Skocz do zawartości
Forum

Związek z mężczyzną uzależnionym od byłej żony


Rekomendowane odpowiedzi

Gość przeczytałam

Wystarczy ten jego tekst o wygranym - debil i tyle w temacie. Robi tym kobietom, to co ta żoneczka jemu, z tym że u niej to może naturalny dar, a on się nauczył przy niej.
Gratuluję wolności i życzę normalnego partnera na przyszłość ;)

Odnośnik do komentarza

smutnakasiu, obawiałam się, że ten związek z Robertem nie będzie miał dobrego finału, choć wolałabym się mylić. Bardzo Ci współczuję, bo domyślam się, jak przeżywasz to rozstanie. Zaangażowałaś się, a facet najzwyczajniej w świecie zadrwił z Twoich uczuć. Uważam, że nie ma sensu zabiegać o spotkanie z nim, bo zbyt wiele ono do Twojego życia nie wniesie, niczego nie wyjaśni, jedynie bardziej Cię porani. Choć może to zabrzmi brutalnie, ciesz się dziewczyno, że zakończył się związek z tym toksycznym człowiekiem. Owszem, będzie boleć, potrzebujesz czasu, by przepracować to rozstanie, ale wysuń wnioski na przyszłość z tej lekcji życia i bądź szczęśliwa z kimś, kto rzeczywiście pragnie Twojego szczęścia. Pozdrawiam i życzę powodzenia!

Odnośnik do komentarza

Wczoraj wieczorem po tych wcześniejszych zachowaniach przyszedł do mnie jak gdyby nigdy nic, stwierdzając, że miał chwilę załamania! Rano- zimny jak lód, wygladał, jakby mnie nienawidził, wieczorem znów uśmiechnięty, radosny- jakby się nic nie stało! Powiedziałam mu, że mnie wykończy, że takich humorów to ja u nikogo jeszcze nie widziałam, że zachowuje się jak człowiek o dwóch twarzach- raz jest troskliwy i kochany, by na drugi dzień być przepełnionym nienawiścią i znów wieczorem zachowuje się normalnie. Powiedziałam, by dał mi spokój przez jakiś czas i poukładał swoje życie. On nie widzi niczego dziwnego w swoim zachowaniu!!! Dla niego jego zachowanie jest zupełnie normalnym, a ja po prostu (choć lekarzem nie jestem) widzę, że on ma chyba jakąś strasznie zaburzoną osobowość, bo tak chwiejnej osoby to ja jeszcze w zyciu nie spotkałam (prócz jego matki, bo ona zachowuje się tak samo!)

Odnośnik do komentarza
Gość przeczytałam

Dobrze, ale powiedz co z tego wynika, bo jaki on jest to już opisałaś na wszystkie strony. Ale co Ty zamierzasz w związku z tym?
Ma Ci dać spokój na jakiś czas? Może na rok, jak żona jemu, a może na dwa lub pięć, wtedy powinien dojść do siebie i już będziecie żyli długo i szczęśliwie?
Czy Ty masz swoje dzieci, w jakim jesteś wieku i jak zamierzasz spędzić kolejne lata, może sama sobie odpowiedz na te pytania, bo nie jesteś jedyną, która zdaje relacje ze swojego smutnego życia, ale możesz być też jedną z tych, która jak nakręcona katarynka gada ciągle o tym samym nie robiąc nic z " kłopotem" - tego nie życzę.
Jak to jest że te niewidoczne pęta trzymają najmocniej.

Odnośnik do komentarza

Ewidentnie widać ,że facet ma zaburzenia osobowości,
manipuluje kobietami i to się nigdy nie zmieni,

zdejmij klapki z oczu i więcej nie wpuszczaj go do domu ,nie spotykaj się, nie odbieraj telefonów,powiedz koniec tej zabawy w kotka i myszkę,bo taka huśtawka emocjonalna jest nie do zniesienia...,

ale jak Ty go przyjmujesz z otwartymi ramionami ,to on sobie pogrywa ,nigdy nie będziesz wiedziała na czym stoisz,
im prędzej zerwiesz tą znajomość ,tym lepiej, jak nie potrafisz zgłoś się do psychologa,bo widzę ,że uzależniłaś się od tego jego huśtawek...

