Skocz do zawartości
Forum

Brak chęci do życia


Gość tomus1994

Rekomendowane odpowiedzi

Gość tomus1994

Witam Mam 17 lat ,coś mnie juz trafia z tym zyciem , nic mi nie idzie albo sobie to wgrywam do glowy sam juz nie wiem nic.... nie mam dziewczyny, chodz mam duzo przyjaciol i znajomych, czuje ze sie nie spelniam i wogle nie wiem co ja robie na tym swiecie... zal mi siebie poprostu ostatnio chcialem sie zabic ale jestem za wielka ********* aby polknac leki chodz w zyciu nie jestem bojazliwy,,, chce zmienic zycie zaczac wszystko od poczatku przeprowadzic sie jak najdalej od tego miejsca,ale rodzice nie chca bo mowia ze tu maja prace zycie wnuka rodzine,,, mnie juz trafia zyc mi sie niechce przepraszam ze pisze takim jezykiem ze sa bledy ale jestem w takim stanie ze nie umiem inaczej

Odnośnik do komentarza

Przeprowadzka nie jest rozwiązaniem wszystkich problemów, tylko ucieczką przed nimi. W nowym miejscu pojawią się nowe kłopoty. Myśli samobójcze to także rodzaj ucieczki, tym niczego nie zmienisz, tylko wyrządzisz wielką krzywdę swojej rodzinie i przyjaciołom. Myślę, że jesteś silnym facetem i na pewno poradzisz sobie! Może pomyślisz o pomaganiu innnym? Poszukaj sobie wolontariatu, wtedy odkryjesz, że życie jest piękne i nie można go marnować!!!

Odnośnik do komentarza

Pomocy ! Mam 18 lat i za 3 miesiące maturę. Uczę się chyba dobrze , sama nie wiem , egzaminy próbne zdałam jako jedna z lepszych w klasie jednak miewam straszne lęki przed tymi egzaminami . Ciągle czuje że nic nie robie lub robie za mało i że przez to nie zdam matury. Przez ostatnie tygodnie nic nie zrobilam bo po co ? Jak i tak nie zdam lub zdam słabo , wiem , że to głupie , ale nie potrafie sobie przetlumaczyć że muszę się uczyć po prostu się poddaje. Przez to nie czuje nawet jakiegokolwiek przymusu lub najmniejszej checi do nauki nie wiem jak sobie z tym poradzić , jak sobie przetlumaczyć , jak się motywować do pracy ?

Odnośnik do komentarza

jeżeli tak sie będziesz nakręcać i będziesz przywoływać takie myśli to w efekcie rzeczywiście wywołasz taką sytuację z tą maturą.. tak nie można. Musisz myśleć pozytywnie a tak będzie. Zrób sobie trochę luzu- wyjdź ze znajomymi, pobiegaj a popatrzysz na wszystko z dystansu, zaczniesz nabierać chcęci i motywacji do nauki a reszta przyjdzie sama. Skoro zdałas jako jedna z lepszych na próbnych to widocznie nie jest z Tobą źle a to najważniejsze bo jak widać to Ciebie stać. Ucz sie stopniowo, partiami, nie na siłę cały dzień bo to nie ma sensu, w przerwach rób to co lubisz będzie dobrze!Pomyśl, że dzieki temu pójdziesz na wymarzony kierunek a wtedy satysfakcja dopiero!!!A po maturze czekają Cię dłuugie wakacje w nagrodę ;-) Powodzenia!!!

