Skocz do zawartości
Forum

Co powoduje problemy z koncentracją i pamięcią krótkotrwałą?


Gość gosc

Rekomendowane odpowiedzi

Gość roztrzepany

Hej ja też miałem podobne "objawy" jak kolega wyżej (problemy ze skupieniem, ślamazarność, słaba pamięć, odizolowanie, brak tematów do rozmowy, brak motywacji aby pójść do sklepu po chleb). Jak na ironie studiuję podobny kierunek studiów ;)

Takie "objawy" miałem na pierwszych latach studiów. Ale na szczęście udało mi się je "wyleczyć". Tak na prawdę, patrząc z perspektywy czasu wcale nie byłem „chory” (mimo, że wtedy tak myślałem). Główną przyczyną tej "choroby" były złe nawyki. Nawyki ze szkoły (notoryczne nieuważanie i spanie na zajęciach), zbyt wiele dużo czasu spędzanego przed komputerem. Do tego przyczyniała się zmiana środowiska (studia w dużym mieście, mieszkanie w akademiku) i nowy styl pracy.

Zacznę od problemów z koncentracją. Zawsze chodziłem roztrzepany, zapominałem o zajęciach, kolokwiach, różnych terminach. Zapominałem o tym co kto do mnie mówił. Zapominałem imiona ludzi po chwili rozmowy, ciągle wyłączałem się na wykładach, siedząc przy komputerze nie pamiętałem nawet, że ktoś coś do mnie mówił.

Zauważyłem u siebie fakt, że podczas wszystkich tych czynności uciekałem w swoje myśli, odcinając się od otoczenia. Robiłem zbyt wiele rzeczy automatycznie. Zamiast skupiać się na czynności myślałem o czymś innym, albo myślałem o swojej „chorobie”. Przez to wyłączałem się z otoczenia. Ten nawyk wyrobiłem sobie przez lata chodząc do szkoły i ignorując co do mnie mówią rodzice, gdy byłem pochłonięty siedzeniem przed komputerem. Nawet podczas czytania książki potrafiłem myśleć o czymś innym.

Tak naprawdę zawsze miałem bardzo dobrą koncentrację, tylko skupiałem swoja uwagę na myślach albo innych czynnościach. Koncentracja jest jak wiązka lasera może skupić się na jednym punkcie. Jeśli będziesz uciekać w swoje myśli zaczniesz wyłączać się z otoczenia. Na szczęście po ciężkich próbach nauczyłem się skupiać na teraźniejszości, aktywnie słuchać i skupiać się na tym co robię. Jako priorytet postawiłem sobie przez cały wykład podążać za słowami wykładowcy, odrywać uwagę od komputera gdy ktoś o coś się mnie zapyta, skupiać się podczas czytania na tym co chce przekazać autor książki/artykułu i wyobrażać sobie wszystko co czytam.

Po za tym byłem strasznie niezorganizowany. Zacząłem używać google calendar, oraz onenote aby zapisywać sobie wszystkie terminy. To rozwiązało problem mojego nieogarnięcia.

Ciągle też myślałem, że jestem powolny. Ale po pewnym czasie zauważyłem, że większość osób na studiach robi rzeczy mniej starannie ode mnie i po łebkach. Ja wkładałem więcej uwagi na zrozumienie tematu. To po pierwsze. Po drugie wiele osób nie mówi do końca prawdy jeśli chodzi o czas spędzony na nauce. Większość chce wypaść lepiej w otoczeniu nie przyznaje się, że spędziło kilka godzin nie mogąc zrozumieć prostego wzoru (albo poprostu niedopowiada wszystkiego). Po trzecie przez to cały czas porównywałem się z kimś kto zrobił coś lepiej ode mnie, ale nigdy nie porównywałem się z kimś od kogo byłem w czymś lepszy. Przez to bilans zawsze wychodził dla mnie na minus.
Rozwiązaniem było przestanie porównywania się do innych. Zacząłem prawować nad samooceną. Czytałem o tym książki o samoocenie i znalazłem sobie nowe hobby (nauczyłem się jeździć na rolkach i łyżwach co poprawiło moją pewność siebie).

