Skocz do zawartości
Forum

Brak pracy, prokrastynacja i odkładanie wszystkiego na potem


Gość mystique1900

Rekomendowane odpowiedzi

Gość mystique1900

Witam wszystkich tych, którzy chcieliby się zapoznać z moim problemem.

Jestem facetem, mam niespełna 30 lat i nie wiem jak żyć.

Dopiero niedawno głównie dzięki pewnemi człowiekowi zdałem sobie dobitnie sprawę z tego, jak tragicznie i bezbawrwnie wygląda moja przeszłość osobista i zawodowa. Ukończyłem studia ekonomiczne w wieku 24 lat, a następnie podejmowałem różne prace zarobkowe poniżej swoich kwalifikacji, żyłem z dnia na dzień, odwlekałem w czasie wszystko, co tylko można było. Ponadto obarczony jestem słomianym zapałem, nie kończę niemal niczego, co zacząłem, jeśli mam coś ważnego do zrobienia, to zajmę się tysiącem innych spraw, tylko nie tym, co trzeba (prokrastynacja), niemal wszystko robię prowizorycznie, tymczasowo, odkładając na przysłowiowe jutro, nie potrafię wyjść naprzeciw problemom, niekiedy uciekam się do poprawiania sobie nastroju alkoholem.

Ponadto byłem w nieformalnym związku, ale się rozstaliśmy. Mam również syna, dla którego zdecydowanie nie jestem dobrym ojcem, ponieważ mieszka ze swoją matką u teściów w innym mieście niż ja obecnie, odwiedzam Go w prawie wszystkie weekendy.

Jakie są przyczyny takiego stanu rzeczy? Zapewne mieszanka cech mojego charakteru, błędów wychowawczych moich rodziców oraz fakt, że nie spotkałem na swojej drodze życiowej kogoś, kto mógłby wskazać prawidłową drogę.

Nie jest moim celem skupianie się na przyczynach obecnego położenia, ani obwinianie kogolowiek za taką sytuację.

Chcę się bardzo mocno wziąć za siebie, wyciągnąć wnioski z ogromu błędów popełnionych w przeszłości i zacząć nowe życie, z którego sam będę zadowolony i wychować syna w taki sposób, żeby Go nigdy nie spotkało to, czego sam doświadczyłem.

Czuję się jakbym przez całe życie stał za kurtyną sceny ("życiem") bojąc się wyjść i pokazać na świat. Albo jak alkoholik, który budzi się po wielu latach nieustannego picia i zaczyna sobie zdawać sprawę, do czego doprowadził swoimi działaniami.

Tak jak już pisałem wcześniej, ukończyłem studia na kierunku ekonomia, ale nie wiąże z nim swojej przyszłości zawodowej. To, co mnie najbardziej interesuje to praca w charakterze komputerowego programisty. W zasadzie zawsze *chciałem* to robić, ale *nigdy* nie podjąłem zbyt wielkich kroków, ku temu, by to marzenie urzeczywistnić.

Problem w tym, że obecnie nigdzie nie pracuję, nie mam również zbyt wielkich oszczędności (wystarczą mniej więcej na miesiąc czasu). Rozpisałem sobie na kartce kilka możliwości, jakie w obecnej chwili uważam za w miarę realne do realizacji, tj.:
I. Rozpoczęcie studiów/studium informatycznego
II. Znalezienie pracy w charakterze programisty na zasadzie stażu/praktyk (najprawdopodobniej bezpłatnych, co wiązałoby się z koniecznością zaciągnięcia pożyczki, ale jestem skłonny to zrobić i zaryzykować). W wolnym czasie dodatkowo nauka programowania we własnym zakresie.
III. Praca zarobkowa w niemal jakimkolwiek charakterze przy jednoczesnym braniu udziału w szkoleniach/praktykach/stażu bezpłatnych.

Proszę o rady, co wybrać lub ewentualnie inne pomysły, dzięki którym będę w stanie stanąć na własne nogi, w końcu.

Dziękuję za przeczytanie!
Zagubiony.

