Skocz do zawartości
Forum

cebulkowa

Użytkownik
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Personal Information

  • Płeć
    Kobieta
  • Miasto
    rm

Osiągnięcia cebulkowa

0

Reputacja

  1. dlaczego nie powiedziałeś "nie" ? dość trudno mi pojąć że dorosły facet tak poprostu się poddał. tamten Cię obezwładnił ? związał ręce ?
  2. I dnia Świąt Bożego narodzenia zaczął mnie boleć kciuk lewej dłoni. Ten ból jest dość dotkliwy obejmuje okolice paznokcia (zwłaszcza z prawej strony) oraz cała opuszka. Cała górna część palca (do pierwszego stawu od paznokcia ) jest spuchnięta, miejscami zaczerwieniona a miejscami blada. Nie skaleczyłam się, nie przytrzasnęłam palca drzwiami, jak również nie obcinałam paznokcia ani skórek. Wszelkie urazy można wykluczyć. Palec jest dosłownie "wyłączony z użytkowania" bo nic nim nie mogę chwycić, nic nie mogę dotknąć. Oprócz tego że diabelsko boli to jeszcze czasami czuję mrowienie a czasami pieczenie. Wiem że najlepszym wyjściem jest wizyta u swojego lekarza ale nie dostałam się. Wie ktoś co to może być ?
  3. nie powinieneś zrywać tylko cierpliwie poczekać aż się odezwie. Teraz ta relacja jest tak zaawansowana że nie ma miejsca na takie zachowanie że jak ona się nie odzywa to Ty zrywasz. pewnie Twoja dziewczyna też to przeżywa, a Ty zamiast wspierać ją jak odpowiedzialny partner to uciekasz jak gnojek. Ja na miejscu Twojej dziewczyny wrócić bym nie dała.
  4. nigdy się nie uprawia seksu z tamponem wewnątrz pochwy. dziewczyno ile Ty masz lat ? chodziłaś na edukację seksualną ? jeśli tak to pogratulować wątpliwej jakości i wątpliwego rezultatu tego nauczania.
  5. mam ten sam typ matki, z tą różnicą że moja się wtrąca we wszystko nadal. Ja z moją poradziłam sobie w ten sposób że zaczęłam jej ... pyskować. np na rozkaz dania jej moich zeszytów aby je skontrolowała, odpowiadałam że moje zeszyty nie są dla niej. Kiedy mówiła że coś mam jej podać odpowiadałam żeby sobie sama wzięła. itp. a kiedy mówiła do mnie tonem rozkazującym mówiłam jej: "poproś". Po dłuższym takim okresie czasu, nie co zelżała z tonu i jest nieco lepiej. Tobie radzę zastosować podobną taktykę. Wiem że to jest chamskie i bezczelne wobec rodzica ale innej rady nie ma. Wydaje mi się że Twoja mama nie rozumie że w domu jest od wychowywania Ciebie a nie rządzeniem Tobą. Pamiętaj. że jesteś osobnym człowiekiem. Ty wyznaczasz swoje granice, które ona ma obowiązek szanować.
  6. a czy Twoja mama ma przyjaciół ? myślę że mama szuka w Tobie oparcia.. uważam że powinnaś jej jasno określić tematy które jej dotyczą i na które chcesz rozmawiać. jeśli mama Cię nie słucha, to gdy zacznie taki temat nie podejmuj rozmowy. Myślę że również dobrym sposobem będzie takie umiarkowane olewanie tego co do Ciebie mówi.
  7. ja bym tak nie chciała. dla mnie zaręczyny to kameralna sprawa dwojga ludzi, wolałabym zeby odbyły się w domowym zaciszu.
  8. mam tak samo jak Ty, tyle że ja nie fantazjuję na temat Harry'ego Potter'a a pewnego zespolu muzycznego. Zupełnie mi to nie przeszkadza w życiu. W końcu to tylko plakat. Wyobrażam sobię, jak by wyglądało ich życie gdyby nie zyskali takiego rozgłosu itp ale nie siebie nie wplątuję z to fantazjowanie. To tylko moje marzenia. Moj sposób na relaks. I to wszystko. Poprostu jestem marzycielką. Odnosząc się jednak do Twojego problemu, dlaczego nie mogłabyć spisać tych swoich fantazji ? mogła by z tego powstać opowieść np "harry potter inaczej " albo dalszy ciąg tej powieści.
