Skocz do zawartości
Forum

Związek z mężczyzną uzależnionym od byłej żony


Rekomendowane odpowiedzi

Gość To ja- smutnakasia

Zamiana mieszkania nie wchodzi w grę, jedynie je odmaluję w przyszłym miesiącu, meble trochę poprzestawiam, by coś zmienić, by nie kojarzyło mi się wszystko z nim. To mieszkanie jest wynajęte, więc wynająć go nie mogę. Niczego tańszego w tym małym mieście nie znajdę, bo właściciel, który mi je wynajął i tak okazał mi serce i chce za nie mniej niż inni by chcieli, a i tak po dokonaniu opłat zostaje mi na życie i wyżywienie 400 zł, bo mało zarabiam. Oczywiście poszukuję od dłuższego czasu innej pracy, ale na chwilę obecną niczego lepiej płatnego nie znalazłam. Za granicę wyjechać nie mogę, bo mam zwierzaki- dwa psy i kota- moich wspaniałych przyjaciół, których nigdy bym nie zostawiła. Jedynie wchodzi w gre ten niewielki remoncik i nadzieja... że Robert wyprowadzi się w końcu do swojej ex żony, bo skoro tak intensywnie się każdego dnia widują i wyjeżdżają, to może w końcu go zabierze i nie będę musiała go więcej oglądać!

Odnośnik do komentarza
Gość przeczytałam

Z koleżankami krucho ja pisałaś, a co z rodziną? Masz jakichś bliskich, rodzców, rodzeństwo?
Tak piszesz, jakbyś nie miała nikogo. Zwierzaki można czasem jak sie człowiek dogada zostawić u rodziny na troche. A pisałaś że koleżanka jest za granicą, może mogłabyś ją odwiedzić?

Odnośnik do komentarza
Gość To ja- smutnakasia

Tak, moja najlepsza koleżanka miezka za granicą od kilku lat, ale niestety, nie mogę jej odwiedzić, ponieważ mieszka u swojego wujostwa w domu, mamy póki co kontakt internetowy. Rodzeństwa nie mam, bliższej rodziny także- nie żyją, mam dalszą rodzinę, którą widziałam ostatnio jako małe dziecko, nie znam ich adresów, mieszkają w innym województwie i jest to naprawdę daleka rodzina. Może mam jakąś bliższą rodzinę ze strony ojca, ale nie wiem o tym, ponieważ ojciec mnie nie wychowywał za życia, był alkoholikiem, nie interesował się mną i matką, widywałam go na święta tylko, zmarł, gdy miałam 8 lat. Własnie żałuję, że nie mogę choć na trochę jechać do tej swojej kumpeli. Pytałam ją już o to , ale powiedziała, żesama mieszka z dzieckiem kątem u wujostwa i raczej nie ma szans, by kogokolwiek mogła u siebie gościć. Ze zwierzakami jest właśnie ten problem, ze nie ma kto się nimi zająć, nawet gdybym chciała na zwykłe wakacje jechać, nie wyjeżdżam od lat właśnie z tego powodu nigdzie. Ale zwierzaki też wiele mi rekompensują w życiu, nawet teraz bywają pocieszeniem dla mnie.

Odnośnik do komentarza
Gość przeczytałam

Aj no widzisz, to tu jest problem, a nie w tym " kalafiorze". Jesteś samotna i gdy zbliżyłaś się do niego, do jego rodziny ( jakakolwiek by nie była) poczułaś że Twoja skromna "rodzina" się powiększyła.
Z tego co opisujesz, to nic Cie nie trzyma w miejscu w którym jesteś. Koleżanka jest za granicą i czy przypadkiem nie jest samotną matką? Może mogłybyście razem tam coś wynająć i w ogóle przeprowadziłabyś się. Jak nie znasz języka, to sie ucz tak na wszelki wypadek. Rodziny Ci nie wymyślimy, ale w takim razie dobrze gdybyś mogła udzielać się w jakimś miejscu zrzeszającym ludzi, tak abyś miała bezinteresowne towarzystwo (w pracy to raczej interesowne jest). Czyli idź troche tropem własnych zainteresowań, ale między ludzi. Czasem organizują coś ze środków unijnych np. Zorintuj się troche i postaraj ruszyć.

