Skocz do zawartości
Forum

Skąd mam wiedzieć, że nadal ją kocham?


Gość Mati953

Rekomendowane odpowiedzi

Witam. W sumie to niezbyt wiem jak mam zacząć. Długo się wzbraniałem przed samym sobą, żeby zasięgnąć jakiejkolwiek porady specjalisty. Mam spory problem i chyba się troszkę rozpiszę bo i tak w sumie nie mam nic lepszego do roboty teraz.... po ostrej już trzeciej kłótni w ciągu dwóch dni z moją dziewczyną. Od razu napiszę, że jestem DDA. Nie jestem zbyt stary, mam tylko 20 lat. Rzuciłem szkołę średnią i teraz staram się wywalczyć dla siebie i dla mojej dziewczyny lepszą przyszłość jak narazie wszystko idzie w dobrym kierunku ale problem tkwi gdzie indziej. Od 6 lat znam dziewczynę a od 3 lat z nią chodzę. Niewiem czy to dużo czy mało jak na mój wiek. Myślę o sobie jak o monogamiście. Przez mniej więcej rok był to związek na odległość. Widywaliśmy się rzadko. Raz, dwa razy na miesiąc. Dopiero od 1,5 roku pomieszkujemy razem. Wszystko zawsze było dobrze. Kłótnie oczywiście były. Przeważnie nienaturalne gdyż ona bardzo mnie poniżała i obrażała. Znosiłem to i tłumiłem w sobie do momentu kiedy zacząłem wybuchać. Nie robiłem jej krzywdy. Robiłem sobie, rozwalałem drzwi gołymi pięściami, uderzałem z całej siły łokciem o mur i biłem głową w ścianę. Upijałem się, kilka razy nawet chciałem się zabić. Po śmierci matki ( rak - była alkoholiczką ) zrobiło się gorzej. Co prawda już mnie tak nie obrażała bo w końcu ją o to poprosiłem. Strasznie trudno jest mi mówić to co czuje i to czego bym chciał od niej. Ja zawsze staram się wypełniać w 100 % to czego ona chce. Przestałem mieć ochotę na seks ( współżyjemy w zasadzie od początku naszego związku ). Ona mi się dalej podoba ale nie czuję pociągu ani do niej ani do żadnej innej dziewczyny. Po prostu jakbym był uśpiony. Stałem się bardzo agresywny dla innych. Praktycznie nienawidzę ojca bo zawsze mówi mi jak mam coś zrobić np jak gotować jajka a doskonale potrafię przygotować sobie obiad który jest pełnowartościowy. Potrafię naprawdę dużo rzeczy ale on tego nie widzi. Przestałem lubić chodzić z moją dziewczyną na spacery. Nie lubie już jej światopoglądu jest zbyt optymistyczny wręcz trochę dziecinny a ona jest starsza ode mnie o pół roku. Zacząłem większość czasu spędzać z przyjaciółmi. Mam wrażenie, że oni mnie lepiej rozumieją i wspierają mnie. Kiedy mam problem idę do nich bo ona nie daje mi wsparcia. Wiem, że bardzo jej na mnie zależy bo ostatnio płakała, że tęskni za mną. Chce żebym był taki jak kiedyś, myślał tylko o niej i robił wszystko tylko dla niej. Staram się to robić. Kiedy jest dobrze wystarczy, że w pracy zadzwonie do znajomego i ona znów się ze mną kłóci i wyrzuca mi że jestem dupkiem. Boje się, że jej nie kocham. W tej chwili też jesteśmy pokłóceni i umówiłem się z nią jutro że przyjdzie po mnie jak będę wracał z pracy żeby porozmawiać. Niewiem dlaczego ale nie chce żeby przychodziła. Niewiem czy ją kocham. Jak mam sobie na to odpowiedzieć ?? Dlaczego się tak zachowuje ? Mam tyle pytań a jeszcze mniej odpowiedzi. Czuje, że jestem sam z tym wszystkim. Może tylko dramatyzuje albo robię z siebie ofiarę. Zawsze robiłem najpierw coś dla niej a potem dla siebie. Czuję się niedoceniony. Miewam paniczne lęki i ostre bóle głowy. Kiedy jestem zły mam ochotę naprawdę robić złe rzeczy. Wymieniłem w domu już chyba tuzin drzwi. Do kogo mam się zwrócić o pomoc ?? Czuję się troche jak wyrzutek w tym wszystkim. Ona robi ze mnie ostatniego huja a ja naprawdę ostatnio zacząłem się starać. Od momentu kiedy się popłakała zacząłem zabierać ją na spacer. Spędzam z nią czas i rozmawiam o wielu rzeczach. Kiedy jest dobrze, śmieję się z nią do rozpuku i dokuczamy sobie żartobliwie. Robię jej śniadania pomagam jej w porządkach. Całuje ją czule robię drobne prezenty. Ona się z tego naprawdę cieszy ale ja nie czuje tego czegoś. Robię to bo wiem, że ona tego chce ale niewiem czy ja tego także chce. Proszę o jakąś sensowną wypowiedź bo od przyjaciół nasłuchałem się wystarczającej ilości moralitetów :) Pozdrawiam Mateusz

