Skocz do zawartości
Forum

Jak pomóc osobie uzależnionej od marihuany?


Gość poi...

Rekomendowane odpowiedzi

Mój chłopak ma z tym problem. Jakiś rok temu definitywnie przestał palić, jednak ostatnio powiedział mi, że wie, że ma z tym problem, że ma ogromne długi, że pali sam i ma tego dosyć. Chce, żebym mu pomogła, on chce się odciąć od dawnego towarzystwa (palą, ale nie są uzależnieni w takim stopniu jak on). Często z nim rozmawiam o konswkwencjach, o jego przyszłości. Proszę jednak o radę, jakie podejmować tematy, w jakim kierunku ma zmierzać ta rozmowa. Nastawiłam się na to, aby to on mówił, a ja będę słuchała, potrzebuję jednak wskazówki, abyśmy wybrnęli z tego ślepego zaułka.
Odnośnik do komentarza
Witam.
Mam ogromny problem i nie wiem jak mam się z nim uporać....
Mam chłopaka.Adrian ma 19 lat.Jesteśmy ze sobą trzy i pół roku.
Od jakiegoś roku zaczął sobie "potajemnie" popalać.
Jednak teraz stało się to notoryczne.
Dzień w dzień...Wpada w coraz to gorsze towarzystwo.Często rozmawiam z nim o tym żeby przestał ale on nie widzi w tym nic złego.Wie że się uzależnił ale nie przyjmuje mojej pomocy.Tłumaczy się że kiedyś mu przejdzie "to".
Niejednokrotnie już odchodziłam od niego ale przychodził i przepraszał.obiecywał że już nie będzie itd. nic to nie dało...
Kocham go i chcę mu pomóc ale nie wiem jak!
Szczera rozmowa już nie wystarczy...;/
za każdym razem mówi że wymyślam problemy..
że o nie robi nic złego.Nie wie co czuję...

Proszę o jakieś wskazówki w jaki sposób pomóc mu....
Odnośnik do komentarza
Gość mgr Paulina Stolorz


Witaj,

Nikogo nie można uszczęśliwiać na siłę. Jeżeli Twój chłopak nie widzi problemu w swoim nałogu i jest mu z tym dobrze, pomimo świadomości, że to Ciebie rani, zastanów się nad sobą w tym związku. Czy jesteś w stanie to zaakceptować? Jeżeli TAK musisz się liczyć z tym, że "to" samo nie przejdzie. Jeżeli NIE rozwiązaniem jest rozstanie się i konsekwentne nieuleganie obietnicom. Twój chłopak jest prawdopodobnie uzależniony i potrzebuje pomocy psychologa, jeżeli mu na Tobie zależy podejmie leczenie, ale musi do tego sam dojrzeć.

Pamiętaj również, że narkotyki to poważny problem. Nawet uznawana za niektórych za "miękki" narkotyk trawka, wpływa destrukcyjnie na system motywacyjny młodego człowieka, na jego pamięć, koncentrację, zdolność uczenia się. Nie wspominając o ryzyku znacznie gorszych konsekwencji.

