Skocz do zawartości
Forum

Rozstanie z kobietą borderline


Rekomendowane odpowiedzi

Jestem po związku z kobietą z borderline. Minęło 5 miesięcy od rozstania. Wyniszczyła mnie umysłowo. Nie mogłem dojść do siebie, byłem na nią zły i również na siebie ale mimo to wciąż o niej myślałem. Mimo piekła, była bardzo troskliwa i to z nią spędziłem najpiękniejsze chwile w życiu. Zrywałem kontakt wielokrotnie prosząc żeby przemyślała swoje zachowanie. Przepraszała i za moment znów to samo. Dałem jej szansę 4 razy bez skutku, mimo, że do dzisiaj próbuje. Jest obecnie na terapii. Wciąż za nią tęsknie. Nie daję już rady. Wciąż mam chęć do niej wrócić mimo, że jej nienawidzę. Pozbyłem się jej numerów ale maili już nie potrafię a raczej nie chcę. Mimo wszystko chcę mieć coś co mi będzie o niej przypominać. Udawało mi się o niej zapomnieć na długi czas ale w końcu się odezwała z nadzieją, że może jeszcze chociaż zostaniemy "znajomymi". I wszystko powróciło, cała tęsknota. Chciałbym do niej wrócić ale gdy tylko ją widzę to zalewa mnie nienawiść. Chcę i nie chcę zarazem. Jak o niej zapomnieć? Jak zacząć żyć normalnie? A może jednak mogę do niej wrócić? Może da się naprawić naszą znajomość i ograniczyć chociaż do przyjaźni? Skoro jest na terapii może mógłbym być jakimś wsparciem?

Odnośnik do komentarza

Ja Ciebie doskonale rozumiem,podziwiam tych którzy wytrzymują z borderką,z drugiej strony te dziewczyny też mają prawo do szczęścia,
ciężko Ci jest,bo kochałeś ,bo uzależniłeś się emocjonalnie,być może byłeś za mało stanowczy ,za bardzo ulegałaś ,dlatego pozwoliłeś się wyniszczyć psychicznie, jak to sam określiłeś,

na pewno wiele czytałeś na temat tego zaburzenia osobowości i wiesz ,że to nie jest do wyleczenia... ,

zadaj sobie pytanie czy jesteś w stanie żyć z taką dziewczyną,bo chyba rozumiesz ,że jej zachowanie nie jest w pełni świadomie kontrolowane i nie możesz oczekiwać obiecanek ,że się zmieni o 180 stopni,

wtedy samodzielnie podejmij decyzję ,albo z nią bądź albo całkiem się odetnij...,dla swojego dobra.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

Hej,
Czy naprawdę wierzysz w taką przyjaźń? I czy wierzysz w cudowne uleczenie? Pewnie będzie fajnie...ale tylko na chwile. Dawałeś jej szansę już cztery razy...
Tylko tęsknisz za nią, czy ją kochasz? Jeśli to tylko tęsknota, to ona minie, daj czasowi czas...idź do przodu i zacznij układać sobie życie, pomyśl o jakieś zdrowej relacji. Zajmij czymś myśli, im dalej od zerwania, tym tak naprawdę będziesz czuł większą ulgę. Jeśli ta relacja Cię wyniszczała, to niestety nie była nic warta, a tylko uzależniłeś się emocjonalnie. Z takiego uzależnienia trudno się wychodzi.
Z jednej strony była troskliwa, ale z drugiej strony, robiła Ci pewnie z życia piekło. Zastanów się.
W przyjaźń z byłymi nie wierzę...a szczególnie gdy jesteś od niej uzależniony emocjonalnie. Wcześniej czy później do siebie wrócicie i zacznie się gehenna od nowa.

Jeśli chcesz jej pomóc w terapii, to zawsze możesz, ale sprawa dyskusyjna. Musisz sam zdecydować.

Rozdzierający jak tygrysa pazur
antylopy plecy
jest smutek człowieczy.

Odnośnik do komentarza

Ka-wa, no właśnie, ludzie z zaburzeniami borderline też mają prawo do szczęścia. Hmmm...i weź tu bądź mądrym.
Tylko to tak, jakby żyć z kimś na krawędzi, kogo stać na tyle poświęcenia? Trudny temat.

Braaan dodatkowo możesz sobie poczytać o emocjonalnym uzależnieniu.
http://portal.abczdrowie.pl/uzaleznienie-od-partnera

Rozdzierający jak tygrysa pazur
antylopy plecy
jest smutek człowieczy.

