Skocz do zawartości
Forum

Dziwne objawy nerwicy (chyba)


Dan87

Rekomendowane odpowiedzi

Od 2-3 lat mam różne objawy somatyczne, jest ich cały szereg i w sumie wszystkie pasują do różnych objawów zaburzeń lękowych, lęki i fobie występują u mnie również. Zrobiłem cały pakiet badań, miałem wizyty u różnych specjalistów, wszyscy stwierdzili, że jestem fizycznie zdrowy, z czego się oczywiście bardzo cieszę ALE... skoro jestem zdrowy dlaczego czuję się tak fatalnie i to codziennie ?Kiedyś te objawy somatyczne (bóle połowy głowy, ciągłe zmęczenie fizyczne i psychiczne też, duszności, skoki ciśnienia i pulsu, kłucia i bóle pod pachami, dziwny ucisk w szyji/gardle, zawroty głowy o takim typie zapadania się lub niestabilności chodu i podłoża, ruszanie się obrazu przed oczami, uczucie że jest mi słabo i że zaraz padnę, nudności, biegunki, bóle mięśni takie jakby mięśnie były napięte albo za ciasne, zanim zasnę wiercę się z godzinę ale jak zasnę to zkolei śpię nawet 12 h. uczucie że nie mogę wysiedzieć i że nie wytrzymam zaraz i pomiesza mi się w głowie, czasem złe samopoczucie takie ogólne tzn nic konkretnego akurat mi nie jest a czuję się do niczego) Najgorzej jest rano lub po wyjściu na dwór, wieczorem zwykle mija i wraca humor i energia. Wszystkie te objawy występują różnie i naprzemiennie, są też dni gdy czuję się dobrze, choć jest ich ostatnio coraz mniej i rzadziej. Lekarz rodzinny nie chce mi już dawać więcej skierowań, bo uważa mnie chyba za symulanta lub wariata. Wierzę im, że nic nie wykryli natomiast czytając trochę itp zaczynam wkręcać sobie, że może to jakiś pasożyt, borelioza albo trudna do wykrycia choroba. Staram się sam siebie uspokajać, że to tylko nerwica. Chodziłem do kilku psychiatrów ale oni tylko leki zapisują na pierwszej wizycie a na kolejnych 5 min, recepta i tyle. Brałem kilka różnych leków ale nie czułem się po żadnym lepiej, wręcz gorzej bo strasznie mnie zamulały. Chodziłem na psychoterapię grupową, ale słuchanie o problemach innych tylko mnie dobija. Chodziłem na terapię indywidualną ale spotkanie na godzinę raz lub dwa w miesiącu nic mi nie daje, a na prywatną mnie nie stać. Nie wiem już co mam ze sobą zrobić, bo czuję się ostatnio coraz gorzej. staram się wychodzić do ludzi jak najczęściej, ogólnie mam ochotę na spotkania ze znajomymi, na podróże, mam chęć do życia, tylko męczy mnie to, że robimy jakiś wypad gdzieś, wszyscy dobrze się bawią a ja mam ochotę wracać do domu, bo mam akurat duszności lub inne objawy, bo jak można mieć humor i się dobrze bawić jak człowiek się czuje fatalnie. Czy ktoś z Was też tak ma ?

Odnośnik do komentarza

Rzeczywiście Twoje objawy mocno korespondują z obrazem klinicznym zaburzeń nerwicowych. Niemniej jednak diagnozy przez Internet nie postawię. Napisałeś, że brałeś leki i chodziłeś na terapię, ale nie jesteś zadowolony z efektów. Jak długo się leczyłeś? Czy kiedykolwiek łączyłeś terapię z lekami? Uważam, że w przypadku zaburzeń nerwicowych najlepsze efekty daje właśnie połączenie psychoterapii z farmakoterapią. Ważna jest też sama motywacja pacjenta w pracy nad sobą. Psycholog/psychiatra nie rozwiąże Twoich problemów za Ciebie, a samo "chodzenie na terapię" na niewiele się zda, jeśli człowiek będzie unikał konfrontacji ze swoimi ukrytymi problemami. Pozdrawiam!

