Skocz do zawartości
Forum

Jakie objawy daje zapalenie trzustki?


Gość a...m

Rekomendowane odpowiedzi

Gość BabyBlue

Moj tata zmarł kilka miesięcy temu na raka trzustki. Nic go nie bolało, jedyna dolegliwość na jaka się skarżył były wymioty - początkowo jaz na jakiś czas, a później coraz częstsze, a pod koniec były tak uporczywe, ze nie było nawet możliwe, aby czegokolwiek się napił. Gdy się to zaczęło odwiedził lekarza, który dał mu jakieś tabletki przeciw wymiotne... oczywiście bezskuteczne i odesłał do domu. W krótkim czasie, ojciec po raz drugi zgłosił się do lekarza, ten wystawił skierowanie do szpitala aby zrobić tam wszystkie dokładne badania. Tego samego dnia w szpitalu na izbie przyjęć, lekarz wyszedł do taty, spytał co się dzieje, czy coś boli ( nie bolało nic) wiec stwierdził ze pacjent jest stabilny (mieliśmy skierowanie do szpitala) i wręczył inne tabletki i do domu.... w tym momencie rodzina zaczęła protestować, ze względu na fakt, iż tata był już bardzo odwodniony i słaby, na co reakcja lekarza była taka, ze można powiedzieć, wyrzucił ich za fraki ze szpitala, mówiąc baaardzo podniesionym głosem, ze to on tu jest lekarzem a nie oni. Następnego dnia przyjechalo pogotowie do domu ... podali ojcu zastrzyk i stwierdzili, ze nie mogą go zabrać, ponieważ nic się nie dzieje.... „pacjent jest kontaktowy i stabilny”. Po dwóch kolejnych dniach, brat zapakował tatę do auta i zawiózł do lekarza który wystawił na początku skierowanie do szpitala. Gdy ów lekarz zobaczył w jakim stanie jest ojciec, natychmiast podłączył kroplówkę i wezwał pogotowie, które tym razem już musiało ojca zabrać do szpitala (w tym momencie ojciec z powodu odwodnienia i niemożności zjedzenia czegokolwiek, był tak słaby, ze nie potrafił utrzymać się na nogach... skóra wyglądała jak papier, a dotego tata chyba już miał jakieś halucynacje, bo mówił jakieś dziwne i nie do zrozumienia rzeczy) Od momentu w którym przyjęto tatę do szpitala minęło 5 tyg i tata zmarł. Podobno nie można było już nic zrobić. Tata chudł w oczach, ponieważ jakiekolwiek jedzenie zaraz było zwracane - wymioty pojawiały się dosłownie raz za razem. Przez pierwszy tydzień bycia w szpitalu, być może nawet trochę dłużej tata dostawał tylko kroplówki, które go nawadnialy i potas który „wydalił” się z organizmu.... po tym (jak dla mnie długim czasie,) zaczęto podawać pokarm dożylnie.......( już nie wspomnę o tym,ze gdy
Przenosili ojca z jednej sali na druga, kazali mu aby własnoręcznie podniósł i niósł do nowej sali miskę z wymiocinami, która stała pod łóżkiem ponieważ tata nie miał siły już nawet chodzić do toalety..... no i reszta sił wykonał ) się rozpisałam, ale zrobiłam to z dwóch powodów: abyście wiedzieli jak ta choroba jest podstępna, w tym przypadku do samego końca nie było żadnych dolegliwości bólowych ( myśle ze tata nie potrafiłby ukryć przed rodzina, ze nic nie boli, gdyby naprawdę bolało) Tata zmarł miesiąc przed swoimi 60- tymi urodzinami, wiec nie była tez to osoba aż tak wiekowa, był aktywny, no i był pierwsza osoba w swojej rodzinie, która zachorowała na raka ( tata miał 5-ro rodzeństwa).
Natomiast drugi powód dla którego to wszystko napisałam, jest chęć wyrażenia mojego zdumienia, złości, niedowierzania, tego okropnego uczucia, ze jeździsz od drzwi do drzwi i szukasz pomocy u ludzi którzy powinni Ci ja dać, a oni zamykają Ci te drzwi przed nosem, i wyrzucają krzycząc ze Ty g***no wiesz, bo to on jest doktorem, to on skończył medycynę a Ty jesteś nikim !!!!!