Dodatkowo miałem bierno-roszczeniawą postawę od życia. Do tego byłem leniwy. Nie chciało mi się iść do sklepu obok aby zrobić zakupy. Byłem bardzo bierny pod względem kontaktów i rozmowy z innymi, wychodzenia z inicjatywą zrobienia czegoś. Zawsze obserwowałem, rozważałem co się stanie, zamiast zacząć działać.

Zacząłem starać się być mieć bardziej aktywną postawę wobec życia i problemów. Odnośnie braku tematów do rozmowy i problemach z wyrażaniem się. Zacząłem notować wszystkie ciekawsze rzeczy jakie wydarzyły się w moim życiu. Dodatkowo staram się zawsze przemyśleć coś zanim coś powiem.

Podsumowując. Cała ta choroba to tylko złe nawyki, które w sobie posiadałem, którem musiałem sobie najpierw uzmysłowić, a potem wyplenić (do tej pory jeszcze wszystkiego nie wypleniłem). Spędziłem nad tym 2 lata. Zacząłem czytać książki i artykuły związane z tematyką samooceny i samorozwoju (polecam maxwell malz „nowa psychocybernetyka” oraz koniecznie artykuły na tym portalu odnośnie samooceny). Zapisałem się na warsztaty doskonalenia umiejętności miękkich, które znalazłem w newsletterze biura karier. Zacząłem uprawiać nowe hobby. Zacząłem używać kalendarza. Staram się jak najwięcej imprezować, rozmawiać z ludźmi i wychodzić na miasto, organizować imprezy i wyjazdy na wakacje. Zauważyłem, że każde zmiana otoczenia sprawia, że zostajesz wybity z rutyny a to już połowa sukcesu. Aktualnie jestem na wymianie studenckiej ERASMUS i muszę przyznać, że bardzo mi to pomogło się rozwinąć, poznać samego siebie i ogarnąć.

Mam nadzieje, że pomogłem.
Pozdrawiam!

Odnośnik do komentarza
Gość zaflegmiona

@~gość: hej
ja takie problemy mam od dzieciństwa. Z twojego opisu wynika też,że masz problemy z gardłem,ją miałam to samo.Osoba mówiąca o koncentracji też miała rację.
Też mocno skupiała się na tym np kiedy powiedzieć żeby komuś nie przerywać że zapominam co powiedzieć.Ale te wszystkie zaburzenia wynikają z blokady czakry w rejonie gardła.Ktoś nam coś powiedział kiedyś, uraz jakiś i przestaliśmy swobodnie przekazywać co myślimy,tak swobodnie jak robią to dzieci.
Najważniejsze jest myśleć o sobie w kategorii jakbyśmy robili to dla kogoś innego.Wtedy słowa łatwiej przychodzą tak jak myśli.Blokada ta powstaje z nieszanowania się, z stawiania innych przed nami.Dlatego jeśli pomyślimy że robimy coś dla kogoś będzie łatwiej.
Druga sprawa jest zanieczyszczenie.
Blokada w czakrze gardła powoduje zły przepływ energii,niedostateczny jak i niedotlenienie mózgu.
Pracować nad soba to dobry pomysł,ale nie rozwiąże tego że mamy problemy w skupieniu uwagi.
Tu przyda się oczyszczanie zatok.Ssanie oleju całą neti...i inne naturalne sposoby oczyszczania z flegmy .
Śluz zbiera się w przestrzeniach miedzymozgowych.Powoduje to nacisk na niektóre ośrodku np mowy.Dlatego najlepiej oczyszczać swoje cialko .Ale też dużo słońca.I to co splynie po tylnej ścianie gardła potraktować jako oczyszczanie i nie połyka.Niestety to może potrwać nawet kilka lat.

