Skocz do zawartości
Forum

Życie tragicznymi zdarzeniami z przeszłości


Gość nieżyjąca

Rekomendowane odpowiedzi

Gość nieżyjąca

tak na prawdę to nie wiem od czego zacząc, bo mogłoby się wydawać że co może być ze mną nie tak. Ale no niestety. Wiem że to może głupio zabrzmi ale nie radzę sobie sama. Potrzebuję wsparcia. Może jednak zacznę od samego początku. Pamiętam dzieciństwo, gdzie wszystkie zmartwienia nigdy nie występowały. Pamietam moją szcześliwą rodzinę, uśmiechnięty tata, mama bracia- łobuzy i ja najmłodsza. Wtedy było pięknie do pewnego czasu. Mając 10-11 lat zaczeły się kłótnie między mną a bratem, może się wydawać że każde rodzeństwo się kłóci, możliwe ale oprócz kłótni było bicie. Ciągle się czepiał, krzyczał, popychał ale miałam obrońce_ Tate. wiec się nie bałam. mimo że tata często z pracy wracał pijany i często kłócił się z mama wtedy ja się chowałam do szafy i zatykłam uszy. Pamiętam ten okropny dzień 26 lipiec 2006r. wakacje. nic nie wskazywało że zakończy się tragicznie. Miałam wtedy 15 lat niby tak dużo a byłam dzieckiem. Byłam sama w domu gotowałam obiad, tato wrócił z pracy poszedł do WC długo nie wracał wiec poszłam Go zawołać. krzyczałam ale nie odpowiadał, gdy otworzyłam drzwi leżał na ziemi w kałuży krwi. Wtedy mnie zamurowało, zaczełam płakać po 15 minutach stania jak idiotka ocknełam się zadzwoniłam po pogotowie. Pamiętam słowa lekarza jak przez mgłe '' Niestety za późno, nie da się nic zrobić, gdyby parę minut wcześniej. '' Wtedy żyłam jak we śnie, pogrzeb następne dni. To wszystko mnie przerosło, zostałam ze wszystkim sama. Śmierć Taty w domu to temat TABU. Zamknełam się w sobie żyłam w swoim świecie, pamiętam jak brat mnie bił, wtedy nie miał mnie kto bronić. Wtedy uświadomiłam sobie że moje życie nie ma sensu zaczełam się ciąć miałam myśli samobójcze. Minął rok coraz bardziej nie dogadywałąm się z mama, ciągłe kłótnie w domu czułam się jak intruz. Ale żyłam z myślą że kiedyś spotkam się z tata. Zaczeły się też kłótnie z wujkiem, jego słowa zmieniły moje życie'' To Twoja wina że Leszek nie żyje, Ty powinnaś umrzeć. '' Wtedy się zaczeło, uwierzyłam że nie żyje bo nic nie zrobiłam, wydawało mi się że nie mogę żyć, wtedy żyłam z nia na dzień. często wagarowałam. miałam swój świat i swoje kredki może to głupie ale wtedy tata był ze mną rozmawiałam z nim byłam szczęsliwa ale wtedy zaczeły się problemy straciłam znajomych zaczełam szukac pocieszenia w narkotykach Wpadłam w długi potem jakoś żyłam ale dalej jest źle. zamykam się w wirtualnym świecie. W domu czuje sie obco, jakbym przeszkadzała. Ja natomiast cała mą miłośc przelałam na nią nie potrafię jej zostawić. Teraz mam 23 lata prace gdzie mieszkać ale nie jestem szczęsliwa bo żyję przeszłościa;(

Odnośnik do komentarza

To bardzo smutne, co przeżyłaś. W żadnym wypadku nie możesz obwiniać się o śmierć taty. Wujek powiedział Ci tak, w przypływie chwilowej słabości, być może złości, gdyż sam w jakimś stopniu może się obwiniać o jego śmierć. Teraz jesteś już dorosła i musisz żyć teraźniejszością. Na pewno znajdą się wokół Ciebie osoby, które Ci pomogą zapomnieć o przeszłości.