Odnośnik do komentarza

Witam serdecznie,
Spróbuj opracować sobie plan nauki. Czego i w jakich ilościach będziesz się uczyć każdego dnia (tylko nie przesadzaj z ilością materiału, gdyż "nawał" pracy Cię zniechęci). Gdy uda Ci się zrealizować plan - nagradzaj się w jakiś sposób (może to być kino, wyjście ze znajomymi, lub coś innego, co sprawia Ci przyjemność).
Warto także, żebyś zadbała o odpowiednią dietę, tak by wspomóc procesy umysłowe. Postaraj się dostarczać organizmowi przede wszystkim potas, żelazo, kwas linolowy, lecytynę oraz magnez.
Aby ograniczyć lęk wypróbuj trening autogenny Schultza.
Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Witam
i zmagam Jestem uczennicą szkoły średniej i zmagam się z wieloma problemami, podejrzewam że może być to depresja, ale tez cukrzyca. Ale zacznę od początku. Odkąd poszłam do nowej szkoły miałam negatywne nastawienie do wszystkiego(teraz też tak jest) nic mnie nie cieszy, mam wszystkiego dosyć, nic mi się nie chce, ciągle jestem jakaś zmęczona, nie mam ochoty w ogóle żyć, wszystko mnie nudzi, denerwuje, nawet nie mam ochoty wychodzić z domu. Ponadto mam bóle kręgosłupa, czuje się ociężała, senna. Mam pasje którą chciałabym dalej realizować jednak nie mam na to jakichkolwiek chęci, po prostu brakuje mi motywacji. Na wszystko co się dzieje w moim życiu reaguje obojętnie, nie mówiąc już o tym że zaniedbuje przy tym siebie. Jem częściej niż wcześniej i o wiele więcej słodyczy np. potrafię spać w dzień i mieć ochotę na coś słodkiego, co zdarza się bardzo często. Nie uprawiam żadnego sportu i nie odżywiam się zdrowo, może to jest przyczyną tego wszystkiego? chciałabym zmienić swoje życie ale nie wiem jak, bo tak dzieje się od roku. Mam wiele planów, ale nie mogę niczego dogłębniej zrealizować, jak coś zaczynam to nie kończę bo coś mnie powstrzymuje choć bardzo bym chciała te plany spełnić. Przez załóżmy dwa dni mam ochotę coś zrobić dla własnego rozwoju, a potem już mi się nie chce. Gdy pójdę np. do centrum handlowego czuję się gorsza od wszystkich, brzydsza i do niczego, a jak siedzę w domu nuda zżera mi całą energię, nawet nie robiąc niczego konkretnego odczuwam powyższe objawy. Nie wiem jak sobie z tym radzić, wiem że może być to powód dojrzewania, jednak czuję że mój stan psychiczny i fizyczny bardzo się pogorszył. Jeszcze rok temu miałam więcej energii , wielkie plany i marzenia. Nie chce tak dalej żyć. Poradźcie coś. Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza

Witaj Angeline
To, co opisałaś zbyt bardzo przypomina depresję żeby to zignorować. O cukrzycy wiem prawie nic - gdzieś kiedys coś czytałem o związku cukrzycy i depresji.
Bóle kręgosłupa mogą być spowodowane wieloma schorzeniami, może to także być efekt zaniedbania Twojej sprawności fizycznej. Ból, długotrwały i uciążliwy ma duży wpływ na Twoje samopoczucie. Powinnaś pójść z tym do lekarza, żeby ustalić przyczynę tego bólu i podjąć właściwe leczenie. Może też okazać się, że wystarczy 50 "brzuszków" dziennie. Zacząłbym jednak od lekarza. To może być po prostu zapalenie.
Dla małego człowieka najważniejsze oprócz miłości rodziców są zabawa oraz jedzenie. Słodycze, cukier, czekolada kojarzą się z poczuciem zadowolenia, bezpieczeństwa. Obniżony nastrój może popychać Cię do sprawienia sobie małej przyjemności. Podkreślam słowo "może" - nie jestem lekarzem.
Masz rację, że dojrzewanie może mieć dużo wspólnego z Twoim samopoczuciem.
Czy poszłaś do szkoły takiej jakiej chciałaś? Dlaczego byłaś wtedy tak negatywnie nastawiona? Problemy w domu? Problemy z miłością?
Brak sportu i złe odżywianie na pewno mają negatywny wpływ na Twoje zdrowie fizyczne, jak i psychiczne, ale nie sądzę osobiście, że to mogłoby spowodować aż takie problemy.
Możesz poprosić lekarza o badania krwi. Dowiesz się czy jest coś abnormalnego w twoim organiźmie. Namawiam Cię jednak do wizyty u psychologa bo samodzielnie jest raczej trudno sobie z tym poradzić.
Powinnaś przeżywać większe i mniejsze miłości, przyjaźnie, mieć ochotę na zabawę, być może i naukę, mięć nikoniecznie skrystalizowne plany na przyszłość i starać się dążyć do ich zrealizowania, zająć się swoją pasją. Jeszcze raz nakłaniam do wizyty u psychologa i lekarza.
Jeżeli masz ochotę napisać coś więcej o sobie, zrób to proszę. Warto czasami przelać swoje problemy na klawiaturę.
Na razie.

