Skocz do zawartości
Forum

Mąż despota


Gość andzia8003

Rekomendowane odpowiedzi

Gość andzia8003

Witam.Mamy z mężem oboje ponad 30 lat i syna sześcioletniego.Od przeszło 10 lat jesteśmy razem.Kawał naszego życia wspólnie przeżyliśmy.Na pierwszy rzut oka jesteśmy super parą....małżeństwem na które niektórzy patrzą z zazdrością,bo niczego nam nie brakuje.Między nami bywało przeróżnie ale zawsze jakoś to było.W zeszłym roku mąż wyjechał na kilka miesięcy za granicę i w tym czasie coś między nami pękło.Uzmysłowiłam sobie,iż doskonale radzę sobie bez niego i przynajmniej mam spokój w domu.Mąż ma trudny charakter i nie akceptuje sprzeciwu.Zawsze musiało być tak jak on powie....sprzeciw....i od razu wybucha wojna domowa.Zawsze miałam kłopot,żeby rozpracować jego naturę az do czasu kiedy w wyszukiwarkę google wpisałam "despota". Chciałabym się zapytać tu na forum,czy da się takiego człowieka jeszcze naprawić? Traktuje mnie jak swoją służącą.Dodam,że jestem na jego utrzymaniu.On dobrze zarabia i odkąd urodził się nasz syn nie pracuję z wyjątkiem prawie roku gdzie podjęłam pracę ale z powodów rodzinnych musiałam z niej zrezygnować.Mój dzień wypełnia sprzątanie,gotowanie,opieka nad dzieckiem,łącznie z prowadzaniem do przedszkola....zajmuję się zakupami,rachunkami i ogólnym dbaniem o dom.Denerwuje mnie tylko jedno....zachowanie mojego męża.Brakuje mu kultury.Wchodzi do domu i ani słowa,jakby do stajni wchodził.Obiad musi mieć podany,bo sam sobie nie nałoży,odpowiednią temperaturę (za gorący-juz jest dym),zje nawet nie odstawi talerzy do zlewu.Z resztą nigdy po sobie nie sprzątał.Kolacji sobie nie zrobi,nawet głupiej kanapki nie.Pójdzie spać głodny jeśli mu nie podam.Co tu dużo mówić nawet herbaty sobie nie zrobi.Twierdzi,że nie chce się panoszyć po kuchni i lepiej mu smakuje jak ja zrobię.Wiem,że to nie prawda.Matka całe życie mu usługiwała nim się poznaliśmy a teraz na mnie to wszystko wymusił.W czasie kiedy pracowałam zostawiałam mu obiad nałożony na talerzu w mikrofalówce (tylko ją włączał) i nawet kompot czy maślanke nalaną w kubku miał w lodówce i kartka na stole napisana gdzie co stoi,żeby znalazł.Jak jesteśmy tyle lat razem nigdy pralki nie włączył,podłogi nie umył również wtedy kiedy był na urlopie.Kompletnie nic.Do czasu nim wyjechał wściekałam się na siebie,że się tak daję ale robiłam swoje i cicho siedziałam.Po jego wyjeździe przejrzałam na oczy i zaczęłam się buntować.Kiedy to zobaczył zaczął mnie szantażować,że jeśli go zostawię to się powiesi i nikt go nie znajdzie.Wiem,że jest na tyle szurnięty,że mógłby to zrobić więc trochę odpuściłam.Staram się na nim jednak wymusić milsze zachowanie w stosunku do mnie i dziecka a także zmianę jeśli chodzi o robienie kolacji.Wiem,że może się komuś to wyda śmieszne co teraz piszę ale naprawdę usługiwanie komuś kto nie okazuje odrobiny szacunku do nas nie jest czymś miłym.
Mam domowego terrorystę,który nie pije,nie pali,zarabia a jednak żyć nie daje w spokoju.Jest tutaj na forum ktoś ktoś w takiej samej sytuacji? Może ktoś poradził sobie z czymś takim? Czasami myślę,że jego nie da się juz zresocjalizować. Nie raz myślę o rozejściu się ale jednak trzyma mnie to,że mu przysięgłam i mamy dziecko a poza tym on nie ma gdzie pójść,bo mieszka u mnie.On ma pretensje,że z nim spać nie chce... ale jak ma mi być dobrze z nocy skoro w dzień widzę truciznę? Nie wiem jak tak będzie dłużej to naprawdę tego nie zniosę.Własne dziecko nie raz mówi,że chciałoby aby się od nas wyprowadził i żebyśmy mieli spokój.Poradźcie coś....namawiałam go na terapię rodzinną ale mnie wyśmiał.