Odnośnik do komentarza

Przeczytałem pół internetu o Borderline, czytałem mnóstwo artykułów a także zwierzeń ludzi, którzy też to przeżyli. Wszyscy byli zgodni w poradach - UCIEKAJ I NIE WRACAJ. Wszyscy i wszędzie radzą to samo a ja i tak próbuję znaleźć w tym systemie jakąś lukę, próbuję zrobić inaczej.
Nie wiem czy ją kocham, sądzę, że uczucie nie do końca wygasło. Ale tak jak pisałem, było niemożliwie ciężko z początku, jednak pozbyłem się wszystkich zdjęć, numerów, jakichkolwiek kontaktów i miejsc, które by mi o niej przypominały. I nagle zacząłem żyć swobodniej, naprawdę wierzyłem, że udało mi się. Od naszego rozstania i całkowitego odcięcia próbowała się ze mną skontaktować 3 razy. Dzwoniła lub pisała z zapytaniem o moje zdrowie, natychmiastowo ją spławiałem i to czasami ostrym językiem. A ona wciąż się nie poddaje, uważa, że skoro jest na terapii to może znajdzie się we mnie odrobina dobrych chęci. Przepraszała mnie ze łzami tysiące razy ale i tak wciąż robiła to samo więc jak mam jej teraz znowu uwierzyć?
Najgorsze we mnie jest obecnie to, że Chcę i Nie Chcę.
Mam wrażenie, że nie poradziłbym sobie z przyjaźnią z nią, z jakimkolwiek kontaktem bo nie mam do niej już za grosz zaufania, nie wiem co jest prawdą a co nie, nie wiem czego chce naprawdę bo ona sama tego nie wie ale mimo to zrobi wszystko żebym do niej wrócił i to mnie przeraża.
Owszem, jestem typem wrażliwca, dlatego dawałem się, omamiła mnie, złapała w sidła, było mi z nią tak dobrze, że nie zwracałem uwagi na nic, robiłem co chciała. Teraz biję się w pierś za to, że byłem głupi.
Wciąż rozważam wizyty indywidualne u Psychologa bo wydaje mi się, że sobie z tym nie poradzę, chciałbym żeby ktoś mi wbił do głowy raz a dobrze bo sam nie jestem w stanie obrać jednej z tych dróg.
- Jeśli jest jakikolwiek sens powrotu do niej to jak zwalczyć tę nienawiść? Tęsknię za nią do momentu kiedy ją widzę lub nawiązuję kontakt, bo wtedy ani nie chcę jej słuchać, bo nie mam pewności czy to prawda, ani nie mogę na nią patrzeć. Ale chcę to zmienić.
- Jeśli nie ma sensu powrotu to jak o niej zapomnieć raz a dobrze? Jak czuć tylko nienawiść, bez tych pozytywnych emocji i uczuć w jej kierunku?

Odnośnik do komentarza

Strasznie trudne pytania zadajesz.
Ja bym w to już nie wchodziła. I zresztą ze mną było podobnie, tkwiłam w emocjonalnym uzależnieniu, i kochałam również. Ale ta relacja była toksyczna, wieczne kłótnie, zazdrość etc.
Minęło niewiele czasu i też tęsknię, też wspominam, ale wiem, że tak jak jest teraz, jest lepiej. Dla mojej psychiki przede wszystkim. Teraz oddycham spokojniej, zeszło ze mnie sporo napięcia. W takich wypadkach tylko czas pomaga.
Najgorsze, że Ona nie daje Ci spokoju i chce kontaktu.
Jeśli już raz poczułeś do niej nienawiść, to się nie zmieni. Wydaje mi się, że Ona też się nie zmieni. Nie orientuje się na ile ludziom z tego typu zaburzeniami, pomaga terapia. Ale nie sądzę, by całkowicie zmieniała człowieka.

No jak zapomnieć raz a dobrze? Nie ma takiej recepty. Przecież nie napiszę Ci kolokwialnie - klin klinem, chociaż może to i dobra opcja.
Najlepiej nie mieć kontaktu i tak jak pisałam wcześniej - dać czasowi czas.
Psycholog też może pomóc, zależy jak bardzo sobie z tym nie radzisz.

Rozdzierający jak tygrysa pazur
antylopy plecy
jest smutek człowieczy.

