Skocz do zawartości
Forum

Niska samoocena i brak szczęścia


Gość chlopak

Rekomendowane odpowiedzi

Witam, bardzo proszę o jakąś odpowiedź na moje pytanie, które będzie gdzieś na końcu tego opisu. Mam 16 lat. Spróbujcie wierzcie mi na słowo, nawet jeśli myślicie, że coś źle wywnioskowałem, albo przekręciłem czy inaczej odebrałem. Postaram się pisać krótko, od początku: Kilka faktów: chodziliśmy przez 3 lata do tej samej klasy w gimnazjum, a nasz związek miał zalążek w klasie trzeciej. Olka jest starsza ode mnie o 6 miesięcy. Cierpi na migrenę (wiem jakie ma objawy). Jej rodzice mają kiepskie stosunki, podczas naszego związku wzięli rozwód. Jej rodzina jest bogata. Z początku spotykałem się z Moniką codziennie, teraz kiedy jest więcej nauki co parę dni - minimum raz w tygodniu. *W styczniu/lutym zacząłem być z dziewczyną, z którą jestem do dzisiaj. To ja starałem się o jej względy. *Przez pierwsze miesiące spotkań zauważyłem, że Olka się na mnie nawet nie patrzy. Mój wzrok natomiast cały czas skierowany był w jej stronę, bywało że się potykałem itp. Stwierdziłem, że po prostu mniej mnie kocha, zrozumiałem to. *Nie chciała żebym przyszedł do jej domu (końcówka zimy 2009), jakby się mnie wstydziła (czemu jednak zaprzeczała). Mówiła, że na wiosnę gdy zrobi się cieplej to przyjadę rowerem (8km różnicy). Okazało się jednak, że dopiero gdzieś w czerwcu chyba pierwszy raz pojawiłem się w jej domu. Ona w moim też jakoś tak, wcześniej jej nie zapraszałem bo miałem kiepskie warunki (o czym jej powiedziałem). Olka również nie chciała żeby klasa dowiedziała się, że jest moją dziewczyną, ja jednak byłem tak smutny, że w końcu się zgodziła tego nie ukrywać. *Zawsze chodziliśmy tam gdzie ona chciała, czasem mówiłem jej żebyśmy poszli w jakieś miejsce, to ona mówiła, że jasne, po czym po kilkudziesięciu metrach zawsze (pewni były ze dwa wyjątki) zmieniała zdanie i szliśmy tam gdzie ona chciała. Nie potrafiłem się postawić. Zacząłem sobie wmawiać, że to jej zdanie jest ważniejsze. Po paru miesiącach przestałem wypowiadać swoje opinie - uznajmy że było to w czerwcu (luty-czerwiec). * Zaczęliśmy jednak więcej rozmawiać, dzięki czemu kiedy mówiłem częściej się na mnie patrzyła, to było bardzo miłe. *Byłem wstanie zrobić dla niej wszystko. Naprawdę wszystko, nie przesadzam. Mógłbym zabić nawet własną matkę. Obecnie to się zmieniło, mniej ją kocham, albo coś. *Zacząłem wmawiać sobie, że jestem nikim, a ona jest kimś w rodzaju Boga, bądź że ja jestem panem a ona psem. Wpłynęło na głównie to, że: moje zdanie się nie liczyło (już nawet jeśli chodziło o drobne rzeczy). Nie liczyło to może złe sformułowanie, kiedy coś robiłem nie tak jak ona chciała to albo była smutna, albo zła. Z tym, że to był smutek, który mówił: "jestem smutna bo mnie nie posłuchałeś". Musiałem więc robić to co chciała i ją przepraszać. Przepraszałem ją dosłownie za wszystko, stałem się nadwrażliwy (a teraz jestem jeszcze bardziej). *Od miesięcy marzec - do teraz, moja złość rosła, rosła wtedy kiedy była na mnie smutna, albo zła. Nigdy jednak (prócz jednego krzyknięcia na nią) się na niej nie wyładowywałem, wręcz przeciwnie byłem przy niej wesoły, miły itp. Kosztowało i kosztuje mnie to dużo