Skocz do zawartości
Forum

Kłamstwo partnera o jego inicjacji seksualnej


Gość gośśść

Rekomendowane odpowiedzi

Gość gośśść

Podczas rozmowy z partnerem wróciłam ,do pewnego problemu który mnie męczył .
Mianowicie byłam dziewicą on prawiczkiem , oddałam mu dziewictwo - on zapewniał że też z żadną nigdy nie miał kontaktu ..
Jakiś czas po fakcie wyznał , że został wykorzystany przez kuzynkę ( byli pod wpływem alkoholu i spali w jednym łóżku ) on twerdził że był tak mocno upojony ,że nie był w stanie się ruszać - a ona wykorzystała to i ujechała , że tak brzydko powiem.
Z tej miłości do niego uwierzyłam w to , wzbudził we mnie litość ,że została mu odebrana szansa na przeżycie swego pierwszego stosunku z osobą którą kocha..
Po 8 lat związku prawda ujrzała światło dzienne . Partner wyznał ,że sam nie był bez winy , że również tego chciał - ale twierdzi ,że usprawiedliwieniem jest fakt iż był pijany..
Nie mogę tego przełknąć , nie potrafię się z tym pogodzić .
Stroniłam od mężczyzn bo czekałam na tego jedynego , pragnełam aby on również nie miał nikogo przede mną .
Gdyby wyznał mi prawdę przed naszym zbliżeniem nie oddałabym mu dziewictwa - ponieważ patrzała bym na niego w inny sposób..
Czuje się oszukana i wykorzystana , przez nikogo nierozumiana . Dla niego to nic takiego - bo to przeszłość. a dla mnie ma znaczenie fakt ,że wykorzystał mnie...

Odnośnik do komentarza
Gość gośśść

To po co zapewniał, że sex bez miłość to najgorsze co może być , że on by nie mógł z kimś kogo nie kocha, że marzył o tym aby zrobić to właśnie z ukochaną osobą...
Prawda okazała się inna , nie miało to dla niego znaczenia czy z miłością czy bez - ciekawość przejeła góra nad moralnością

Odnośnik do komentarza

Dziewictwo to raczej teraz nie jest w cenie ,za dużą wagę do tego przykładasz ,niepotrzebnie się zadręczasz,po co w ogóle do tego wracałaś ,czasami lepiej nie wiedzieć,
nigdy nie powinno się mówić o seksualnej przeszłości,sprzed związku ,bo taka wiadomość do niczego nie jest potrzebna,rodzi tylko frustracje,lepiej czasem przemilczeć,pluje pewnie sobie teraz w brodę ,że w ogóle o tym wspominał,znając Twoją wrażliwość,
pamiętaj ,że mężczyznom do seksu nie jest potrzebna miłość i postaraj się ich zrozumieć,
tu należy potępić kłamstwo ,ale z drugiej strony jak się w tobie zakochał ,mówił to co chciałaś usłyszeć,też powinnaś to starać się zrozumieć ,
widać ,że nie masz większych problemów,taką mamy naturę ,że jak nie mamy problemów to je sami stwarzamy,
nic Ci teraz nie da dzielenia włosa na czworo.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

Faktycznie mozesz czuc sie oszukana i to podwójnie .Kazde kłamstwo partnera rodzi brak zaufania i podejrzenia ze moze jeszcze coś ma za uszami .
Mając takie a nie inne wyobrazenie o miłości ,tego samego oczekiwałas od partnera.Miałas do tego swiete prawo .Jego wina teraz jest ze nie potrafi przyznac sie do bledu i zwyczajnie przeprosic .Ale jesli nie chce tego zrobić to nijak nie zmusisz go do tego .Trudna sprawa .jestescie ze soba tyle lat i powinniscie starac sie dojśc do porozumienia ..
Czy poza ta sprawą jesteście dobraną parą ,?

Odnośnik do komentarza

Jeszcze ,moja droga, nie raz w życiu o wiele bardziej się rozczarujesz,
to jest tak ,jakby Ci nie wspomniał o tym byłoby ok,jak powiedział ,niedobrze,
każdy chłopak by tak samo się zachował ,jakby wiedział ,że na tym zależy partnerce,
nie doceniasz swojego chłopaka ,myślę,że go nie kochasz.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

A gdzie tu miłość, która wybacza wszystko?
Musiałaś mu się podobać, skoro skłamał, by cię zadowolić . Gdyby bagatelizował sprawę, to by milczał, a wygląda na to, że to kłamstwo mu przeszkadzało. Całkiem niepotrzebnie cię nim obarczył.
Skrucha, wyrzuty sumienia i szczera spowiedź, są przereklamowane. Zwykle cierpi ta osoba, która musiała tego słuchać. Po co zadawać ból?