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

Mam 30 lat, nie posiadam dzieci, ale bardzo chciałabym już założyć rodzinę (marzę o rodzinie już od czasu ukończenia studiów). Plany mam sprecyzowane na przyszłość- pracę mam, wynajmuję mieszkanie, jedynie brakowało mi człowieka, z którym będę mogła stworzyć związek, założyć rodzinę. Nie mam żadnej innej rodziny- jestem zupełnie sama na świecie, przyjaciele porozjeżdżali się po świecie za chlebem. Dałam mu tydzień czasu na jasne okreslenie, czego chce- niech wszystko przemysli i zdecyduje, czy chce normalnego związku, rodziny (jak mówił na poczatku, chciałby założyć ponownie rodzinę). Jeżeli się nie zdecyduje, to kazałam mu po prostu całkowicie zniknąć ze swego życia, bo w trójkącie i jakiejś chorej atmosferze nie mam zamiaru trwać, już i tak straciłam przez niego mnóstwo nerwów i sama się obawiam, że po tej relacji to ja już się nadaję do wizyty u psychologa. Zobaczę, czy rozmowa z nim przyniosła jakieś efekty- ma się pojawić za tydzień, do tego czasu zerwaliśmy całkowicie kontakt, choć on z miną zbitego psa marudził, że mam go nie winić, bo on sam nie wie, na czym stoi, że jest zależny od decyzji swojej ex, ale byłam nieugieta, ma tydzień na przemyślenia i podjęcie decyzji, a słowa, że nie chce stracić mnie ani jej nie przemawiają do mnie!

Odnośnik do komentarza

Nie zbudujesz na tym fundamencie ,jakim powinien być partner, domu...,
stanowczość jak najbardziej wskazana,ale musisz zrozumieć ,że on jak się zmieni to na chwilę ,nigdy nie możesz mieć do niego zaufania ,więc jak chcesz budować z nim związek...,
być może wróci i powie ok ,będziemy razem ,Ty w euforii...,za miesiąc ,zmieni zdanie...,
tu nie pomoże żadne ultimatum ,on nie nadaje się do związku z Tobą,
na prawdę, skorzystaj z pomocy psychologa.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza
Gość przeczytałam

Nie wiem czy chcesz to czytać, ale to najgorszy czas na takie toksyczne relacje. Masz lat i mało i dużo, na tyle mało, aby ułożyć sobie życie całkowicie na nowo i na tyle dużo, aby przez stracone na jakiegoś barana lata, stracić szanse na swoje szczęście i własną rodzinę.
Nie widzę tego dobrze, jemu nie zależy na nowej rodzinie, on jest splątany z tą rodziną którą stworzył z nią. I nawet jak Ci machnie za przeproszeniem dziecko, to i tak będą wielkie szanse na to że do niej będzie uciekał, gdy to małe, albo Ty będzieci domagać się czegoć czego on nie będzie chciał, lub uważał dać.
Gdy Wsze dziecko nie będzie czegoś potrafiło, ten zamiast coś wytłumaczyć, nauczyć, podnieść, będzie je umniejszał. Z czego tamta dziewczyna jest tak nieprzystosowana do życia, czy tylko matka tu jest winna? Jako ojciec i dorosły człowiek, gdyby się starał miał by wpływ pozytywny na życie córki, a tak chodzaca galareta i dobry i kochający tatuś. On tego co opisujesz jest uległy gdy widzi sielniejszego od siebie ( mówię o uczuciaach)" natomiast gdy to drugie ma gorszy czas depcze bez zająknięcia i z satysfacją. Czy to jest miłość?????
Co to jest?
No czekaj ten tydzień, możliwe że przyjdzie do Ciebie i powie: Ciebie wybrałem i pożyjecie dwa miesiące w spokoju, poczym córka da mu znać że z matką źle i on pojedzie...a potem abarot.
Kurcze, jakoś nie potrafię sobie tej całej układanki inaczej pospawać, jak tak jak opisałam. Wg mnie wiążąc się z nim, zawsze będziesz związana z nią i zawsze będziesz walczyła o jego uwagę, uczucie, względy i zawsze będzie uczucie zazdrości i niepewność, czy nie zdradził.
Gdyby Ciebie kochał, to tematu z byłą by nie było, gdyby się od niej uwolnił, to nie wyglądałoby to tak jak wygląda.
Szkoda na niego czasu, bo każdy kolejny dzień w tym worku pełnym ciał, to kilka kolejnych tygodni wychodzenia z tego na prostą. No ale jak zwykle napiszę: mogę się mylić, no i może oby.