Odnośnik do komentarza
Gość przeczytałam

Powiem też, że rozmawiałam jakiś czas temu z osobą, która miała psa. Pies ten tylko ją uważał, i nie mogła go zostawić ani na chwilę. Miłość była wzajemna. Ale powiedziała że do piero po jego śmierci poczuła sie wolna. Skoro nie masz nikogo z kim mogłabyś zostawiać zwierzaki, to nie wiem, ale możliwe że wybrałabym się do pobliskiego schroniska i zapytała czy za wolontariat mogłabym zostawić zwierzaki na tydzień, czy dwa.

Odnośnik do komentarza
Gość To ja- smutnakasia

Koleżanka jest samotną matką (bo nie mieszka ze swoim partnerem, a ciotką i wujkiem), ale partnera ma, więc raczej wspólne mieszkanie z nią w grę nie wchodzi. Własnie, najbardziej mnie boli to, że jestem sama z tym wszystkim. Gdy był On czułam jakby był już moją rodziną- i tak też go traktowałam. Mówiłam mu, że jest mi najbliższy, że nikogo tak bliskiego jak on nie mam. Boli także to, że On wiedział, że sporo w życiu przeszłam i jaka jest moja sytuacja. Na poczatkach mówiłam mu, że bardzo nie chciałabym otrzymać od życia kolejnego ciosu, że jeśli ma coś być nie tak, to lepiej odrazu na poczatku dać sobie spokój. Zaprzeczył, tłumaczył, ze traktuje mnie poważnie i przecież dążył do tego, by mnie w sobie rozkochać, że chciał pokazać mi, jak to wspaniale jst być kochanym i po latach samotności być dla kogoś ważnym. Wierzyłam mu. Pod koniec również powiedział mi to samo, ale wściekłam się na niego! Powiedział, że miałam poczuć się kochana i się poczułam, że on chciał mi to pokazać, chciał mi to dac choć na chwilę, on twierdził... że zrobił to dla mojego dobra, bo mimo wszystko będę mieć dobre chwile w pamięci! A- jak twierdził, ludzie się rozstają i to jest normalne, że jemu też nie jest łatwo opuścić dobrej kobiety, z którą był szczęśliwy, ale ja nie jestem mu w stanie zapewnić rodziny- tam ma córkę, teśció i całą rodzinę ex, która go z wzajemnością uwielbia, on nawet z nimi wigilię spędza, co niedziela obiady i też powiedział, że nie byłby w stanie odejść od tej rodziny. Że nawet gdy po rozwodzie miał partnerkę, to teściowie powiedzieli, że im to nie przeszkadza, by nadal do nich przyjeżdżał, dzwonili po niego, bo jest niby ich ulubionym zięciem. Boli to, że on mnie tak naprawdę świadomie skrzywdził, z premedytacją, skoro ja mu na początku mówiłam, że nie chciałabym cierpieć po raz kolejny. Nie wiem, może to jakiś kryptosadysta, który czerpie satysfakcję z tego, jeżeli rozkocha i porzuci, może go to dowartościowało?! On zachowywał się pod koniec, jakby spełnił jakąś dobrą misję- "dałem ci miłość, na którą zasługujesz, byłem dla ciebie dobry". Fakt, póki jej nie było, bo się nie odzywała, był świetnym facetem, super nam się układało, był naprawdę dobry, troskliwy, dawał z siebie 100%, ale po kontakcie z nią zamienił moje życie w piekło- zmienił się o 180 stopni, stał się jak bezwolna marionetka, już namniejszej decyzji sam nie potrafił podjąć, nagle z dnia na dzień stał się ubezwłasnowolnionym dużym chłopcem. To naprawdę był dla mnie szok, że on dla dobra rodziny potrafi zrezygnować ze wszystkiego, co buduje, odchodzi ze związku, który- jak mówił- dawał mu mnóstwo szczęscia i spokoju, wyrządza świadomie krzywdę, choć zarzekał się wcześniej, że nigdy nie zraniłby mnie za to dobro, które mu dałam i to wsparcie, gdy miał kryzys psychiczny. Ja po prostu nie poznaję tego człowieka! W dodatku on nie widzi, że cokolwiek się złego dzieje/stało, jakby był w jakimś śnie, choć wszyscy dookoła mu powtarzają, że zmienił się bardzo, że stał się chamski, opryskliwy- znajomi zauważyli straszną zmianę w nim, mówią, że też go nie poznają, że jakby nie ten człowiek- a znaja go o wiele dłużej niż ja...

