Skocz do zawartości
Forum

Wstyd po gwałcie w dzieciństwie


Asia3

Rekomendowane odpowiedzi

Asia, jejku, to straszne...:( Bardzo, bardzo Ci współczuję, że taka straszna krzywda Cię spotkała...:(((
To właśnie jest typowe u osób po takich przejściach, że odczuwają po tym wstyd. Trudno zrozumieć, dlaczego tak jest, tym bardziej, że to oprawca powinien się wstydzić. Ale tak po prostu psychika człowieka reaguje zazwyczaj...
Chodziłaś na psychoterapię? Jeśli nie, to koniecznie się na nią zapisz, bardzo jej potrzebujesz.

Odnośnik do komentarza

Dla dziecka wstydliwa była cała ta sytuacja, stąd takie odczucia. Nie uporałaś się z tym uczuciem, nie potrafisz zapomnieć, więc powinnaś poszukać pomocy u psychologa.
Aby mniej bolało wspomnienie, trzeba WYBACZYĆ i gwałcicielowi i sobie.
Wiem, to piekielnie trudne, ale to jedyna droga prowadząca do osłabienia bolesnych wspomnień.
A czemu i sobie? Bo zwykle gdzieś tam w podświadomości i skrzywdzona osoba czuje jakąś winę. Nie do końca uświadomioną, ale często tak jest.

Odnośnik do komentarza

Wstyd po gwalcie pojawia sie wtedy, gdy zaczynamy szukac przyczyny takiego krzywdzacego wydarzenia w swoim zachowaniu.
Byc moze obwiniasz sie, za ta cala sytuacje, ze sama sprowokowalas gwalciciela, badz tez nie wykorzystalqs w pelni mozliwosci unikniecia gwaltu, i stad wstyd (za urojone przyzwolenie do gwaltu).
Przeszlosc zostaw za soba, to bylo juz dawno i trzeba isc do przodu, nie ogladac sie za siebie, co sie stalo juz sie nie odstanie czasu nie cofniesz.
Przestan myslec o przeszlosci w szczegolnosci jak nachodza Cie mysli o tak ciezkim przezyciu.
Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Witam serdecznie,
Asiu poczucie wstydu u ofiar gwałtu występuje bardzo często. Winią one siebie za to, co się stało. Czują się też często zbrukane i złe.
Oprawcy dzieci ponadto stosują w wielu przypadkach szantaż emocjonalny , na przykład, że jeśli dziecko wyjawi komuś tajemnicę stanie się coś złego jednej z bliskich jemu osób. To potęguje bezradność, lęk a także nienawiść do własnej osoby.
Moim zdaniem warto, abyś przepracowała te doświadczenia pod okiem specjalisty, w bezpiecznej atmosferze.
Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Chodzę na terapię. I ostatnio dostałam zadanie domowe że mam się sama zastanowić dlaczego się tego wstydzę, ale ja nie mam pojęcia, dlatego szukam pomocy na forum.

Człowiek jest jak drzewo, targane wiat­ra­mi losu, jeżeli nie ma głębokich korzeni zwanych chęcią życia, ulegnie pod toporem śmierci. Mój topór właśnie nadchodzi.

Odnośnik do komentarza

Właśnie o to chodzi że ja nie wiem dlaczego. Po prostu się tego wstydzę ale nie wiem dlaczego, cały czas się nad tym zastanawiam i nic nie przychodzi mi do głowy. Może gdybym w końcu wiedziała skąd biorą się we mnie pewne uczucia to byłoby mi łatwiej i lżej.

Człowiek jest jak drzewo, targane wiat­ra­mi losu, jeżeli nie ma głębokich korzeni zwanych chęcią życia, ulegnie pod toporem śmierci. Mój topór właśnie nadchodzi.

Odnośnik do komentarza

Witaj Asia.
Ależ już otrzymałaś odpowiedź. Wstydzisz się ponieważ według Ciebie pozwoliłaś na to, co się stało. Do tego jeszcze sam fakt , że sprawy seksualne są po prostu wstydliwe.
Myślę także, że obawiasz się, że ktoś może Ci zarzucić, że byłaś niestosownie ubrana, że zachowałaś się nie właściwie, że to Ty to sprowokowałaś, że nie uciekłaś i tym podobne.
To wszystko składa się na uczucie wstydu. I właśnie dlatego powinnaś postarać się zrozumieć, że to wszytko nie jest Twoją winą i nic nie tłumaczy ani nie usprawiedliwia takiego czynu.
Pozdrawiam.

Gdyby ktoś, kiedyś na chwilę się zatrzymał być może wykwitłaby z tego minuta refleksji. Poszedł jednak zmierzch do poranka a temu wcale nie było do śmiechu, bo gdyby chcieć przeczytać własne wspomnienia można by je odnieść do teraźniejszości a przyszłość przestałaby być potrzebna.