energii psychicznej czy coś. Swoją złość wyładowywałem w domu waląc w ścianę pięścią z całej siły, ranami które pozostawały chciałem zwrócić na mnie uwagę. *Olka zaczęła się pytać co się dzieje itp. powiedziałem jej wszystko. Mówiła że się zmieni, żebym ja sobie odpoczął, żebym się tak nie starał (nie wspomniałem o tym: kiedy Olka czegoś potrzebowała starałem się jej to załatwić; na wakacjach pracowałem (ciężko nawet bardzo) zarobiłem jakieś 1200zł, z czego jakieś 500-700zł straciłem na prezenty itp. dla Olki; nosiłem jej torbę;... długo długo by pisać - do teraz. w zasadzie uważam że opisywanie związku jednak nie ma sensu, jeśli jest to napiszcie w odpowiedzi o tym. Przejdę do rzeczy: W szkole jest w porządku, kiedy się czymś zajmę też. Kiedy jednak nie mam zajęcia to zaczynam myśleć. A moje myśli to: jestem nikim, nigdy to się nie zmieni, nie miej już nadziei. Zaczynam ryczeć. Czasem walić lekko w ścianę, ponieważ Olka tego nie lubi, więc nie może o tym wiedzieć. Kilka razy rozmawiałem z nią o moich problemach, zawsze jednak nie przynosiło to trwalszego efektu. Olka starała się 4dni, 3dni. I jej przechodziło. Potem było mi jeszcze gorzej, dlatego kolejna rozmowa nie wchodzi w rachubę (na to potrafię sam wpaść). Mój gniew jest coraz większy, wyżywam się na kolegach i mamie oraz sobie (wciąż jednak się kontroluję). Nigdy na Olce (prócz tego razu o którym wspomniałem). Kiedy źle kliknę w okienko w internecie, czy niechcący zwale ołówek, zaczynam płakać (pisałem o nadwrażliwości). Kolejnym objawem "czegoś" fizycznym jest ból w sercu - kiedyś większy teraz mniejszy. Potem omdlenia, które mam do teraz. Oraz wstrząsy ciała (nauczyłem się je dosyć dobrze kontrolować, ale czasem nie zauważam że trzęsie mi się np. ręka (najczęściej ręka albo głowa). Wszystkie te elementy występują kiedy jestem bardzo smutny lub przestraszony. Boję się znów rozmawiać z Olką (ostatnią rozmowę miałem tydzień temu, wcześniej tygodnie temu), chciałbym aby sama zaproponowała mi rozmowę, wtedy mniej bym się bał. Nie wierzę w Boga (takiego który spełnia prośby), chociaż ostatnio czasem się modlę z prośbami o siłę. W domu jak jestem sam i myślę wpadam w szał, zaczynam płakać, pić się po buzi, wbijać coś w brzuch. Myślę o samobójstwie. Staram się myśleć o czymś innym ale to trudne szczególnie dla mnie (bo jestem typem człowieka użalającego się nad sobą- chyba, bo przejawia się to tylko w związku, nigdy w nauce, sporcie itp). Stworzyłem listę tego czego nie powinienem robić przy Olce, może się Wam przyda. Stworzyłem ją na potrzeby własne parę dni temu, wcześniej się zachowywałem jak na liście, ale czasem zdarzało mi się zapomnieć. LISTA: 1. Nie złość się na Olkę. Z tego wynika tylko samo zło, ona i tak nic nie zrozumie. 2. Nie trzęś rękami! Na początku będzie trudno ale z czasem Ci się uda. Przez to Olka wie kiedy myślisz coś smutnego. 3. Nie przytulaj Olki w szkole. Ona tego nie lubi, to złe. Potem jest na Ciebie zła, a Ty smutny. 4. Bądź spokojny! Olka Cię denerwuje to nic, zachowaj spokój, zimną krew. Jak wybuchniesz to przegrałeś. 