Pozdrawiam serdecznie i życzę wytrwałości!
Odnośnik do komentarza
Witam!
Mam kolegę, ma 18 lat, który już od dwóch lat pali marihuanę. Poznaliśmy się 3 miesiące temu on ciągle gada, że chodzi zjarany, że jest mu dobrze jest rozluźniony i się uśmieje wraz z kolegami. Myślę, że ta jego paczka to raczej zbyt dobra nie jest. Ostatnio zbliżyliśmy się do siebie, on ma do mnie zaufanie, zwierza mi się, że chciałby mieć dziewczynę, ale nie może jej mieć, ponieważ nie chcę jej ranić, bo dla niego rzucenie tego jest niemożliwe. Nie ma silnej woli, ale ostatnio go prosiłam żeby się powstrzymał, choćby na 3 dni i powstrzymał się na 2. Bardzo mi na nim zależy on wie, że się o niego troszczę ale nie chcę by mi powiedział, że się wtrącam ale ja naprawdę bardzo chce mu pomóc. Co mogłabym zrobić, żeby tak delikatnie podejść do tej sprawy? Byłam bym bardzo wdzięczna o pomoc.
Odnośnik do komentarza
Mój problem jest podobny, z tym, że ja i chłopak o którym mowa znamy się od lat i nigdy nie byliśmy parą z powodu jego uzależnienia. Minęło już ponad 6 lat, kocham go z całych sił, ale nie umiem mu pomóc. Zaczynam już tracić nadzieję, że kiedykolwiek uda nam się być razem. Czasem zaczyna o tym mówić- w sensie, że już nie chce palić, że chciałby przestać, na chwile się otwiera, a potem znowu zamyka w swoim świecie. Nie umiem mu pomóc :( Sama cierpię patrząc jak się marnuje.
Odnośnik do komentarza
To ja was może zaskoczę teraz. Siedzę na internecie w bezsensownym poszukiwaniu pomocy w sprawie uzależnień. Trochę o sobie. Jestem nałogowym palaczem marihuany od 6 lat. To już zaszło za daleko i nie mówię o innych używkach, bo poza trawką to ja nic nie widzę. Ci którzy twierdzą, że trawka nie uzależnia to są w błędzie; dużym błędzie. Nawet nie wiecie jak bardzo chciałbym się z tego wyleczyć i myśleć o trawie obojętnie, ale znikąd pomocy, niestety. Nikt mnie nie rozumie, ani po polsku ani po angielsku. Od 6 lat mieszkam w Anglii. Prowadzę normalne życie jak wszyscy. Na finanse nie mogę narzekać, tylko z moich młodych lat ta trawa się za mną ciągnie. Bylem już na terapii w Anglii ale to taka ściema, że w końcu dochodzi do tego, że zaczynasz popalać z drugim kolesiem uczęszczającym na terapie. Terapeuci nie potrafią z tobą rozmawiać, nie rozumieją twojego problemu. Czy jest jeszcze na tym świecie ktoś, kto może pomóc. Z tego tekstu i tak nic nie wyniknie, więc miłego dzionka.
Odnośnik do komentarza
Witam Serdecznie Paulinko.
Chciałam żebyś mi coś poradziła. Mam chlopaka, który jest uzależniony. Od 10 lat pali dzień w dzień. Parę dni temu podjął dojrzałą decyzje o porzuceniu nałogu. Ma ku temu dużo powodów, o których mi powiedział tj. trzeźwość umysłu, której mu brakuje, czuje się ciągle ociężały, znudzony, leniwy, bez motywacji, nie chce już dłużej wydawać na to pieniędzy i boi się o zdrowie. Widzę, że bardzo się stara i ze wszystkich sił próbuje, tylko że jest mały problem. Zaczął być strasznie nerwowy, ba nawet agresywny. O głupotę wpada w furie i zdaje sobie sprawę, że to się dzieje właśnie przez braki substancji w organizmie. Chciałabym mu jakoś pomoc ale nie mam pojęcia w jaki sposób. Kupił sobie ziołowe leki na uspokojenie na dzień jak i na noc, bo także ma problemy z zaśnięciem. Bardzo bym Cię prosiła o jakąś radę, bądź o jakieś adresy placówek w Łodzi które pomogą w leczeniu, byleby nie zamknięte. Mówi, że cały czas myśli żeby zapalić, bo mu tego brakuje i że to bardzo lubi ale nie chce. Bardzo Cię proszę o pomoc jest to dla mnie bardzo ważne. Z góry dziękuję i pozdrawiam.
Odnośnik do komentarza
Gość madagaskar50000
Witam wszystkich

Mam niesamowity problem z trawką. Chcem przestac całkowicie jarac. zauważyłem ze coraz czesciej idze Trudniej dogadac sie z osobami w moim otoczeniu nawet z całym otoczeniem. w głowie zaczyna robic sie diwny metlik jak by cos cały czas mnie sledzilo,goniło i towarzyszy temu niesamowity starch, lęk nie wiem sam przed czym.Nie potrafie sie juz normalnie skupic w szkole byc bardziej rozgadanym otwartym na ludzi. kiedysa taki nie byłem. z ciekawosci wszedłem na strone ze "skutkami ubocznymi" ciagłego jarania i wyczytałem tam wszytkie moje problemy.

zakłóconą zdolność nawiązywania kontaktów z otoczeniem i zaburzenia funkcji motorycznych, poczucia głębi i upływu czasu, które stwarzają zagrożenie podczas prowadzenia samochodu.
objawy schizofrenii, Przewlekłe stosowanie wywołuje zespół amotywacyjny, czyli brak zainteresowania otoczeniem, bezsenność, osłabienie pamięci, spadek sprawności intelektualnej i psychomotorycznej [1-3], ograniczenie sprawności funkcji psychicznych.