Gdyby ktoś, kiedyś na chwilę się zatrzymał być może wykwitłaby z tego minuta refleksji. Poszedł jednak zmierzch do poranka a temu wcale nie było do śmiechu, bo gdyby chcieć przeczytać własne wspomnienia można by je odnieść do teraźniejszości a przyszłość przestałaby być potrzebna.

Odnośnik do komentarza

Witam
Nie poszłam do szkoły jakiej chciałam, bo szczerze mówiąc odkąd zaczęłam zamartwiać się co będzie ze szkołą to nigdy nie miałam jej wybranej. Jak byłam w gimnazjum myślałam, że pójdę do liceum i skończę studia dziennikarskie. Dziś myślę, że się do tego nie nadaje i nawet żeby pójść do liceum jestem na to za ''głupia''. Z wyborem szkoły mam problem do dzisiaj. Najpierw przypadkowo trafiłam do liceum z profilem biologicznym, potem z historycznym, a na samym końcu do technikum księgarskiego, które w ogóle nie jest interesujące. Ten rok uważam za stracony. Czuję się jakbym żyła we mgle, a ona przysłaniałaby mi realny pogląd na świat. Teraz moja edukacja stoi w miejscu, gdyż rok szkolny w technikum zakończyłam poprawką z matematyki(której nie umiem). Mam ludzi którzy mnie wspierają jednak to nie wystarcza, oni chcą mnie posłać do liceum humanistycznego- podobno ze świetną kadrą pedagogiczną, a ogólnie mówiąc jest to liceum niepubliczne. Mam na oku jeszcze jedną szkołę, też liceum ale psychologiczno-społeczne. Nie wiem na co się zdecydować. Byłam z tym u doradcy zawodowego, ale wiele mi nie pomógł. A co do zadanego przez Ciebie pytania dlaczego byłam wtedy negatywnie nastawiona to mianowicie dlatego, że nic mi się w szkole nie układało, nie byłam zadowolona z jej wyboru, ciągle dostawałam bardzo słabe stopnie i zdarzyło mi się, że moja wychowawczyni powiedziała mi że jestem beznadziejna, ponadto przy tym jeszcze na mnie nawrzeszczała, pamiętam jak poniektórzy nauczyciele też potrafili mnie poniżać, no i na to wszystko złożyły się jeszcze problemy w domu. Wtedy czułam że to wszystko eskaluje, a ja idę na ''dno''. Chce być zadowolona ze szkoły, bo to mnie najbardziej trapi. Nie ma dnia żebym o tym nie myślała, a ta poprawka coraz bardziej mnie dołuje, a nie mobilizuje. czas goni, a ja nadal w tym samym miejscu co wcześniej. W rodzinie tez nie mam wsparcia, wolą się naśmiewać że jestem idiotką itp. Zostają mi przyjaciele, ale też nie zawsze. Teraz są wakacje, a ja prawie przez ten cały czas siedziałam w domu. Chciałabym to wszystko sobie poukładać szukając sensownego sposobu.