Odnośnik do komentarza

Pani Kamilo dziękuję bardzo za odpowiedź :) Odpowiadając na Pani pytania, tak, próbowałem połączenia farmakoterapii z psychoterapią. Chodziłem przez 3 miesiące na Oddział Dzienny, psychiatra zapisał mi jeden z neuroleptyków, ponieważ jednym z objawów mojej nerwicy (?) są też delikatne tiki nerwowe. Lek ten powodował takie zamulenie, że nie byłem w stanie wstać rano i zwlec się z łóżka, by iść na tę terapię. Dodatkowo jego działaniem ubocznym była hiperprolaktynemia, wystraszyłem się ginekomastii, która jest tego następstwem i psychiatra zmienił mi lek na inny, dodatkowo zlecając kontrolowanie odstępu QT w ekg, gdyż w mojej rodzinie występuje duże obciążenie chorobami kadiologicznymi. Zamiast więc czuć się lepiej, czułem się gorzej psychicznie bo ciągle myślałem o tym, że może mi się coś stać z sercem. Psychiatra stwierdził, że skoro to mi nasila lęki to spróbujemy samej psychoterapii, bo powiedział, że większość leków stosowanych w psychiatrii może właśnie w ten sposób wpływać na serce jako ich działanie niepożądane. Terapia na tym oddziale Dziennym była grupowa i po skończeniu jej zamiast sie czuć lepiej czułem się totalnie rozsypany bo nasłuchałem się opowieści innych uczestników o ich przyczynach depresji/nerwicy i nasiliło mi to lęki. To nie jest tak, że ja nie chcę się otworzyć i sobie pomóc. Ja bardzo chcę zaangażować się w terapię i pozbyć swojej nerwicy, a najbardziej tych objawów somatycznych, które są coraz gorsze i zatruwają mi radość z wszystkiego (głównie jest to takie ogólne złe samopoczucie i zmęczenie zarówno psychiczne jak i fizyczne) Właśnie wróciłem z krótkiego urlopu ale wogóle nie odpocząłem, bo cały czas czułem się fatalnie. Ja wiem co jest przyczyną tej nerwicy, są to lęki/fobie dotyczące zdrowia i życia. Znam też ich żródło, wszystko pojawiło się po tym, jak jedna z najbliższych mi osób w 4 miesiące od postawienia diagnozy zmarła na raka, a ja na żywo widziałem śmierć tej osoby, bo stało się to w domu, byłem wtedy nastolatkiem. Od tamtej pory panicznie boję się, że zachoruje na poważną chorobę i zostanie mi niewiele życia, a mam tyle planów na przyszłość. Wiem, że każda osoba z napadami paniki boi się o swoje życie ale ja chyba odczuwam to podwójnie, bo gdy tylko pojawi się jakiś objaw somatyczny odrazu boje się, że coś się dzieje ze zdrowiem. Gdyby moje lęki dotyczyły czegoś innego niż zdrowia może nie odczuwałbym tego aż tak silnie. Moja kuzynka np ma lęk przed podróżą więc poprostu nigdzie nie wyjeżdza i jest w stanie odciąć się od żródła lęku, znajomy ma silną klaustrofobię więc poprostu unika ciasnych zamkniętych pomieszczeń, a jak ja mam uniknąć tematu zdrowia i życia, skoro jest to nieodłączny element codzienności ?

Odnośnik do komentarza

Dan87, świetnie, że próbujesz sobie pomóc. Dziwi mnie tylko, dlaczego lekarz psychiatra zalecił Ci neuroleptyk, lek przeciwpsychotyczny? Ok, tiki nerwowe, ale można było zastosować inne leki przeciwlękowe, np. z grupy SSRI, a nie od razu ładować neuroleptyk. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że nie ma idealnego leku bez skutków ubocznych, pomyślałabym jednak o innym rozwiązaniu.
Czy zastanawiałeś się nad podjęciem terapii poznawczo-behawioralnej? Jest ona jedną z najskuteczniejszych metod w walce z zaburzeniami lękowymi. Nie wiem, w jakim nurcie głównie prowadzono terapię grupową, na której byłeś, ale podpowiadam, że CBT jest naprawdę godne polecenia. Zachęcam do poczytania więcej na ten temat i pozdrawiam!