Odnośnik do komentarza
Gość To ja- smutnakasia

Może to, co napiszę wyda się nie w porządku, ale... chcialabym, by dostał od niej ponownie solidnego kopa w dupę- takiego, jak ten, który doprowadził do rozwodu. Może wtedy dopiero przejrzy na oczy, co wyprawia, jak po drodze krzywdzi niewinnych ludzi. On wiernie nasladuje swoją ex, która pomiata wszystkimi, wszystkich ma za nic. Chyba taka osoba jak on powinna po raz kolejny mieć wylany kubeł zimnej wody na głowę, by się opamiętała i zaczęła widzieć to, co jest, a nie mrzonki, że ona się odmieniła, że teraz już wszystko będzie dobrze, że on widzi, ze ona żałuje, choc nigdy nie przepraszała i nie powiedziała, że żałuje. Niech wyjdę na podłą osobę, ale ponowny kop w dupę od niej teraz by mu się przydał i klaskałabym w dłonie, gdyby tak się stało, oczywiście do mnie wstępu by już nie miał.

Odnośnik do komentarza
Gość To ja- smutnakasia

Staram się, mam mnóstwo zainteresowań, pasji, ale jakoś w tym ostatnim okresie nie potrafię się tym cieszyć i tak temu poświęcić jak kiedyś. Wciąż mi go brakuje- jego- tego dobrego, który dawał mi wiele, a nie tego, który omamiony przez ex mnie zranił. Wciąż mam wrażenie, że to dwóch różnych ludzi, bo jak z dnia na dzień można tak się zmienić?! Najpierw był jego płacz w dniu, gdy się odzwała, zaczął mi histeryzować, że myślał, że ona już o nim zapomniała, że to najgorszy dzień w jego życiu, że myślał, ze do tego nie dojrdzie, że ona da mu już spokój, a póxniej wszystko się samo potoczyło, nawet po dwa dni nie spał, po pracował na nocki, a ona w dzień potrzebowała jego pomocy przy czym tam, na noc znów do pracy szedł, na drugi dzień to samo- też nie spał, na trzeci dzień zasnął w pracy i o mało go nie zwolnili, gdy jej to powiedział, to go opieprzyła, mówiąc, że sam jest sobie winien, gdy go zwolnią, bo w pracy się nie śpi, że jest nieodpowiedzialny, on oczywiście nie miał do niej pretensji, ale nie zwolnili go dzięki mnie, bo ja interweniowałam u jego szefa, bo jest to kumpel mojego szefa, z którym mam fajny kontakt i przez to dostał szansę. Starałam się, dla niego robiłam naprawdę wiele, kohałam całym sercem, poświęcałam się, a on wybrał kobietę- heterę, która traktuje go jak podnóżek. I jak tu być dobrym? Jak nie zwątpić? Zawsze uważałam, że jeśli będę dobra dla ludzi, to to dobro do mnie wróci, jak dotąd spotkalm się z czymś przeciwnym- i to nie tylko w tym przypadku, choć to boli mnie teraz najbardziej, bo naprawdę oddałam facetowi całą siebie, a poczułam się zwyczajnie oszukana

Odnośnik do komentarza
Gość przeczytałam

A która kobieta powiedziałaby do faceta że chciałaby być zraniona i jeśli jest sadystą, to go serdecznie zaprasza do swojego życia, Ty byłaś szczera, a on to wykorzystał i tyle. Więcej rewelacji na jego temat nie czytam, wybacz szkoda mi czasu, na kolejne wątki, a Ty widać możesz w niskończoność...
Nie powiem Ci ogarnij się, bo byłoby to głupie, ale powiem poczytaj to z 10 razy jak chcesz się katować i katować i... Może potrzebujesz czasu, no napewno, tylko pytanie czy to co robisz jest dobre dla Ciebie.