Odnośnik do komentarza

Bardzo przykre jest to, że wciąż są nauczyciele nie potrafiący tak na prawdę nauczać. Nie znajduję usprawiedliwienia na takie zachowanie. Żaden nauczyciel nie ma prawa do poniżania ucznia w jakikolwiek sposób.
Niestety cały problem tkwi w tym, że po rodzicach, którzy mają największy wpływ na nasze życie to właśnie nauczyciel jest kolejnym autorytetem, osobą mającą duży wpływ na naszą przyszłość.
Nie dziwię się, że w takich warunkach nie potrafiłaś określić swojej dalszej drogi, że do dzisiaj masz problemy z matematyką. Ciągłe niepowodzenia i brak należnego szacunku w szkole i domu doprowadziły do tego, że nie jesteś w stanie teraz określić czego tak naprawdę chcesz. Brak wiary we własne siły na pewno Ci nie pomaga.
Dobrze by było żebyś mogła porozmawiać o tym z psychologiem, dowiedzieć się w jaki sposób możesz sobie poradzić z urazem i niską samooceną. Nie należy ignorować tych pozornie nieistotnych problemów.
Jesteś człowiekiem tak samo, jak każda inna osoba na tym świecie i masz prawo być traktowaną z szacunkiem, masz także prawo do popełniania błędów i masz także prawo nie być matematyczną alfą i omegą. Każdy z nas jest dobry w jakiejś tam dziedzinie, ale także kiepski w czymś innym. Nikt nie jest orłem we wszystkim, na prawdę.
Nie potrafię powiedzieć za Ciebie, gdzie powinnaś się dalej uczyć ani jaki zawód będzie tym właściwym w najbliższej przyszłości. Powinnaś na pewno dążyć do tego żeby robić to co kochasz i w tym właśnie kierunku się uczyć. Pamiętaj, że nie jesteś na tym świecie po to żeby spełniać czyjekolwiek zachcianki, marzenia ani oczekiwania. To Ty bedziesz musiała żyć ze swoimi wyborami. Wybieraj dla siebie. Jeżli uważasz, że kierunek psychologiczno-społeczy i dzie w parze z twoimi marzeniami to już wiesz, co robić, prawda?
Nie daj się poniżać ani bezpodstawnie krytykować. W swojej rodzinie powiedz stanowczo, że nie życzysz sobie tego typu uwag i komentarzy; bądź spokojna, opanowana, nie krzycz, nie krytykuj. Może się nie udać za pierwszym razem, ale z czasem na pewno te słowa odniosą skutek. Pamiętaj, że to, że czegoś nie potrafisz nie czyni z Ciebie gorszego człowieka.
Jeżeli będziesz dalej poniżana przez nauczycieli to koniecznie musisz porozmawiać o tym z rodzicami, wymagać od nich żeby nie rozkładali rąk (są w końcu osobami dorosłymi), porozmawiać z dyrektorem szkoły. Piszę jeszcze raz: Żaden nauczyciel nie ma prawa Cię poniżać bez względu na Twoje umiejętności, Twoją wiedzę i oceny.
Zacznij siebie doceniać. Co potrafisz robić najlepiej? Jakie masz zainteresowania? W jakich przedmiotach jesteś dobra? Jaka jesteś dla innych? Dla siebie? Uwierz w siebie. Jeżeli masz problemy z matematyką (nie byłaś "nękana" przez nauczyciela tego przedmiotu? ) spróbuj wziąć dodatkowe korepetycje. Pamiętaj, że nie musisz mieć szóstki żeby kogokolwiek zadowolić.
Nigdy nie mów o sobie że jesteś głupia, nawet w cudzysłowiu. Sama w tens posób zaniżasz swoją wartość.
Dlaczego uważasz, że nie nadajesz się na dziennikarstwo? Dlaczego interesuje Cię ten zawód.
W tych wszystkich niepowodzeniach i upokorzeniach odnajdź siłę - postaw się swojemu wizerunkowi, powiedz nie, nie jestem nieudacznikiem. Jak możesz byc kimś takim skoro potrafisz mówić o swoich problemach, jesteś tutaj?
Masz problemy z matematyką, ale mimo niesprawiedliwych uwag radzisz sobie z pozostałymi przedmiotami.
Dowiedz się czego pragniesz i rób to. To życie należy do Ciebie, nikogo innego.
Trzymaj się.

Gdyby ktoś, kiedyś na chwilę się zatrzymał być może wykwitłaby z tego minuta refleksji. Poszedł jednak zmierzch do poranka a temu wcale nie było do śmiechu, bo gdyby chcieć przeczytać własne wspomnienia można by je odnieść do teraźniejszości a przyszłość przestałaby być potrzebna.