Odnośnik do komentarza

Niestety lub "stety " każdy jest kowalem swojego losu..,
ale Tobie przydałoby się wsparcie ze strony najbliższej rodziny,szkoda ,że nie wykorzystałeś swojej szansy układając sobie życie z matką syna,być może ona by Cię mobilizowała,
nie masz pomysłu na życie,ale nikt Cie w tym nie wyręczy,

może pomyśl nad założeniem działalności gospodarczej,są dofinansowania z Urzędu Pracy w granicach 20tys.,wymyśl czym mógłbyś się zająć,być może to zmobilizowało by Cię do solidnej pracy,
pracuj nad sobą ,wiesz ,że jesteś taki i taki to zrób coś ,żeby się zmienić,

załóż też rodzinę ,bo samotny mężczyzna często gubi się w życiu w przeciwieństwie do kobiety.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

Takiego wsparcia nigdy ze strony rodziny nie otrzymałem w stopniu, jakiego bym mógł oczekiwać. Moja matka jest bardzo nadopiekuńcza, nigdy nie rozmawiałem z nią o moich problemach, a też z nikim innym. Ojciec kiedy jeszcze bywał w domu to pił, a później na wiele lat wyjechał za granicę, a nałóg zabrał ze sobą.

Jeśli chodzi o rozstanie to była moja inicjatywa, a spowodowana tym, że nie mogłem znieść dłużej stosunków, które między nami panowały (m.in. niemożliwość wspólnego porozumienia się).

Nie szukam kogoś, kto mnie wyręczy w czymkolwiek, jedyne czego szukam to porady, może ktoś wpadnie na jakiś pomysł, na który sam nie wpadłem.

Własna działalność to oczywiście już jakaś porada, dziękuję.
Natomiast w moim przypadku szybko nie ma szansy na zaistnienie, co innego powiedzmy za jakieś 10 lat.
Założenie rodziny to też rada oczywiście dobra, sam nie wiem co mam o tym myśleć na chwilę obecną, ale w mojej sytuacji raczej tylko byłbym dla kogoś obciążeniem, a nie wsparciem.

Odnośnik do komentarza

W każdym związku nie jest lekko,nie na darmo jest stare powiedzenie,..."ambaras,żeby dwoje chciało naraz" ,ale jak jest dziecko trzeba pracować nad kompromisami ,z czasem człowiek przywyka do tych ograniczeń ,niedogodności związanych z rodziną,nieporozumień ,ustępstw,
wierz mi ,żeby każdy się rozchodził bo nie może się porozumieć 90% małżeństw by się rozpadało ,a ja bym była pierwsza w kolejce :D
Może spróbuj naprawić relacje z matką dziecka,udajcie się do poradni rodzinnej ,może uda Wam się zacząć od początku,trzeba nauczyć się rozmawiać,
a jak nie to rozglądaj się za nową miłością bo ona uskrzydla i na pewno łatwiej we dwójkę planować przyszłość ,również zawodową.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

Stanąć na własne nogi z oszczędnościami na miesiąc?? :) Dobre :) I nawet do zrobienia, ale nie w tym kraju. Dopiero co wróciłem z anglii, wyjechałem w ciemno i po kilku tygodniach miałem już pracę, ale nie spodziewaj się tego, na ogół ciężko tam coś znaleźć.

Jeśli masz jakiś problem to na 100% ktoś już go miał

Odnośnik do komentarza

Dziękuję za odpowiedzi.

Temat rozstania nie był sednem mojego problemu, ale przybliżę jak to wyglądało z mojego punktu widzenia. Nie uważam i nie uważałem, że fakt stanowiący, że jest dziecko ma być zaprawą spajającą dwie osoby nie mogące się znieść choćby w najmniejszym stopniu. I nie zamierzam naprawiać żadnych relacji z tego względu, że niemal za każdym razem kiedy się widzimy przekonuję się, że bardzo dobrze postąpiłem, chociaż był też czas zastanawiania się nad słusznością tej decyzji, teraz na szczęście nie mam żadnych wątpliwości. Jeśli chodzi o syna to oczywiście na pewno dobrze to na niego nie wpłynęło, ale fakt, że obserwowałby rodziców, którzy mają jakieś dziwne relacje między sobą też dobrze na Niego by nie wpływał.
Za miłością się nie rozglądam, bo przypisywane przez ludzi przesadne pożądanie do bycia w tym stanie w moim przekonaniu znacząco się mija z głównym jego przeznaczeniem zrodzonym w naturze. Innymi słowy jako spoiwo dwojga ludzi na czas wychowania potomstwa, także osobiście odzieram z tego uczucia cały romantyzm i spoglądam na fundamenty i one zupełnie mi nie pasują.

Skip: Sztuka w tym, żeby nie słuchać głosów, które twierdzą, że się na da. Za granicę na razie nie chciałbym wyjeżdżać głównie ze względu na syna.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...