Odnośnik do komentarza

smutnakasiu, uwikłałaś się w ten dziwny związek i najprawdopodobniej uzależniłaś od swojego partnera, dlatego trudno podjąć Ci decyzję o odejściu od niego, mimo iż masz wiele argumentów, by nie tkwić już w tej relacji, bo nie jesteś w niej szczęśliwa. Uważam, że rzeczywiście powinnaś rozważyć wizytę u psychologa - dla samej siebie, dla poukładania swoich emocji, rozeznania się we własnych potrzebach. Obawiam się, że wybór partnera na życie był niezbyt fortunny i mam wątpliwości, czy Twoje plany/oczekiwania co do założenia rodziny zostaną przez Roberta spełnione. On nie potrafi zakończyć jednego związku, a co mówić, by zadbał o Waszą relację. Dałaś mu sporo czasu (tydzień), by określił się, co do Ciebie czuje, czego chce, jak wyobraża sobie Waszą relację. To nie wiedział tego, kiedy zaczynał z Tobą znajomość i jak napisałaś - twierdził, że chciał Cię w sobie rozkochać? Rozkochał i teraz co? Zostawi? Każe Ci czekać na siebie w nieskończoność, nie potrafiąc zamknąć relacji z eks żoną? Zastanów się, czy jesteś w stanie żyć z człowiekiem, który jest nieprzewidywalny i ma strasznie chwiejny nastrój.

Odnośnik do komentarza

Jestem po rozwodzie. Kocham moją byłą żonę (jeszcze). Dlatego się odzywam. Być może moje odczucia coś Ci wyjaśnią, chociaż nie sądzę, żeby jakieś wyjaśnienia były tu potrzebne. Żona nie chce ze mną gadać. Nie odpowiada na telefony. Jest obca. Chyba to znasz. Okropne uczucie. I jeszcze to, że jestem gotowy pędzić na każde jej skinienie. Całe szczęście Ona nie wysyła takich komunikatów. Sam nie byłbym w stanie od Niej się oderwać. Pomalutku jednak udaje mi się przyjmować do wiadomości rzeczywistość, która jest taka, że Ona ma mnie gdzieś. Mimo tego, że przecież chyba mnie kochała przez kilkadziesiąt lat. Choć to jest bardzo nieprzyjemne pomaga mi też fakt uświadamiania sobie, że pociesza ją ktoś inny. Nie wiem tego na pewno ale wszystko wskazuje na to, że żyje z kimś innym. To mnie potwornie boli ale uświadamia, że moje marzenia o szczęśliwym z nią życiu są całkowicie nierealne.
Piszesz, że spali w jednym łóżku ale bez seksu. Niestety chyba raczej bez sensu. Nie sypia się w ten sposób. A jeśli już nawet to jest to taka sama zdrada wobec kobiety, którą się rzekomo kocha. Trudno sobie poradzić z uczuciami. Jestem przepełniony miłością albo tęsknotą za bliskością tego nie sposób odróżnić. Jestem bardzo uwrażliwiony na czułość ze strony kobiet. Chciałbym to wszystko przelać na kogoś. Ale póki nie odejdę emocjonalnie od mojej byłej żony nie chcę oszukiwać kogoś innego. Mam przyjaciółkę internetową, bardzo mi ona pomaga ale nie daj Boże bym miał ją tak skrzywdzić jak on Ciebie. Chciałbym być szczęśliwy z moją byłą żoną (musiałby stać się cud) ale coraz bardziej dopuszczam możliwość bycia szczęśliwym z kim innym ale tylko z tą inną a nie w trójkącie. Ja bardzo się boję, że moja była żona nagle zmieni zdanie i powie wróć. Jeszcze dzisiaj poleciałbym do niej jak na skrzydłach.
Ale mam nadzieję, że jutro już będę umiał nie skakać w przepaść męczarni.