Odnośnik do komentarza

- Jeśli jest jakikolwiek sens powrotu do niej to jak zwalczyć tę nienawiść? Tęsknię za nią do momentu kiedy ją widzę lub nawiązuję kontakt, bo wtedy ani nie chcę jej słuchać, bo nie mam pewności czy to prawda, ani nie mogę na nią patrzeć. Ale chcę to zmienić.

TO bardzo trudne. Mój obecny facet musiał zwalczać uczucie nienawiści i nieufności do mnie po tym jaka potrafiłam być rozchwiana kiedyś. Musiałam mu w tym pomóc. Musiałam pokazywać, że może mi ufać, że się staram, ale też on musiał się do mnie przekonywać. Tak na prawdę to się da chyba zwalczyć we dwójkę.

- Jeśli nie ma sensu powrotu to jak o niej zapomnieć raz a dobrze? Jak czuć tylko nienawiść, bez tych pozytywnych emocji i uczuć w jej kierunku?

Jeśli natomiast nie ma już szans, że pani border będzie chciała nad sobą pracować i z tego wyjść to cóż... Najważniejsze to musisz się na nią uodpornić. Zdążyłam zauważyć, że borderzy ogólnie mają tendencje do wytwarzania w ludziach silnych emocji (z resztą tak jak u siebie samego). Zazwyczaj nie przeżywa się na co dzień takich uczuć, jakie border ci daje, więc to jest trudne. Musisz skupić się na swoim życiu za wszelką cenę i dać sobie przede wszystkim czas. Czas na prawdę leczy rany.
Musisz również pamiętać o tym, że nie widząc jej możesz już 'ozdrowieć', a nagle jak ją zobaczysz to wszystko może wrócić. Bądź na to przygotowany.

Ogólnie współczuje ci związku z borderem :P nie raz chciałam sama od siebie uciec, a co dopiero przebywać z takim osobnikiem.

Odnośnik do komentarza

Lena V.
Saiko, jak miło przeczytać, że można jednak poradzić sobie z tym zaburzeniem : )
Braaan tam wyżej, zadał wiele pytań, może będziesz w stanie na nie odpowiedzieć.

Wiesz, sama się przekonałam, że do końca się nie da z tego wyleczyć :P Zaburzenie ma to do siebie, że zaburzona jest cała OSOBOWOŚĆ. Każdy jej skrawek. To nie tak jak z chorobą, że do zdrowej osobowości dodajesz chory czynnik. Całe twoje jestestwo ma nierówno pod sufitem :D Tu wyleczenie polega raczej na nauczeniu się z tym żyć i wychowaniu siebie samego na nowo :P No i temperowaniu swoich chorych zachcianek.

Ale generalnie - jak się chce, to się wszystko zrobi ;)

Odnośnik do komentarza

Dziękuję bardzo za wszystkie odpowiedzi, za udział i zaangażowanie. Każde słowo bardzo mi pomaga, przynajmniej nie robicie tego dla zabawy i poświęcacie swój czas.
Fakt, muszę to przemyśleć ale ja to robię już od dawna i nie potrafię wybrać drogi.
Właśnie chyba dlatego zaczynam poważnie myśleć o psychologu, potrzebuję chyba kogoś komu w końcu będę mógł opowiedzieć naszą historię od A do Z, tego chyba właśnie mi trzeba, wyrzucić to z siebie i wysłuchać oceny sytuacji.
~Saiko~ próbowałem zapomnieć, tak jak pisałem pozbyłem się wszelakich dojść do niej i miejsc, po kilku miesiącach naprawdę wierzyłem, że mi się to udało. Nawet kiedy próbowała ze mną porozmawiać, spławiałem i miałem spokój. Do czasu kiedy się dowiedziałem, że chodzi na terapie. BO...
Kiedy jeszcze nie byliśmy razem i jeszcze nie wiedziałem, że ma nierówno pod sufitem, sama stwierdziła, że ma poważne problemy ze sobą, że dla niej nawet seks nie jest przywiązujący więc żebym dał sobie spokój. Ale wszystko potoczyło się inaczej, owinęła mnie wokół palca, zaczęliśmy tworzyć całość, jednak powiedziała w końcu (widząc już, że mnie zaczyna ranić), że myślała już kilkukrotnie o terapii. Że chyba się na nią w końcu zdecyduje. Po pewnym czasie zacząłem interesować się jej przypadłością. Kiedy już wiedziałem, że ma borderline, sam zaproponowałem jej wizytę u specjalisty, obiecałem, że będę przy niej cały czas. Dostałem po łbie, nagle zaczęła wmawiać, że nic jej nie jest. Wiem, że gdyby zdecydowała się wtedy, to może byśmy wciąż byli razem.
Dlatego gdzieś w głębi wierzę, że może jej to teraz pomóc, a tym bardziej gdybym był przy niej. Ale tu chyba bardziej chodzi o moją godność i honor. Mam jej wybaczać do śmierci? Dawałem jej tyle szans, ze łzami w oczach obiecywała przy ostatniej szansie, że będzie dobrze a wytrzymała zaledwie dwa dni. Jeśli jej wybaczę teraz to będzie oznaka mojej słabości. Do tego wiedząc jak zakłamana potrafi być taka osoba i ile kłamstw wyszło na jaw... tak naprawdę nie znam jej. Mimo tylu lat nie mam już teraz pewności co jest prawdą z tego co mi mówiła. Musiałbym ją poznawać na nowo, a szkoda mi tego czasu, myśląc ile już go straciłem.
Wszystko wskazuje na to, że jednak jej nie chcę, prawda? Nienawidzę jej i chcę zapomnieć. A jednak... może nam się uda? Mówisz, że trzeba robić to wspólnie? A jeśli znów będzie mnie okłamywać? Terapia nie trwa na tyle długo aby były widoczne już jakieś zmiany, tak mi się wydaje.