I tak twoja reakcja na tą sytuację, jest nadmierna. Nie zależało ci na chłopaku, tylko na jego dziewictwie. I chyba tak jest do tej pory.

Odnośnik do komentarza

8 lat to mnóstwo czasu. I spójrz na to w ten sposób - nigdy wcześniej przed Tobą nie kochał się z osobą, którą szczerze kocha. To, że odbył wcześniej stosunek z kimś innym (o ile nie było to w trakcie waszego związku!) nie powinno mieć wpływu na lata spędzone razem, a co gorsza je przekreślić. Skłamał, owszem, ale biorąc pod uwagę fakt, ze napisałaś, ze nie oddałabyś mu dziewictwa gdyby nie był prawiczkiem, to wcale mu się nie dziwię. Kocha cię, więc zrobił to by cię nie stracić. Rozumiem Twoje rozgoryczenie, ale postaw się też w jego sytuacji. Porozmawiaj z nim i zapytaj dlaczego nie był z Tobą od początku szczery. Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza

~gośśść
on nie widzi w tym nic zlego - nie widzi nic zlego w fakcie ze oszukal mnie iz jest prawiczkiem..

Podpisuje sie pod wszystkimi wypowiedziami przedmowczyn, a od siebie dodam - patrz cytat - ze czesto ludzie zdaja sobie sprawe z rangi problemu, ale probuja umniejszyc jego wage, zeby nie wypasc az tak zle w oczach rozmowcy. Inaczej mowiac, byc moze po prostu chce, abys nie postrzegala go az tak zle.
Jesli poza tym uklada sie dobrze miedzy Wami, warto dac druga szanse. Przynajmniej to rozwaz.

Odnośnik do komentarza

ka-wa

nigdy nie powinno się mówić o seksualnej przeszłości,sprzed związku ,bo taka wiadomość do niczego nie jest potrzebna,rodzi tylko frustracje

Zgadzam się. To nie jest do niczego potrzebne, w związku liczy się to, jak się nawzajem traktujecie, a nie to co było przed nim.
Jego błędem było kłamstwo, a nie ta przeszłość sama w sobie. Stąd faktycznie zaufanie mogło zostać nadszarpnięte, a Ty możesz czuć się oszukana. Ale zastanów się, czy sama się do jego kłamstwa nie przyczyniłaś, wymuszając na nim rozmowę na ten temat.

Ktoś tu spytał, czy poza tym dobrze Wam się układa. Właśnie, jak to jest? Bo jeśli oprócz tego wszystko jest ok, to bez sensu przekreślać udany związek przez coś takiego.