Odnośnik do komentarza
Gość To ja- smutnakasia

Wiatajcie, nie mogę się zalogować na swoje konto z jakichś przyczyn, więc piszę pod innym loginem. To ja- smutnakasia- autorka tematu. Moja sytuacja zmieniała się diametralnie! Miałam nieszczęście poznać osobiście tę jego byłą żonę! To jakaś psychopatka! Włamała mu się na telefon, napisała do mnie z jego numeru jako on prosząc o spotkanie i rozmowę. Zjawiła się w parku, zwyzywała mnie okropnie, krzyczała chyba na cały park, dobrze, ze dzień był deszczowy i ludzi nie było. Wyzwała mnie od k..., od szmat, dzi... itd. zarzucając mi, że chcę jej zabrać męża (w jej pojęciu rozwód się nie liczy cywilny). Powiedziała, że ona jest gorliwą katoliczką i z katolickiej rodziny pochodzi i w porównaniu ze mną ma wartości, bo ja jeste panną a ona wzięła dwa śluby, a kościelnego rozwodu nie mają i to zawsze będzie jej mąż. Byłam zszokowana jej zachowaniem i wyzwiskami, tym bardziej, że sama wspomniała, że uznaje katolickie wartości, a te wartości mówią o szacunku dla bliźnich, a ona zaczęła rozmowę słowami " No, posłuchaj ty szmato, odpier... się od mojego męża, bo ja mu nigdy nie odpuszczę, nawet po 10 rozwodach". Ja starałam się z nią kulturalnie rozmawiać, ona nawet do słowa mnie dopuścić nie chciała, mówiła, że to zawsze będzie jej mąż i poprzednią kobietę po rozwodzie przepędziła, to mnie też przepędzi, a jeżeli będę robiła problemy, to mnie zniszczy! On nic nie wiedział o tym naszym spotkaniu, ja podjechałam do jego pracy powiedzieć, stwierdził, że postapiła tak samo, jak z poprzednią jego partnerką- też włamała się wtedy na jego gg i tak się z nią umówiła. Powiedział, że mu przykro, ale nie chce problemów, że mu żal mnie, że ona jest taka, że on nic nie poradzi. A znim już nie jestem, zakończyłam to po tym incydencie, on nie był zdziwiony, mówił, ze najważniejsze, żebyśmy mieli spokój, ja i on, bo on chce wrócić do tego, co było, czyli do niej, by mieć ten spokój, bo sam boi się, że ona by go zniszczyła. A ja- cóż- potrzebuję psychologa po tym związku, czuję się tak zniszczona psychicznie po tym wszystkim, że nie daje sobie sama rady.. Chciałam normalnego związku, ci ludzie- on i jego była żona mnie zniszczyli!

Odnośnik do komentarza

Jedno drugiego jest warte.
Bardzo ci współczuję, że znalazłaś się między nimi.
Staraj się sobie mówić, że ciebie to nie dotyczy, że z tą wariatką, nie masz nic wspólnego, ani z nim.
Owszem, zrobiłaś błąd, że od razu zgodziłaś się na spotkanie. Wiesz, jak się sytuacja rozwinęła, miałaś się od niego odciąć ...a spotkałaś się z nim...
Niech to będzie nauczka dla ciebie by pamiętać, że tamta znajomość jest definitywnie zakończona.
Uspokój się.
Wiem, słowa ranią, nie zasłużyłaś sobie na nie.
Możesz teraz się katować, powtarzać każde jej słowo, cierpieć, ale możesz też wyciszyć się i uspokoić.
Bo czy to jest twój problem? Nie, to jest jej problem. Ty jesteś w porządku i to sobie powtarzaj.
Wyobraź sobie, że ta baba oblała cię brudną wodą /to te paskudne słowa/ . Czy będziesz dbała o to, by brud ciągle był na tobie? / to twoje powtarzanie i przeżywanie jej słów/
Czy też wysuszysz ubranie i strzepniesz brud? /to powiedzenie sobie, że ciebie to nie dotyczy/

Albo inaczej . Ktoś cię zranił nożem . /te jej słowa, tak samo ranią/
Czy będziesz rozdrapywała ranę, / to twoje cierpienie/ , czy też pozwolisz jej się zagoić?
Własną psychikę można kształtować, my wybieramy myśli, a nasza podświadomość dostosowuje się do tego.
Więc wybierz myśl, że to, że ktoś jest chamem, że jest dwulicowy i wredny to jego sprawa i CIEBIE TO NIE DOTYCZY.
Taka myśl pozwoli ci się wyciszyć.

