Skocz do zawartości
Forum

Osobowość depresyjna = dystymia?


Gość ma...wa

Rekomendowane odpowiedzi

Witam! Od 7 lat leczę się na depresję, ale dopiero ostatnio dowiedziałam się, że mam podobno osobowość depresyjną. Proszę udzielić mi informacji - czy jest to poważne zaburzenie osobowości i czy tego rodzaju diagnoza oznacza dystymię? Z góry dziękuję za odpowiedź.
Odnośnik do komentarza
Dziękuje za szybką odpowiedź.

Rozumiem - z tego co Pan pisze - że bez bezpośredniego kontaktu z pacjentem nie da się określić, czy dolegliwości związane z chorobą to dystymia, czy depresja, a "osobowość depresyjna" nie zawsze równa się, którejś z tych rodzajów depresji.
W moim przypadku sytuacja wygląda tak, że mój nastrój od ustabilizowanego (w moim odczuciu normalnego) spada do złego, albo bardzo złego. Dzieje się tak zwykle PO (co podkreślam!) okresie wzmożonego dla mnie stresu, PO długim wysiłku psychicznym lub zwyczajnie PO jakimś przykrym dla mnie wydarzeniu. Mój stan waha się wtedy i stopniowo następuje pogorszenie samopoczucia, które się potęguje. Mam wtedy problemy z koncentracją i codziennymi czynnościami, pojawiają się poważne kłopoty ze snem i jadłowstręt oraz rozdygotanie (także w postaci dreszczy). Zdarza się, że jak jest już bardzo źle, dokuczają mi myśli samobójcze i uczucie całkowitej beznadziei.
Odnośnik do komentarza
Osoby określane jako depresyjne (nie mam tu na myśli choroby zwanej depresją) znacznie realniej widzą rzeczywistość niż tak zwani "optymiści".
PS. nie da się zdiagnozować dystymii na podstawie opisu, a najlepiej skontaktować się ze specjalistą w tej dziedzinie osobiście.
Odnośnik do komentarza
Od lat biorę antydepresanty, ale każda próba zrezygnowania z leczenia farmakologicznego kończy się dla mnie fiaskiem. Depresja wraca ze zdwojoną siłą i coraz gorzej i dłużej wygrzebuję się z dołka.
Intuicyjnie wyczuwam, że to moja tzw. osobowość depresyjna potęguje u mnie stany depresyjne. Mam wrażenie, że to błędne koło. Czy w tym tkwi problem? Jak sobie z tym poradzić?
Czy to oznacza, że najpierw muszę popracować z psychoterapeutą nad swoją osobowością, a wtedy dopiero jest szansa na wyleczenie? Czy rzeczywiście jest taka szansa? Nie chce i nie potrafię tak dłużej żyć. Mentalnie czuje się jak stara kobieta.

P.S.
Od 4 miesięcy chodzę do psychologa.
Jak długo powinna trwać terapia, żeby przyniosła oczekiwane rezultaty? (Pewnie to sprawa indywidualna, ale ja pytam czysto teoretycznie).
Czy pozytywne efekty nastąpią?
Wreszcie:
CZY KIEDYŚ BĘDZIE NARESZCIE DOBRZE?

P.S 2
Chciałabym kiedyś założyć rodzinę - mieć dzieci, ale przyszłość jest dla mnie bardzo mglista. Widzę tylko jej zarys i nie wiem, czy tam jestem.
Odnośnik do komentarza
Gość Lekarz Jan Karol Cichecki

Witam ponownie,
cóż - jeśli rezygnacja z leków kończyła się nawrotami, to nie polecałbym ich odstawienia. Jeśli pojawiają się jakieś niepokojące, bądź dokuczliwe objawy, które wiąże Pani z ich działaniem, to warto porozmawiać o tym z lekarzem prowadzącym - być może są to działania niepożądane leków, a może takie doznania nie są związane z ich działaniem na organizm.

Wydaje mi się, że warto solidnie przemyśleć możliwość połączenia farmako i psychoterapii w Pani przypadku.
Nie każdy psycholog jest psychoterapeutą. W zależności od kierunku terapeutycznego (dwoma najpopularniejszymi w Polsce są psychoterapia dynamiczna i poznawczo-behawioralna) terapia trwa różnie długo - w tym pierwszym przypadku z reguły kilka lat, w drugim - zazwyczaj pół roku/rok (oczywiście są to przykładowe okresy). Kryterium długości jest z pewnością istotnym czynnikiem do wyboru najlepiej dostosowanego do siebie modelu, jednakże nie jedynym. O tym najlepiej porozmawiać z psychologiem.

