terapię.
Poczytaj jednak wątki kobiet, które z różnych względów zdecydowały się na rozstanie, najczęściej nie żałują.
Przy okazji, mąż kupił sobie gitarę, podejrzewam, że zrobił sobie prezent na święta, a co kupił tobie i dziecku?

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...