Odnośnik do komentarza
Gość brakżycia

Witam, mam problem, który zaczął się jakieś pół roku temu. Jest to brak energii, chęci, motywacji, brak jakiejkolwiek iskry we mnie, która powoduje, że coś zrobię. Wszystko jest mi obojętne, pragnę mieć ambicje, wyobrażam sobie jak moje życie powinno wyglądać w przyszłości, jednak kończy się tylko na myśleniu, jeśli wrócę do rzeczywistości, żeby zacząć coś robić odechciewa mi się wszystkiego. 1 klasa liceum była świetnym okresem, miałem motywacje do nauki, chciałem dostać się na medycynę, przedmioty nie sprawiały mi żadnych problemów, to dawało mi ogromną satysfakcję, czułem się kimś co coś w życiu ma, że staję się kimś lepszym. Jednak moje obecne życie jest odwrotne, z planów medycyny, boję się czy zdam maturę z podstawowych przedmiotów, jest mi to teraz obojętne i nie wiem dlaczego. Lubię ciężką pracę, ale nie posiadam energii by ją wykonywać. Obecna nauka to zmuszanie się do zrozumienia tekstu, bez zadowolenia, że czegoś się nauczyłem. Sama myśl o szkole powoduje, że odechciewa mi się wszystkiego. Najchętniej bym spał, nie zależy mi nawet na siedzeniu i przeglądaniu stron internetowych, czy jeździe samochodem, który dostałem za dobre wyniki w nauce na 18. Dodam, że ponad 2 lata chodzę na siłownię, jednak i to staje się dla mnie niczym. Mam dodatkowo nadciśnienie, które nie jest zdiagnozowane dokładnie przez lekarzy ponieważ mimo braniu leków obniża mi się tylko rozkurczowe a skurczowe pozostaje na poziomie 150-140, oraz podwyższone TSH i prolaktynę. Nie wiem co ze sobą zrobić, czasem zastanawiam się czy to może tak wygląda życie dorosłej osoby ? Jeśli tak nie mam sensu tkwić w tym co tylko mnie dołuje.

Odnośnik do komentarza

Mam kilka pytań:
1. Czy straciłeś zapał po jakimś zdarzeniu? Chodzi mi czy jesteś w stanie podać konkretny moment?
2. Czy masz jakiś wymarzony cel do którego dążysz? Jeśli nie to zastanów się, wtedy łatwiej o motywację i siły.
3. Twoja dieta - czasem gdy brak witamin i minerałów to spada nam motywacja, chęć do życia. Spróbuj albo wprowadzi więcej owoców i warzyw albo łykaj jakiś witaminki

Odnośnik do komentarza
Gość Martita89

Za Twój stan emocjonalny prawdopodobnie odpowiada , ten podwyższony hormon tarczycy - zaburzenie pracy tego gruczołu powoduje liczne zaburzenia emocjonalne w tym psychiczne . Warto więc porządnie przebadać się i zrobić porządek z hormonami - kiedy ustabilizujesz je , powinno wrócić wszystko do normy .

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Witam, temat mówi sam za siebie, mam depresję od kilku lat który waha się w różne nasilenia, na czym umnie polega sam nie wiem?, jestem kłębkiem nerwów, często myśli zalewają mi umysł, wspomnienia przykre itp, nie wiem co mam ze sobą zrobić, życie przemyka mi a ja stoję w miejscu, mam prace rodzinę a jestem nieszczęśliwy i zmęczony życiem, harowaniem w pracy po 10h i soboty i co to za życia, pieniędzy brak, pomysłu na siebie brak, ani hobby ani motywacji by coś ze sobą zrobić. Z taczam się, tak z mojej obserwacji na niczym mi nie zależy, zrobiłem się taki bez uczuciowy zimny martwy, jeśli ktoś by ze mną porozmawiał by stwierdził że uszło ze mnie życie. Jak wspomniałem mam rodzinę a czuje się samotny i taki sam, mam 28 lat więc chyba da się mnie jeszcze uratować, nie mam nawet osoby by o różnych sprawach porozmawiać, mam marzenia ale to tylko marzenia czekam na wasze posty

Odnośnik do komentarza
Gość przeczytałam

Myślę, że Twoja żona czuje się tak samo samotna. Skoro masz marzenia, to musisz zrobić plan i zacząć je realizować kroczek po kroczku przybliżając się do celu. Ale najważniejsze porazmawiać na spokojnie i na poważnie z żoną, ona będzie wiedziała kiedy to nastąpiło, wymyślicie jak temu zaradzić( może zmiana pracy?) i wspólnie pokonacie ten kryzys.