Odnośnik do komentarza

Dziecko podrosło, więc powinnaś pójść do pracy.
Żyjąc tylko praniem i gotowaniem, powoli dostaje się "świra", a mąż coraz mniej nas szanuje. Pewnie długo tak nie wytrzymasz i albo całe życie będziesz nieszczęśliwa, albo się rozejdziecie.
Lepiej idź do pracy i miej kawałek własnego życia, to nawet sprawy domowe, będą łatwiejsze.
Przyzwyczaił się że mu usługujesz, a stwierdzam, że przesadzasz. Ty przesadzasz, nie on.
Zacznij od kolacji. Powiedz mu, że ma dwie rączki, to kawałek chleba może sobie ukroić i zrobić tą herbatę. Że w domu nic nie robi, to przynajmniej niech tą kolację sobie zrobi.
Że pójdzie głodny spać? To co??? To jego wybór, on tak chce. To nie jest dwulatek, tylko dorosły mężczyzna.
Nalane mleczko, karteczki...rany! Traktujesz go jak dziecko! Ty go rozpuszczasz , rozpieszczasz, a on traktuje to jak normalną sprawę, jest do tego przyzwyczajony. Jak ty się nie zmienisz, to on tym bardziej.

Najlepiej idź do pracy i żadnych karteczek. Jest dorosły.

Odnośnik do komentarza
Gość bumbumbec

Pracowalam z takimi dziewczynami. Baly sie zostawic kilkuletnie dziecko,z,mezem na jedna noc, bo przecież on sobie nie poradzi. Ubezwłasnowolnily swoich mężów robiąc wszystko za nich. Przerażające jak z jednego etatu szly na drugi w domu i jak rezygnowaly z przyjemnosci dnia codziennego typu kawa ze znajoma na rzecz przygotowania wspomnianej kolacji, bo ukochany nie da rady ukroić kromki chleba... Nigdy nie pojmowalam powodow dla których to robily.

Odnośnik do komentarza
Gość cytrynowa babeczka

" Mąż ma trudny charakter i nie akceptuje sprzeciwu ,sprzeciw i od razu wybucha wojna domowa"

Sądzę ze wiedziałaś przed ślubem że Twoj mąż jest despotą to pytanie dlaczego za niego wyszłaś? Jeśli kobieta bierze sobie za męża despotę ,alkoholika,czy innego uzaleznionego to tak jakby godziła się na takie zachowanie...Bo wiara że po ślubie się zmieni ...graniczy z naiwnością.

Jeśli mąż nie godzi się na terapię a ucieka się do gróżb to decyzja należy do Ciebie.Zawsze najwazniejsze jest dobro dziecka a Ono cierpi mając takiego ojca już nie mowiąc o tym że dając zły przykład dziecku naraża go w przyszłości na podobne zachowanie.

Możesz zastosować się do rad Unny,możesz rozważyć czasową separację ale przyznam szczerze że takich apodyktycznych facetów jest niezwykle trudno zmienić i bardzo trudne zadanie przed Tobą jeśli chcesz utrzymać ten związek.

Gdzieś rodzice popełniają błąd w wychowaniu a potem cierpią partnerzy a co gorsza dzieci ...