Odnośnik do komentarza

Wszystko co piszecie to moze i prawda, moze albo i napewno ma sens, tylko problem w ty iz kazdy kto nie ma tej przypadlosci nie do konca zdaje sobie sprawe jak to jest. Opowiem wam troche moja historie, ktora jest powiedzmy w 99% podobna jak nie identyczna. Moja zone poznalem w wieku 19tu lat, ona miala troszke ponad 16cie, w sumie bylo w niej cos co mnie do niej przyciagnelo ale bylo tez wiele pracy przedemna, pierwsze co to byla jej opinia w oczach innych ludzi, ktorzy przyklejili jej latke nie szanujacej sie dziewczyny, latwej, niektorzy nawet maloletniej kurewki.... ale nie o tym, ja bralem to jako gowniarskie ploty, maloty ktorym dala kosza w ten sposob na niej sie odgrywali, robilem wszystko aby pokazac ze tak nie jest, tlumaczylem ze nie przystoji tegi i owego.... udalo sie po dluzszym byciu w zwiazku udalo sie osiagnac wiele. ale to jedno, po trzech czy czterech miesiacach nadszedl czas aby isc o krok dalej, nie nalegalem, samo wyszlo, spontanicznie bez zadnych planow, kochalismy sie, ja pierwszy raz, ale ona niestety nie, nie byla dziewica, tez wtedy mialem wyobrazenie ze moj pierwszy raz chce a nawet musi byc z osoba ktora tez bedzie miala swoj pierwszy raz... razem bedziemy wchodzic w swiat seksu, razem bedziemy go poznawac, niestety to co wtedy odkrylem wdalo mnie w szok, jak tak mloda dziewczyna moze miec juz to za soba.... nie potrafilem dlugo tego zrozumiec, ja tez mialem dziewczyny, ale do tego sie niespieszylem, uwazalem ze do tego potrzeba wyjatkowej dziewczyny i wyjatkowego uczucia, jeszcze przed kolejnym zblizeniem zapytalem jak to sie stalo ze w tytm wieku ona juz jest po, na poczatku bylo ze chciala sprobowac jak to jest, " jak by to byl paczek z innym lukrem", powiedziala ze on tylko po to przyszedl, ze byl z nia tylko po to zeby ja wykozystac, i wykozystal i odszedl, tak jak autorka uwiezylem w to, bylo tylko raz i nic wiecej, blad naiwnej dziewczyny, a ze wiedzialem kiedy z nia zerwal (notabene sasiad ktorego codzien widzialem i mialem ochote mu obic ryja), to bylem przekonany ze to bylo w wieku 15tu lat, jakos sobie to wytlumaczylem, do tematu nie podchodzilem wiecej, powiedzialem sobie jeden raz, co mogla przezyc, w sumie to tak jakby go niebylo, zylismy dalej... 15 lat razem, byl slub na swiat przyszedl syn, sielanka trwala, w nazyczenstwie jakies male i bardzo sporadyczne klotnie, zero cichych dni, i tak dalej i tak dalej, moze czasem tylko mnie draznilo ze nie zastanawia sie robiac czy mowiac cos jak sie poczuje ta druga osoba... tak to troche mnie w niej irytowalo, ale ze wzgledu ze to jedynaczka myslalem ze z biegiem czasu to minie, czasem mowila cos czego napewno sama nie chciala by uslyszec ode mnie... mniejsza o to... w kazdym razie 6 lub siedem lat po slubie podczas jakis tam smskow o seksie zapytalem jak jej bylo z nim, nie wiem skad sie to wzielo, moze dlatego ze nigdy nie uslyszalem ze zaluje ze nie poczekala, niewiem i niechce teraz nad tym sie rozwodzic, w kazdym razie wtedy wlasnie wyszlo na jaw ze to nie byl raz, tam padla libczba mnoga o ilosc stosunkow, ze nie raz jak to i tamto, opisala poprostu jak to robili, wyszlo na jaw ze miala 13lat, i ze trwalo to ok. 8 miesiecy, poczulem sie oszukany, oklamany, duma moja poszla w bloto, zasady i moralnosc tez... i tak mecze sie z tym piec lat, watek podobny do autorki, tyle ze mamy dwoje dzieci, i jakbym mial postapic jak autorka watku to musialbym je skrzywdzic... walcze, chodze do psychologa, skutek mizerny, musze sie nauczyc z tym zyc, nie da sie tego wymazac, jestem z kims z kim nigdy nie zdecydowal bym sie byc gdybym wiedzial ze wszystko co tak naprawde mowia to prawda, (chlopak oczywiscie pouzywal i poszedl zobaczyc jak bedzie z inna, przy okazji rozpowiadajac jak to ja zaliczyl, posowal, jak jeczala i jak konczyl na niej, tak nie uzywali zabezpieczenia, bo byl w jej wieku, i pewnie wstydzil sie w kiosku poprosic o prezerwatywy!!! i jaka jest latwa....), ze seks znaczy dla niej tyle co nic, mi chyba trudniej na ulicy bylo splunac niz jej pojsc do lozka, a wiek w jakim to zrobila, dla mnie nadal jest koszmar, jak widze jej zdjecia z tych czasow, jak ide do syna do szkoly i widze te dzieci 13to letnie.... wszystko kolacze i w glowie i w sercu.... Droga autorko, niestety musisz sama sobie odpowiedziec na pytanie na ktore ja wciaz szukam odpowiedzi, co stracilismy..., dlaczego zostalismy w taki sposob obdarci z godnosci..., dlaczego zwiazek ktory zbudowalismy stoji na fundamecie klamstwa, dla nas w tak waznej sprawie... dla nich mniej, moja zona powiedziala mi ze nie myslala ze to jest takie wazne. Nie spotkalismy na swej drodze wymazonego partnera, ale czy w tej chwili jest zlym partnerem, czy to nasze ego nie pozwala nam wybaczyc... czy to ze czujemy sie naiwni, oklamani i oszukani czyni z nas gorszych, slabszych ludzi, bylismy naiwni to prawda uwiezylismy bo kochamy i potrafimy bezgranicznie ufac, to ze oboje pewnie poszli bysmy inna droga znajac prawde nic juz nie zmieni, ja nie mam prawa juz do dziewicy, a ty do prawiczka, juz nigdy nie bedziemy mieli tego, dzieki nim, tak dzieki wlasnie naszym partnerom, ale pomysl co by bylo jakbys spotakla osobe ktora spotakala moja zona... tez bys z nia nie byla... mysle ze zycie napisalo swoj scenariusz, dosc podobny w naszych przypadkach, byc moze gdybysmy sie oboje wiele lat temu spotkali... ale to wszystko byc moze.... przeszlosci nie zmienimy, musimy sie nauczyc z nia zyc, i nie probuj zapomniec, nie da sie, musimy nauczyc sie z tym zyc. Ja walcze, staram sie nie zawsze wychodzi, wsparcie mojej maluzonki raczej mierne, jedna wizyta u psycholaoga razem, z ktorej zrobila z siebie biedne zagubione dziecko, tez to boli ze osoba ktora namieszla chowa glowe w piasek i czeka na czas az on zrobi swoje... mysle ze ten czas jest naszym sprzymierzecem, czym dluzej tym jakby lzej, albo mniej zalezy. Poprostu nie patrzmy na partera jako wzor, idealy, nie stawiajmy go w centrum naszego zycia, ja w tej chwili staram sie przestawic moja zone troche na bok, w sensie aby nie byla calym mojim swiatem, jest ze mna ale stoji obok, idzie ze mna przez zycie a nie ja ja niose, dlugo bym pisal, ale nie wiem czy tu jeszcze zajrzysz, bede sledzil ten watek w nadzieji ze sie odezwiesz... Zycze wytrwalosci i powrotu szczescia, uwierz ze jeszcze dla nas zaswieci slonce na tej planecie, nie bedzie szaro i ponuro, bedzie nam dobrze i wcale nie z innymi partnerami. Pozdrawiam jeszcze raz, i zycze powrotu do stabilnosci psychicznej.