Odnośnik do komentarza

moja rodzina, mój dom jest nadzwyczaj normalny żadna patologia czy coś podobnego, po prostu poddałem się, może jutro będzie znów zwykły dzień ale wczoraj znów mnie chwyciło, czy mam plany mam chyba jak każdy tylko mnie przytłaczają, bo po co planować po co oglądać samochody z żoną do 10000zł jak tak sobie nie kupie i tak jest z pozostałymi rzeczami, myślę sobie że gdy bym wygrał w lotka i wreszcie bym żył, tu nie chodzi szastanie pieniędzy tylko daje przykład nadchodzi weekend i co kochanie robimy, bierzemy młodego i jedziemy gdzieś na jeden dzień lub 2dni, następny przykład trzeba kupić czajnik i co kupuje a nie przeciągam bo mi brakuje pieniędzy lub naprawa auta, trzeba z wszystkim kombinować, w tym naszym kraju jest poprostu kapa, i dorzucić niepowodzenia w życiu i depresja murowana

Odnośnik do komentarza

Kiedyś byłam w totalnym dołku i biadoliłam - nie mam pieniędzy, na nic mnie nie stać...
W pewnym momencie otrząsnęłam się i powiedziałam sobie - PORADZĘ SOBIE.
Zaczęłam pracować nad psychiką.
Wstając myślałam - zaczęłam nowy, lepszy dzień. potem - że z dnia na dzień, pod każdym względem, wszystko zmienia się na lepsze.
I nagle wszystko stało się prostsze, łatwiejsze. Miałam nowe pomysły, jakieś okazje się trafiły - zaczęłam normalne życie.
W naszym życiu dzieje się to, o czym myślimy.
Uwierz, a będzie ci dane...wiara góry przenosi... to nie są puste słowa.
Uwierz w sukces, uwierz w zmianę na lepsze, myśl o tym, podtrzymuj pozytywne nastawienie, a zmienisz swoje życie.
Mnie się udało i tobie też tego życzę.
Nie dzieje się to natychmiast, wymaga to dużo pracy nad własną psychiką, ale warto, bo korzyści są wymierne.

Odnośnik do komentarza

Witam, nie wiem od czego zaczac. Pozstanowilem napisac tutaj poniewaz nie chce aby ktos przeze mnie cierpial. Od dziecka mialem koszmarne zycie, ojciec odszedl gdy mialem 8 lat, w wieku 18 zaczalem zycie na wlasne reke, potem dowiedzialem sie ze ojciec moj nie zyje. Nie umialem zyc, nie wiedzialem co robic jak zaczac, w tym czasie bylem z kobieta ktora pokazala mi szczescie, dala mi inne zycie, jej rodzina byla moja rodzina. Pokazala mi jak zyc, oddalem jej calego siebie, robilem dla niej wszystko, budowalem swoje zycie pod nia, caly zylem nia, bylem wpatrzony jak w obrazek, obdazylem ja niewyobrazalnym uczuciem, zaprzyjaznilem sie z jej rodzina, nie robilem nic dla siebie, tylko i wylacznie dla niej. Bylem z nia 8 lat. Teraz mija 4 tydzien jak sie rozstalismy, i wiem ze powrotu niema. Nie umiem sie z tego pozbierac, nie widze dla siebie przyszlosci, celu, probowalem na wszystkie sposoby zrobic cos zeby choc na sekunde przestac myslec, bez skutecznie. Jest to zbyt ogromny bol dla mnie, cos niewyobrazalnego. Nie potrafie sobie z tym poradzic, wiem ze chce umrzec, ciagle o tym mysle, te mysli sprawiaja ze czuje ukojenie, odebrano mi wszystko co mialem, szczescie marzenia nadzieje cel. Chec tego jest tak wielka ze nie potrafie sie powstrzymac, jedyna rzecza ktora mnie choc na sekunde od tego uwalnia to to ze, mam siostre i szwagra ktorzy maja 2 dzieci i kocham ich bardzo, ale nie moge obarczac ich soba gdyz moj szwagier mam raka mozgu po wypadku. Mecze wszystkich tylko soba i marze zeby odejsc, przestac juz czuc ten bol, on jest tak ogromny... Prosze tylko o pomoc