Odnośnik do komentarza

@~roztrzepany:
Dziękuję, "rozstrzepany". BARDZO, BARDZO MI POMOGŁEŚ. Wypowiedziałeś to, do czego jeszcze nie doszłam. Na razie tkwiłam w myślach, że już nie dam rady inaczej, że po prostu taka jestem, że cos z moim mózgiem jest nie tak. Inni mają taką dobrą pamięć, przywołują tysiące sytuacji, znają się na różnych sprawach, a ja mam wrażenie, że to wszystko mnie przytłacza. I tak jest odkąd pamiętam. Strasznie to przeżywam prawie każdego dnia, ale oczywiście nie mogę dać poznać po sobie, że tak mi to dokucza. Jeden psycholog powiedział mi kiedyś: "Weź się do roboty". To była jego rada dla mnie, tylko głupiec nie wie, ile mnie kosztuje nauczenie się czegoś, kiedy inni łykają wiedzę jak pelikany i zdają egzaminy. Faktem jest również to, że przez to jestem wycofana ze społeczeństwa. Nie żyję, tylko lawiruję pomiędzy tematami i ludźmi, żeby się nie ośmieszyć. Żeby inni wiedzieli, jak to boli.

Odnośnik do komentarza

Stawiam, że ta osoba ma problemy z gospodarką tlenową. Zapewne skrzywienie przegrody nosowej, przerost małżowin nosowych. Jeśli masz utrudnione oddychanie przez nos, to TAKA jakość życia - podobna do jakości życia tego studenta - jest więcej niż prawdopodobna.

Niewielu zdaje sobie sprawę, jak ważna jest możliwość prawidłowego oddychania. Tlen wpływa na pamięć, myślenie. Gdy ważne dla Ciebie umiejętności Twojego organizmu zaczynają zawodzić, to pojawiają się problemy psychiczne, ale mogą one być rezultatem problemów z oddychaniem.

Portale tego typu potrafią wyrządzić dużą krzywdę, kiedy w odpowiedzi na problemy, które mogą wynikać z wad anatomicznych organizmu, wpada psycholożka...

Odnośnik do komentarza

Skrzywienie przegrody, przerost małżowin nosowych -> zaburzone oddychanie nosem, zla cyrkulacja powietrza w zatokach -> (problemy z zatokami, gromadzenie sie wydzieliny sciekajacej po gardle) -> zaburzona gospodarka tlenowa organizmu -> PROBLEMY Z PAMIĘCIA KONCENTRACJA, zmęczenie, bol glowy -> problemy psychiczne

ja tak widzę przyczyny opisanego problemu. w zaleznosci od tego, na ktorym poziomie zaczniesz dzialac, takie czekaja Cie efekty.

Odnośnik do komentarza
Gość Podirytowana;)

@~wicu: po pierwsze to psycholog wg mnie nikomu nie zaszkodzi a może zrobić WIELE DOBREGO Drogi Wicu!!! sama korzystam i uważam, że obowiązkiem każdego człowieka powinno być chodzenie do psychologa- to niesamowicie prostuje patrzenie na życie!!! Może i masz rację, że to z powodów skrzywionej przegrody i multum innych, które wymieniłeś ale broń Cię Boże mówić, że psycholog zrobi wiele zła - najwidoczniej nigdy nie byłeś u żadnego;) a to wielki błąd;) i radzę Ci pójść, bo nie tylko psychopaci powinni tm uczęszczać a każdy z nas;)

Odnośnik do komentarza

Zapomniałem o czymś! Czasem konchoplastyka jest nieskuteczna, nie przynosi efektu, nie pomaga. Wtedy pozostaje jedno rozwiązanie Twojego problemu, które mogło być tym rozwiązaniem od początku, już od następnego oddechu - dosłownie!

http://www.youtube.com/watch?v=pnbe6nsFvRo
http://www.normalbreathing.com/index-rate.php
Właściwe oddychanie rozwiąże wszystkie te problemy z tematu.