Odnośnik do komentarza
Gość To ja- smutnakasia

Pisałam o tym, bo mi to pomagało, to trochę jak rozmowa- wygadanie się pomaga, nie chciałam tego trzymać w sobie. Jeżeli zabrałam czas, to przepraszam, nie miałam takiego zamiaru, po prostu chciałam to z siebie wyrzucić, nie być sama z tym problemem. Własnie, to pisanie o nim mnie w pewien sposób wewnętrznie oczyszcza, pomaga mi poukładać powoli to wszystko bez niego.

Odnośnik do komentarza
Gość cytrynowa babeczka

Kasiu,facet na życie musi być stabilny przede wszystkim.A Ty opisujesz histeryka zadufanego w sobie.Faceta bardzo nieodpowiedzialnego,manipulanta ,kiepskiego ojca ...
Ciesz się że nie wyszłaś za niego i nie masz z nim dzieci ....
Przestań jego wybielac ,bo między wierszami ciagle to robisz...
Powiem Ci szczerze,nigdy w życiu z takim facetem nie zalożyłabym rodziny.Wolałabym być do konca życia sama niż tym Robertem 1 dzień .
Wywal faceta z pamięci.Zajmij się chociażby wolontariatem,tam bedziesz miała szansę poznania fajnych ludzi.Komuś pomożesz i pomozesz sobie...
Powodzenia.

Odnośnik do komentarza
Gość To ja- smutnakasia

Wiem, wiem, tylko tak trudno mi to sobie wszystko przetłumaczyć- rozum swoje, a uczucia swoje. Wiem, że postąpił podle i egoistycznie celowo rozkochując mnie w sobie, latając za mną wiedząc, że gdy żona się tylko odezwie to pobiegnie do niej. On myślał tylko o sobie w tym przypadku, bo dobrze mu było, dbałam o niego, na obiadki zapraszałam, uczuć i troski mu nie zabrakło- było mu wygodnie. Wciąż go usprawiedliwiam, bo nie takiego go poznałam. Myślę, że gdyby zakończył z nią definitywnie relację, to byłby normalnym facetem, sam przecież nawet wspominał, ze chciałby ze mną nową rodzinę założyć, naprawdę był dobry gdy jej nie było, oddany, zbał o mnie, martwił się każdym moim problemem, starając się wspierać i pomagać mi go rozwiązać- tyle dobrego o nim mogę powiedzieć, nie wyglądał, jakby udawał, a jakby naprawdę był szczęśliwy i pełen planów na nowe życie, dlatego tak cięzko to do do mnie dociera, co się stało, gdy ex się odezwała, dlaczego stał się taki... hmmm... zły, że znajomi na niego narzekają, matka w domu "płacze" do mnie przez telefon (sms), że on na nią krzyczy, że ona go nie poznaje, że przez tę małpę wszystko, że niszczy jej relacje z synem, buntuje go na rodzinę. Z drugiej strony też jego mi żal, bo zachowuje się, jakby był chory- jak alkoholik, który bez butelki nie wytrzyma- on bez ex nie wytrzyma, nawet w środku nocy na każde skinienie leci, krzywdzi wszystkich wokoło. On jest chyba uzalezniony od tego, co było, od poniżenia, skoro zamiast odciąż się od tej zarazy, on w nią na nowo brnie, nie zważając na nikogo i na nic- zranił mnie, rani swoją matkę, na znajomych się wyżywa. Matka pisała do mnie wczoraj, że miał odłożone pieniądze na bardzo ważny cel, związany z ich domem, a on te pieniądze, które przez lata zbierał przehulał ze swoją ex, a teraz rozpacza, ze nie może wziąć już nawet pożyczki. Matka stwierdziła, że on zwariował, że to już nie jest jej syn. Ta kobieta jest niepełnosprawna, z domu nie wychodzi, zakupy ostatnio ja jej robiłam, bo on sobie pojechał, ona mnie o to poprosiła, nie mogłam odmówić, bo przecież ona nie jest mi winna nic. Kamila też do mnie wydzwania (córka) w tajemnicy przed matką, która jej zakazała, chce się spotykać, bo powiedziała, że czuje, że tylko ja ją rozumiem, a przyjaciół nie ma, matka trzyma ja jak niewolnicę w domu. Na spotkanie z Kamilą się nie zgodziłam, ale powiedziałam, ze pogadać zawsze może ze mną, tym bardziej, że ma skrzywioną psychikę przez te gierki rodziców, a naprawdę polubiłam tę dziewczynę i nie mogę jej odtrącić przez to, co mam z jej rodzicami, bo to by ją dodatkowo skrzywdziło.