Odnośnik do komentarza

mój ojciec jest taki sam - z tym ze jest alkoholikiem niepijącym od dwóch lat. nie zrobi sobie śniadania, kolacji, obiadu, nie odstawi naczyn do zlewu, nigdy nie sprzata, nigdy nie gotuje, nigdy nic nie zrobił, musi miec podane pod nos, mama ze wszystkim mu usługuje. i w łóżku też. sa małżeństwem od 30 lat - nigdy nic się nie zmieniło i nigdy nic się nie zmieni.

Odnośnik do komentarza

Też uważam ,że koniecznie musisz iść do pracy,
widać ,że te nawyki musiał wynieść z domu ,być może mama też mu usługiwała /jak i jego ojcu/,

chociaż niekoniecznie tak musiało być,bo się zdarza,że mężczyzna sam z siebie, w przeciwieństwie do reguł panujących w domu rodzinnym,
od początku związku narzuci swoje reguły dla wygody i jak trafi na taką co się nie sprzeciwia od początku,wybiera sobie za żonę... ,

teraz to jedynie małymi kroczkami ,dyplomatycznie możesz wprowadzać zmiany,jeśli sytuacja w domu odbija się na seksie ,to jeszcze bardziej koło się zamyka i sytuacja się nakręca...,

niektóre kobiety to tak potrafią,od początku manipulować mężem ,że ten w domu wszystko zrobi,podłogi pomyje ,łazienkę wysprząta, umyje lodówkę,
dodajmy ,że pracuje,
znam taki przypadek...

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

andzia8003, przyzwyczaiłaś swojego męża do tego, że jesteś jego "służącą" i jest mu z tym wygodnie. Dlaczego miałby z tego rezygnować? Dobrowolnie z tego nie zrezygnuje i nic dziwnego, że nie chce iść na terapię. On nie widzi potrzeby zmian. To Ty potrzebujesz i chcesz tych zmian. I dobrze, że przestało Ci pasować status quo. Wasz syn ma sześć lat. Nie potrzebuje już mamy 24 godziny na dobę. Możesz spokojnie podjąć pracę, przynajmniej trochę uniezależnić się od męża, a wraz z podjęciem pracy wprowadzać do domu stopniowo inne zasady, jak choćby to, że Twój mąż robi sam sobie kolację. To jest dorosły mężczyzna. Czy naprawdę obawiasz się, że nie będzie wiedział, jak nalać sobie kompot do kubka albo jak ukroić kromkę chleba? To jest przecież absurdalne! Nie pisz żadnych karteczek, zmuś go do działania, nie wyręczaj i nie traktuj jak dziecko. Sama zaprzęgłaś się w kierat domowych prac i nic dziwnego, że teraz Twój mąż przyzwyczajony do wygód nie chce byś się z tego kieratu uwolniła. Masz jednak prawo do samorozwoju, masz prawo do czasu dla siebie. Nie pozwól się jeszcze bardziej ubezwłasnowolnić. Jeśli masz taką możliwość, idź do pracy i nie pytaj o zgodę męża. Pozdrawiam i życzę powodzenia!

Odnośnik do komentarza
Gość Orzech laskowy

mój ojciec był podobny. Tak samo nic sam nie zrobił, do momentu aż miał podejrzenie raka... groziła mu amputacja nogi... na szczeście okazało się to niczym poważnym ale takie przyżycie bardzo go zmieniło. Teraz może nie jest idealny ale widać znaczacą poprawę

Odnośnik do komentarza

Kochana,on sie nie zmieni,nie ludz sie,wiem ,co mowie,bo przezylam to 12 lat,wszystko identycznie,wiem jak cierpisz,czujesz sie jak sluzaca,jak za przeproszeniem szmata,co nic nie jest warta i boisz sie,ze jak czegos nie zrobisz,to on powie,ze jestes zla zona,ze zostawi i odejdzie.Uwierz mi,naprawde Cie rozumiem.U mnie doszly jeszcze ciezsze czynniki.