Odnośnik do komentarza

Tak kochalismy sie oboje, miloscia taka jak wtedy kiedy sie poznalismy, choc czasem patrzac z perspektywy czasu widze ze inaczej sie kocha pierwsza miloscia, jest sie bardziej zaslepionym, i czesto przed slowem lub czynem zastanawia sie jak by sie poczul ktos kogo kocham, wiedzac lub slyszac co sie robi lub ma do powiedzenia, ale to nie o to pytalas. Tak kochalismy sie, te dni byly cudowne, najlepsze dni w mojim zyciu, i wtedy nigdy bym nie powiedzial ze jej "szczera spowiedz" moze popsuc relacje miedzy nami. Czy sie kochamy teraz, tak kochamy sie lecz ta milosc jest inna, nie jest juz taka jak byla, jak jest dobrze jest dobrze ale przychodzi chwila kiedy wraca to moje zasrane ego, i wtedy czasem patrzac na nia, pytam sam siebie Kogo sobie wzioles za zone, osobe od ktorej stroniles. kobiete ktorymi w przeszlosci gardziles, (tak bylo kiedys, zabiegala nawet taka jedna o mnie, ktora w podtawowce to zrobila, moja odpowiedz na jej zaloty byla szczera az do bulu... taka zasada, jak to mowi moja psycholog zasada chlopaka nie mezczyzny, ale szla ze mna przez wiele lat i bylem z niej dumny)ale walcze z tym, czasem czuje nie moc, ale walcze, staram sie jak moge, zmienic zasade, wartosc i dume, przeszlismy razem wiele dobrego, wiele lat uslanych rozami, mamy dwoje przeslicznych dzieci, synka i coreczke, dom, auto, pieniadze, mam dobra prace w ktorej sie spelniam, mimo braku odpowiedniej edukacji piolem sie po szczeblach, do kierowniczego stanowiska, zasada moja jest miec i dac wszystko co najlepsze osobie ktora kocham, mojej zonie nigdy niczego nie brakowalo, lecz ciagle nie wiem dlaczego jena sytuacja czasem moze zaslepic tyle dobrego ktore mnie z jej strony spotkalo. Szukam odpowiedzi na wiele takich pytan, znajde je, jedynie byle nie zbyt pozno. Probuje docierac do mojej nowej/innej zony, na teraz brak jej checi rozmowy, byc moze ona sama niechce tego wspominac, a byc moze boji sie ze cos co przypadkiem moze wyjsc i znow mnie zaboli. Nie moge tez pogodzic sie z tym ze po tylu latach jako mezatka wyslala mu zaproszenia na "nasza klase", zawsze myslalem ze ma zal do niego, coz moze jej latwiej poszlo zamkniecie swojej wlasnej przeszlosci, niz mi przeszlosci ktora nie nalezy do mnie. Tego jej zazdroszcze ze potrafila zamknac rozdzial w jej zyciu i do niego nie wracac, acz kolwiek moze te klamstwo jej w jakis sposob przeszkadzalo, nie wiem czasami co myslec. Jestem obecnie na wyjezdzie sluzbowym, wracam za dwa tygodnie i zas bede musial skorzystac z pomocy mojej Pani psycholog... Ja ciagle wierze ze uda sie odbudowac szczescie ktore goscilo na codzien w naszym domu, mimo ze ja juz nie jestem tym samym czlowiekiem, inaczej patrze na zycie, i zamiast latac w milosnym uniesieniu, twardo juz stapam po ziemi. Widocznie musi sie cos zepsuc aby bylo co naprawiac, jak to kiedys moja zona powiedziala, niestety nie mozna miec wszystkiego.... Autorce watku zycze aby otworzyla sie na pomoc ludzi i nieprzekreslala tego co udalo im sie stworzyc, w stanie zachwiania psychicznego nie jestesmy w stanie racjonalnie myslec, i nie powinnismy podejmowac zyciowych decyzji. W przeszlosci wazne jest to ze minela... jak to mowi moja goru od ludzkiego umyslu!!!!