5. Jeśli zaczynasz płakać zmień myślenie! Pomyśl o DB, o tym co miałeś dziś zrobić itp. Zrób to szybko, zobaczysz w końcu się uda. 6. Nie proś jej o nic, zarówno prosto w oczy jak i gdy jej nie ma. Ona tego nie spełni, a jeśli spełni to Ci to wypomni. Oducz się. 7. Nie namawiaj jej, np. do przytulania w szkole. 8. Pocieszaj ją. Kiedy jej smutna nie odpuszczaj - rozbawiaj ją. 9. Przytulaj i zabawiaj ją w miejscach, w których to lubi. 10. Nie mów jej o tym że nie dajesz rady i chcesz się zabić. 11. Nie śmiej się z rzeczy z nią związanych. Nie lubi tego, staraj się być przy niej inaczej wesołym. Bądź sztuczny. Z czasem będziesz miał swój nowy charakter. 12. Nie krytykuj jej, człowiek nie może krytykować Boga, chyba że ten poprosi. Ona nie poprosi. 13. Przyzwyczaja się do tego wszystkiego co Ci robi. 14. Nie tłumacz jej tego co masz ochotę żeby robiła inaczej. Ona ma zawsze racje. Ona się nie zmieni. Nigdy. 15. Jak nie wiesz co jej powiedzieć, to powiedz, że ją kochasz. Nie zamykaj buzi, to początek smutku. 16. Nie mów jej o złych rzeczach co robisz np że płaczesz. Zacznie się wypytywać, w końcu zacznie kłócić. 17. Pomagaj jej. Gdy prosi Cię o pomoc bez zastanowienia odpowiadaj, że jasne. 18. Mamy chodzić tam gdzie ona ma ochotę. Pamiętaj, kiedy nalega żebyś powiedział, gdzie Ty masz ochotę iść to powiedz. 19. Nie miej nadziei. Zero. To jest Twoja pieta Achillesa. Zero nadziei. Myślę, że tyle informacji starczy do analizy mojego problemu. Bardzo proszę o odpowiedź na to pytanie: co zrobić, żeby odczuwać szczęście (jak na początku związku), co zrobić, żeby się nie stresować, nie bać, nie smucić. Powtarzam jeszcze raz rozmowa z Moniką nie wchodzi w grę (nic nie zmieni, tzn zmieni - pogorszy sytuację), nie chcę się też z nią rozstawać. Napady smutku, mam najczęściej wieczorami, w nocy więc nie ma opcji, żebym wtedy rozmawiał z kolegami. Za dnia kiedy rozmawiam, to nie myślę o tym, że jestem nikim i się nie smucę. Możliwe też, że po prostu bardzo się nad sobą użalam, w takim wypadku: jak to zmienić? Nie mogę odpuścić - Monika będzie smutna i zła. Bardzo pragnę, żeby znów mi z nią było dobrze. Może można w jakiś sposób zmienić jej charakter nie mówiąc jej wprost? Nie wiem, proszę o pomoc. Dodam, że potrafię się śmiać, cieszyć. Jestem trochę wyczerpany psychicznie i intelektualnie. Wciąż chodzimy do tej samej szkoły tyle że liceum, na przerwach się spotykamy. Kiedy niema jej przy mnie to czuję się samotny. Uczymy się średnio (jedno z najlepszym liceów w moim województwie z tego co wiem). Mam hobby i kolegów. Chcę zmienić coś w tym związku, nie potrafię jednak się jej sprzeciwić czy podnieś na nią głosu. Kiedy zrobię to naprawdę minimalnie, to od razu jest smutna. Jeśli powinienem o czymś jeszcze napisać, to proszę wspomnijcie o tym w odpowiedzi, na którą będę czekać, mama nadzieje że się doczekam. Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza

Masz bardzo niską samoocenę i właśnie nad tym musisz popracować. Zajmij się czymś, znajdź jakieś hobby, może jakiś sport, w czym będziesz naprawdę dobry, a dzięki temu sam siebie zaczniesz widzieć w innym świetle. Druga sprawa to asertywność. Nie możesz pozwolić sobą pomiatać ani manipulować. Musisz stać się niezależny i robić to na co Ty masz ochotę. Wkrótce Ci się to spodoba :)

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...