Odnośnik do komentarza
Gość To ja- smutnakasia

Ja się z nim (z nią) spotkałam, bo w smsie zapewnił (ona) mnie, że ma ważną sprawę do mnie i osobiście musi mi coś przekazać, w przeciwnym razie nie zdecydowałabym się na to spotkanie. Natomiast on po tym wszystkim miał jeszcze do mnie żal(!), za to, że na niego krzyczałam, bo on nie odpowiada za nią i mam z nim rozmawiać spokojnie- tak jak zawsze on to robi, a nie wykrzykiwać na niego. Fakt, nawrzeszczałam na niego trochę, bo mi emocje puściły. On poczuł się wielce urażony, twierdząc, że nie zasłużył sobie na krzyki i nie pozwoli, by kobieta na niego krzyczała! Stwierdziłam, że przecież jak to- traktuję cię teraz jak przez lata twoja żona cię traktowała, wydawało mi się, że to lubisz, skoro nadal za nią biegasz jak wierny piesek. W dodatku przyszło mu do głowy... bym po kryjomu pozostała jego przyjaciółką, bo przecież żona mu przyjaciół nie będzie wybierać. Kategorycznie odmówiłam! Żadnej przyjaźni, ani żadnego więcej już kontaktu- tym bardziej po kryjomu przed tą ex małpą. Aha i jeszcze była przed tym moim spotkaniem z nią sytuacja, że zabroniła Kamili się najpierw ze mną widywać. Od pewnego czasu po prostu Kamila się przede mną otwierała, chciała spędzać ze mną czas, odwiedzała mnie. Gdy się matka jej o tym dowiedziała, kategorycznie jej zabroniła mówiąc jej, że nie może zadawać się z kimś... tak dziwnym jak ja, bo pewnie jestem jakaś psychicznie chora i ją na złą drogę prowadzę (miała na myśli to, że jestem ateistką), Kamila powtórzyła mi przez telefon, że matka i jej rodzina nie uznają ludzi niewierzących, bo oni wyrządzają zło innym. A moja domniemana choroba psychiczna polega na tym... że noszę 4 malutkie kolczyki w jednym uchu, że jak dorosła i dojrzała kobieta może tak mieć, no i ubieram się troszkę młodzieżowo- jeansy, trampki, to też Kamili wypomniała, ze o mnie niby źle świadczy. W sumie przecież jestem młodą kobietą, taki styl preferuję, więc nie rozumiem, dlaczego ona takie głupoty Kamili do głowy wbija. A z kolei mój ateizm nie czyni mnie nikim gorszym, mam swoje zasady moralne, nawet nie przeklinam, nie mam nałogów, więc mówienie o mnie, jako o osobie, która sprowadza na złą drogę jest nie na miejscu. Wiem, że wdepnęłam w okropne bagno, nawet nie wiem, kiedy to się stało. Ci ludzie zabili we mnie wiele, w dodatku on jeszcze unosi się żalem do mnie, że jak ja mogę krzyczeć na niego, za tę miłość i czułość, które mi okazywał. Fakt, okazywał, ale przy okazji zniszczył wraz ze swoją ex moje poczucie wartości, całe dnie spędzam ostatnio leżąc w łóżku, nie jestem w stanie pracować- wzięłam urlop, prawie nic nie jem, jestem strasznie załamana, czuję się bardzo skrzywdzona. Zapisałam się do psychologa- ale termin mam za 2 miesiące dopiero. Wiem, ze bez pomocy teraz sama nie dam rady z tym wszystkim...

Odnośnik do komentarza
Gość To ja- smutnakasia

Boję się też, bo groziła, że mnie zniszczy w pracy i towarzystwie. Wiem, że jest do tego zdolna, bo poprzedniej Jego partnerce tak właśnie zrobiła, naopowiadała, że tamta... rozbiła jej małżeństwo, że jest najgorsza, co prawdą nie było, bo oni związali się z sobą po rozwodzie. Zniszczyła tej kobiecie opinię w miejscu pracy i wśród ich wspólnych znajomych. My także mamy wspólnych znajomych, ona wie, gdzie pracuję. Boję się, że dotrzyma słowa i będzie chciała zemsty, po spotkaniu z nią wiem, że jest do tego zdolna, a opowieści o niej, jako o potworze teraz uznaję za prawdziwe, bo wcześniej myślałam, że partner troszkę koloryzował, że kobieta aż tak straszna być nie może. Teraz wiem, że to okropna baba, okrutnie mściwa i zła, a do zachowań katolickich, jakie wyznaje ponoć to jej daleko. Co miesiąc podobno się spowiada, co niedziela w kosciele, ciekawe, czy na spowiedzi rozmawia z księdzem o tym, jak traktuje innych ludzi... Jestem aż zaskoczona obłudą tej kobiety! Sama krzycząc "wciskała" mi, że nie jestem zdolna do miłości, że nie żyję jak Bóg przykazał, a związałam się z nim, choć on rozwód tylko ma cywilny, a nie kościelny. Tylko, że ja nie wypomniałam jej, jak ona była jego żoną jeszcze, że go zdradzała, ze z obcymi facetami flirtowała. Chciałam po prostu kulturalnie załatwić sprawę z tą kobietą, myślałam, że się da, bo jest inteligentna, dwa kierunki studiów skończyła, myślałam, że to osoba na poziomie, która nie zachowa się jak ostania chamka i menel spod budki z piwem- a właśnie takie słownictwo posiadała...