Odnośnik do komentarza

Fajnie że się starasz to jest godne podziwu, bo moim zdaniem nie warto zaprzepaszczać tylu szczęśliwych lat dlatego,że Cię kiedyś okłamała. Ludzie kłamią z różnych powodów, jeśli teraz jest CI wierna, kocha Cię i szanuje to naprawdę nie warto tego zaprzepaszczać

Odnośnik do komentarza
Gość przeczytałam

Taki nowy.
U dzieci jakaś tam seksualność budzi się już przed 7 rokiem życia, chcą widzieć jak wygląda ta druga płeć, są zabawy w doktora itp. Natomiast Twoja obecna żona w dziecięcych, potem już nastoletnich zabawach zaszła za daleko. Nie traktowała tego poważnie, bo nie zdawała sobie sprawy z tego jak ważne to jest dla dorosłych, jak delikatny to jest temat, dlatego, że jak z kolegą z podwórka obok bawiła sie wcześniej w chowanego, tak potem bawili się dalej, ale już inaczej próbując zabaw dla dorosłych. Gdyby ten chłopak z którym miała swój pierwszy raz w wieku 13 lat był starszy, siedziałby w więzieniu już. Czy to o niczym nie świadczy? Świadczy, świadczy o tym, że dzieci są bezbronne, dziewczynki są bezbronne i ktoś te granice 15lat jako granicy nieprzekraczalnej wymyślił nie od parady. Może właśnie dlatego, że w tym wieku oprócz płciowości, ciekawości i chęci rozwinie się choć troche mózg, na tyle aby ocenić pewne rzeczy? I nie na darmo dowód osobisty otrzymujemy też w wieku lat 18 tak?
Gdyby Twoja żona do tego czasu była trzymana pod kloszem, może miałaby szanse na własne przemyślenia już jako doroślejszej na ten temat i zadecydowanie, czy dla niej dziewictwo jest ważne, czy nie. A tak jako dziecko górę wzięła ciekawość i to że ona chciała i kolega też i oboje wiedzieli, że to będzie seks. Mogły im się te zabawy nawet podobać i to bardzo, ale co to miało wspólnego z dorosłością i świadomością? Może też w domu nikt jej nigdy nie powiedział, że pewne części ciała powinny być inaczej traktowane.
Ty jak ją poznałeś, to już byłeś powiedzmy dorosły, ale ona nie, ona miała lat 16. Kolega z którym się bawiła za stodołą był na tyle niedojrzały, że chwalił się kolegom, że on już ma seks za sobą, ale sam też był smarkiem. I nie zdziwiłabym się znając zachowania dzieci, że i koledzy jego latali za nią aby i z nimi sie poseksiła. Wstyd, ale wstyd niewinności, nieświadomości, naiwności i momentami głupoty. Niektóre dzieci mają hamulce i instynkt samozachowawczy, a inne pchają się w tarapaty. A głupii kolega naśmiewał sie z niej pewnie tak jak naśmiewalby sie jego ojciec z "podobnej" sytuacji, zwyczajnie czerstwy człowiek z czerstwej rodziny ;) A może jak dorósł, to troche zmądrzał.
Może ona sie w nim podkochiwała i dlatego uległa jego namowom, może go zwyczajnie lubiła, może sie go bała. Dzieci też czasem używają szantaży, aby dopiąć swego.
A wracając do tego jak Ty ją poznałeś, była 16 latką, może już więcej rozumiała, może żałowała, bo sie z niej śmiali, bo dokuczali. Ona możliwe, że dalej nie widziała w tym nic złego, tylko już w tym momencie wstydliwego.
Z Twojego opowiadania to kojarzę ją jako dziewczynkę otwartą ale naiwną. Odważną, ale nie zdającą sobie sprawy z konsekwencji swoich czynów. Lubiącą towarzystwo, ale nie widzącą jego ciemnych stron.
To tak jak czasem taki smark lata za starszymi dzieciakami i one mu dokuczają, a to małe leci dalej za nimi, oni mu rozkazują a toto leci dalej zadowolone, że chcą się z nim bawić. Taka ćma lecąca w ogień.
Jak miała te 16 lat, to zaczęłą już kumać, ale może dopiero przy Tobie widząc Twoją powagę na ten temat, że ten seks, to coś poważniejszego i nie wszystko się robi i nie wszystko się mówi.
W każdym bądź razie swój pierwszy doroślejszy i bardziej świadomy raz uważam, że przeżyła z Tobą, a nie z tym smarkiem w jej wieku i gilem do pasa.
I nie miej do niej pretensji o to, że sie w niej zakochałeś i ją pokochałeś i kochasz dalej. Bo już jako dorosła kobieta chciała i chce z Tobą być tak? I Ty jako dorosły facet chcesz z nią być tak?
Przecież to Ty ją wybraleś, Ty jej broniłeś i to jak piszesz, że jesteś teraz inny dla niej ona czuje na pewno.
Być może gdyby z tym kolegą nie chodziła za stodołę w tak młodym wieku, nie sprawiłoby, że w wieku 18 lat dziwictwo nabrałoby dla niej wartości, bo każdy zapatruje się na to inaczej. Tego się nie dowiesz i ona też nie. Mogłeś jedynie w momencie kiedy dowiedziałeś się od niej, że miała kogoś wcześniej przed Tobą odwrócić się na pięcie, jak to robiłeś wcześniej. Ale nie zrobiłeś tego, bo zwyczajnie zakochałeś się i chciałeś nią opiekować i walczyć o jej godność i dobre imie i walczyłeś z wszystkimi smokami dla niej.
Ona się nie zmieniła, nadal jest sobą i chyba nadal potrzebuje Ciebie takiego jakim byłeś jej przez te wszystkie lata.