Odnośnik do komentarza

~bumbumbec
Pracowalam z takimi dziewczynami. Baly sie zostawic kilkuletnie dziecko,z,mezem na jedna noc, bo przecież on sobie nie poradzi. Ubezwłasnowolnily swoich mężów robiąc wszystko za nich. Przerażające jak z jednego etatu szly na drugi w domu i jak rezygnowaly z przyjemnosci dnia codziennego typu kawa ze znajoma na rzecz przygotowania wspomnianej kolacji, bo ukochany nie da rady ukroić kromki chleba... Nigdy nie pojmowalam powodow dla których to robily.

No, to jest MASAKRA
Andzia8003, mam nadzieję, że już się uwolniłaś od tego faceta.

Odnośnik do komentarza
Gość Anoninowka

Rozumiem, mam to samo.
Nie pozwalam mu 'pozwalac sobie' w sprawie córeczki. Mamusia robiła wszystko, jego ojcu wieczorem nawet ciuchy szykuje na drugi dzień. Mój musi mieć wszędzie porzadeczek i wara coś zmieni stałe miejsce, sam oczywiście nie sprząta. Dawałam się wykorzystywać i poniżać do porodu , teraz sobie nie pozwalam, bił też nie raz aż się po porodzie zbuntowalam. Ręki już nie podnosi 4 lata, za to psychicznie potrafi wykańcza, cokolwiek nie jest po jego myśli to jest wojna i lecą od razu ku** y itp. No i oczywiście też mam problem bo nie dostanie po takim dniu. Ja nie nadaje się do niczego on perfekcyjny pod każdym względem tylko nie rządzący sobie kompletnie z niczym. Robi co chce a mi to nawet staniki wybiera i wara ubrać push up . Żadnych spódniczek a latem na plażę ewentualnie w spodenkach. Łatwo komuś mówić postaw się ale to nie jest łatwe trzeba mieć naprawdę silna psyche by znosić te awantury jak się postawisz. Jak odejdę to też się zabije... Ale na mnie te słowa nie działają. Wystarczy sekunda i cały tydzień klutni. Nawet na matkę wyskoczy jak mu coś nie podpisuje a co najlepsze to potrafi mamusia potem dzwonić do mnie i pytać czy już mi przeszło i będzie z nią gadać. A mnie poucza że jak się wkurzy to mam poprostu się nie odzywać i tyle , czekać aż mu przejdzie hahahaa chyba zglupiala jak sądzi że dam się tak traktować jak ona. Dużo by tu o takim pisać..... Ja zbieram się i próbuje zrobić tak by kiedy odejdę było gotowe wszystko tak bym była wstanie wychowywać cięcie sama....Nadejdzie ten dzień a skoro jest taki perfekcyjnie doskonały a ja taką szmatką nic nie potrafiąca to niech radzi sobie dalej

Odnośnik do komentarza

Wiem, że się powtarzam, ale nie rozumiem kobiet, które mając już odchowane dziecko, nie pracują i godzą sie na rolę kury domowej.
Jedną z przyczyn, pomijając jego trudny charakter, dla którego on traktuje cię jak służącą, jest właśnie przekonanie, że mu wolno, bo utrzymuje cię i jest panem sytuacji.
Mało, że godząc sie na to pozbawiasz się możliwości rozwoju zawodowego, satysfakcji z uzyskania własnych dochodów, ale przede wszystkim na przyszłość, świadczeń emerytalnych.
Masz 30- parę lat, ale młodość nie trwa wiecznie, być może nie wybiegasz tak daleko w przyszłość, ale to błąd. Z czego będziesz żyła za 20 parę lat?
Z tego wynika, że wcale nie zamierzasz się z nim rozstać i liczysz na to, że jakoś to będzie.
Piszesz, że gdy on wyjechał, świetnie radzisz sobie sama, no tak, ale z pieniędzmi, które on zarabia.
Wyobraź sobie, że on nagle odcina ci kurek z pieniędzmi...dalej będziesz sobie tak świetnie radzić?
Chcesz coś zmienić w życiu? Przede wszystkim idź do pracy, od zaraz, a potem małymi kroczkami próbuj zmieniać układ w domu, na który dawałaś przyzwolenie przez lata, pan - slużąca.
Będziesz miała argument - też pracuję. Oczywiście on nie odpuści łatwo, ale w końcu sytuacja zmusi go do tego, żeby ruszyć ręką i zacząć obsługiwać się osobiście.
Jeżeli na poważnie rozpatrujesz opcję rozstania, to właśnie najpierw zadbaj o swoją niezależność finansową.