mam 18 lat i nie wiem jak dalej mam sobie radzic z problemami codziennymi czasem bardziej trudniej idze dogadac sie z moimi rodzicami niz saamymi kolegami. Prosze o pomoc
Odnośnik do komentarza
Mam na imię Magda, mam 21 lat. Mam problem i potrzebuję porady. Mój Narzeczony jest uzależniony od palenia marihuany. Nie wiem w jaki sposób mogłabym mu uświadomić, że to choroba i nakłonić do leczenia. Bardzo mi na tym zależy, bo jestem w ciąży i chciałabym, żeby nasze dziecko miało zdrowego ojca.
Czy jest jakiś sposób na to, żeby on sam zrozumiał na czym polega jego choroba i sam chciał leczenia?
Czy w ogóle jest taka możliwość, żeby go wyleczyć?

Proszę o pomoc,
Magda.
Odnośnik do komentarza
Gość Mr. Nomoreweed
Mam 33 lata.. paliłem od liceum. Z marcyhchą zrobiłem maturę, zrobiłem także dyplom magistra. Ujarany chodziłem na rozmowy kwalifikacyjne, później prowadząc własną działalność, skrajnie ujarany zatrudniałem pracowników.... Marycha towarzyszyła mi w każdym aspekcie mojego życia. Wydawało mi się, że to cudowny środek, który nie uzależnia, nie zmienia osobowości, odpręża i pomaga ożywić kreatywność. Niestety przyszedł dzień w którym dotarło do mojej zadymionej głowy że strasznie się myliłem. Któregoś dnia obudziłem się w swoim samotnym łóżku i zacząłem się zastanawiać co mam do zrobienia. Dotarło do mnie że każda czynność która przychodzi mi do głowy poprzedzona jest myślą o paleniu... " Mały joint i posprzątam, mały joint i pojadę na zakupy etc." Uświadomiłem sobie, iż każdą nawet najprostszą czynność kojarzę z jointem. Zacząłem się mocniej zastanawiać nad sobą i swoim dotychczasowym życiem i dotarło do mnie, że wszystkie związki, które zniszczyłem, wszystkie niepowodzenia w pracy spowodowane były moim egoizmem i durną wymówką, że marycha to przecież nic takiego. Dotarła do mnie świadomość, że wszystkie osoby, z którymi się koleguję to osoby palące. Każdy temat naszych spotkań lub wspólnych aktywności zaczynał się od pytania.."czy mamy coś do palenia?" Powiedziałem sobie "stary dość!! przepaliłeś pół swojego życia, najwyższa pora to zakończyć bo będzie za późno!" ...Tak zrobiłem! W tej chwili minął rok kiedy nie palę. Nie mogę powiedzieć, że jestem "uleczony" bo to by było zbyt optymistyczne po tak krótkim czasie, ale może dzięki moim doświadczeniom pomogę kilku z Was przejść przez pierwszy etap jak to nazywam "oddymiania duszy". Nie będę prawił morałów ani nakreślał wskazówek w punktach ale po krótce opiszę co się działo i dzieje w mojej głowie i ciele po odstawieniu "cudownego zioła" .... Tydzień pierwszy: Po kilku dniach od zaprzestania palenia zrobiłem się strasznie wredny. Drażniło mnie wszystko, na drodze krzyczałem jak opętany na innych kierowców tylko dlatego że jechali zbyt wolno lub zbyt szybko. Nie mogłem opanować agresji i frustracji. Wieczorami byłem bardzo senny i apatyczny. Brak narkotyku spowodował iż już nie chciało mi się siedzieć do 4 rano czytając głupoty w internecie lub grając w ulubioną grę. Organizm i psychika totalnie się rozregulowały. Tydzień drugi i trzeci: Po kilkunastu dniach zacząłem wstawać o "normalnej porze" - spowodowane to zostało faktem, iż wieczorami padałem jak zabity, bo nie byłem już w stanie wytrzymać do 4 nad ranem. Zasypiałem z telewizorem i piwem, które pozwalały mi szybko się wyciszyć bez natarczywych myśli o jointach. Perspektywa nadchodzącego miesiąca bez narkotyku napawała mnie dumą i nadzieją że się uda. Agresja wciąż była obecna ale czułem że jestem w stanie nad nią zapanować. Po trzech tygodniach czułem że jestem totalnie rozregulowany emocjonalnie. Błache rzeczy wyprowadzały mnie z równowagi, głupie docinki ze strony bliskich, które zwykle sparował bym równie głupią i cyniczną odpowiedzią - doprowadzały mnie do łez. Pierwszy miesiąc bez