Odnośnik do komentarza

Z wieloma przeciwnosciami losu udalo mi sie poradzic, ale to jest wyzwanie, mimo ze nie rozumiem i nie ma dla mnie wytlumaczenia na takie postepowanie, staram sie jak umiem, nie wszystko da sie zrozumiec, nie wszystko mozna wytlumaczyc, ale brak rozmowy na trudne tematy nie pomoze z nich wyjsc, dzis to wiem, dzis jestem o krok dalej, walcze w pewnym sensie sam o ten zwiazek zona udaje ze sie nic takiego nie stalo, zachowuje sie jakgdyby nigdy nic, mysle ze nierozumie powagi tego problemu, uwaza ze nie ma o co sie unosic, bo to nie jest w zyciu najwazniejsze, okazalo sie ze niejestesmy az tak jednomyslni jak nam sie wydawalo, jest duzo roznic w skrajnych pogladach miedzy nami. Zwiazek poki co trwa, ja walcze, ona schowala glowe w piasek, bedac ze mna na jedynym jak dotad spotkaniu z psychologiem zrobila z siebie ofiare, zagubione dziecko, nikt jej nie powiedzial ze to niemoralne i ze sie powinna szanowac, wszyscy dookola sa winni, jej mama ze z nia nie rozmawiala na temat seksu, ze dala jej przyzwolenie na spotykanie sie z chlopakiem w wieku 12lat, ze zostawiala im wieczory wolne, ze mieli przyzwolenie, ze on ja wykozystal, ze ja mam problem i nie potrafie tego zrozumiec, ze takie kolezanki miala w szkole, wina jest kazdego tylko nie jej, a ja sie czepiam mimo ze wiedzialem ze nie jest dziewica. Ach czasem jak tak mysle to kawal ksiazki mozna by napisac mimo tak krotkiego stazu. Byly juz chwile ze chcialem sie usunac z jej zycia, mialem dosc, bylem wykonczony psychicznie, wtedy pomogly mi dzieci i psycholog, pomogla mi na to wszystko troszke inaczej spojrzec, pokazala mi ze swiat idzie do przodu i niekoniecznie w dobrym kierunku, coraz to mlodsze dzieci biora sie za seks, szybciej zaczynaja, ze to juz nic dziwnego ze w gimnazjum dziewczyny wspolzyja z chlopakami, taka moda, ja w tym mojim zwiazku i zyciu jakby sie zatrzymalem, caly swiat pedzil do przodu zmienialy sie trendy a ja tkwilem jakby w miejscu u boku swojej ukochanej... tkwilem w swojich niesmiertelnych i wiecznie waznych zasadach, musisz miec wszystko co najlepsze, staraj sie pracuj, pracuj ciezej, musisz do czegos dojsc... ucz sie jezykow bez nich sobie nie poradzisz na swiecie... i do tego doszedlem, mam cos, jestem kims, prowadze okolo stu osob ktorymi zarzadzam, jedno co mi nie wyszlo, a myslalem ze tez to mam.... to zwiazek ktory byl wspanialy.... jest super, ale nie jest taki jaki bym chcial.... nie taki jak sobie wyobrazilem.... Szkoda ze autorka watka juz sie nie oddzywa, ciekaw jestem, byc moze moglibysmy sobie wspolnie pomoc. Ciezko sie idzie przez to samemu ale warto, gdyby sie nie udalo bede mogl stanac przed lustrem i spojrzec sobie w twarz mowiac ze zrobilem wszystko co bylo mozliwe, aby zyc od nowa...