Odnośnik do komentarza

Podirytowana;)
Znam jedną osobę, którą zamknięto na dwa lata w psychiatryku, dwa lata wycięte z życia. Rozwiązanie przyszło, bo się okazało, że potrzebowała operacji zatok. Mam psychologa w rodzinie, mam na nich uczulenie, przyznaję się bez bicia! :D

Odnośnik do komentarza

Jeżeli ktoś to jeszcze czyta.. Ta choroba, bo inaczej się tego nazwać nie da, została bardzo dobrze opisania.

Mam 20 lat studiuję na uczelni technicznej, od dłuższego czasu w okresach "gorszych, depresyjnych dni" celem ogarnięcia swojego życia otwieram osobne okno przeglądarki szukając historii ludzi z podobnymi dolegliwościami, przyczyny oraz rozwiązania tego problemu. Co do jednego wymienionego wyżej przez kolegę objawu- zauważam u siebie. Przewertowałem setki artykułów o depresji, problemach kontaktu z ludźmi, chronicznym zmęczeniu- zakażeniami candidą oraz pasożytami. Co do ostatniego robiłem badania pod tym względem tzw. "żywej kropli krwii u Pani doktor po fachu", przeszedłem kuracje które dały bardzo duże.. nic.
Ostatnimi czasy zdecydowałem się opisać swoje dolegliwości lek. psychiatrze, od którego wyszedłem w jeszcze gorszym stanie niż przyszedłem. Otóż naprodukowalem się godzinę o swoim gównianym jak do tej pory życiu, a w odpowiedzi od frędzla usłyszałem "no tak to rzeczywiście ciężkie, ale niestety musimy już kończyć" oraz na odchodne wyprawił mi jakiegoś psychotropa wraz z kwitkiem na 150 pln za przecież bardzo ciężko wypracowaną na studiach przez Pana dr. wiedzę..której niestety nie miałem okazji od ww. doświadczyć, ale co tam. Nie zniechęcam się i uderzę jeszcze gdzieś indziej.. Mniej już z tymi moimi przeżyciami, a więcej opisami.
Od siebie mogę jeszcze dorzucić bardzo częste myśli o śmierci i sensie życia ( nie samobójcze), ale dosyć czarne. Mam wrażenie zupełnej niezaradności w życiu- ignoruje podstawowe potrzeby jak chociażby głodu i zrobienia sobie czegoś do jedzenia żeby temu zaradzić, bo nie mam zupełnie na to siły, wole się nie ruszać z łóżka. Bardzo dokucza mi spływanie flegmy po gardle- ciągle chrząkam, przeszedłem też punkcje zatok ale jak w przypadku pasożytów, zbyt wiele to nie dało. Na tle fizycznym mam jeszcze spory problem z trądzikiem, nasila się w okresach "słabych dni" lub stresu, jest przewlekly bo walcze z nim od 12 roku życia. Dodatkowo dochodzi u mnie uzależnienie od pornografii i masturbacji ( niestety już się przestałem oszukiwać ponieważ za daleko to zaszło, stało się o moim odstresowywaczem, zajęciem na wolne chwile. Boję się, że stanie się to moim całym "życiem seksualnym" i nigdy nie zwiążę się z kobietą na stałe- będę się bał wyjść na piwo, poznać jej znajomych, że w jej oczach pozniej będę maluczki).