  9. z alkoholizmu nie da się wyleczyć, można go jedynie zaleczyć. Taka jest prawda. Ja na Twoim miejscu bym odeszła, aby go sprawdzić czy wybierze kieliszek czy Ciebie.
  10. Boże, kobieto. uwierz w siebie. Znajdź w sobie cechy które się tobie podobają i je pielegnuj. Zacznij może od stwierdzenia że masz fajne paznokcie, i o nie dbaj. znajdź drobnostkę, która będzie cię napawała dumą. To nie jest trudne, wystarczy się tylko przełamać.
  11. miałam takie sytuacje wiele razy, zero marzeń, serio chęci, zero sił na cokolwiek, calkowicie wyobcowanie, niechęć do niczego i nienawiść do rodziców. Do obojga. jestem po 3 próbach samobójczych, bo chciałam, bardzo chciałam zakończyć swój żywot żeby nie musieć cierpieć. Ale zacisnęłam zęby, nie poddałam się. Matka wieszała na mnie psy, biła mnie, darła się bez powodu, moja obecność na tym świecie przeszkadzała jej bardzo, denerowało ją to. a ja ten fakt podsyciłam i żyłam tylko po to żeby ją denerwować. Czułam się całkowicie zobojętniała na nią i ten stan mimo że trwał u mnie 5-7 lat mnie uratował. I ta nienawiść dzisiaj do rodziców mimo że stopniała ale nadal się utrzymuję. Wiem co Pan czuje bo sama to czułam, po ostaniej próbie samobójczej zrozumiałam jak bardzo chcę żyć. Nie dlatego żeby nienaiwdzić rodziców tylko po to żeby pomagać ludziom, być kołonich w potrzebie i ich wspierać. Chcę urodzić dziecko żeby udowodnić matce że bycie rodzicem to zupełnie inna sprawa niż się to wydaje. ze bycie rodzicem to coś pieknego. Przez to co mnie spotkało wiem że będę dobrą matką i nigdy nie skrzywdzę swoich dzieci. Wyznaczyłam sobie cel, do którego dążę z uporem i na przekór losowi. to samo radzę Panu - wyznaczyć sobie cel w życiu do którego Pan będzie dążył bo Pan wie że warto. Coć czego osiągnięcie będzie napawało Pana dumą. Może to będzie nowa miłość, może doczekanie się wnuków, nie wiem. To Pan sam musi sobie wyznaczyć taki cel. Musi Pan wierzyć że warto się starać, chociażby dla siebie samego. Pozdrawiam i trzymam kciuki ; )
  12. sposob kolegi Gałgana jest metodą skuteczną choć niespotykaną ; ) jak byłam w Twoim wieku również miałam problemy z rozmawianiem z obcymi ludźmi. Ja robilam że jak szłam ulicą i ktoś szedł z naprzeciwka podnosiłam głowę i patrzyłam ludziom na twarz. Nie nachalnie ale patrzyłam. Kiedyś ktoś się na mnie wtedy spoglądał to się uśmiechałam. najczęsciej ktoś odwzajemnial uśmiechy. a potem w domu wyobrażałam sobie tych ludzi, zamykałam oczy i "mówiłam do nich". Kiedy tak się "nagadałam", wychodziłam do ludzi nieco pewniejsza.
  13. czy między Tobą a bratem doszlo kiedykolwiek do zwykłej rozmowy ? jak wyglądały wasze kontakty w dzieciństwie ? ja myślę że Twoj brat ma jakiś niewytłumaczony żal wobe Ciebie a ta nienawiść wynika z tego że boi się ujawnić swoich uczuć. Myślę że w obecności rodziców pownniście usiąść i niech brat opowie co ma do Ciebie i czym ta nienawiść jest motywowana. Jesli mu nie przejdzie to niestety, ale nie ma sensu utrzymywać z nim kontaktu.