Odnośnik do komentarza

Przeczytalam,

Dziekuje za klar w glowie, byc moze i tak bylo, byc moze nie byla swiadoma w co wchodzi, ale jak mowila, myslala ze z nim juz bedzie na zawsze, ze seks sprawi ze bedzie ja bardziej kochal i takie tam inne na ktorych sama mysl robi mi sie niedobrze. Przerabialem to z Psycholog, mysle ze byc moze miala zabuzenie poczucia wlasnej wartosci, gdyz jak mowila nikt jej tego nie powiedzial, to calkiem mozliwe, ale gdy ja spotkalem to byla starsza i nie powinna byla zagrac w takie karty. Ale coz co powinna czego nie, nie mi oceniac, stalo jak sie stalo, i poki mam sile bede walczyl, i nierobi mi to znaczenia czy mi pomoze czy nie, czy my mamy problem czy to ja mam problem, zrobie to dla nas i dla naszej rodziny. Tak jak piszesz i to po czasie zrozumialem kazdy czlowiek jest inny i ma inne zasady moralne, z tym sie nie da walczyc lecz trzeba to zaakceptowac czy nam sie to podoba czy nie...

Odnośnik do komentarza
Gość przeczytałam

Zastanów się czy to, że nie była dziewicą nie jest teraz tylko pretekstem dla tego, że tak naprawde chcesz od niej odejść.
A, że uważasz się za dobrego i uczciwego człowieka, możliwe że i wierzącego, to ten jej brak dziewictwa staje się dla Ciebie takim krzesiwem do którego jak podejdziesz i potrzesz, to zawsze iskra zapalna poleci.
Oprócz tego przecież nie jesteście jednomyślni, to też kolejny powód. Pytanie, czy małżeństwa są jednomyślne? Nie, nie ma dwóch osób myślących dokładnie tak samo na każdy temat.

Może powinieneś zmienić psychologa, bo problem może leżeć w zupełnie innym miejscu, a wałkując temat jej braku dziewictwa i doszukując się w nim przyczyn Twoich problemów możesz zrobić jej większą krzywdę jak rodzice, którzy nieuświadomili jej seksualnie, bądź ten chłopiec w którym sie podkochiwała i który po ich młodocianych zabawach chodził po wsi i rozpowiadał jaka z niej niegrzeczna dziewczynka była.

Po tylu latach macie prawo przechodzić kryzys, to nie jest łatwy okres.

Odnośnik do komentarza

Oczywiscie ze nie jestesmy jednomyslni, mamy roznice w charakterach, ale tak jak napisalem ze okazolo sie ze nie jestesmy tak jednomyslni jak nam sie wydawalo, ona zawsze myslala ze nie jest to dla mnie wazne ja wrecz przeciwnie, i nie widze powodow aby sie z nia rozstawac wlasnie z tego wzgledu. Wszyscy i my tez uwazali nas za wzorowe malzenstwo, za wrorowa pare, i moze tym tez oboje sie zachlysnelismy. Jak przeczytasz od poczatku, to bedziesz wiedziala ze to iz nie byla dziewica wiedzialem 15 lat temu, i zdecydowalem sie isc z nia przez zycie, tworzyc rodzine, takze nie jest to pretekstem do proby rozstania, czy jakakolwiek proba wybielenia sie. Najwiekszym zawodem jest klamstwo, nie wazne czy w dobrej czy zlej wierze, czy dla siebie samej czy w imie naszej milosci, i uwierz mi czasem takie rzeczy potrafia zwalic z nog zadac bol, a czy powinno sie wlasnie takie cos odtrzymac od osoby ukochanej. Niestety nie jestem zbyt wierzacym czlowiekiem, takze wiara nie ma nic z tym wspolnego, ze wsi ani ona ani ja nie pochodzimy, takze to tez nie jest to, to sa moje zasady, i ciagla chec aby miec to co najlepsze... Ale teraz wiem ze to nie zaleta to moja wada, i wada tez jest to ze wyidealizowalem nasz zwiazek i moja zone, tak wlasnie przedstawiala sie w mojej glowie i oczach, zawsze byla najlepsza, zreszta jak wszystko do czego zmierzalem i o co walczylem. Nie uwazam zeby to rodzice wyzadzili jej krzywde, krzywde sama sobie wyrzadzila, ich wina jest taka iz dali jej zbyt wiele luzu, ale ufali jej, i prawdopodobnie nigdy by sie tego po niej nie spodziewali, to ona droge wybrala, i nie uwazam ze nie swiadomie, ale to juz pisalem wczesniej.