Odnośnik do komentarza

Musisz wypierać przeszłość,przeżyłaś tragedię i to tak w młodym wieku,dobrze,że w końcu jakoś sobie radzisz,
ale jak sama nie dajesz sobie rady ,powinnaś skorzystać z psychoterapii,bo to najwyższy czas ,żeby odciąć przeszłość i myśleć o przyszłości.
Nie chodzi o to ,żeby zapomnieć tylko ,żeby często nie wracać,
a jak przyjdzie Ci na myśl ,powtarzaj sobie ,nie myśleć ,nie myśleć i zacznij myśleć o czymś innym,
to pomaga.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

"Całą swoją miłość, przelałam na nią"
Czy chodzi o bliską ci dziewczynę?
Jeśli dobrze to zrozumiałam, to już nie jesteś sama, masz bratnią duszę i to jest najważniejsze.
Tak, miałaś trudne, traumatyczne dzieciństwo i nie dziwię się, że nie dawałaś rady.
Teraz masz w kimś oparcie i wierzę, że dla tego kogoś potrafisz otrząsnąć się z przeszłości , wybaczyć sobie i innym i zacząć nowe, lepsze życie.
To właśnie powtarzaj sobie w kółko, na okrągło
ZACZĘŁAM NOWE, LEPSZE, SZCZĘŚLIWE ŻYCIE.

Odnośnik do komentarza
Gość Orzech laskowy

Bardzo Ci współczuje... Wujek nie miał prawa tak mówić. Moim zdaniem powinnaś pójść do psychologa, może księdza ( jeśli jesteś osobą wierzącą) oni pozwolą Ci rozprawić się z przeszłością, może wytłumaczą Ci że to nie Twoja wina. Byłas wtedy dzieckiem nie jednokrotnie osoby dorosłe w takiej sytuacji nie wiedzą co robic... naprawdę nie powinnaś się obwiniać

Odnośnik do komentarza

Witaj Nieżyjąca.
Bardzo współczuję Ci takiego przeżycia, straty ukochanej osoby. To było i nadal jest bardzo bolesne dla Ciebie, i wcale się nie dziwię, że nie dajesz rady.
To bardzo niedobrze, że śmierć taty jest tematem tabu w domu rodzinnym. Nie rozmawiając o tym nie jesteście w stanie pożegnać się z jego osobą i kontynuować dalej swoje życie. Ciągłe życie w smutku, żalu i przygnębieniu nie wpływa na Ciebie pozytywnie, nie jest też rozwiązaniem jakiegokolwiek problemu.
Twój wujek nie miał prawa tak powiedzieć i przykro mi z tego powodu. Chciałbym jednak, żebyś wiedziała, że Ty na pewno nie jesteś osobą winną tego, co się wydarzyło. Myślę, że Twój tata bardzo Cię kochał i że to właśnie Ty dodawałaś mu sił w tamtym czasie. Niestety to, co się z nim działo to było zbyt dużo dla niego i wybrał najgorsze rozwiązanie.
Nie dziw się, że kiedy zobaczyłaś swojego tatę to nie potrafiłaś nic zrobić. Byłaś bardzo młodą osobą i nikt nie przygotowuje nas na takie zdarzenia. A nawet jeśli to jest to zbyt drastyczne, żeby zachować zimną krew i zdolność myślenia. Na pewno nie można takich rzeczy wymagać od nastolatki. Chciałbym, żebyś zrozumiała i powiedziała sobie, że to nie jest Twoja wina. Ja jestem o tym przekonany.
Powinnaś pozwolić sobie na pożegnanie z tatą, pozwolić mu odejść i żyć własnym życiem. Rozumiem, że był dla Ciebie bardzo ważną osobą i że te wspomnienia także są bardzo ważne. Nie musisz zapominać o swoim tacie, ale musisz zrozumieć, że na pewno nie życzyłby sobie, żebyś tak długo żyła w żalu.
Piszesz "dla niej". Chodzi o córkę czy przyjaciółkę?
W obu przypadkach warto żyć, warto mieć cel i motywację.
Byłoby bardzo dobrze gdybyś mogła z kimś o tym wszystkim porozmawiać, opowiedzieć o tym, co się stało, o tym, że tęsknisz. Ponieważ to przygnębienie trwa tak długo i myślę, że bardzo paraliżuje Twoje życie, bardzo dobrym pomysłem byłoby porozmawiać z psychologiem lub, jeśli jesteś wierząca, z księdzem. Pomyśl o tym. Warto pozbyć się tego ogromnego ciężaru, pozostawić w sercu tylko dobre wspomnienia i pozwolić odejść tacie.
Poza tym myślę, że najlepszym, co mogłabyś dla niego teraz zrobić to żyć szczęśliwie i nie nosić w sercu takiego bólu.
Postaraj się sobie wybaczyć. Uwierz, że to nie Twoja wina i pozbądź się żalu. Życie ma jeszcze bardzo wiele do zaoferowania i nie powinnaś zamykać się na nie w żałobie.
Myślę, że wycierpiałaś się już wystarczająco dużo.
Pozdrawiam serdecznie i życzę bardzo dużo siły na każdy dzień.