Odnośnik do komentarza
Gość Martita.89

Asia3

Myślę , że wstydzisz się - ponieważ nie zostawiono Ci prawa wyboru , ktoś naruszył Twoją cielesność - w momencie , kiedy nie miał do tego prawa.
Wpędziło Cie , to w poczucie winy , które odczuwasz jako wstyd.

Dopóki nie zaczniesz widzieć winy - w osobie która Cie skrzywdziła , ciężko będzie Ci przestać się wstydzić - bo wstyd powinien odczuwać on , a nie Ty - ponieważ tak jak napisałam wyżej nie pozostawiono Ci prawa wyboru.

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Martita.89
Asia3

Myślę , że wstydzisz się - ponieważ nie zostawiono Ci prawa wyboru , ktoś naruszył Twoją cielesność - w momencie , kiedy nie miał do tego prawa.
Wpędziło Cie , to w poczucie winy , które odczuwasz jako wstyd.

Dopóki nie zaczniesz widzieć winy - w osobie która Cie skrzywdziła , ciężko będzie Ci przestać się wstydzić - bo wstyd powinien odczuwać on , a nie Ty - ponieważ tak jak napisałam wyżej nie pozostawiono Ci prawa wyboru.

Pozdrawiam


Dziękuje za odpowiedz

Człowiek jest jak drzewo, targane wiat­ra­mi losu, jeżeli nie ma głębokich korzeni zwanych chęcią życia, ulegnie pod toporem śmierci. Mój topór właśnie nadchodzi.

Odnośnik do komentarza

A więc jestem po wizycie. Jako pierwsze odpowiedziałam że czuję wstyd za sprawców i to był mój błąd. Bo zostałam powiedzmy "przekręcona przez maszynkę" chyba na żadnej dotychczasowej wizycie nie czułam się tak źle jak dzisiaj, ale mam nadzieję że wyjdzie mi to na dobre.

Człowiek jest jak drzewo, targane wiat­ra­mi losu, jeżeli nie ma głębokich korzeni zwanych chęcią życia, ulegnie pod toporem śmierci. Mój topór właśnie nadchodzi.

Odnośnik do komentarza

Witaj Asiu3.
Odgrzebuję ten wątek bo Twoje obecne problemy dotyczą właśnie tego. Mam w zasadzie pytanie, czy chodzi tylko o to wydarzenie, czy też miałaś jeszcze inne problemy, z którymi nadal nie możesz sobie poradzić?
Szukasz sposobu na śmierć. No w zasadzie to jest jeden - pozbawić się życia. Nawet jeśli poboli to i tak przecież nie ma to już znaczenia? Jednak zanim zdecydujesz się na coś takiego powinnaś zrobić wszystko, żeby poradzić sobie z problemami. Na umieranie masz jeszcze mnóstwo czasu a chyba warto byłoby trochę pożyć tak naprawdę, zanim nadejdzie koniec?
Napisałaś w drugim wątku, że musisz to przerobić i faktycznie tak jest. Jednak nie zawsze da się tak po prostu porozmawiać i zapomnieć o wszystkim. W moim przypadku także, mówienie o problemach bardziej zbliżało mnie do śmierci niż do życia a to dlatego, że nigdy ni miałem nikogo, kto chciałby się mną zająć w tym czasie. A jeśli dobrze rozumiem to Ty właśnie masz kogoś takiego, męża. Mylę się?
Wydaje mi się, że bardzo dużym problemem jest to, że strasz się być samodzielna, że boisz się zaufać drugiej osobie i na chwilę zrzucić swoje problemy na drugiego człowieka. No, tak trzeba bo inaczej nie bardzo się da. Od tego jest terapeuta i może być także mąż.
Pisałaś, że o bardzo wielu rzeczach nie potrafisz powiedzieć, że nie potrafisz się przełamać. Na pewno nie zmuszaj się do tego bo konsekwencje mogą być bolesne. Jeśli już to naprawdę musisz mieć kogoś przy sobie w takim czasie.
Namawiałem Cię wcześniej i namawiam teraz do opisania swoich problemów, wyżalenia się na kartce papieru, czy klawiaturze. I wcale nie musisz pisać tego dla kogoś innego. Skieruj swoją wypowiedź do osoby, której chciałabyś o wszystkim opowiedzieć, napisz to i zachowaj dla siebie. Może w ten sposób uda Ci się nad tym przejść?
Tutaj piszesz o wstydzie. Myślę jednak, że dużo większym problemem może być nienawiść i obrzydzenie, nie tylko do tej drugiej osoby, ale także do siebie. Odczuwasz takie emocje?
Chciałbym Ci zadać parę pytań, ale nie musisz na nie odpowiadać. Tak, jak wcześniej napisałem interesuje mnie czy pojawiły się także inne problemy. Chciałbym także wiedzieć czy dokonała tego obca osoba, czy może ktoś bliski? Pytam bo staram się zrozumieć to, co teraz się z Tobą dzieje. Jak już napisałem, nie musisz odpowiadać.
Pamiętaj, że znajdziesz tutaj ludzi, którzy Cię zrozumieją.
Pozdrawiam serdecznie.