Odnośnik do komentarza
Gość przeczytałam

Powiedz mu jeśli sie do Ciebie jeszcze raz odezwie, nie jej, tylko jemu, że całą tą rozmowę nagrałaś i przekazałaś zaufanej osobie i macie dwie kopie tych jej plugastw i pogróżek. I jeśli ona, lub on spróbuje się z Tobą jeszcze raz skontaktować, to zgłosisz to na policje i narobisz im smrodu, bo groźby w naszym kraju są karalne ( swoją drogą, możesz się przejść na policje i podpytać w tym temacie, a w ostateczności skontaktować z tą jego poprzednią kobietą, którą to niby zniszczyli).
On zachowuje się jak ci, co pomagają oprawcy w zbrodni. Czyli potrafią naraić ofiarę, przygotować, zmiękczyć, badają środowisko, a potem pomagają zakopać zwłoki. Para psychopatów i tyle. Gdyby nie chciał w tym uczestniczyć, to już dawno zrobiłby z nią porządek, ale nie chce, nie potrafi. Beznadziejni ludzie. A Ty co, no wdepłaś w goowno, musisz wytrzeć buta, względnie umyć, a jak masz z nim złe wspomnienia, to wyrzucić i tyle. Do psychologa się wybierz prywatnie, byle szybko, ale i opowiedz tą sytuację w swoim otoczeniu, pierwsza nie czekając na nich.
Z tą jego córką też sie nie kontaktuj, jak będzie chciała pomocy, to daj jej nr telefonu zaufania, tu na stronie pełno tego. Ty do pomocy jej się nie nadajesz, bo jeszcze będzie Ci tłumaczyła co jej zwichrowana rodzina myśli o Tobie. Jej nie pomożesz, a sobie zaszkodzisz.

Nie ma sensu, abyś mu wyrzucała to że chodzi za nią jak piesek, czy cokolwiek bo sama chyba wiesz, że on czuje że gadasz tak z zazdrości, bezsilności i tak naprawdę czekasz na jego ruch i słowa "dość już tego, odchodzę od żony, to zła kobieta jest". A mogłabyś tak czekać i sie niedoczekać, nawet gdy tamta na jego oczach wiązałaby Ci postronek na szyi, zresztą sytuacja, która miała miejsce była podobna do tego wiązania postronka.
Dałaś się wkręcić w tą chorą relację, wydawało Ci się że będziesz miała wpływ na niego, skoro tak piękne słowa Ci mówił, skoro tak się nim opiekowałaś i tak wspierałaś. Miał to docenić i wybrać Ciebie. Stało się inaczej. Nie analizuj dlaczego, nie analizuj czemu to spotkało Ciebie. Utnij tą znajomość, opowiadając w otoczeniu, że nie chcesz mieć z tymi ludźmi nic do czyniania, bo stanowią zagrożenie wręcz, bo ich problemy w relacji to pikuś w porównaniu do tego co reprezentują sobą jako ludzie.

Czy Ty go nie znasz z pracy przypadkiem, skoro macie wspólnych znajomych?
A tak na poważnie, to proponuję kolejne kontakty ( jeśli będą się kontaktować) czy to z nim, czy z jego córką nagrywać dla własnego dobra i żadnej litości, bo Tobie jej nikt nie okazał. Nie w sensie, że coś Ci grozi, ale oni działają wbrew logice jakiejkolwiek, więc lepiej mieć coś co odstrasza " wampiry".

I jak najszybciej wybrać się gdzieś na urlop z koleżanką ( jeśli jakąś masz).