Odnośnik do komentarza

Nie wiedziałeś jak żyć, nie umiałeś tego, ale znalazłeś kobietę , która pokazała ci szczęście - napisałeś.
Teraz jesteś na tym samym etapie, że nie wiesz jak żyć.
Ale wiesz już jedno, że jesteś w stanie z pustki, wydobyć się na powierzchnię.
Teraz ból rozstania jest ogromny, ale to minie, o ile nie będziesz "hodował" tego bólu, o ile nie będziesz rozdrapywał ran.
Zacznij zastanawiać się, co było przyczyną rozstania, jakie błędy popełniłeś, by nie powtarzać ich w przyszłości.
W mojej ocenie
1- W tym związku zapomniałeś o sobie, a to twoje życie i powinieneś nauczyć się żyć także dla siebie
2-Robiłeś wszystko dla niej - więc prawdopodobnie ona czuła się w tym związku tak, jakby oplótł ją bluszcz. A każdy potrzebuje swobody i odrobinę wolności.
3-Miałeś postawę typowej ofiary - i to powinieneś zmienić.

A jaka była bezpośrednia przyczyna rozstania? Jak ty to widzisz?

Odnośnik do komentarza
Gość karolek2555

Mam Już od pewnego czasu problem z samym sobą chęcią do życia i ogólnie ze wszystkim.Dlaczego tak się dzieje kiedyś byłem z dziewczyną rok czasu po czym się rozstaliśmy bardzo to przeżyłem potem kolejną poznałem i po roku znów zostałem sam mam 25 lat i nic mnie w życiu nie cieszy kiedyś miałem cele pasje itp teraz nic mnie nie cieszy czy nawet jakiś wyjazd za granice na wakacje czy wygrana dużej sumy pieniędzy w toto lotku nie sprawiła by bym znowu chodził uśmiechnięty. Nie wiem co robić w swoim życiu myślałem ostatnio o samobójstwie bo i tak kiedyś umrę a jeżeli nie mam sensu żyć to to zrobię. Może to też jest spowodowane tym że mam matkę alkoholiczkę i ojca który robi mi przez całe życie robi na złość. Dusze się w tym życiu kiedyś cieszyłem się że kupię sobie nowego ciucha czy buty teraz to wszystko jest dla mnie nie istotne. Nie wiem jeżeli nic w moim życiu się nie zmieni to popełnię samobójstwo. Znajomi pytają się mnie często czy gdzieś z nimi wyjdę to odmawiam a jak wyjdę to się z ponurą miną. Pomocy

Odnośnik do komentarza

Karol,
Kto zrywał te związki? Ty? One? To przez Twoje stany?
A nie chcesz wyznaczyć sobie nowe cele ?
Na przykład,
po pierwsze - szukanie pomocy u specjalisty, terapia
po drugie - dziewczyna i praca nad związkiem
po trzecie - iść na swoje, założyć własną rodzinę i odciąć się psychicznie od destrukcyjnych rodziców?
Masz już tyle lat, że żadne buty świata Cię nie ucieszą...a stabilizacja i ktoś bliski przy boku.
Jeśli masz problemy z osiągnięciem tego wszystkiego, najlepszą opcją jest, szukanie ratunku u psychologa lub psychiatry ( to priorytet, bo co Ci z dziewczyny, jak zaraz z nią zerwiesz przez problemy z psychiką).
To może być depresja...a depresja lubi się pogłębiać.
Śmigaj po pomoc...bo lada chwila stracisz i znajomych i wszystko!

Rozdzierający jak tygrysa pazur
antylopy plecy
jest smutek człowieczy.

Odnośnik do komentarza

1 mnie zdradzała a 2 się znudziłem no i do tego doszło kilka nie miłych słów w jej kierunku ze względu na to że się miała wysokie mniemanie o sobie i ja się czułem przy niej poniżany. Tak tylko że tu jest problem bo już mam negatywny stosunek do kobiet nawet jak jakaś dziewczyna uśmiecha się do mnie i chce zemną porozmawiać to zazwyczaj odwracam się i idę.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...