Gdyby ktoś, kiedyś na chwilę się zatrzymał być może wykwitłaby z tego minuta refleksji. Poszedł jednak zmierzch do poranka a temu wcale nie było do śmiechu, bo gdyby chcieć przeczytać własne wspomnienia można by je odnieść do teraźniejszości a przyszłość przestałaby być potrzebna.

Odnośnik do komentarza

InnyInna
Są jeszcze inne problemy, ale je już powiedzmy że mam przerobione.
Szukam i chyba będę dalej szukać sposobu na "s", tak na dobrą sprawę to go znam, ale w tej chwili jest nie do zrealizowania.
Jeżeli chodzi o gwałt to niby już na 2 spotkaniach z psychologiem o tym rozmawialiśmy, ale ja mu nic konkretnego nie powiedziałam, nie opisywałam zdarzenia i swoich odczuć po za wstydem. Po tych spotkaniach jest dużo gorzej dzisiaj myślałam że nie podniosę się do pracy, aż w końcu mąż wygonił mnie z łóżka. Mąż mi pomaga bardzo dużo tylko że z nim też nie jestem w stanie rozmawiać o przeszłości. Z zaufaniem do drugiej osoby masz rację, bo chyba nikomu nie ufam do końca.
Jak mam się nie zmuszać do rozmowy skoro to mój mąż postawił mnie przed faktem dokonanym i zadzwonił do terapeuty i mu powiedział o przeszłości. Ja jeszcze chyba nie byłam gotowa na to.
Może wieczorem jak wrócę do domu lub jutro rano napiszę coś o swoich uczuciach, bo teraz nie mam na to czasu i ochoty.
Owszem nienawiść i obrzydzenie odczuwam również, ale jednak najgorszy jest wstyd, którego nadal nie przetrawiłam i nie wiem jak mam to zrobić.
Jeżeli chodzi o gwałt zrobiło to 3 moich starszych kolegów.
Jeżeli chodzi o to co już przepracowałam to byłam w wieku 7 lat molestowana przez brata starszego o 7 lat. W tej chwili nieraz mąż przekracza pewne granice.

Człowiek jest jak drzewo, targane wiat­ra­mi losu, jeżeli nie ma głębokich korzeni zwanych chęcią życia, ulegnie pod toporem śmierci. Mój topór właśnie nadchodzi.

Odnośnik do komentarza

Boże, ale Ty się strasznie nacierpiałaś w życiu. Nic tylko Ci współczuć. Co za banda potworów z tych "kolegów"... Jak można w tak bestialski sposób potraktować człowieka?! Nie dziwię się, że czujesz do nich nienawiść, mnie tez aż czyści na myśl o "ludziach" dopuszczających się takich strasznych rzeczy. A poszli za to do więzienia?
Co masz na myśli mówiąc, ze Twój mąż przekracza pewne granice? Bo jeżli jest wobec Ciebie nie w porządku, i to właśnie w tej sferze, to może też Ci znacznie pogarszać samopoczucie, no i miec negatywny wpływ na postęp w Twojej terapii.

Odnośnik do komentarza

franca
Nie poszli za to do więzienia,ponieważ wtedy nikomu o tym nie powiedziałam. Dopiero rok temu usłyszał o tym mąż i pani psycholog w szpitalu i do 7.01.2014 z nikim o tym nie rozmawiałam.
Mój mąż przekracza granice właśnie w tych sprawach, ale to też nie do końca. Chodzi o to że jak on ma ochotę, a ja nie koniecznie i mu o tym nie powiem to robi ze mną co chce ale tak jakby be zemnie. Ja się wtedy "wyłączam". Przepraszam ale nie umiem tego inaczej określić.
Ogólnie czuję się z dnia na dzień coraz gorzej, wszystkie czynności mnie przytłaczają, nie mam na nic siły. Dzisiaj w pracy ledwo dałam radę wytrzymać, nawet doktor przyłapał mnie na płaczu :( Nieraz zdaje mi się że nie mam żadnych uczuć po prostu w środku nic nie czuję tylko pustkę, a może po prostu nie umiem nazwać tych uczuć sama nie wiem.