Pierwsze efekty pacjenci odczuwają również różnie szybko - jedni już po pierwszym spotkaniu, inni muszą uzbroić się w cierpliwość. Wszystko to zależy od nasilenia problemu. Jak rozumiem, w Pani przypadku, negatywne objawy, odczucia, emocje dają o sobie znać już długo i w znacznym stopniu utrudniają Pani funkcjonowanie. Spodziewałbym się więc raczej powolniejszego tempa uzyskiwania poprawy.
Jeśli niepokoi Panią obecny stan, to warto to przedyskutować z Pani lekarzem prowadzącym lub psychologiem.
Może należy pomyśleć o zmianie formy terapii?

Pozdrawiam serdecznie i życzę spokojnych świąt
Odnośnik do komentarza
Witam,
Niedawno dowiedziałam się, że cierpię na depresję od dzieciństwa. Konsultuję się z psychologiem i biorę antydepresory. Przez długi czas musiałam obejść się bez diagnozy, gdyż głównym objawem była bezsenność polegająca na problemie z zasypianiem i lek skanalizowany na pracy. Depresja nie przeszkadza mi w robieniu planów i realizowaniu ich, jedynie znacznie pogarsza komfort psychiczny, czuje się nieszczęśliwa i mam wrażenie, że wszystko jest dla mnie trudniejsze niż dla innych. Mimo tego, skończyłam studia, wyemigrowałam do Francji, gdzie zrobiłam ekwiwalencje dyplomu i mam dobra pracę jako konsultantka. 3 lata temu założyłam rodzinę i mam córeczkę, która rozwija się bardzo dobrze. Mimo to, każda próba odstawienia leków kończy się przewlekłą bezsennością. Jak nazwałby pan mój rodzaj depresji na podstawie mojego opisu i czy możliwe jest, że wyjdę z niej kiedyś?
Pozdrawiam i z góry dziękuję za odpowiedź.
Odnośnik do komentarza
Gość Lekarz Jan Karol Cichecki

Witam,
na podstawie Pani opisu mogę jedynie spekulować co do rozpoznania, a tego staram się nie robić. Próby nazwania problemu mogę podjąć się jedynie po osobistym badaniu.
Dziękuję jednak za słowa, które mogą być otuchą dla wielu cierpiących osób odwiedzających nasz portal. Gdyby zechciała Pani opisać swoje przeżycia i trudności a także działania, które podjęła Pani w celu realizacji swych planów (by stały się one inspiracją dla innych) poleciłbym dział "wasze historie".
W razie pytań dotyczących obecnego stanu zdrowia poproszę o wpis w dziale "zadaj pytanie".

Pozdrawiam serdecznie
Odnośnik do komentarza
Witam!
Dwa i pół roku temu zdiagnozowano u mnie dystymię, którą leczyłam antydepresantami, ale niewiele mi one pomogły. Potem przez około pół roku chodziłam na psychoterapię, ale też nie odczułam wyraźnych efektów. Jeśli miałabym określić moment kiedy zaczęły się moje "doły" to było to jakoś w ostatnich latach podstawówki. Teraz mam 25 lat. I mam wrażenie, że od kilku miesięcy coś zmieniło się na lepsze, zaczęłam cieszyć się życiem pomimo, że nie udało mi się wszystkiego w nim poukładać czy dokonać jakichś gruntownych zmian. Nie wiem czy ta zmiana będzie trwała. Czytałam o dystymii że czasem może trwać całe życie, że generalnie bywa trudna do wyleczenia. Czy zatem jest możliwe by ta choroba po prostu przeminęła, bez leków i psychoterapii? Czy to tylko złudzenie, próba przekonania świata i siebie, że nie jestem już depresantem?
Odnośnik do komentarza
Gość Lekarz Jan Karol Cichecki
Witam,
rzeczywiście jest tak, iż pacjenci z rozpoznaniem dystymii tendencje do nadmiernej koncentracji na negatywnych aspektach życia i postrzegania świata "w czarnych barwach". Niekiedy mogą dawać znać o sobie całe życie. Tendencje te są jednak z reguły mniejsze niż w przypadku występowania choćby epizodów depresji. Widziałbym tu pierwszy pozytyw tej sytuacji, tj mniejsze nasilenie problemu. W związku z tym jego kontrolowanie może być bardziej efektywne.
Odczuwa Pani poprawę, z której wydaje mi się, należy obecnie czerpać i cieszyć się nią. Ponadto, dzięki psychoterapii prawdopodobnie lepiej potrafi Pani obecnie rozpoznawać emocje i rozwiązywać swoje problemy.
Myślę więc, że w obecnej sytuacji warto przemyśleć również zyski płynące dla Pani z tej sytuacji.
W razie dalszych pytań proponuję założyć nowy wątek na naszym portalu

Pozdrawiam serdecznie
Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...