Skocz do zawartości
Forum

Czy 24 latka muszę utrzymywać?


Rekomendowane odpowiedzi

Dzień dobry!
Nie wiem,jak mam postąpić wobec syna,który ma 24,5 roku.
Ja jestem na zasiłku przedemerytalnym,który wynosi 800 zł.,mój mąż jest na emeryturze,która wynosi 2000 zł.
Nasz syn pracuje i nie wiem ile zarabia,ale myślę,że gdzieś ok,1800 zł.
Od października podjął studia zaoczne.Obiecałam jemu,że póki będzie studiował,będę go utrzymywać.Ale on prowadzi się nie należycie,pije alkohol,pali marihuanę,nie przychodzi na noc w piątki i soboty.Jestem wobec niego bezsilna.Ostatnio został zatrzymany za posiadanie marihuany.Bardzo przeżyłam ten fakt i powiedziałam,że ma dokładać się do wyżywienia.Prosiłam również,żeby udał się do specjalisty po pomoc,jak sam nie jest w stanie sobie poradzić,albo niech się wyprowadzi,niech nie patrzę jak spada na dno.
Ale on ma nas za nic.Wyprowadzić się nie wyprowadzi,bo nie ma tyle pieniędzy,żeby sobie coś wynająć.
Jedynie co miał do powiedzenia to,ze my mamy obowiązek jego utrzymywać do 26 roku życia,bo on się uczy i 400 zł.opłaca szkołę i chodzi na siłownię.
Nie wiem,czy faktycznie jest takie prawo,że to jest nasz obowiązek?
Przecież wszystkie opłaty my ponosimy,co do wyżywienia,ma wymagania,jedzenie nie może być byle jakie.Jak powinniśmy postąpić z takim dzieckiem?
Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Jest wzajemny obowiązek alimentacyjny,bez względu na wiek,ale muszą być ku temu podstawy,

wzajemna pomoc jest też obowiązkiem moralnym,
w tej sytaucji musicie się wzajemnie dogadać,np.jak chcesz lepsze jedzenie to się dołóż ,jak nie nie,to dogadzaj mu,

bo przecież nie pójdziesz z tym do sądu,

poza tym rozmawiać i jeszcze raz rozmawiać...,nasza krew ,nasze geny,nasze wychowanie,
odsuwanie się od dziecka nigdy nie wychodzi na dobre,chociaż wiem ,że czasem jesteśmy bezsilni,

pozostaje poczekać ,aż skończy studia i się usamodzielni.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

Właśnie,miał wszystko,o czym zapragnął.I to był mój błąd,że nie miał nigdy obowiązków,zawsze miał podane na tacy.
Teraz matce dziękuje pyskiem i nie odpowiednim prowadzeniem się.Żeby nie pił i nie palił tego świństwa,nie byłoby żadnego problemu.On wie,że jest dla mnie wszystkim na świecie i to wykorzystuje,a przy tym lekceważy.Tego nie mogę znieść.
Dziękuję za odpowiedź i pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Jak to mówią, kto ma miękkie serce, musi mieć twardy tyłek i teraz, niestety tego doświadczasz.
Jeśli syn studiuje zaocznie i pracuje, to rodzice nie mają żadnego obowiązku alimentacyjnego.
Musiałby zrezygnować z pracy i przenieść się na studia dzienne.
Na Twoim miejscu nie przejmowałabym się, że syn czasami nie wraca na noc do domu - jest dorosły i wolno mu, gorzej z używkami, ale niestety masz na to niewielki wpływ.
Trudno też, żebyś założyła kłódkę na lodówkę, ale możesz przestać go obsługiwać.
Uprzedź go, że ma sam się wyżywić, prawdopodobnie zlekceważy to, ale możesz obiad gotować tylko dla siebie i męża.
Natomiast w jednej kwestii możecie go przycisnąć. OPŁATY - zażądaj aby od najbliższego miesiąca przelewał Wam na konto 1/3 opłat za mieszkanie, media, TV, internet, czyli swoją część tego z czego korzysta.
W przypadku braku dowodów (przelewy na konto) możecie wnieść sprawę o eksmisję dorosłego darmozjada z domu.
Jeżeli się nie postawicie, to jeszcze przez wiele lat synek będzie Was doił bez skrupułów.

Odnośnik do komentarza

Jakiś czas temu przerabiałam to ze swoim synem, może w nie aż tak ekstremalnym wydaniu, ale jednak.
Nie przeszkadzało mi to, że w czasie studiów imprezował, często wracał w środku nocy, czasami zawiany, ale takie prawo studenta.
Wkurzało mnie natomiast to, że zachowywał się głośno, trzaskał drzwiami, wchodząc do domu w nocy, potrafił w środku nocy urzędować głośno w kuchni.
Kiedyś o 2 w nocy robił sobie frytki we frytownicy, smród się rozniósł po całym domu, brudził, nie sprzątał po sobie i nie można mu było zwrócić uwagi, bo od razu wrzeszczał, dosuszał np. slipy w mikrofalówce, kiedyś je tam zostawił :D
Toczyłam z nim straszne boje, nie mając wsparcia w mężu, bo ten potrafił schować się w łazience i po prostu uciec z domu, ale gdy syna nie było, nadawał na niego.
Zawsze w takich podbramkowych sytuacjach mówiłam mu, że to jest nasz dom i my tutaj dyktujemy warunki i jak mu nie pasuje, to niech się wyprowadzi, jest już dorosły.
Zaczęliśmy stopniowo ograniczać mu kasę, najpierw na ubrania, potem na jedzenie, był wtedy na etapie fast food'ów i nic mu w domu nie smakowało, dostawał więc jakąś sumę na jedzenie, z czasem co raz mniejszą (zawsze wcześniej o tym uprzedzaliśmy).
Aż pewnego razu syn mi mówi, że się wyprowadza, skoro go wyrzucam (zrobiło mi się przykro, ale to był taki chwilowy foch) miał wtedy 23 lata.
Wstyd się przyznać, ale odetchnęliśmy.
Wynajął sobie małe 2-pokojowe mieszkanko (sam tam mieszkał), a po 2 latach kupił na kredyt własne i zawsze ma czysto :)
I co, mamy dobre stosunki, przychodzi, odwiedza, obiadki domowe znowu smakują, z tym, że faktycznie ma dobrą pracę, zawsze był uzdolniony do nauk ścisłych, jest programistą, a my cieszymy się, że mu się wiedzie.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...