Odnośnik do komentarza

Borderline borderline nierówne,zaburzenia mogą być w większym lub mniejszym stopniu,każdy przypadek jest inny,

tyle o tym czytałeś, a jednak oczekiwałeś od niej normalności,przecież wiesz ,że to było niemożliwe i nigdy do końca nie będzie,
koniecznie wybierz się do psychologa ,bo nienawiści też nie możesz w sobie hodować,bo też dla Ciebie destrukcyjne...,chodzi o zniwelowanie emocji.

Co do terapii dziewczyny to ona na pewno musi być bardzo długa.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

Braann, masz typowy konflikt motywacyjny - chciałbym i jednocześnie nie chciałbym, tęsknię za nią i nienawidzę. Co wybrać? Nie wiem. Nie odpowiem Ci na to pytanie. Sam powinieneś dokonać wyboru na podstawie swoich wcześniejszych doświadczeń i tego, co wiesz o swojej byłej partnerce. Podejrzewam, że ten konflikt zaszczepiła w Tobie sama borderka albo już wcześniej wykazywałeś jakieś cechy, które jej pasowały i które się dobrze uzupełniały z jej zaburzeniowymi zachowaniami. Wiązała Cię do siebie, dlatego teraz tak trudno Ci dokonać ostatecznego wyboru na TAK lub na NIE. Życzę udanych decyzji i pozdrawiam!

Odnośnik do komentarza

Hej, Braann dużo czasu minelo,ciekawa jestem jak sobie poradziles z sytuacja? Ja tez przezylam zwiazek z borderem i tez bylam/jestem uzależniona emocjonalnie,dlatego doskonale rozumiem i mam nadzieję,że ten koszmar sie skończy w koncu..

Odnośnik do komentarza

Mój syn związał się z taką dziewczyną, ani on ani nikt jakoś nie pomyślał ,że ona ma problemy psychiczne ,nawet jej mama uważała ze ona ma taki trudny charakter. Życie syna zamieniła w piekło, ostatecznie popełnił samobójstwo ,miał 23 lata ,ostatni rok studiów. Nie będę pisać czym dla nas, rodziców była jego śmierć. Rok po jego śmierci dziewczyna trafiła do szpitala psychiatrycznego i regularnie trafia tam co jakiś czas. Szkoda że prędzej nikt nie wiedział ,że jest chora bo syn też inaczej by traktował jej zachowania ,nie przeżywał by tak jej bezpodstawnych oskarżeń o zdradę i dziwnych wymyślonych historii, które roiły się jej w głowie.