Odnośnik do komentarza

Witam ja miałem parę miesięcy napady takiego jakby oderwania zmęczenia kurcze między innymi bo bokach brzucha teraz od miesiąca wędrują mi kurcze nóg... Już naprawdę wariuje miałem dawno epizod że wstałem poczułem się jakoś dziwnie i zadzwoniłem po pogotowie które dało mi captopril i jakoś przeszło... Oczywiście szereg badań po tym i wszystko w nich ok. Teraz czekam na rezonans bo boję się że to może być sm... Już wariuje ?

Odnośnik do komentarza

Witam. 

W 2015 pojawił się pierwszy objaw - ucisk w klatce. Wizyta w przychodni, EKG a po badaniu szpital. Coś wyszło nie tak. W szpitalu zrobiono 2x EKG, krew i RTG klatki. Zdrowy jak koń! Niby epizod namtle nerwowym. Akurat trwały ostatnie przygotowania do ślubu. Po ponad roku inne objawy. Najpierw gula w gardle która żyć nie dawała. Wyszło że mam refluks. Uspokoiłem się. Chwilę później ruszyła pełną karuzela zdarzeń. Problemy z oddychaniem - łapałem powietrze jak ryba. Ucisk w klatce, kołatanie serca. chrypa, różnego rodzaje bóle, zawroty głowy, zmienność nastroju. 

Raz myślałem że zjadę w galerii handlowej. W sylwester jechałem na SOR bo nie mogłem oddychać. 

Skończyło się na tym że wylądowałem u psychiatry. Leki pomogły. Włączyłem sport. 

Przez ponad 2 lata miałem spokój. 

Teraz kolejny rzut. A ilość objawow aż powala. Nie wiem ilu specjalistów bym musiał odwiedzić. W ciągu dnia występuje kilka różnych dolegliwości. Ucisk i ból szyi, ucisk w klatce, dziwne pieczenie jednej strony twarzy, często zmieniony smak w ustach, zmienność nastroju, problemy jelitowe. Najchętniej to bym tylko spał. Nawet zrezygnowałem już roweru na którym potrafiłem jeździć 5 tys km w roku. 

3-4 miesiące temu miałem zrobione badania kontrolne - robię co roku. RTG uc, USG jamy brzusznej, krew. Wszystko ok. A chorób też sobie sporo znalazłem. Jestem kancerogenikiem - tak to się chyba nazywa. Fakt, boję się tego gnoja najbardziej. 

Czas chyba odwiedzić dobrego przyjaciela - psychiatra. 

Jest to ciężka choroba. I często niestety wraca z podwójną siłą. Sami sobie nie damy z nią rady. Lekarz, leki, ktoś kto jest z nami na codzien, musi też wiedzieć z czym się zmagamy. Poszukajmy pasji. Znajdźmy czas dla siebie. Na relax. I przede wszystkim się wysypiajmy. Zarwana nocka, dzień w pracy na zombie, po pracy drzemka i kolejna noc nieprzespana. Następnego powtórka. Błędne kolo. 

Ja muszę się zebrać. Ruszyć tyłek z kanapy. Ale nie mam siły. Liczę że leki trochę postawią mnie do pionu. 

Trzymajcie się ludziska. I nie dajcie się tej podstępnej paskudzie. 

Pozdrawiam 

Maciej lat 35

 

 

Odnośnik do komentarza

Hej wszystkim,

Slowem wstepu: Czytam sobie wasze wpisy aby sie uspokoic. Jakis tego efekt jest, na pare chwil ale jest a wraz z efektem odchodzi strach i dziwne objawy :)