Odnośnik do komentarza
Gość To ja- smutnakasia

Robert mieszka w moim sąsiedztwie, więc widuję go codziennie, natomiast ona mieszka w innej części miasta. Mamy z Robertem wspólnych znajomych, którym on ponoć opowiada same dobre rzeczy na mój temat, natomiast ona jeszcze z żadnym ze znajomych nie rozmawiała, więc mogę ją uprzedzić i powiedzieć, jak się sprawy mają. Wśród towarzystwa jest nielubiana, a jedynie tolerowana- jako żona Roberta. Także dała się we znaki tym ludziom przez swoją pogardę w stosunku do wszystkich i wywyższanie się. Ta kobieta potrafi nawet komuś, kogo widzi po raz pierwszy na oczy naubliżać tylko dlatego, że nie spodobał jej się z wyglądu (jeden z nowopoznanych przed laty kolegów Roberta). Robert sam powiedział mi podczas ostatniej rozmowy, ze on wie, jaka ona jest, wie, że jest podła, wredna, wykorzystuje ludzi i innych traktuje jak śmieci (w tym jego), ale on nie może nic z tym zrobić bo... BOI SIĘ ODEZWAĆ, bo ona w związku z tym zrobiłaby mu piekło, a jemu zalezy na normalnej rodzinie, na normalnym domu!!! Matko, ten facet jest stuknięty, bo ja jego pobożne życzenia o normalnym domu z nią i o marzeniach, ze ona wreszcie go doceni (on o to walczy) włożyłabym między bajki! Fakt, to byłby świetny człowiek, dobry facet, ale on jest tak zmanipulowany psychicznie, tak zniszczony i zaprogramowany, ze nigdy nie będzie w stanie normalnie funkcjonować poza tym związkiem- podobnie jak córka Kamila. Kamila także poza rodziną nie funkcjonuje, a matka jest przez nią traktowana jak wyrocznia, jak bóstwo. Zarówno Robert jak i Kamila wpatrują się w tą kobietę jak w jakąś ikonę i świętość prosząc ją o łaski- a łaską jest pochwała z jej strony lub dobre słowo- to Roberta i Kamilę czyni szczęśliwymi. No i zawsze jest też szantaż przez nią kościołem i Bogiem. robert nie uznaje Kościoła, ale chodzi do niego, bo ona co niedzielę dzwoni, by przyjechał i szedł z nią do kościoła. Kamila także Kościoła nie uznaje, ale też na jedno słowo matki idzie do tego kościoła. Ona ma władzę psychiczną nad nimi- absolutną! A jak dla mnie, ta kobieta ma ciężkie zaburzenia! Jeżeli kiedykolwiek się jeszcze do mnie zbliży, powiem jej wprost, że nagrywam rozmowę i na policję pójdę! Jeżeli chodzi o pomoc przyjaciół, to przyznam szczerze, ze jestem zupełnie samotna, nie mam już przyjaciół tutaj w Polsce. Jedyna przyjaciółka wyjechała przed laty za granicę- tam mieszka i pracuje, koleżanek mam kilka, ale nie są na tyle bliskie, bym mogła się im zwierzyć. Na prywatne wizyty u psychologa nie mam za bardzo kasy, bo żyję sama skromnie i liczę każdy grosz, więc pozostaje mi poczekać na tę wizytę z NFZ. Wiem, ze rozmowa wiele by mi dała, o moim problemie wie moja przyjaciółka z zagranicy, ale to też nie rozmowy tak przez internet, w dodatku kobieta ma małe dzieci i też nie może mi poświęcić wiele czasu, bo dzieciaczki wymagają uwagi.

Odnośnik do komentarza

Przyjaźniłam się kiedyś z babką, która mieszkała jakieś 15 min. spacerkiem, od mojego domu. Jej mąż pracował i jak ona chciała mnie odwiedzić, to on przyjeżdżał z pracy i ją do mnie dowoził. Gotował też obiady i sprzątał.
Kobieta była zdrowa i nie pracowała!!

Jak widzisz, bywają takie uzależnienia, które potrafią zaćmić zdrowy rozsądek. To jest coś, czego nie rozumiem, ale jak widać, tak bywa.
Ty też trafiłaś na taką parkę.

Z tym nagrywaniem to dobry pomysł. Lepiej, byś się z żadnym z nich nie spotkała, ale jeśli tak się zdarzy, to bądź gotowa.
Też popieram pomysł, byś zaczęła ich "obgadywać". w towarzystwie wspólnych znajomych. Zwykle przegrywa ten, co milczy. Wygrywa ten, co pierwszy zacznie. Lepiej przygotować grunt, by zniwelować ewentualny atak tej wariatki.

Odnośnik do komentarza

To naprawdę ta sytuacja jest nie do pomyślenia,żeby dorosły człowiek mógł tak funkcjonować,słyszy się,że faceci bywają pod pantoflem ,ale żeby aż tak...,tkwić/męczyć się/ w związku, bojąc się żony...,to z serii nie do wiary...,

powinnaś go była wcześniej wysłać do psychologa,być może to by mu pozwoliło oderwać się od niej i wieść spokojne życie przy Tobie,
ale mówi się trudno...

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza
Gość przeczytałam

Nie wiem czy na Twoim miejscu nie poszłabym prywatnie do lekarza, do którego jesteś umówiona z NFZ, tak aby już zacząć rozmowy kilkoma wizytami.
Widzisz Ty żyjesz cały czas tym co Robert powiedział, co Robert myśli, jak Robet postępuje, co ona powiedziała, co uważa jego córka.
Kogo to obchodzi? Ich problemy, ich sprawy.
Ważne co Ty myślisz o tym wszystkim co zrobił Ci Robert. Jakie masz wnioski z tej relacji. Ważne jak planujesz przyszłość. I ważne jest abyś zaczęła mieć w nosie Roberta z całą jego rodziną i kłopotami. To jest tak pokrzywione, że goniąc za zawiłościami tych relacji można by sobie mózg na supeł zawiązać, więc nie zastanawiaj się nad tym.