Odnośnik do komentarza

Zwykle nie popieram przerw w związku, ale tym razem radzę, odpocznijcie od siebie.
Na razie jesteś zmęczony, wypalony i sam nie wiesz, co czujesz.
Pobądź sam, wtedy łatwiej się zorientujesz w sytuacji.
-Czy zaczniesz za nią tęsknić, czy odwrotnie, poczujesz ulgę?
-Czy to ona doprowadza cię do szału, czy może tak sam się zmieniłeś?
-itd..
W tym czasie nie zawieraj nowych znajomości, nie balanguj zbytnio. Postaraj się ten czas poświęcić na zastanowienie się nad sobą samym.

Odnośnik do komentarza

To może teraz będzie kolejny moralitet, ale to nie ma znaczenia.
Naprawdę boisz się, że jej nie kochasz? Przecież to akurat może Ci tylko pomóc w tej sytuacji.
Nie wiem co jest gorsze, to jak podle Cię ona traktuje, czy to jak bardzo Ciebie to niszczy.
Naprawdę myślisz, że to, że ona się czasem rozpłacze i powie Ci, że tęskni, wynagradza to w jakimkolwiek stopniu, i że w ogóle o czymś świadczy? Nie, to o niczym nie świadczy. Tym bardziej nie dowodzi tego, że Cię kocha, a więc niby to Ty jesteś ten "zły", bo w końcu przestałeś ją kochać.
Wszystko wskazuje na to, że rzeczywiście się stało, i nic dziwnego. Zrozumiałe, że skoro Twoje uczucie do niej tyle razy było deptane, to w końcu umarło. I że to co robisz teraz jest tylko i wyłącznie spełnianiem jej oczekiwań, i nie wynika wcale z potrzeby serca. Jaki to ma sens, po co tak żyć?
Problem tutaj od dawna był z miłością z jej strony, a nie Twojej. I to się wcale nie zmieniło, ona dalej Tobą rządzi, dalej nie masz od niej wsparcia, wie, że jak zapłacze to do niej przylecisz w podskokach, i to wykorzystuje.
To co robiła bardzo mocno odcisnęło się na Twojej psychice, i sam zdajesz sobie z tego sprawę. Stałeś się agresywny w stosunku do innych, pojawiły się u Ciebie paniczne lęki. Dlatego moim zdaniem powinieneś też skorzystać z pomocy psychologa. Nie czekaj, aż to wszystko jeszcze bardziej zniszczy Twoją psychikę.
Nie ma sensu marnować sobie życia dla kogoś, kto jak sam napisałeś, robi z Ciebie ostatniego ch*ja.
Następnym razem gdy z kimś się zwiążesz, to od początku komunikuj partnerce swoje potrzeby, mów szczerze również o tym, co Ci nie odpowiada.

Odnośnik do komentarza

Wydje mi się, że Twoje uczucie do niej wygasło - a jedyne co pozostało, to przyzwyczajenie ..

Myślę, że przez to jak źle traktowała Cie podczas kłótni - uzbierał się w Tobie ogromny żal do niej, nabrałeś dystansu i miłość wypaliła się.
Dlatego teraz potrafisz realnie odbierać jej zachowanie - czyli zauważasz, takie rzeczy, które nie przeszkadzały Ci wówczas, gdy ją kochałeś..
Tak samo zauważasz teraz, że większe wsparcie otrzymujesz od znajomych niż od niej - co w związku nie powinno mieć miejsca, bo skoro Ty dawałeś 100% z siebie, to i ona powinna dawać tyle samo od siebie.

Myślę również, że śmierć i brak w Twoim życiu matki mógł spowodować - większe rozdrażnienie, oraz oschłość.
Kiedy pogodzisz się z tym, że odeszła, z tym że nie dało się już nic zrobić, aby temu zapobiec, to z biegiem czasu - będziesz czuł się coraz lepiej.
Wiem, że to dla Ciebie bolące przeżycie i w głebi Ciebie, ono w ciąż siedzi - ale gdy pogodzisz się w końcu z tym i przestaniesz cierpieć poczujesz się lepiej.

Sądzę, że dobrym rozwiązaniem dla Ciebie była by również wyprowadzka od ojca - bo wnioskuję, że nie masz z nim najlepszego kontaktu. Postaraj się z nim również na spokojnie porozmawiać, poinformuj co Cie wkurza w jego zachowaniu - a dzięki temu może będzie wam lepiej żyło się, bo żadne z Was nie będzie wchodziło sobie w drogę.