Moja dziwna przypadlosc zlapala mnie kiedy umarl moj dziadek w 2020r. w lipcu. Bylo to dziwne bo zanim zaczela sie pandemia bylo wszystko idealnie, ktoregos dnia nagle zaczelo sie cos z nim dziac. Jako ze byla pandemia obawialam sie jezdzic do dziadkow aby im czegos "nie sprzedac". No i przyszlam ktoregos tam maja, dziadek wygladal fatalnie. Slyszalam tylko ze niewiadomo co jest przyczyna a babcia powtarzala ze bedzie wszystko dobrze. Wierzylam w to ze tak bedzie, mimo ze slyszalam jak mama rozmawiala z wujkiem ze lekarz daje 2 miesiace. Zaufalam mojemu uwczesnemu pozytywnemu nastawieniu a sytuacja taka jak choroba bliskiej osoby wymaga tego. Po rowno miesiacu od smierci dziadka zaczelo sie jakies dziwne zmeczenie, bole brzucha jakby ktos wbijal mi nie noz a miecz. tak, miecz :) podczas atakow bolu robilam sie bardzo zdenerwowana, mialam mysli ze siedzi tam w srodku jakis potwor. bylam przekonana ze to grzybica ukladu pokarmowego... (co ciekawe 2 miesiace wczesniej albo i miesiac rozmawialam o tej chorobie ze znajomym) i tak zaczelo sie wkrecanie sobie pasozyta i candidy albicans :) przy okazji nie moglam spac, spalam po 2 godziny dziennie moze nawet mniej, kciuki u rak trzesly mi sie jak u epileptyka, doszlo uczucie zapadania sie i niekonczacy sie strach. Jak to sobie mowilam wtedy: swiat wyglada jakos inaczej a ktos zdjal mi rozowe okulary - dodam ze do dzis czuje sie jakby nie miala w glowie serotoniny. Kolejna dziwna rzecza byla moja waga... Przy wzroscie 182cm wazylam 67kg i nie moglam przytyc. Nawet nie pamietam czy jadlam normalnie czy nie, ale w ktoryms momencie jedzenie przestalo mi smakowac, tak podrecznikowo jak opisuje sie depresje. Bylam przekonana ze na 1000000% jestem na cos chora. Z wynikami morfologii trafilam do gastrologa ktory patrzyl sie na mnie jak na debilke, zasugerowal chora tarczyce a ja mu na to ze wyniki idealne. Dostalam skierowanie na gastroskopie na ktora oczywiscie poszlam bo wymyslilam potem ze to helicobacter ;) pobrano mi wycinek - nic :) Zrobilam badania krwi od A do Z. Nic... Zmeczenie zaczelo mijac dopiero po roku czasu. 

 

Nie wiem czy pisac jeszcze wiecej szczegolow tego wszystkiego, ale do dzis - mamy lipiec 2022r. mam paniczny strach cokolwiek niestandardowego zaczyna mi sie dziac. Dostalam rwy barkowej, zamiast pojsc do lekarza bo boje sie uslyszec ze jestem smiertelnie chora, siedze i narzekam, przegladam glupi internet w celu polaczenia objawow mimo ze nie jestem po medycynie i nie powinnam i nie ma to najmniejszego sensu. Jezeli ktos chcialby pogadac dajcie znac. Wydaje mi sie ze moja nerwica/stany lekowe/ depresja wywolywane silnym stresem odezwaly sie tego dnia lipca 2020 bezpowrotnie, jako ze miewalam je od 12 roku zycia i nigdy nie ukrywalam tego. kazdy machal reka ze przesadzam ze jestem mloda. Czasami nie widac golym okiem jak bardzo ktos cierpi, i z mojego przykladu nauczylam sie ze to nieprawda - widac. Widac po oczach i nie tylko. I tak w sumie jestem wdzieczna w jakims stopniu, ze walcze ze soba ale tez dzieki temu rozumiem ludzi i nie jest to dla mnie problem. Cos za cos :) a wspolczucie i empatia sa bezcenne.

 

Natalia, 26lat

 

Odnośnik do komentarza
Gość Anka Skakanka

Ja już tez nie wiem co jest prawdą, cały czas wmawiam sobie raka, już przeszłam od czerniaka dziąseł (mam przebarwienia, widział je lekarz od śluzówek i kazał się tym nie martwic). Już bałam się chłoniaka bo wyszły mi węzły chlonne, bol w klatce wiec byłam u kardiologa, która stwierdziła, że będzie piekło, serca bije zbyt szybko. Ehh mimo to już bałam się raka płuc bo paliłam i dalej zdarza mi sie popalac. Szereg dziwnych objawów jak pieczenie w buzi, ból szyi, w klatce, obojczykach, ból plecow, zmęczenie, drżenie ciała zwłaszcza rano, poty nocne i pobolewanie kosci, biegunki i nudności. Szok.  A do tego co przeczytam to za chwile.to mam i dopasowuje wszystkie objawy do wiadomo czego. Leczę się od miesiąca u psychiatry, mam 27 lat, super męża i dziecko a nie mogę sie tym cieszyć. 

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...