marychy zakończyłem dumny ale emocjonalnie rozmiękczony i pełen obaw. Drugi miesiąc był bardzo podobny z tą różnica że coraz rzadziej myślałem o narkotyku i prawie uregulowałem tryb życia. Miesiąc trzeci przyniósł więcej spokoju emocjonalnego. Chodziłem spać o normalnej porze i wstawałem rano wypoczęty jak nigdy dotąd. Rozpowiedziałem wszystkim znajomym, że nie palę i nawet jak palili przy mnie nie miałem ochoty się złamać. Niestety zaczęło mi brakować "nagrody" za owocny dzień w pracy, więc zacząłem popijać sobie piwko - regularnie - codziennie. Miesiąc czwarty: zauważyłem, że część znajomych urwała ze mną kontakt. Poczułem się trochę samotny z tego powodu, ale z drugiej strony dało mi to świadomość jakimi są osobami. Przestałem ich żałować i dalej twardo parłem w kierunku wolności. Miesiąc piąty i szósty: zauważyłem, że koszmarnie przytyłem. Nie ciągnęło mnie do narkotyku, ale codzienne picie piwa spowodowało, że przytyłem 10 kilo w 6 miesięcy :D Moja kondycja emocjonalna poprawiła się, ale ze względu na otyłość spadła samoocena. Miesiąc 7: Myśli o maryśce dalej mi towarzyszą ale ze względu na już przebytą drogę nie złamałem się. Zacząłem zauważać błędy jakie popełniałem będąc palaczem, Widząc znajomych, którzy dalej palą, zacząłem się zastanawiać o co w tym chodzi? Patrząc na nich jeszcze bardziej umocniłem się w tym żeby nie wracać do nałogu. Miesiąc 8: nabyłem wagę ( do ważenia osób ;), zamiast żółtego sera, coli, batonów i chipsów do koszyka na zakupy częściej wrzucałem zdrowsze produkty. Zacząłem dbać o dietę. Miesiąc 9 itd.... zbiłem 10 kilogramów tłuszczu, nie palę marychy, zdrowiej się odżywiam, zamiast ujarany jeździć na jednym kole po mieście na motorze, robię rundki po lesie na rowerze. Straciłem paru kolegów, którzy wiedząc że nie pale stracili zainteresowanie moją osobą, ale to ich strata ;) Ja czuje się świetnie i się nie poddam Reasumując: Jeżeli podejmiecie decyzję, że chcecie przestać palić musicie się nastawić na to, że wasz mózg, który oszukiwany dymem odkładał problemy na dalszy plan, nagle zwali je wszystkie na wasze barki. Musicie być na to gotowi! Warto znaleźć sobie jakieś zajęcie, hobby, sport... cokolwiek co spowoduje że będziecie uciekać myślami od nałogu. W moim przypadku to gra na instrumencie i przywracanie mojego cielska do formy. Jeżeli macie kogoś bliskiego, kto może i chce was wspierać to jesteście o połowę drogi dalej niż ja. Ja jestem z problemem sam. Z perspektywy roku bez nałogu stwierdzam iż było warto! Pomału wraca mi chęć do życia, normuje się psychika, ciało wraca do formy. Uważam, że jeżeli się chce można tego dokonać bez pomocy speców czy też innej instytucji, choć ich pomoc na pewno jest bezcenna! Trzymam za Was kciuki!! Na pewno się uda!!!
Odnośnik do komentarza
Gość zrozpaczona matka
Po przeczytaniu tego wyznania, gratuluję Panu odbytej ciężkiej drogi. Życzę, żeby Pan już nigdy się nie złamał do tego świństwa, jakim są narkotyki. Mam syna w wieku 21 lat i jest tragedia, jak do niego przemówić, jak samej nie utonąć? Pozdrawiam. A.T
Odnośnik do komentarza
Równiez mam 33 lata i też zacząłem w liceum, aktualnie mija mi 4 dzień bez marychy..... musze powiedzieć, że czuję sie fatalnie...największym problemem jest brak zdrowego snu, kładę sie o 22.00, tak do północy przewracam się z boku na bok, a jak juz zasnę to o 3 nad ranem budze się, ale to tak jak bym wogóle nie spał. W efekcie jestem non stop zmęczony, ide do pracy z worami pod oczami i bólem w głowie, nie potrafie się na niczym skupić. Mam nadzieje, że niedługo to minie i zacznę sypiac normalnie, ale póki co jest mi naprawdę ciężko. Wiem jedno! Napewno nie chcę juz palic tego świństwa! Może ktos wie jak mogę sobie pomóc aby złagodzic objawy odstawienia zielska? Proszę...!
Odnośnik do komentarza