  14. ja przez wiele wiele lat miałam podobną samoocenę. ciągle słyszałam jaka to ja jestem brzydka okropna, itd wplywało to negatywnie ma moją psychikę a to odbijalo się na wyglądzie. Uważałam że mnie się nie da lubić, bo jak można lubić taką brzydulę. Też nie miałam przyjaciół, bo byli mi niepotrzebni skoro i tak jestem brzydka. Moje podejście do mojego wyglądu zmienilo się zupełnie przypadkowo - kiedy miałam 15 może 16 lat musiałam gdzieś jechać, stałam na przystanku gdzie stało kilku chłopców może w moim wieku może byli ciut starsi, spojrzeli się na mnie, ja na nich, jeden się uśmiechnął a ja poszłam za przystanek czekać na autobus. I wtedy usłyszałam pełne zachwytu "ej, widziałeś, jaka ona jest ładna ? no, gdyby tylko założyła inne ubranie to wygląda na świetną laskę" zaskoczyło mnie to. ale od tego czasu zmieniłam zdanie co do swojego wyglądu. Rozebrałam się do bielizny, stanęłam przed lustrem i tak zastanowiłam się - jestem niska, taka ciut drobniejsza, ale mam fajną sylwetkę. Mam ciemne oczy i ciemne dlugie włosy, podobam się chłopakom więc nie jest ze mną źle. Ta refleksja całkowicie zmieniła moje zdanie wobec mnie, nie uważam się za brzydulę i nic nie wartą dziewczynę ale taką seksbombą jak angelina jolie czy tam inna też nie jestem. Na przykładzie mojej historii, powiem Ci że warto słuchać komplementów przypadkowych osób bo one oceniają obiektywnie Twoją fizyczność, z racji ze Cię nie znają.
  15. ja na własne życie targnęłam się 3 razy. cierpiałam bardzo cierpiałam z powodu własnej matki, ktora nie rozumiała że jest przyczyną moich cierpień. A może nie chciała rozumieć ? nie wiem. samobojstwo miało mnie wyzwolić, cieszyłam się że jeszcze tylko chwil i nic nie będe czuć. ze nic nie będzie bolalo, bo już nie będzie mnie na świecie.Za pierwszym razem podcięlam sobie żyły, ale cięcie było za małe za płytkie i przeżyłam. A jaka byłam wściekła przez to. Do mojej matki to nie dotarło, nie przejęła się tym że chciałam z sobą skończyć. następnie probowałam się otruć tabletkami, ale wzięłam ich za mało. Skończyło się na zatruciu pokarmowym, wymiotach, zawrotach głowy i szumie w uszach. Nic więcej. Kiedy również ta proba się nie powiodła czułam rozczarowanie. Że jednak żyję. Potem miałam taką fazę że będę żyć "na złość mojej matce", skoro ona się denerwuje moją obecnością koło niej to będę żyła tylko po to żeby się wkurzała. Zacięłam się w sobie. I przez to zacięcie się przetrwałam w tym stanie i w tym stanie umysłu kilka lat. wtedy bezczelność mojej matki, jej wyżywanie się na mnie spływało po mnie jak po kaczce, myslałam: "uderzyłaś mnie, zabolało to, siniak jest. mam to w d*, bij dalej ja i tak cie nienawidzę". Te dwie próby były kiedy chodziłam jeszcze do gimnazjum. ta nienawiść pozwolila mi na przeżycie 5-7 lat. Ostatnia próba była kiedy byłam na studiach. Wtedy postanowiłam ostatecznie ze sobą skończyć. Zażyłam dwa opakowania leków, popiłam alkoholem i podcięłam sobie żyły. Ale znowu przeżyłam, bo tabletki zaczęłam zwracać a cięcie znowu było za płytkie. Po tej probie doszłam do wniosku że odejście z tego świata nie bylo mi dane, poza tym moja matka nie jest warta mojej śmierci. Zrozumiałam że chcę żyć. Chcę żyć aby dać świadectwo ludziom że życie jest najważniejszą wartością i nie warto sie zabijać tylko dlatego że ktoś nas gnębi, szykanuje, znęca się nad nami itd
×
×
  • Dodaj nową pozycję...