Odnośnik do komentarza

"Wciąż mam wrażenie, że to dwóch różnych ludzi, bo jak z dnia na dzień można tak się zmienić?!"

A bo to nie jedna z nas nie poznawała swojego partnera nawet po latach nie do wiary... jak on się zmienił,inny człowiek...,to niemożliwe,żeby mój...,itp.,

tak,że moja droga ludzi o dwóch twarzach jest dużo ,wiec się nie dziw...,
pisze to dlatego ,żebyś się tym nie zadręczała,bo tacy ludzie funkcjonują w naszym społeczeństwie.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza
Gość przeczytałam

Czas każdy poświęca sam z własnej woli, to nie o to mi chodziło. Szkoda czasu i mojego i Twojego na miętolenie zawiłości relacji tego pana z jego żoną i przenoszonych na związek z Tobą. To jest tak bez sensu wszystko, że ..nie wiem do czego to przyrównać nawet, a nigdy mi tych powiązań nie brakuje w głowie. Może dlatego że jemu i jej psychiatra by sie przydał, a to dla mnie za ciężki kaliber.
Jesteś w tym wszystkim bardzo zaślepiona. Piszesz że planował przyszłość, a nie zauważasz tego że Ci mówił, że jak ona go wezwie to on pójdzie... Tak jak na karuzeli, a Ty nie wiesz jak wysiąć. Zejdz na ziemie i sięgnij trawy. Poznaj się z normalnością, bo to co do tej pory kołacze Ci sie po głowie jest od niej dalekie.
No poczytałam teraz na koniec. Przygarnij może jego pokrzywdzoną matkę i córkę, a jak będą tamci przyjeżdżać, to chowaj się do schowka na miotły. Brrr.
Dziewczyno, że Ty nie masz kogoś obok aby Cie złapał za ramiona i potrząsnął. Licz z utęskienieniem dni do pierwszej wizyty z psychologiem, bo naprawdę tkwisz w oparach absurdu.
Nie miało to być złośliwe, a jeśli tak wyszło to sory.

Odnośnik do komentarza
Gość To ja- smutnakasia

Tak, ja już sama nie mogę się doczekać wizyty u psychologa, bo widzę i wiem, ze coś niedobrego się ze mną stało, ze nie potrafię się wyplątać z tego g..., w które wdepnęłam. Teraz sama tkwię w tym toksycznym układzie (nie bezpośrednio z nimi), ale tkwię. To wszystko jest chore, ja sama odkąd to się dzieje poczułam się chora- zarażona wręcz tymi relacjami. Bez pomocy się nie obejdzie, szkoda, ze nie mam na prywatną wizytę, tylko muszę na to NFZ czekać, bo już bym dziś na kozetce siedziała u psychologa.

Odnośnik do komentarza
Gość cytrynowa babeczka

Piszesz rozum swoje a uczucia swoje.Tak i o to toczy się gra.Tak samo maja kobiety ktore zyja z psychopatami.
Z jednej strony widzą te dobre chwile i bardzo często bazują na tych dobrych wspomnieniach ,szybko zapominając o razach jakimi ich raczył przez długie lata

Czy Robert się zmienił?Wiedziałaś że juz raz zdezerterował gdy miał juz układać sobie życie z poprzedniczką.Była miłośc/?/,kupione mieszkanie ..wkroczyła była i udało się jej rozwalić to co próbował zbudować.Mogłas przewidzieć że w tym przypadku bedzie podobnie...
No cóż,miłość jest ślepa i często tak ślepa że nie dostrzega faceta zakochanego w swojej byłej tylko biednego,uzależnionego człowieka który szuka zrozumienia i miłości.