@~Mr. Nomoreweed:
Jestem pod wielkim wrażeniem tego, co Pan osiągnął. Gratuluje z całego serca. Mam nadzieje, ze nadal nie wrócił Pan do tego świństwa.
Ja mam teraz trudną sytuację z moim chłopakiem, ponieważ od prawie 2 tyg. stara się nie palić i chce przestać przynajmniej na pół roku. Jest ciężko, bo to dopiero początek. Jest smutny, niezadowolony z zycia, ma problem ze snem, narzeka, że jest zmęczony. Nie wie czy mnie kocha, czy mu zależy. Zerwaliśmy, ale wrócił, bo postanowił przestać palić. Tak mu nagadałam, że gdyby nie palił to bylibyśmy szczęśliwi, że w końcu w to uwierzył. Chciałabym mu pomóc. On uważa, że jeśli nie będę nic na ten temat mówiła, to będzie mu łatwiej. Bardzo w Niego wierzę, ale jest ciężko patrzeć na Jego obojętność...

Odnośnik do komentarza
Gość cicha lipa

Ja paliłem z 4 lata dzień w dzień, da się rzucić, wszystko zależy od tego ile się pali i jak a przede wszystkim od człowieka i motywacji, połowa objawów o których powyżej osoby piszą to są objawy uzależnienia tytoniowego lub połączenia z tytoniem, swego czasu jak jeszcze paliłem załatwiłem sobie tabexy rzuciłem tytoń od tego czasu jak nie chciałem lub nie mogłem palić to nie paliłem czasem 2 dni czasem tydzień czasem dzień, później rzuciłem całkiem. Uzależnienie od marihuany jak pisano powyżej jest psychiczne od tytoniu już nie, osoby Palące mają problem z odróżnieniem tych problemów... palenie tytoniu bez marychy powoduje natychmiastowy lub po krótkim czasie powrót do trawy (dla mnie osoba uzależniona od tytoniu prawie nie ma szans wyjść z nałogu - on po prostu czuje że musi zajarać i to nie jest z trawy.... ). Większość osób nie zdaje sobie sprawy że trawa szkodzi może i mniej niż fajki (na pewno mniej uzależnia, na pewno mniej szkodzi płuca ze względu na substancje smoliste zawarte w tytoniu [sposób palenia jest też tu ważny]). Najgorzej jak sie pali z powodu problemów - wtedy ten narkotyk jest o wiele bardziej uzależniający, osoby które jarają dla zabawy wychodzą łatwo z nałogu. Często marycha może być przykryciem innych problemów jak: problemy w pracy, niezadowolenie z pożycia małżeńskiego, czy choćby straty, braku zajęcia celu w zyciu ... . Kolega Mr. Nomoreweed jestem od ciebie o kilka lat młodszy może z 5 ... gratuluje rzucenia nałogu, dla mnie jako osobie nie doświadczonej w zwalczaniu nałogów (po za swoimi) najlepszym wyjściem jest przejście w inny nałóg, przy czym lepszy jest komputer od piwa, powiem szczerze że mimo tych objawów o których piszecie ( dla mnie są w skrajnych przypadkach ludzi którzy jaraja prawie same wiadra, butle, bonga - bardzo duże dawki na raz tyton + trawa jeżeli ktoś mało pali objawy praktycznie nie sa odczuwalne.). W dużej też mierze wierze ze trawka pomaga osobą które mają często problemy (nie raz psychiczne) ze sobą lub otoczeniem nie mówiąc juz o wyjściu z tak zwanych narkotyków twardych, jest masa osób które dzięki marihuanie wróciły do społeczeństwa po zażywaniu innych świństw...(zwykle panuje opinia że od trawki sie zaczyna, szkoda że nikt nie wie że wielu dzięki niej potem wraca a pewne jest to że każdy przed trawą zaczął od alkocholu!) . Zwróćcie tez uwagę iż Ci ludzie tu piszą że pracują po 10 lat maja rodziny itp. co oznacza że dają rade w społeczeństwie, pokażcie mi gościa który pije dzień w dzień 10 lat w weekendy się zachlewa do nieprzytomności i normalnie pracuje a nie jest pod mostem... ? znacie ja nie... a jaraczy znam takich kilku. To że polskie prawo szykanuje palaczy jest dla nich jeszcze gorsze ... choć czasem pozwala wyjść z nałogu (pytanie tylko jakim kosztem nie raz...).
Rada dla panienek powyżej:
- jeżeli mu zależy rzuci, każda próba pomocy będzie odbierana jako atak - trzeba uważać, jak ktoś wyżej pisał lepiej dać to specialiście ( to jest obcej osobie) a dla mnie lepiej postaw ultimatum i nie spotykaj się z dwa tygodnie albo się opamięta albo jemu nie zależy... .
- jak chcecie pomagać to postarajcie się namówić żeby przestał jebać wiadra i zaczął palić kolejno jointy -> lufki , przez to tez będzie trochę nerwowy ale nie aż tak, to powinno byc proste tekst typu:
"Jak ci zależy zaczniesz palić lufki, przecież nie każe ci przestać całkiem tyle chyba możesz zrobić?" To powinien zaakceptować... .
- pierwszym krokiem do rzucenia może być mniejsza ilość , gdy przyzwyczaimy organizm do mniejszych dawek to dużo łatwiej jest mu się obyć bez pożądanych środków(stąd te lufki powyżej).
- jeżeli musi palić przed robotą i przed każda czynnością to to nie jest uzależnienie od trawki ale od tytoniu, gwarantuje że jak ktoś pali czystą trawe zapali raz na 2/3h i nie będzie mu sie chciało nawet wstawać żeby znów wielce robić jaranie, jak będzie chciał być trzeźwy to będzie (mówię o krótkich okresach np. praca.)
- jest ciężko rzucić coś co wydaje nam się że nie szkodzi i jest już przyzwyczajeniem, sposobem spędzania wolnego czasu, nagroda w pewnym sensie za stresy życia codziennego. Ja rzuciłem ale nie widzę wielkich różnic w moim życiu. Najcięższy jest pierwszy tydzień w szczególności pierwsze 4 dni.

