Mam 44 lata,jestem bardzo atrakcyjna ,zadban. W zwiazku od roku ze wspanialym mezczyzna,ma 55 lat.Seksu prawie nie ma jak sama nie zaczne.Na poczatku bylo cudownie a teraz jak nie uwiode to sie nie doczekam.(jestem specjalistka od uwodzenia,spelnieniem najskytszych marzen)Przykro mi ciagle mowic,ze go pragne.Rozmawiamy duzo i on mowi,ze mi zawsze zrobi orgazm zabawkami jak bede chciala.Tylko ja chce prawie codziennie i chcialabym mu tez robic fajne rzeczy ale nic z tego,nie daje sie czesto dotykac ani calowac.Dla mnie seks z wibratorem to nie to samo i mnie nie zaspokaja chociaz mam orgazm.Moze dlatego mam ciagle ochote na seks,czuje sie niedopieszczona i niewykochana.Oczywiscie nie jestem glupia,wiem ze mozna nie miec ochoty,inne temperamenty i klopoty ale co ja mam ze soba zrobic?
Ten mezczyzna jest moim spelnieniem marzen:madry,dobry i chce zostac z nim do konca zycia.Podziwiam go i szanuje.Podnieca mnie do szalenstwa sam jego zapach.Moim probleme jest uczucie,ze sie narzucam i ciagle mam jedno w glowie,wstydze sie tego.Inni mezczyzni tez duzo mlodsi sa mna zainteresowani ale to nie wchodzi w rachube,chce tylko jego.Ciezko pracuje,doksztalcam sie i mam wszechstronne zainteresowania a seks mnie odstresowuje.Co robic,zeby nie wystraszyc i nie zniechecic mezczyzny mojego zycia?Jak sobie poradzic?