Odnośnik do komentarza

Przeglądałem właśnie internet w temacie Borderline i natrafiłem nawet na swój temat sprzed lat.
Minęło 2,5 roku...
Po napisaniu tego tematu powróciłem do niej jeszcze raz, znów z nadzieją, że będzie lepiej. Niestety znienawidziliśmy się bardzo szybko, udałem się na wizytę do psychologa. Przez kilka miesięcy dochodziłem do siebie, to było piekło dla mojego umysłu, nie potrafię tego opisać słowami. Psycholog powiedziała mi wprost "Odejdź, zapomnij i nie waż się nigdy wracać, dla własnego dobra bo skończy się to źle". Posłuchałem, było ciężko ale robiłem wszystko żeby zająć sobie myśli. Po około pół roku czułem się już szczęśliwym człowiekiem, poznawałem nowych ludzi, poznałem nawet nową dziewczynę. Koniec końców nam nie wyszło, tak jak nie wyszło mi kiedyś, z powodów zwyczajnych, przestaliśmy się dogadywać jednak kontaktu nie zerwaliśmy, dalej się kumplujemy. O ile dawniej (przed poznaniem bordera) takie rozstania przyjmowałem na klatę i żyłem dalej, tak teraz w ogóle sobie z tym nie poradziłem. Wiecie co zrobiłem? Po 2 latach nie odzywania się do borderki... zadzwoniłem do niej czy mogę do niej przyjechać. Nie pytajcie mnie dlaczego to zrobiłem. Zgodziła się i poszliśmy do łóżka. Problem w tym, że ma obecnie faceta. To znaczy dla niej to nie był problem. Było to dwa tygodnie temu. Od tamtego momentu przestałem w ogóle kontaktować. To co odczuwałem te 2-3 lata temu kiedy pisałem ten temat to NIC w porównaniu do tego co czuję teraz. Czasami czuję się jak chory psychicznie, zaczynam rozmawiać ze sobą, że powinienem jeszcze do niej jechać, bo skoro jestem też chory na umyśle to będziemy jednak do siebie pasować. Ona jednak jako Border nie zmieniła się. Podczas tego spotkania byłem najukochańszy i była bardzo zatęskniona. Powiedziała, że zawsze mnie kochała co sprawiło, że jeszcze bardziej chciałem tam zostać. Teraz już nie odbiera telefonów a jak raz odebrała i zapytałem czy pójdziemy może chociaż na spacer to powiedziała, że nie tym razem bo ma mętlik w głowie czemu w ogóle do tego doszło, mimo, że było wspaniale. Wyrządziłem sobie tym krzywdę, tym, że ją w ogóle poznałem. Nie wiem jak z tym żyć.

Odnośnik do komentarza

Ale ja już dawno wszystko wiem. Musiałem się z tym zapoznać będąc z nią. Nawet psycholog mi to wyjaśniał. Problem polega na tym, że jestem człowiekiem naduczuciowym,który bardzo chciałby pokochać i być zaakceptowanym. A jak wiadomo, kobiety z borderline cechują się tym że potrafią zbliżyć, rozkochać i uzależnic o wiele szybciej i intensywniej niż normalna kobieta. My po miesiącu byliśmy przekonani że jesteśmy ideałami i nie odchodziliśmy od siebie na krok. Po miesiącu dostaliśmy bzika, jak nigdy wcześniej. Wszystko było z nią idealne i przywiązujące.
No właśnie dlatego nie wiem co się stało bo udało mi się zapomnieć i żyć normalnie, nienawidząc ja za wszystko, glownie niewierność. I po dwóch latach z dnia na dzień spędziłem z nią noc, porozmawialiśmy i znów zacząłem jej wierzyć i serce mi o mało nie wyskoczyło. Strasznie się czuje i no dowierzam co się stało.

Odnośnik do komentarza

Jesteś od niej uzależniony, od emocji których Ci dostarcza, od tej huśtawki uczuć jaką Ci funduje przebywanie z nią.
Moim zdaniem ta jak z niechanym nałogiem- skoro nie potrafi być Ci obojętna kiedy masz z nią jakikolwiek kontakt- musisz dla ratowania siebie odciąć się raz na zawsze.
Wiadomo ze nieraz myśli się- lepiej kochać i żałować niż żałować ze się nie kochało- ale chyba nie w tym przypadku. To jest jak choroba.

Odnośnik do komentarza

Ja wiem,że wy macie rację. Sam sobie często to mówię. Jest tyle argumentów za tym, że to nie ma sensu, że marnuje sobie tym czas i życie ale nie potrafię się przemóc. Dzisiaj ma do mnie zadzwonić po pracy i pewnie się umówimy na kolejne spotkanie. Fakt faktem, że po tych dwóch latach zachowuje się inaczej, "lepiej?" ale dalej kłamie i zdradziła ze mną swojego faceta. Chociaż po ostatniej nocy trochę zachowuje się jakby osiągnęła swój cel, zaspokoiła i trochę mnie zlewa, nawet to mnie nie powstrzymuje. Myślałem że dwa lata to wystarczająco na uzdrowienie siebie ale widzę, że już zawsze jakaś część jej pozostanie we mnie. Może muszę się jeszcze bardziej poparzyć i pocierpiec.