Psychicznie z kolei co najbardziej mi do kucza, nie potrafie normalnie rozmawiać z ludźmi, strasznie mnie to ogranicza w życiu. Jest bardzo mało osób z którymi mogę porozmawiać o wszystkim, z reguły nigdy sam nie zaczynam, nie zagaduje do kogoś tylko czekam, aż ktoś do mnie napisze lub zaprosi do rozmowy. Nie publikuje nic na fb, nie komentuje, chyba, że jestem w 100% pewien iż mam rację i mogę coś ciekawego wnieść do konwersacji. Podpinając pod poprzednie zdanie, analizuje każdą swoją wypowiedź chorobliwie, jeżeli coś powiem to zastanawiam się co inni o tym pomyśleli, lub co mogliby pomyśleć, gdybym powiedział. Na zajęcia się przeważnie spóźniam- celem uniknięcia rozmowy z ludźmi. Raz do tego stopnia się psychicznie ośmieszyłem, kiedy to schowałem się w kiblu jak przyszedłem szybciej przed zajęciami, a nie chciałem być "obserwowanym" i tym najcichszym w grupie. Boję się pójść na dodatkowe zajęcia - koło naukowe, ponieważ będę tam musiał rozmawiać z ludźmi, czego kompletnie nie potrafię- jak mówię to czasami sam się gubię w swojej wypowiedzi, jakby to był wielki labirynt z którego rozpaczliwie szukam wyjścia, a wejścia już nie pamiętam. Który nagle kończy się zarwaniem, wzrokiem słuchacza typu "wtf?" oraz moim poczuciem chuj*wości, dlatego wolę się nie odzywać. A na forum z wzrokiem wszystkich osób na mnie to już jest jazda ponad mą psychikę ( przy dwóch, trzech osobach jeszcze coś powiem, ale więcej, to już zbyt dużo, żeby ma psycha to udźwignęła).. Chyba że.. i tu jest ten wyjątek, mam ze sobą skrzydło- to jest tą osobę, kumpla z którym mogę o wszystkim porozmawiać, wtedy nie było by problemu wyjście gdziekolwiek, bo zawsze mam do kogoś pewnego tą japę otworzyć. Ludzie których podświadomie uważam za równych sobie lub słabszych ( długo się zastanawiałem dlaczego tak jest, ale od razu dobieram z grupy osób te przed którymi może mi się uda otworzyć buzię, z reguły się później okazują cichymi lub niezorganizowanymi jak ja)- też mnie tak nie stresują, jak gdy mam przed sobą do rozmowy jakieś guru klasowe ( jakiegoś popularnego ekstrawertyka, kogoś większego, lub fajną laskę..).

Dziękuję za wytrwanie do końca, mimo luźnej formy posta- w życiu tak luźno nie jest. Gdybym miał się pod tym podpisać imieniem, wolałbym się utopić. Bardzo proszę ludzi mających podobne dolegliwości o wypowiadanie się, bo anonimowo to nie boli. A najważniejsze, jeżeli ktoś miał podobne objawy i doprowadził swoje życie do normalności, uratuje innych dzieląc się tą wiedzą. Pozdro

Odnośnik do komentarza

Jeżeli ktoś to jeszcze czyta.. Ta choroba, bo inaczej się tego nazwać nie da, została bardzo dobrze opisania.

Mam 20 lat studiuję na uczelni technicznej, od dłuższego czasu w okresach "gorszych, depresyjnych dni" celem ogarnięcia swojego życia otwieram osobne okno przeglądarki szukając historii ludzi z podobnymi dolegliwościami, przyczyny oraz rozwiązania tego problemu. Co do jednego wymienionego wyżej przez kolegę objawu- zauważam u siebie. Przewertowałem setki artykułów o depresji, problemach kontaktu z ludźmi, chronicznym zmęczeniu- zakażeniami candidą oraz pasożytami. Co do ostatniego robiłem badania pod tym względem tzw. "żywej kropli krwii u Pani doktor po fachu", przeszedłem kuracje które dały bardzo duże.. nic.

Ostatnimi czasy zdecydowałem się opisać swoje dolegliwości lek. psychiatrze, od którego wyszedlem w jeszcze gorszym stanie,niż przyszedłem. Otóż naprodukowałem się godzinę o swoim gównianym jak do tej pory życiu, a w odpowiedzi od frędzla usłyszałem "no tak to rzeczywiście ciężkie, ale niestety musimy już kończyć" oraz na odchodne wyprawił mi jakiegoś psychotropa wraz z kwitkiem na 150 pln za przecież bardzo ciężko wypracowaną na studiach przez Pana dok. wiedzę..której niestety nie miałem okazji od ww. doświadczyć, ale co tam. Nie zniechęcam się i uderzę jeszcze gdzieś indziej.. Mniej już z tymi moimi przeżyciami, a więcej opisami.