Odnośnik do komentarza
Gość przeczytałam

Stety, niestety czytam dokładnie i przeczytałam to że wiedziałeś o jej "braku" i rozumiem, że boli Ci, ze nie powiedziała Tobie szczegółów, bo czujesz się w pewnym sensie oszukany. I możliwe, że masz poczucie, że cały związek zbudowany został na kłamstwie. Ale naginając sam swoje zasady "nie dziewica - aut", to już byłeś pierwszą osobą, która złamała Twoje zasady. Możesz sobie zadać pytanie dlaczego. A jak zaczniesz się tłumaczyć, to od razu możesz wytłumacz ją, bo zasade miałeś prostą i w tej kwestii nie oszukała Cie.
Natomiast Ty nie widzisz tego co ja widzę i myśle, że nie zobaczysz, bo nawet chyba jak miałaby 9 lat to uważałbyś ją za odpowiedzialną i dojrzałą osobę.
Dla mnie dziecko 12 lat, dziecko 14 lat i dziecko 16 lat. Tyle.
I po to są rodzice właśnie, żeby od pewnych głupich zachowań ustrzec a i czasem czegoś nauczyć. Choć bywają różne przypadki, nie przecze.
Kojarzysz takie napisy na klatkach schodowych: za szkody wyrządzone przez dzieci odpowiadają rodzice. No czemu? Skoro zapis też świadomych 17 latków dotyczy.
Wybacz, ale Ty byłeś starszy i dojrzalszy kiedy sie poznaliście.
No i jak piszesz, że świadomie 13 latka uprawiała seks, zupełnie tak samo jak 25latka, to nie dogadamy się w tym temacie.
Ale każdy ma prawo do swoich poglądów.
Trzymaj sie i postaraj poradzić z tym w taki sposób, abyś jak najmniej ucierpiał Ty, jak i Twoja żona.

Odnośnik do komentarza
Gość nowy taki

Nigdzie nie napisalem iz 13latka jest tak samo odpowiedzialna co 25latka, bo tak nie jest, ale nie oszukujmy sie ze nie wie co dobre a co zle, nawet moja zona powiedziala ze wiedziala ze gdyby wtedy sie rodzice dowiedzieli to by ja zabili... czy to nie swiadczy o jej wiedzy, z drugiej strony wychodzi na to ze rowniez wiedziala ze w jakis sposob to spaja ludzi, sprawia ze sa blizej siebie, jedyne czego niebyla swiadoma badz nie miala pojecia to chyba kwestia zabezpieczenia przed ciaza i chorobami, skoro nie zwracala na to uwagi, no ale o tym juz nie ma co dyskutowac. Owszem rodzice sa odpowiedzialni ponosza odpowiedzialnosc, ale czy sa w stanie uchronic, czy by z nia porozmawiali czy nie tak czy tak zrobila by co chciala... miala by tylko wybor, zrobie teraz lub za kilka lat... ach nie wiem ze mna nikt na ten temat nie rozmawial, a mimo to wiedzialem jak nalezy postepowac, a byc moze nie tylko nie trafilem na dziewczyne z takim podejsciem do tego jak moja obecna zona. Coz mozna by gdybac, ale teraz jest teraz, ja doskonale wiem ze wiele pracy jeszcze przedemna, wiele nieprzespanych nocy, ale dam rade, wkoncu to milosc mego zycia ktora kiedys tam gdzies zbladzila.... Dziekuje za rady, przemysle tez zmiane psychologa, choc nie latwo jest prac brudy przed obca osoba, wiele mnie kosztowaly dotychczasowe spotkania... ale przemysle....

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...