Skocz do zawartości
Forum

Jak cieszyć się życiem?


Gość djhs

Rekomendowane odpowiedzi

Witam serdecznie,mam 37lat,jestem kobietą mężatką mamą 2 zdrowych fajnych Chłopców 8i10 l. Relacje z mężem i swoimi rodzicami mam super;z teściami nigdy nie były super ale jesteśmy totalnie niezależni od siebie a mąż w żaden sposób nie przenosi emocji związanych z relacjami ze swoimi rodzicami do domu.Moi rodzice z którymi jestem bardzo związana mieszkają w USA.Mąż i ja jesteśmy jedynakami. W czym problem?Właśnie nie wiem jak to nazwać...na tą chwilę nazywam,że przewróciło mi się głowie ale chyba czuję,że to tak nie jest.Mam bardzo dobrą ale i bardzo wymagającą pracę ale też i dobrze płatną przez co większych problemów finansowych nie mamy;zbudowaliśmy dom za miastem oczywiście spłacamy kredyt ale nie ma problemów z tymi spłatami;stać nas na wakacje;mąż ma pracę trochę spokojniejszą więc może poświęcić więcej czasu Chłopcom niż ja przez co nie uważam,że dzieci są zaniedbane przez rodziców(chociaż wewnętrzne poczucie,że ja jako matka nawalam jest bo codziennie wychodzę o 7.30,wracam o 19.30).Aha,jestem perfekcjonistką.Mąż jest fantastyczny,wspiera mnie,pomaga w domu we wszystkim.Innymi słowy idylla,a ja od 2 lat jestem non stop zmęczona, mam wrażenie,że oprócz pracy nic nie robię,nie umiem się cieszyć jak dawniej życiem codziennym drobiazgami wyjściem do kina z dziećmi,nartami w Austrii,wyjazdem do Paryża.Wstaję ok 5-5.30 rano a już o 21szej jestem po prostu "zombi"/tylko szukam miejsca gdzie by tu pójść spać i jak mogę to idę więc tego życia rodzinnego mam niewiele jak tak szybko "padam".Moje koleżanki w pracy w tym samym wieku,w gorszej sytuacji materialnej są o wiele bardziej pełne werwy i energii i ogólnego zadowolenia z życia niż ja.I co?Przewróciło mi się w głowie?Bo chyba inaczej tego nie można nazwać?Tylko trochę długo to trwa.Życie intymne nie istnieje bo jestem non stop zmęczona,ale nadal pożądam mojego męża więc czar nie prysnął ale co prawda pożadam męża to jak przychodzi co do czego jestem zmęczona i nic.Jakaś błędna spirala.Dorosłam do tego aby pójść do lekarza tylko co mam powiedzieć?Aha,w pracy jest młyn niesamowity to fakt,9.5-10 godzin bez sekundy przerwy na myślenie o czymś innym;nie wszystko co robię lubię ale to jest normalne chyba w każdej pracy.Jestem raczej introwertykiem,potrzebuję wyciszenia ale mam je np.po pracy jak jadę samochodem do domu około godziny to jest nazwijmy to mój czas (jak wpadam do domu wiadomo,że są dzieci,rozmowa,większy gwar).Na spacery nie bardzo wychodzę (latem częściej ogródek,rower w weekend);sportu nie uprawiam;chodziłam na sport (ale to nie pomogło jeżeli chodzi o poprawę nastroju czy jak tego nie nazwać).Zdrowa jestem (wyniki krwi bardzo ok,tarczyca pod kontrolą mam niedoczynność ale całkiem pod kontrolą wyniki dobre,problemy z kręgosłupem ale nie jakieś totalnie makabryczne,tableki antykoncepcyjne znoszę dobrze i zmieniłam więc to nie one wprowadzają mnie w dołek),nie jestem śliczna ale nie narzekam,nie jestem gruba choć jak na moje standardy przegięłam ostatnio i przy 158 cm ważę 54 kg (a lubię siebie w wadze 48 kg;6 kg wrzuciłam właśnie w te ostatnie 2 lata i nie mam motywacji aby to zrzucić co najgrosze czując się w tej wyższej wadze źle).W ciągu ostatnich 2 lat zmieniłam pracę (ten sam koncern,inny dział,duża zmiana),wybudowaliśmy dom więc wyprowadziliśmy się z mieszkania w centrum miasta (małego) do dużego domu poza miastem.Mój Tata został zdiagnozowany z terminalnym rakiem ale walczy dzielnie już trochę w kategorii cudu (1.5 roku z mezoteliomą i czuje się dobrze,wszystko ok z wynikami, miał raz chemię) więc powinnam się cieszyć to nie może być przyczyna tego mojego spadku nastroju,który z resztą był już przed zdiagnozowaniem Taty więc to nie jest powiązane.Z góry dziękuję za podpowiedź jak sobie poradzić ze sobą;a może ktoś mi powie,że przesadzam i ma mi przestać odbijać -jakoś mój głos wewnętrzny który zawsze był mnie w stanie spionizować w ciągu tych ostatnich 2 lat nie ma siły przebicia.

Odnośnik do komentarza
Gość Grażyna101

Witaj,dałaś mi sporo do myślenia,przeszłam w życiu bardzo trudne chwile, mam 3synów, najstarszy ma już 21lat i na nich moje życie się zaczyna i kończy, oprócz nich nie osiągnęłam w życiu nic.Nieudane związki, brak wsparcia ze strony rodziców, nie odniosłam żadnych sukcesów, nie mam wykształcenia, nie zrobiłam kariery zawodowej, nie mam własnego mieszkania, samochodu, pracy,nic, po prostu zero i tak też się czuję.Jestem bardzo, bardzo silną osobą, ale od pewnego czasu czuję że już nie podołam i myślę sobie codziennie, gdybym tylko miała kasę, możliwości, dobrą pracę, samochód, wczasy raz w roku...byłabym najszczęśliwszą kobietą pod słoncem, ale dzięki Tobie zrozumiałam że nie koniecznie.
P.s Myślę że jesteś zwyczajnie przepracowana lub czegoś Ci brak, zastanów się czego.
Pozdrawiam grazyna

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...