I na sam koniec dodam tylko, ze tata całe życie pracował jako RATOWNIK górniczy ryzykując swoje życie, aby ratować innych i nigdy nie odmawil wyjazdu na akcje.

Odnośnik do komentarza

~BabyBlue, współczuje Ci, ale sprawa jest bardziej złożona, dodam ,że nie mam nic wspólnego z lekarzami, nie raz się zawiodłam ,dlatego słucham ich tylko w tym zakresie w którym się z nimi zgadzam.
Rak trzustki jest bardzo podstępny, daje objawy, jak się rozwinie, dlatego podejrzewam ,że taty i tak by nie uratowano.

Ale w takiej sytuacji robimy co możemy, dlatego jak nie chciano przyjąć taty do szpitala przy pierwszym skierowaniu, wróciła bym do rodzinnego po skierowanie na badania krwi, jeśli nie to prywatnie.
Musimy niestety czasem radzić sobie sami, wszelkimi drogami, bo służbę zdrowia mamy jaką mamy, procedury, limity, coraz więcej ludzi choruje i nic się w tej kwestii nie robi, tak ,że ja bym nie winiła tylko lekarzy, obiektywnie patrząc, choć ich empatia pozostawia wiele do życzenia ,patrząc naszym okiem.

Dlatego uważam, że nie masz szans na odszkodowanie.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

Dziękuje za słowa otuchy. (do ka-wa, oczywiście ze tata wrócił do rodzinnego, u którego wcześniej była robiona krew-wynik: wszystko Ok, oprócz potasu-ten poradził wykonać prywatnie gastroskopię, mimo ze prywatnie, termin był na za dwa tyg. niestety, stan ojca pogarszał się w błyskawicznym tępie i do badania nie doszło..... i nie obwiniam lekarzy za chorobę czy smierć taty, ale mogę zarzucić im, ze traktują ludzi jak towar na taśmie, rutynowo, bez szacunku, sprawiają wrażenie jakby w pracy byli za karę, traktując ludzi z góry). Moja rodzina nie zamierzala i nie zamierza walczyć o odszkodowanie, zreszta pewnie i tak nic by z tego nie wyszlo z powodu braku dowodów lub Bóg wie czego jeszcze, (...wtedy, w szpitalu, ktoś z moich bliskich próbował nagrać telefonem to skandaliczne i niewiarygodne zachowanie lekarza, ten natychmiast zagroził nam policja i wzywał ochronę, a my nie otrzymaliśmy tam jakiegokolwiek zaswiadczenia, kwitu czy pisma) Oczywiście jestem świadoma tego, ze nawet jeśli diagnoza byłaby postawiona 2 tygodnie wcześniej lub 2 miesiące, to i tak rokowania byłyby złe. Gdy pisałam pierwszy komentarz, chciałam tylko, podzielic się z innym, jak u nas wyglądało starcie z ta choroba, jakie były objawy, jak przebiegała, ale czułam się wtedy strasznie zawiedziona, strasznie rozczarowana i bardzo zla, zła na sama siebie, ze nic nie potrafiłam wtedy więcej wymyslic , nic zrobić, nie miałam pomysłu gdzie jeszcze można pójść, aby w końcu dostać pomoc, skoro lekarz, szpital, pogotowie ratunkowe odprawia ojca z kwitkiem..... opisujac to w „zwykłym komentarzu”(nawet jeśli nikt by tego nigdy nie przeczytał),mialam poczucie, ze choć trochę mogę „ ukarać” tych niekompetentnych ludzi.....no i choć trochę uwolnić sama siebie, od uczucia bezradności/winy. Wiem ze takich historii jak nasza jest mnóstwo, (były, są i będą) ale wiem tez, ze jest wielu wspaniałych lekarzy,ratownikow czy pielęgniarek, takich z powołaniem, dzięki którym mnóstwo ludzi wygrało z choroba. Życzę wszystkim jak i sobie, abysmy tylko takich spotykali na swojej drodze.

Odnośnik do komentarza

OD WYKRYCIA RAKA TRZUSTKI ZWYKLE ZYJE SIE 6-8 MIESIECY , STRASZNA JEST SMIERC DLA RODZINY CHOREGO . PACJENT NIE CZUJE POTRZEBY JEDZENIA ANI PICIA , WIDZIC I NIC NIE MOZEC POMOC PRZEZYWALNOSC PO 10 LATACH 1 PROCENT . TO JAGORSZY RAK TRZUSTKI

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...