A jeśli chodzi o dziewczynę, to definitywnie widać, że z Twojej strony już się wypaliło uczucie - i najlepszym rozwiązaniem było by zakończenie owej relacji - ponieważ nie dość, że Ty męczysz się to i ona cierpi, a może cierpieć później jeszcze bardziej i zarzucać Ci dlaczego wcześniej nie zakończyłeś tego.
Porozmawiaj z nią szczerze, poinformuj że nie wiesz czy jeszcze coś do niej czujesz - powiedz jej również o tym, że robisz wszystko podług niej choć sam już nie masz na, to ochoty - ona ma prawo znać prawdę.

Może taka szczera rozmowa ostatecznie utwierdzi Cie w przekonaniu, że jej nie kochasz - lub okarze się zupełnie inaczej, że po prostu uciekasz przed tą miłością - ponieważ podświadomie boisz się, że stracisz ją tak jak swoją matkę - i może, to właśnie stąd wzieło się, to zdystansowanie do niej..

Bez szczerej rozmowy, niw poznasz odpowiedzi na swoje putanie.

Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza

Wg mnie powinieneś zacząć naprawę od siebie,jesteś niezrównoważony emocjonalnie ,taka agresja jest zjawiskiem nienormalnym ,dlatego zacznij od wizyty u psychiatry ,żeby postawił diagnozę ,następnie psychoterapia,

jeśli faktycznie będziesz chciał się zmienić i będziesz współpracował z psychoterapeutą ,jest nadzieja na poprawę.

Na temat dziewczyny nie chcę się wypowiadać,Twoja ocena jej, jest subiektywna,w każdym razie ,żadna dziewczyna nie wytrzyma z Tobą na dłuższa metę,tak ,że ona naprawdę musi Cie kochać ,skoro chce z Tobą być,

bo Ty stosujesz metodę kija i marchewki ,tym samym trzymasz dziewczynę przy sobie...,

tak,że najpierw zrób porządek ze swoim życiem,
powodzenia.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

Cieszę się, że tak dużo osób się wypowiedziało. W jakimś stopniu mi to pomogło. Owszem jestem niezrównoważony psychicznie ale walczę z tym sam. Zawsze wolałem wszystko robić sam. To dawało mi poczucie kontroli nad samym sobą i uświadamiało mi to, że potrafię naprawdę wiele bez niczyjej pomocy. Komercha. Pytasz co mnie przy niej trzyma ?? Ta dziewczyna nie ma swojego miejsca na ziemi. Była wpadką i rodzice jej nie chcą. Nie ma gdzie mieszkać. Nie jestem dupkiem żeby ją po prostu wyrzucić z domu. Z chęcią bym się od ojca wyprowadził jak bym tylko miał na to środki. Narazie wszystko ładuje w kursy zawodowe :). Np dziś rano czułem się przy niej dobrze. Nawet się z nią kochałem ale to i tak nie było to co na początku. Może faktycznie powinienem z nią porozmawiać o nas tak szczerze. Odpoczynek chyba też mi się przyda bo nie mam za bardzo czasu żeby pomyśleć nad tym wszystkim ale jeśli jej długo nie widzę to czuję tęsknotę albo się martwię czy nic jej nie jest. Często jestem agresywny jak ktoś próbuje mi mówić co i jak mam robić. Nie lubię tego. Z Ojcem jest okropnie. On nie widzi tego co się ze mną dzieje a wręcz mówi mi, że jestem na dnie także sami wiecie. Nie umiem być dla niego inny chociaż wiem, że jest w starszym wieku ( 60 lat ) i potrzebuje większego towarzystwa.

Odnośnik do komentarza

To mimo wszystko chcesz z nią dalej być, bo ona nie ma dokąd pójść? Przecież na tej zasadzie można w nieskończoność ciągnąć dowolną chorą sytuację. Lepiej by było zastanowić się nad zorganizowaniem dla niej lokum, niż bezczynnie trwać w takim układzie.
Z tego co piszesz to Twój ojciec nie robi nic strasznego, nie ma tu praktycznie nic co by o nim źle świadczyło. Pewnie dlatego mówi że jesteś na dnie, bo się o Ciebie martwi, i ma rację, bo faktycznie dobrze to nie wygląda.
Tak drażni Cię jego zachowanie, bo przez ten związek masz problemy z psychiką, stąd Twoja złość, agresywne nastawienie czy inna nieadekwatne reakcje na to. Zamiast zrzucać winę na coś, co tylko pozwala uwidaczniać Twoje problemy, skup się na tym, co jest ich źródłem.
Aha, i nie nastawiaj się tak, że ze wszystkim musisz sobie poradzić sam. To że ktoś inny Ci pomaga nie oznacza, że nie masz kontroli nad swoim życiem. A w tej sytuacji powinieneś skorzystać z pomocy psychologa.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...