Od siebie mogę jeszcze dorzucić bardzo częste myśli o śmierci i sensie życia ( nie samobójcze), ale dosyć czarne. Mam wrażenie zupełnej niezaradności w życiu- ignoruje podstawowe potrzeby jak chociażby głodu i zrobienia sobie czegoś do jedzenia żeby temu zaradzić, bo nie mam zupełnie na to siły, wole się nie ruszać z łóżka. Bardzo dokucza mi spływanie flegmy po gardle- ciągle chrząkam, przeszedłem też punkcje zatok ale jak w przypadku pasozytow, zbyt wiele to nie dalo. Na tle fizycznym mam jeszcze spory problem z trądzikiem, nasila się w okresach "słabych dni" lub stresu, jest przewlekly bo walcze z nim od 12 roku życia. Dodatkowo dochodzi u mnie uzależnienie od pornografii i masturbacji ( niestety już się przestałem oszukiwać ponieważ za daleko to zaszło, stało się o moim odstresowywaczem, zajęciem na wolne chwile. Boję się, że stanie się to moim całym "życiem seksualnym" i nigdy nie zwiążę się z kobietą na stałe- będę się bał wyjść na piwo, poznać jej znajomych, że w jej oczach pozniej będę maluczki).

Psychicznie z kolei co najbardziej mi do kucza, nie potrafie normalnie rozmawiać z ludźmi, strasznie mnie to ogranicza w życiu. Jest bardzo mało osób z którymi mogę porozmawiać o wszystkim, z reguły nigdy sam nie zaczynam, nie zagaduje do kogoś tylko czekam, aż ktoś do mnie napisze lub zaprosi do rozmowy. Nie publikuje nic na fb, nie komentuje, chyba, że jestem w 100% pewien iż mam rację i mogę coś ciekawego wnieść do konwersacji. Podpinając pod poprzednie zdanie, analizuje każdą swoją wypowiedź chorobliwie, jeżeli coś powiem to zastanawiam się co inni o tym pomyśleli, lub co mogliby pomyśleć, gdybym powiedział. Na zajęcia się przeważnie spóźniam- celem uniknięcia rozmowy z ludźmi. Raz do tego stopnia się psychicznie ośmieszyłem, kiedy to schowałem się w kiblu jak przyszedłem szybciej przed zajęciami, a nie chciałem być "obserwowanym" i tym najcichszym w grupie. Boję się pójść na dodatkowe zajęcia - koło naukowe, ponieważ będę tam musiał rozmawiać z ludźmi, czego kompletnie nie potrafię- jak mówię to czasami sam się gubię w swojej wypowiedzi, jakby to był wielki labirynt z którego rozpaczliwie szukam wyjścia, a wejścia już nie pamiętam. Który nagle kończy się zarwaniem, wzrokiem słuchacza typu "wtf?" oraz moim poczuciem chuj*wości, dlatego wolę się nie odzywać. A na forum z wzrokiem wszystkich osób na mnie to już jest jazda ponad mą psychikę ( przy dwóch, trzech osobach jeszcze coś powiem, ale więcej, to już zbyt dużo, żeby ma psycha to udźwignęła).. Chyba że.. i tu jest ten wyjątek, mam ze sobą skrzydło- to jest tą osobę, kumpla z którym mogę o wszystkim porozmawiać, wtedy nie było by problemu wyjście gdziekolwiek, bo zawsze mam do kogoś pewnego tą japę otworzyć. Ludzie których podświadomie uważam za równych sobie lub słabszych ( długo się zastanawiałem dlaczego tak jest, ale od razu dobieram z grupy osób te przed którymi może mi się uda otworzyć buzię, z reguły się później okazują cichymi lub niezorganizowanymi jak ja)- też mnie tak nie stresują, jak gdy mam przed sobą do rozmowy jakieś guru klasowe ( jakiegoś popularnego ekstrawertyka, kogoś większego, lub fajną laskę..).