Odnośnik do komentarza

Cześć. Jestem trzy miesiące po rozstaniu z borderka. Wszystko rozumiem co piszesz. U mnie jest niemal identycznie. To w jaki sposób przywiązują do siebie takie kobiety to przerażające. Mnie nigdy nie zdradziła. To wiem. Miała wstręt do zdrad. Raczej wciąż panicznie bała się że to ja zdradzę ją. Seks z nią (jak pewnie z każdą borderka) to niezapomniane uczucie. To jak by sasha gry kochała tylko Ciebie. Wszelkie perwersje okraszone miłością. Teraz odcięła się. Zmieniła numer, maila, adres. Znikła. To co robiła w ostatnim okresie naszego związku to koszmar. Uderzyła w najczulsze punkty. Bez opamiętania, ale z precyzją. Tam gdzie igla boli tam ją trzeba włożyć. Nauczyłem się nie brać tego co mówi do siebie. Wiem że dałoby się ją uspokoić w jakiś sposób ale boje się tego. Odcięła się z dnia na dzień. Jakby umarła. Odezwie się kiedyś? Olać to? Jestem bardzo silnym psychicznie człowiekiem ale to mnie zgniotlo. Dodam że jest bardzo inteligentna przez co łatwiej dobierala precyzyjne narzędzia destrukcji. Czy da się żyć z Taką osobą? Uspokoić ją? Nie wiem jak mam sobie poradzić. Uciekam w pracę ale jestem wyniszczony. Jest cudownie niebezpieczna a ja się zachowuje jakbym miał syndrom shtokcholmski. Potrzebuje rozmowy z kimś kto przeżył to samo...

Odnośnik do komentarza

Ostatni raz zajrzałem tu pół roku temu ale nie zmieniło się nic. Spotykamy się - rzadko bo rzadko ale jednak. Ona wciąż chodzi na spotkania, wciska w siebie jakieś leki, które ją omamiają, usypiają, wyzbywają z emocji. Nie zawsze pozwala się do siebie zbliżać a jak leki przestają działać to jest istnym zwierzęciem. Raz się daje pocałować, drugi raz każe trzymać od siebie z dala z lęku. Aczkolwiek tulić mogłaby się bez przerwy bo czuje się wtedy przy mnie rzekomo bezpiecznie. Nie jesteśmy niby w związku, nie wiem jak to określić. Po tylu latach już to chyba zaakceptowałem. Bardzo się upodobniłem do niej. Rzeczy, którymi dawniej mnie raniła, teraz są mi obojętne bo liczy się tylko to, że możemy się spotykać, rozmawiać, przytulić. Najwidoczniej przekazała mi trochę swojej "ułomności" przez co jesteśmy teraz zdolni do utrzymywania kontaktu bez problemu. Tyle, że pewnie przez to nie będę już w stanie utrzymywać kontaktu ze zdrowymi kobietami. Popełniłem pewnie błąd, wyrzekłem się szczęśliwego życia z jakąś cudowną kobietą na rzecz kobiety, która w moim mniemaniu jest i zawsze była idealna.
Kolego wyżej TRZYCZWARTE, jedyne co Ci mogę doradzić to się ratuj. Daj jej żyć. Jeśli się odcięła, nie szukaj z nią kontaktu i nigdy nie wracaj. Męcz się, wróć do normalności, sam lub z pomocą psychologa, przyjaciół, wygaduj się przyjaciołom ile możesz, wyrzucaj z siebie ciężar, nie pozostawaj sam. Żyj towarzysko, nie odrzucaj społeczeństwa. W końcu Ci to minie i zawróci Ci w głowie ktoś wspaniały przy kim nie spotkają Cię takie historie. Bo ja zrobiłem wręcz przeciwnie i ... powiem Ci, że nie żałuję ale wiem, że wgłębi żałuję. To jest piękne życie ale jesteś niewolnikiem. Jesteś zamknięty na jedną osobę, która decyduje o waszej relacji, co można a czego nie, kiedy się spotkacie na ile i co możesz zrobić i powiedzieć.
Czy to jest warte? Odpowiedz sobie sam.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...