Odnośnik do komentarza
Gość przeczytałam

Wiem, ale można próbowa stanąć obok i " udać" że to mnie nie dotyczy, odciąć się. Nie wiem, czy to dobra rada, ale wiem że plątanie się samemu dalej może nie być korzystne dla psychiki, zwłaszcza gdy jest zaangażowanie, poczucie krzywdy, niezrozumienie, uczucia itp, generalnie mętlik w głowie.

Odnośnik do komentarza
Gość To ja- smutnakasia

Wizytę u psychologa proponowałam Robertowi już na początku znajomości, bo on wtedy żył tylko tym, że ona go poniżała, wciąż mówił o tym, jak został skrzywdzony, powtarzał ciągle słyszane w małżeństwie obelgi, opowiadał wciąż te same historie- ze złością i bólem., widziałam, że wciąż czuje się upokorzony i poniżony. Nie było widać po nim pozytywnyego nastawienia do niej, a jedynie żal. Później, gdy się odezwała po dłuższym milczeniu i widziałam reakcje Roberta to wręcz zarządałam, by psychologa odwiedził, ale on nie chciał mi uwierzyć, że coś jest z jego zachowaniem nie tak! On nie widział problemu. I tak z dnia na dzień stał się na każde skinienie swojej ex, jednocześnie wciąż wracając do złych wspomnień, i krzycząc podczas mówienia o tym, co przeszedł. Mimo tego, że wracał do złego myslami czuł jakieś przywiązaie do niej mówiąc, że nie może jej zostawić, że on musi dać jej szansę, że może teraz to małżeństwo opierałoby się na wzajemnym szacunku i byłoby wreszcie zgodne, jak nigdy. On żyje w swoim świecie i nie sposób go uświadomić, że coś jest nie tak z ich relacją, każdy znajomy, który chciał mu otworzyć oczy natychmiast uznawany był za wroga, który źle życzy. Robiłam wszystko, by mu pomóc, le on jest chyba szczęśliwy w tym, co ma, w tych swoich nadziejach i radościach z każdego łaskawego gestu swojej ex. Nie potrafię się jeszcze z tego wyplątać, choć pracuję nad tym, wciąż Roberta kocham. Chciałabym po prostu zacząć nowe życie już bez niego, ale póki co, to jest niemożliwe, bo przez 24 godziny na dobę czuję ból, rozpacz, miłośc i jednocześnie wielki żal do niego. Mam ochotę wciąż i na nowo o nim rozmawiać, mówić o tym, co czuję, jak mnie to boli. Choć nie mogę, bo nie mam komu się nawet zwierzyć, sama staram się wypierać myśli o nim, odganiać swoje uczucia z nim związane, wyleczyć się z tej traumy. Teraz jest mi troszkę lepiej, bo Robert wyjechał do rodziny swojej ex i nie muszę go codziennie widzieć w sąsiedztwie- co potęguje mój ból. Ale podobno za kilka dni wraca, więc każdy jego widok z okna, na ulicy lub w osiedlowym sklepiku na nowo wywoła we mnie ból. Najchętniej po prostu nie chciałabym go widzieć, ale na wyprowadzkę nie mam szans- niestety...

Odnośnik do komentarza
Gość przeczytałam

A dlaczego nie masz szans? A ńie mogłabyś swojego mieszkania wynająć komuś, a i sama też wynająć gdzieś pokój nawet? Będą nowe problemy i ten on zrobi się malutki i w końcu zniknie wśrób innych bodzców i okoliczności. A tak siedząc w tej samej przestrzeni i nie malując nawet jej to jak masz zmienić punkt widzenia? To tak jakbyś miała w lodówce tylko kalafiora i w sklepach tylko kalafiory i nie masz wyjścia musisz jeść kalafiory, no ile można, tym bardziej że po kalafiorze masz niestrawność. Musisz znaleźć wyjście i albo sama coś w ogródku posiej, wtedy licząc na udane plony będzie szansa na jedzenie czegoś, co będzie dla Ciebie dobre. Albo poszukaj miejsca na świecie, gdzie jedzą i hodują inne warzywa. Nie radzę przekonywać sie do kalafiora, no owszem możesz się przygotować i zakupić proszki łagodzące objawy po zjedzeniu, jeśli na tą chwilę nie masz wyjścia, ale genernie rzecz biorąc kalafior to nie jest Twoje danie i Ci szkodzi.
Podoba mi sie reklama proszków dla tych co nie tolerują mleka. Twój organizm mówi nie mleku? Nie słuchaj go, weż pigułke i dalej jazda wcinaj przetwory mleczne przecież to zdrowe. Pytanie dla kogo?

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...