Szkoda mi Kamili.Tej dziewczynie nalezałoby pomóc.Jeśli widzi w Tobie pomocną dłoń to myślę że nie warto zrywać z nią kontaktów ...Z drugiej strony może to być niekorzystne dla Ciebie.Najlepiej żeby pomógł Ci również w tej kwestii psycholog.
Ech życie ...trzeba mieć wszędzie szeroko otwarte oczy żeby nie wpaść w g....

Odnośnik do komentarza
Gość To ja- smutnakasia

Własnie tak! Ja mam cały czas przed oczami te piękne chwile, które spotęgowały moje uczucia do niego, natomist on żyje chwilami z początków małżeństwa ze swoją ex, po przez pierwsze dwa lata byli udanym małżeństwem, ona rządziła, ale nim nie poniewierała. Mój mechanizm w tym przypadku działa podobnie do niego- bo też żyję tym, co Robert dał mi pięknego. A co do miłości jego do ex to pytałam go na poczatkach tyle razy, czy nic do niej nie czuje, był wręcz oburzony, że zarzucam mu, że ją kocha, obrażał się na mnie, gdy to mówiłam, on darzył ja tylko- jak mówił i mówi przyjacielskim uczuciem, szacunkiem i sympatią, a jego działania są oparte bardziej na rozsądku i z rozsądku chciałby tę rodzinę ratować, a miłość do ex powróci z czasem. On twierdził, że jakby kochał ją, nie nie byłby w stanie poczuć niczego do innej kobiety, a i tamtą moją poprzedniczkę pokochał i mnie chyba też- bo czułam to i mi to okazywał. Ale nie chcę go już bronić, bo zachował się podle! Wiem, że dla kogoś rodzina może być najwyższą wartością, ale żeyby ponownie pakować się w bagno z taką babą to trzeba być po prostu głupim!!! Ja kocham Roberta nadal mocno, ale wiem, że nawet jakby dziś przyszedł i powiedział, że kończy z nią definitywnie to i tak nigdy bym już do niego nie wróciła, mimo swoich uczuć, dlatego dziwię się, że on tyle lat potrafi żyć mrzonkami, ochłapami miłych chwil i oczywiście tymi manipulującymi nim teściami, którzy go obłaskawiają i namawiają, ze lepszej kobiety niż ich córka nie znajdzie, że oni sobie bez niego rodziny nie wyobrażają. On jest po prostu głupim chłopem, niezecydowanym jak nastoletni dzieciak, nie wyobrażam sobie życia u boku kogoś tak niepewnego, nawet mimo miłości. Są siebie warci- on i ta ex, ona tak samo niezdecydowana jak on, tylko niepotrzebnie mieszają w swoje popaprane relacje inne osoby, wciągają w to swoje bagno. Nie wiem, może oni to taki typ wampirów energetycznych- bo ponoć są tacy ludzie, którzy resztki enegii potrafią "wyssać" z drugiego człowieka. Może właśnie na takie typy trafiłam.

Odnośnik do komentarza
Gość cytrynowa babeczka

Nie wiem czy jemu wogóle można wierzyć.Miłość to jest taka moc która potrafi przezwycieżyć wszystkie trudności.Facet który 2 razy rezygnuje z miłości tylko dlatego że rozsądek podpowiada mu że jeszcze bedzie dobrze z byłą ...Nie chce mi się w to wierzyć.Poza tym trochę dziwne że mówił iż " miłość do ex powróci z czasem".Skąd ta pewność że powróci ....

Tak się zdarza że ludzie potrafią kochać wiecej niż jednego partnera.Może Robert jest właśnie z tych .

To wszystko rzeczywiście jest bardzo pogmatwane dlatego czym szybciej sprobujesz się ogarnąć i przestaniesz snuć mnóstwo domysłów na ten temat tym szybciej wyjdziesz z tego stanu w jakim jesteś .

Kasiu bardzo współczuję tego co przeszłaś w dziecinstwie.Ja juz pisałam w wątku kokaxx ,dla mnie nie ma dla takich brutalnych matek czy rodziców wytłumaczenia.Znam dużo kobiet które tak jak Ty nie potrafili ułożyć sobie życia.Dopiero terapia DDD im to umożliwiła.Może dla Ciebie to też byłaby szansa ...Pomyśl o tym.