Dziękuję za wytrwanie do końca, mimo luźnej formy posta, w życiu tak naprawdę nie jest, gdybym miał się pod tym podpisać imieniem, wolałbym się utopić. Bardzo proszę ludzi mających podobne dolegliwości o wypowiadanie się, bo anonimowo to nie boli. A najważniejsze, jeżeli ktoś miał podobne objawy i doprowadził swoje życie do normalności, uratuje innych dzieląc się tą wiedzą. Pozdro

Odnośnik do komentarza

@~zbyszko: Witam, Twój post mógłby być moim. W każdym jednym zdaniu widzę siebie i swoje życie. Zauważyłem ostatnio, że moje problemy mogą mieć podłoże psychiczne i tu ciekawostka; od zawsze odrzucałem tą opcję. Nie mogłem pogodzić się z faktem, że to psychika, łatwiej myśleć, że to choroba somatyczna, którą jak znajdę to szybko wyleczę. Paradoks polega na tym, że jak się zorientujesz, że to psychika i do tego przede wszystkim w to uwierzysz to rozwiązanie problemów, może przyjść bardzo szybko. Bo widzisz, problem z nami jak sądzę polega na tym, że bardzo chcąc zmian, robimy ciągle to samo ;) Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

@~open: : / Rozumiem co przeżywasz. Ja załapałam chyba depresje od tego. Nie dość, że brzydka to jeszcze to. Czuje się jak jakiś śmieć ,___, Ostatnio na fizyce koleżanka z ławki śmiała się ze mnie na teście patrząc na moją kartę z zadaniami 'To takie proste!' 'Ha! Ty serio tego nie łapiesz' 'No weź to przecież takie proste'. Nie wytrzymałam z nerwów i warknęłam jej 'Zamknij ryj!'. Jeszcze chwila i bym się na nią rzuciła z przekleństwami i bym pobiła. To jest jakaś masakra. Ja mam tego dość. : /

Odnośnik do komentarza
Gość ROZTRZEPANA

Też mam większość z tych problemów i co mnie bardzo zaintrygowało to to że mam stale chrypę i wydzielinę spływającą po tylniej stronie gardł. Gdyby nie ten wątek nigdy bym na to nie wpadła że może się to ze sobą wiązać! Tylko że nie jestem już nieśmiała albo inaczej stworzyłam w sobie rodzaj automatycznej reakcji że jeżeli nie chcesz być zagadany gadaj więcej, nauczyłam się z siebie śmać i przyznawać się do tego że wiele rzeczy mi nie wychodzi (nawet na forum) ale tylko ludziom którzy tego nie wykorzystają przeciwko mnie. Ostatnio nawet miałam dwie sytuacje w których zapomniałam że coś komuś mówiłam mimo to że mi te osoby to przypominały. Mnie się trafiło bo żyję w otoczeniu cudownych ludzi z mojego wyznania dzięki którym nabrałam pewności siebie no oczywiście mój mąż niesamowicie mnie podbudował. Poza tym muszę czasami publicznie występować na zebraniach na sali Królestwa bo jestem Świadkiem Jehowy i to też bardzo człowieka wyrabia. Bardzo polecam podejmowanie poważnych decyzji np o zmianie pracy mnie to bardzo rozkręciło chociaż przezywałam katusze zanim się zdecydowałam. No i moje hobby od dzieciństwa mnie tratuje mianowicie jazda konna i ujeżdżanie koni które wymaga bardzo dużej pewności siebie bo koń jak tylko zwęszy lekkie zawachanie wykożysta to. Jak uda mi się czegoś nauczyć młodego konia albo coś od niego wyegzekwować to od razu obrastam w piórka :)

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...