Odnośnik do komentarza

Nie chcę się powtarzać, ale nie rozumiem kobiet, które mając już odchowane dziecko, nie pracują i godzą sie na rolę kury domowej.
Twój mąż, pomijając jego trudny charakter, traktuje cię tak dlatego, że ma świadomość tego, że siedzisz u niego w kieszeni i bez skrupułów to wykorzystuje.
Kasa = władza.
Rezygnując z pracy, poabawiasz się możliwości rozwoju zawodowego, satysfakcji z uzyskania własnego dochodu, ale także świadczeń emerytalnych na przyszłość.
Młodość nie trwa wiecznie, nawet się nie obejrzysz jak miną lata, a ty nadal będziesz od niego uzależniona. Z czego będziesz żyć na stare lata, z jego emerytury?
Czyli godzisz się na takie życie, niby źle, a jednak wygodnie.
Piszesz, że teraz, kiedy jego nie ma na codzień, doskonale sobie radzisz bez niego.
Czyżby?
A co by było gdyby nagle zakręcił kurek z pieniędzmi?
Też radziłabyś sobie równie dobrze?
Jeśli na poważnie roważasz opcję rozstania, to przede wszystkim idź do pracy, od zaraz.
Może wtedy uda ci się wprowadzić jakieś zmiany w waszym związku. miałabyś argument, że także pracujesz.
Nie zmienisz go nagle w innego czlowieka. Wiedziałas już przed ślubem jaki jest, pozwoliłaś i przyzwyczaiłaś go do wygodnego życia.
Właściwie obydwoje czerpiecie z tego korzyści, on ciebie utrzymuje, a ty mu służysz, cos za coś. Myślę, że on to tak rozumie.
Zmiany zacznij od siebie, a później próbuj walczyć z nim.
Jeśli będziesz miała dosyć, odejdziesz, ale wtedy musisz być niezależna finansowo.

Odnośnik do komentarza
Gość elKoguto

Ta dziewczyna nie odejdzie od niego,za duzo ma do stracenia,dziecko ma 6 lat i chyba najwyzsza pora aby sie odciela od tego tyrana.
Jest masa kobiet w kraju ktore sa w taki sposob ponizane tylko ze na wlasne zyczenie,zamiast isc do pracy wola cierpiec i zaciskac zeby.
Nie slychac aby jakas kobieta miala podobne problemy,kobieta ktora normalnie pracuje,mysli tez o sobie,rozwija swoje pasje,spotyka sie z przyjaciolka.itd.itp.

Odnośnik do komentarza

Czyli związek tak czy siak kompetnie toksyczny, o normalnym, partnerskim, szczęśliwym, spełnionym życiu nie mowy. Z tą tylko różnicą że kiedyś bił a teraz nie, czyli te 4 lata nie bicia i tak wyjęte z życiorysu, można powiedzieć.
Jedyne sensowne wyjście to przynajmniej teraz się od niego, a jeśli to technicznie niemożliwe w tym momencie, to zrobić wszystko, aby jak najszybciej takie się to stało. Jeśli potrzebujesz do tego pracy, a na razie jej nie masz, to jak najszybciej jakąś znajdź, jeśli pomocy społecznej albo rodziny czy przyjaciół, to jej poszukaj. Rozumiem że nie masz ochoty raz za razem "stawiać mu" się i znosić jego reakcje na to które mniej więcej wiadomo jakie są, bo może np za kolejny rok to zadziała i on się zmieni(tak jakby w ogóle samo to czy kiedyś się zmieni czy nie był tu jedną z najważniejszych rzeczy:P), ale nikt tu nie proponował takich ani innych poświęceń :P

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...