Skocz do zawartości
Forum

Objawy nerwicy lękowej?


Gość syzyf27

Rekomendowane odpowiedzi

Gość syzyf27

Nawet nie mogę zacząć swojego postu.Czuje codziennie napięcie psychiczne. Mam w głowie ciągle nieustający potok myśli, albo na swój temat jako winnego, albo na temat rodziny jako winno swojego stanu. Nieustająco na przemian w zależności od dnia. Mój umysł codziennie od już paru lat przez większość dnia jest napięty jak struna na granicy pęknięcia.
Ostatnio od trzech miesięcy miałem epizody, że nagle, siedząc przed komputerem zajmując swoje myśli i zabijając czas tak jak to robię każdego dnia, każdego tygodnia, miesiąca, i kolejnego roku coś jakby się we mnie włączyło. Zacząłem widzieć białe muszki przed oczami-świetliki, Gdy się skupiłem na nich robiło się ich więcej, czułem że zaraz stracę przytomność, serce waliło mi szybko a chyba w ogóle nie oddychałem. Nawet zacząłem rozmyślać poważnie nad tym żeby wybiec na ulice przed dom żeby ktoś w razie czego mnie zobaczył nieprzytomnego. Kładłem się na podłodze z nogami opartymi o ścianę prawie pionowo ale to nic nie dawało. Cały drżałem trwało to jakieś pół godziny, dopiero gdy zamknąłem oczy i przecierałem je masując punkt u nasady nosa, pomiędzy brwiami zaczęło odpuszczać. Co jakiś czas się włącza to u mnie ale zaczynam robić dwa płytkie oddechy i dwa szybkie i nie dopuszczam do tego żeby się rozwinęło bardziej i muszki zanikają. Może dlatego mi się udaje, bo od półtora miesiąca brałem lek homeopatyczny bez recepty "nervohel" piję rumianek i melisę dwa razy dziennie brałem też i melisę w tabletkach do tego przez 3 tygodnie. Teraz czuję, że dalej do we mnie siedzi, jak by przyczajone za rogiem i czeka aż będzie mogło wyjść.

Cały czas prowadzę w głowie dialog czy może bardziej monolog opisując siebie i swoje zachowanie. Tak jak bym sam dla siebie był psychoterapeutą tylko, że ja nie rozwiązuje chyba swoich problemów a bardziej je kolekcjonuje i kumuluje i mam już różne zaburzenia których opisy czytam w internecie. Rządzi ciągle mną jakby schemat-świat w mojej głowie odcięty od rzeczywistego i rzeczywistego spojrzenia na siebie. Przez to rzeczywistym wiecie wyglądam coraz gorzej oglądając siebie w lustrze na przełomie ostatnich miesięcy a szerzej ostatnich 2 lat. Pije niedużą ilość alkoholu(piwo,wino albo mocniejsze) przed snem codziennie bo bez tego nie rozluźnię się a spać musiałbym iść na siłę. Mój zegar biologiczny przesuwa się z roku na rok. 3 lata temu chodziłem spać o godzinie 24 2 lata temu o 1 w nocy czasami do 2 albo 3. Teraz już niemal codziennie potrafię wysiedzieć do 2-3 w nocy a nawet i do 4 nad ranem żeby zasnąć. męczę się tym a mimo to nie potrafię inaczej.

Odnośnik do komentarza

Nie pracuję. Zarabiam parę stów pracując w domu (ojciec mi daje zarobić).Mi to nie sprawia przyjemnosci bo czuję się jak podopieczny akcji harytatywnej i ta praca w domu mozolnie mi idzie bo czasami potrafię na tydzień ją porzucić a potem i tak biorę się i robię bo pieniądze sa potrzebne. Naprawiam to co ojcu się nie bardzo juz chce robić bo pieniądze ma bardziej z handlu i drobniejszych napraw na miejscu a brat pracujący u ojca się za to nie bierze bo mu też się nie chce. Ja u ojca nie pracuje bo właśnie brat u niego pracuje. Innej pracy nie mogę sobie znaleźć. Pracowałem w kilku miejscach przez te lata.na budowie, jako pomocnik montarzysty w firmie metalowej, w zakładzie produkcyjnym. Zawody w których z regóły pracuje specyficzny typ ludzi.Z regóły Kwaka, papierosek, wódeczka. W dwóch miejscach zwolniłem sie po miesiącu biorąc wypłatę i nie przychodząć już do pracy. Poprostu uciekałem od środowiska i ludzi z którymi pracowałem kiedy już zbliżała sie granica bycia kolegą z niektórymi.

Odnośnik do komentarza

A w jaki sposób pomógł ci psychiatra? Zadaje takie pytanie dlatego, że we mnie jest jeszcze silniejszy opór przed pójściem do obcego człowieka jakim jest psychiatra. A niszczy mnie nieustająco myśl, że bez wizyty u "obcego człowieka" wszystko co zrobię nie ma sensu i nie robię nic. Od sześciu już lat żyje pozorując życie bo jak jeżdżę do rodziny bliższej, dalszej(wesela, święta) to się uśmiecham i zachowuje się jak bym był tym kim jestem z wyboru i że tak mi dobrze i wszyscy chyba uważają mnie za po prosu za obiboka mieszkającego z rodzicami i może też za geja skoro do tej pory nie mam dziewczyny co jeszcze bardziej mnie dobija i tak czuje, że tak wszyscy o mnie mogą myśleć i wtedy w swojej głowie przechodzę do obrony poprzez atak, że skoro tak to mam wszystkich głęboko gdzieś. nawiązuję z kimś rozmowę i jednocześnie próbuję ją jak najszybciej zakończyć jak bym dawał osobie z którą rozmawiam do zrozumienia, że "nie chcę z tobą gadać".Bo nie potrafię w swojej głowie określić z kim chcę rozmawiać a z kim nie i tak się miotam jak bym był upośledzony. Z jakimi osobami chce nawiązywać relację a jakich osób unikać. Pisanie nawet posta jest ciężkie i przez ostatnie 4 lata nie potrafiłem napisać więcej niż 4 zadania o tym o czym naprawdę chciałem napisać bo od razu po napisaniu kilku zdań w głowie już miałem co innego niż to co miałem kiedy decydowałem się napisać posta. Może i dalej tak jest. chociaż teraz raczej bardziej czuję, że pisze to co myślę.

Odnośnik do komentarza

syzyf27, z jedynym się z Tobą zgadzam - pozorujesz swoje życie. Cierpisz, ale nie robisz nic, aby to cierpienie zmniejszyć. Wegetujesz w domu, trochę pracujesz u ojca, ale ogólnie pozorujesz prawdziwe życie. Pozwól sobie pomóc i idź do lekarza. On postawi diagnozę i powie, w jaki sposób prowadzić leczenie. Czy tylko leki, czy leki i terapia. Samo się nic nie zadzieje, jeśli Ty tego nie sprowokujesz, jeśli nie pójdziesz po wsparcie. Zachęcam do konsultacji u psychiatry. Pozdrawiam!

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...