Widzę powyżej sporo specjalistów , z których nikt nic sensownego nie poradził, ani nie podano żadnego ośrodka pomocy ani nic, widać że po prostu się nie znają... . Ja wyszedłem sam więc też ciężko tu radzić.

I szczerze wielu z waszych chłopaków nigdy nie rzuci bo nie będą widzieli powodu. Prosta decyzja zmieńcie obiekt zainteresowań lub zacznijcie to akceptować. Palacze mówią że chcą rzucić, ale tak na prawdę nie chcą ... każdy który by chciał by to zrobił - przy odrobinie silnej woli. I pamiętajcie że uzależnienie od tytoniu to jest połowa objawów o których piszą powyżej (te objawy istnieją potwierdzam.) i jest to cztery razy ciężej rzucić paląc trawkę z tytoniem. Osoba która pali marihuanę z tytoniem, nie pali tytoniu jest od niego mocniej uzależniona (nawet jak nie zapali fajki bez trawy) niż od samej trawy, spalając dziennie 2-5 papierosów pomieszanych z meryjein na pewno jesteśmy uzależnieni od tytoniu, co daje zupełnie nie miłe i mocniejsze objawy uzależnienia niż sama trawa, w połączeniu wygląda to tak:
- uzależnienie fizyczne tyton
- uzależnienie psychiczne trawa
- trawa bez tytoniu nie smakuje jak trawa (większości palaczy zdaje się że bez tytoniu palili by 4 razy więcej - u mnie było odwrotnie zacząłem dwa razy mniej na to wydawać - pierwsze tygodnie były trudne ważne aby nigdy nie zapalić z fajka co będzie trudne przez towarzystwo) przez jakiś czas...
- tytoń bez trawki nie daje oczekiwanej bani i tylko odkłada na chwilę chęć zapalenia, powrót do trawy pewny... .

Wiem że nie dałem złotego środka, bo go nie ma i każdy przypadek na pewno jest inny, na każdego środki odurzające inaczej działają, ale opisałem swoją drogę i swoje spostrzeżenia. Życzę powodzenia.

Odnośnik do komentarza
Gość gal anonim

@~gosc:
Po pierwsze i najwazniejsze musisz sobie zajac czas zeby sie nie nudzic bo wlasnie wtedy najbardziej myslisz prawda? :) prawda. Np zacznij cos trenowac kup sobie skuter i zacznij gdzies jezdzic nawet bez sensu. Odwiedzaj znajomych staraj sobie zajmowac czas skoro na finanse nie narzekasz jest milion mozliwosci !

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...