Odnośnik do komentarza
Gość przeczytałam

Po tym co przeszłaś, to jesteś spragniona miłości, akceptacji, stabilizacji jak kania dżdżu. Przez to łatwo się wplątać w coś nieciekawego, bo będzieszcwyłapywać wśród cierni, te miłe chwile i celebrować.
Naprawdę rozejzyj się co sie dzieje u Ciebie w okolicy, jakieś terapie itp. Często sporo tego, tylko człowiek sobie nie zdaje sprawy. A z miłością, to może zacznij sama od siebie, jak już ją w sobie odnajdziesz to wtedy bierz się za tą drugą osobę.
Bardzo dobrze że zapisałaś się do psychologa, bo z tego co napisałaś w innym wątku masz sporo do przerobienia, chociaż i tak uważam że świetnie sobie radzisz. Tylko pozbądź się tego idioty ze swojego życia. Wiesz, nawet mordercy mają swoje słabości i mogą okazać łaskę i 5 gramów czułości komuś, co nie zmienia faktu, że zrobili co zrobili. Owszem każdemu należy się szansa, ale może zostawmy te sprawy temu co jest na górze.

Odnośnik do komentarza
Gość taka_sama

Trafiłam na to forum, bo w zasadzie przeżywałam ostatnio bardzo podobną sytuację... Wiele z tego co tu czytałam powielało się u mnie... Ciekawa jestem co po tych dwóch latach kiedy to pisałaś. Jak sytuacja się zakończyła bądź rozwinęła?

Odnośnik do komentarza
Gość To ja- smutnakasia

Czytuję to forum często, może to dobrze, ze mój temat "odżył", ponieważ u mnie jeszcze jest to ciągle świeże. Tak więc- zakończyłam tak naprawdę to wszystko dopiero 3 miesiące temu. Czekałam tak długo, liczyłam na to, ze w końcu sytuacja z Robertem się jakoś rozwiąże. Miał z nią kłótnie w tym czasie, milczenie- gdzie był dla mnie wtedy super dobry, przez co dawałam się ponownie omotać, po czym ona znów dzwoniła i wszystko wracało. Pod koniec kazałam mu wybierać- albo z nią przeprowadzi rozmowę i się określi, albo koniec z nami- wybrał koniec. Wiem, ze nadal tkwi z nią w tym samym układzie- czyli relacja na odległość. On nie jest już chyba zdolny w ogóle do ułożenia sobie życia- przecież tyle razy uciekał, gd kobiety się zakochiwały. Ze mną jest źle, reaguję antypatią na każdego mężczyznę, którego poznam, jeżeli twierdzi, ze jest rozwodnikiem. Dla mnie rozwodnicy już nie istnieją i nigdy żaden już rozwodnik nie ma u mnie szans- jedynie wdowiec i kawaler. Nie spotkałam jak dotąd osoby, która przeżywałaby podobny schemat związku. taka_sama - a jak to jest u Ciebie, na czym polega Twój problem?

Odnośnik do komentarza
Gość To ja- smutnakasia

Ttle czasu nie potrafiłam z tego wyjść, nawet pomoc psychologa mi nie pomogła, dopiero, gdy już zaczęłam mieć myśli samobójcze i było ze mną bardzo źle, postanowiłam postawić sprawę na ostrzu noża i skoro stwierdził, ze on nie może tego powstrzymać, ze woli jednak mnie stracić, to tak zrobiłam, ale zbieram się po tym do dziś.

Odnośnik do komentarza

A dlaczego tak jak ktoś Ci podpowiadal nie poszlaś na wolontariat- Ty przecież z tego nie wyszłaś. Już 2 lata temu pisalaś, że jak chciałby do Ciebie wrócić to nie ma takiej opcji a teraz piszesz, że dopiero 3 mies temu on jednak uznal,że woli jednak Cię stracić i pewnie teraz można uznać Waszą relację za niebylą.
Musisz nad sobą pracować, bo on znów na pięcie się obróci , teraz w Twoim kierunku i znów relacja będzie odnowiona.

Bardzo szkoda,że nie masz mamy, tak bardzo potrzebujesz poczucia, że ktoś Cię kocha, że dajesz(dawalaś) się tak facetowi wykorzystywać.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...