Człowiek jest jak drzewo, targane wiat­ra­mi losu, jeżeli nie ma głębokich korzeni zwanych chęcią życia, ulegnie pod toporem śmierci. Mój topór właśnie nadchodzi.

Odnośnik do komentarza

Asia3

Mój mąż przekracza granice właśnie w tych sprawach, ale to też nie do końca. Chodzi o to że jak on ma ochotę, a ja nie koniecznie i mu o tym nie powiem to robi ze mną co chce ale tak jakby be zemnie. Ja się wtedy "wyłączam". Przepraszam ale nie umiem tego inaczej określić.

No to tak na pewno nie powinno być, to z pewnością również źle wpływa na Twoje samopoczucie, psychikę, przytłacza Cię. Tym bardziej, że godzi to w bardzo wrażliwą sferę w człowieku. Poza tym Ty w tej sferze już wcześniej doświadczyłaś silnych urazów, więc szzcególnie powinnaś na to uważać.
Może następnym razem w takiej sytuacji powiedz mu wyraźnie, że teraz tego nie chcesz. Bo jak tego nie mówisz, to on faktycznie może sobie nie zdawać z tego spawy. A jak mu powiesz wyraźnie, to pewnie zrozumie, i nie będzie Ci niczego narzucał.

Odnośnik do komentarza

franca
Mój mąż doskonale wie, że jak ja nie reaguję to znaczy że nie mam ochoty. Tylko że nieraz nie zwraca na to uwagi, a ja po prostu nie umiem powiedzieć stanowczego NIE

Człowiek jest jak drzewo, targane wiat­ra­mi losu, jeżeli nie ma głębokich korzeni zwanych chęcią życia, ulegnie pod toporem śmierci. Mój topór właśnie nadchodzi.

Odnośnik do komentarza

To w takim razie kompletnie go nie rozumiem. Nie pojmuję, jak człowieka może nie obchodzić to, czy tej drugiej stronie jest dobrze, czy nie. Nawet, jeśli nie zna zbyt dobrze tej osoby. Co dopiero wtedy, gdy jest nią żona, teoretycznie najbliższa mu osoba!? Okropne. A skoro wie o Twoich traumatycznych doświadczeniach, to już wogóle w głowie mi się nie mieści jego podejście, bo powinien być w takiej sytuacji jeszcze delikatniejszy. :((
Bardzo przykro jest czytać o takich rzeczach, współczuję Ci, nie wiem, co mozna by z tym zrobić. Może coś by zmieniło, gdybyś nauczyła się asertywności, tego stanowczego odmawiania. Ale ja się obawiam tego, że skoro on ma do Ciebie takie podejście, to nie traktuje powaznie Waszego związku. Rozmawiałaś z nim o tym? Pytałaś się go wprost, czy mu na Tobie zależy?

Odnośnik do komentarza

Rozmawiałam z nim o tym, twierdził że już wie że jak tak będę reagować to on przestanie, ale tak nie jest. Twierdzi że mnie kocha, że zależy mu na mnie, tylko nie wie jak ma mi pomóc i nie chce mnie stracić, jak jest w domu to mnie pilnuje żebym nic sobie nie zrobiła, ponieważ moja ostatnia próba "s" była jak on był w domu (wyszedł do łazienki a ja połknęłam tabletki).

Człowiek jest jak drzewo, targane wiat­ra­mi losu, jeżeli nie ma głębokich korzeni zwanych chęcią życia, ulegnie pod toporem śmierci. Mój topór właśnie nadchodzi.

Odnośnik do komentarza

Z jednej strony, to dobrze, że rozmawiacie ze sobą o bardzo ważnych, a z drugiej strony niełatwych sprawach. Ale z drugiej strony, żeby one coś wnosiły, to powinny być to rozmowy szczere. Mam trochę wątpliwości co do tego, czy z jego strony ta szczerość jest

Asia3
Rozmawiałam z nim o tym, twierdził że już wie że jak tak będę reagować to on przestanie, ale tak nie jest.

To ja bym na Twoim miejscu zapytała, dlaczego nie stosuje się do tego, co Ci obiecał. Moim zdaniem powinniście o tym jeszcze raz porozmawiać. W ogóle wszelkie żale, wątpliwości, nieporozumienia powinniście rozwiązywać szczerą rozmową.
Jesli chodzi o to, że nie wie, jak Ci pomóc, to pewnie rzeczywiście tak jest. Im poważniejszy ma problem dana osoba, tym mniej pewnie czuje się człowiek który chce jej pomóc, siłą rzeczy. No i im ta osoba jest mu bliższa, tym ta niepewność jest większa, bo dochodzą silne emocje, itp.
W takich sprawach mozesz mu próbować sama dawać wskazówki, że na przyklad czasem potrzebujesz, żeby Cię ktoś po prostu wysłuchał, czy coś takiego.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...