Gdyby ktoś, kiedyś na chwilę się zatrzymał być może wykwitłaby z tego minuta refleksji. Poszedł jednak zmierzch do poranka a temu wcale nie było do śmiechu, bo gdyby chcieć przeczytać własne wspomnienia można by je odnieść do teraźniejszości a przyszłość przestałaby być potrzebna.

Odnośnik do komentarza

Witam serdecznie,
Nieżyjąca, Przedmówcy już to pisali, ale powtórzę po raz kolejny - to co się wydarzyło, nie było Twoją winą i nikt nie ma prawa zrzucać na Ciebie odpowiedzialności. Musisz sobie to uświadomić, uwierzyć w to i pozbyć się poczucia winy.
Żyjesz z tym ciężarem już osiem lat - myślę, że pora przerwać milczenie i porozmawiać o tym, co się wydarzyło, najlepiej z psychologiem.
Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

z twojego wątku zrozumiałam, że twój tato popełnił samobójstwo. jak wiesz- dorośli nie odbierają sobie życia z tak błahych powodów jak to że dziecko ma problemy w nauce, bądź trochę rozrabia. raczej starają się te problemy rozwiązać. przyczyną takiego, a nie innego kroku twojego ojca, byli dorośli z jego otoczenia, niestety- nie powiem ci którzy, gdyż nie znam dokładnie sytuacji- więc nie widzę powodu dla którego wytworzyłaś w sobie poczucie winy. owszem- masz do siebie żal że nie zareagowałaś od razu, ale nikt z nas nie ma wpływu na swoje reakcje, blokada w tej sytuacji, to coś zupełnie normalnego. dziwię się tylko twojej matce że pozwoliła ci wierzyć i trwać w tym bezsensownym poczuciu winy.. a tak swoją drogą,, powiem ci to, co mówię każdej młodej dziewczynie-- jak nie masz po co żyć, to zrób sobie dziecko- wtedy będziesz miała po co żyć i dla kogo żyć, dla dziecka-- będziesz chciała i umiała walczyć o własne życie, gdyż od niego, będzie zależeć życie twojego dziecka ( to taka luźna, nic nie znacząca sugestia :) ).

Odnośnik do komentarza

to i tak nic nie zmienia. kiedyś straciłam dziecko, zostawiłam na chwilę pod opieką jego rodzeństwa, odszedł w wypadku. też mogłabym im wmawiać - jak żeście go pilnowali??? ale co to by dało?? gdybym przypuszczała że dojdzie do tragedii, w życiu nie zostawiłabym go pod czyją-kolwiek opieką, gdym wiedziała że upadnę, to bym usiadła- a za taką a nie inną reakcję organizmu nie odpowiadasz- więc żyj, znajdź sobie cel,z czasem będzie lżej,,,, i pozbyj się poczucia winy-twój tata, pewnie wolałby cię widzieć uśmiechniętą.

Odnośnik do komentarza
Gość przeczytałam

A jak miałaś zareagować w takiej sytuacji? Normalne że Cie przytkało, mało kto, pewnie jeden na 100 zareagowałby w pierwszej sekundzie.
Te 15 minut które sobie wyobraziłaś, to było zapewne ze 2, bo w takim stresie i szoku czas dziwnie się odbiera, mózg jakoś tak potrafi wszystko szczegółowo zarejestrować, że wydaje się że minęło o wiele więcej czasu.
Równie dobrze mogłabyś się nie zainteresować tym, że tata nie wychodzi z łazienki i pójść do koleżanki. Miałaś 15 lat były wakacje i gotowałaś obiad dla rodziny, a gdzie był brat wtedy, gdzie mama. To wsumie mama powinna gotować obiad. A może jakby byli wszyscy w domu, to prędzje zachciałoby się komuś skorzystać z toalety i dałoby się go odratować. Można gdybać i gdybać, Tata Cię kochał tego jesteśmy pewni, być może brat troche zazdrościł i mama tego że Tata stoi za Tobą, tym bardziej że z nią się potrafił kłócić a z bratem szarpał o Ciebie.
I być może przez to że byliście ze sobą mocno związani, to właśnie Tobie przyszło być świadkiem jego odejścia a nie im.

Odnośnik do komentarza
Gość doświadczona

To co się wydarzyło to nie Twoja wina musisz w to uwierzyć.Kochaj mamę i starajcie się nie kłócić tylko poprzez spokojną rozmowę rozwiazywać problemy.To był nieszczęśliwy wypadek.A lekarz mówiąc że za późno też nie miał pewności że gdyby od razy nawet go zobaczył to i tak nie wiadomo czy by go uratował.Kiedy moi rodzice umierali zawsze miałam wątpliwości czy napewno wszystko zrobiłam, czy mogłam jeszcze coś więcej zrobić żeby żyli.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...