Skocz do zawartości
Forum

Nienawiść do samej siebie i nawroty depresji


Rekomendowane odpowiedzi

Pomimo młodego wieku mam za sobą jedną depresję i myśli samobójcze. Moja depresja była w 2011/2012 roku, "uratował" mnie chłopak, który jest ode mnie starszy, poznałam go w internecie. Izolowałam się, całymi dniami siedziałam przed komputerem. Kaleczę się już prawie dwa lata i nie potrafię z tym skończyć (były przerwy, ale ostatecznie przegrywałam). Odkąd pamiętam mam fobię do ludzi, mam wrażenie, że się dziwnie na mnie patrzą. Nienawidzę siebie, swojego wyglądu, charakteru. Przyjaciele z internetu mi pomagali, ale część już odeszła, a pozostali powoli też mnie opuszczają, coraz bardziej olewają. Nie umiem sobie poradzić. Cały czas widzę jaka jestem beznadziejna i bezwartościowa, brzydka. Niedawno miałam obsesję na punkcie mojej wagi (jestem w normie), odchudzałam się, głodziłam i miałam początki bulimii, jednak staram się nie zwracać na to uwagi. Jak wyrwać się z tego błędnego koła? Jesteście moją ostatnią nadzieją. Dodam też, że nie mam znajomych w "realu". Jedynie jedną koleżankę, z którą nie umiem porozmawiać na tematy, które mnie gryzą. Mam też drugą, ale ona nie ma czasu, ma zbyt wielu znajomych.

Odnośnik do komentarza
Gość Przechodzień

Czy podjęłaś leczenie tej depresji wcześniej i teraz? Wydaje mi się, że to jedyne rozsądne rozwiązanie. Same rozmowy na forum, czy w realu nie wystarczą. Co z Twoją rodziną? Możesz porozmawiać o tym z rodzicami? Rodzeństwo?
Ważne jest, żebyś mogła komuś o tym powiedzieć.
Znajomi z internetu Cię opuszczają, bo pewnie dla nich ciągnie się to wszystko zbyt długo. Niestety tak często bywa, że naprawdę jest trudno cokolwiek zrobić, posłuchać czyjejś rady.
To co opisujesz to nie jest koło a raczej spirala, która wciąż ciągnie Cię do środka. Nie trzeba mieć ogromnej wyobraźni, żeby wiedzieć, jak to może się skończyć.
widzę jaka jestem beznadziejna i bezwartościowa, brzydka
Takie słowa nie powinny istnieć w Twoim osobistym słowniku. Tak naprawdę takie osoby nie istnieją a co istotniejsze, każda z tych osób jest pod jakimś względem wyjątkowa i nie, nie jesteś od nich inna; Posiadasz duży potencjał, którego nie dostrzegasz przez chorobę. Ważne jest to, że potrafisz o tym napisać.
Za co się obwiniasz? Co stało się, że wciąż karzesz się okaleczeniami? Zawiodłaś kogoś, ktoś zawiódł Ciebie? Ktoś Cię zranił? Porzucił Cię chłopak? Kłopoty w szkole?
Napisz, proszę, to bardzo istotne sprawy. Odpowiedzi na te inne pytania pozwolą Ci samej zrozumieć istotę problemu. Samookaleczenie przynosi Ci ulgę, czy jedynie pogłębia smutek i poczucie winy?
Myśli samobójcze to nic przyjemnego; Czy wciąż Cię nachodzą? Myślisz wtedy o znajomych, rodzinie, przyszłości? Na pewno jesteś ważną osobą dla wielu innych. Sądzę, że jedynie tego nie dostrzegasz a przez swój stan możliwe, że ich odpychasz od siebie.
Napisz, proszę więcej o Twojej sytuacji i koniecznie, jeżeli tego jeszcze nie zrobiłaś zgłoś się do psychologa - to bardzo ważne.
Nie wiem, czy Cię to pocieszy, ale będę z Tobą tutaj w tym miejscu; No chyba, że będziesz miała inne życzenie.
Trzymaj się mocno i pisz. Bądź dzielna.

Odnośnik do komentarza

Próbowałam chodzić do pedagoga szkolnego. Byłam raz, drugi, trzeci. Nic to nie dawało. Czułam się jeszcze gorzej.
Rodzina ma mnie za dziwaka. Nie idzie z nią porozmawiać. Mam siostrę w wieku 16 lat, która jest fanatyczką religijną i śmieje się wręcz z moich problemów.
Jeśli chodzi o potencjał, którego nie zauważam przez chorobę - czasem lubię siebie, odpowiada mi to jaka jestem. Ale przeważa nienawiść do samej siebie i bezsilność.
Moje kaleczenie się to nie tylko karanie siebie za jakieś porażki. Jest to pewien rodzaj ulgi, ale potem jest jeszcze gorzej, bo widzę rany, a potem blizny, które potwierdzają moją beznadziejność.
Jeśli chodzi o zranienie - miałam dziewczynę, z którą po prostu nie wyszło. Za duża odległość. Mija rok odkąd się rozstałyśmy, a ja nadal płaczę przez to po nocach. Zazwyczaj płaczę przez wszystko, co zrobiłam źle, wszystko co przeminęło, przez wszystkie osoby, które mnie opuściły.
Nie wiem jak się zgłosić do psychologa. Mam powiedzieć rodzinie ot tak, że tego potrzebuję? Zaczną mnie kontrolować. Zresztą wątpię, by to pomogło, mam uraz do pedagoga, bo mi nie pomógł, choć próbował.
Dziękuję, że jesteś, to może mi w jakimś stopniu pomóc.

Odnośnik do komentarza
Gość Przechodzień

Bardzo mi przykro, że musisz tyle wycierpieć. Ja tutaj będę i myślę, że nie tylko ja, i razem przez to przejdziemy. Wszystko da się zrobić, czasami jedynie trzeba uzbroić się w cierpliwość.
Dziwię się, że Pedagog sam nie skierował Cię do psychologa. Nie wiem jak wygląda sprawa wizyty osoby niepełnoletniej (chyba się nie pomyliłem?) u psychologa, czy możesz sama się umówić, czy też musisz być z rodzicem """ Proszę kogoś o pomoc w tej kwestii """". Tak czy siak raczej będziesz musiała powiedzieć o tym rodzicom, później będzie łatwiej z terapią. Myślę, że możesz po prostu powiedzieć rodzicom, że potrzebujesz rozmowy z psychologiem, bo sama nie dajesz sobie rady. Nie wiem jakimi są ludźmi, być może będą nie dowierzać, ale raczej powinni Ci pomóc w tej sprawie.
Możliwe, że po wizytach u pedagoga czułaś się jeszcze gorzej. Rozmowa musi być właściwie poprowadzona tak byś mogła bez większego ciężaru wrócić do domu. Samo zwierzanie się to proces naprawdę bolesny a w cięższych przypadkach nawet nie do zniesienia.
Dlaczego nienawidzisz samej siebie? Co takiego złego zrobiłaś? Czy nie ponosi za to odpowiedzialności fakt, że ukierunkowałaś swoje uczucia na dziewczynę? Coś takiego nie jest niczym godnym pogardy, czy nienawiści. Wszyscy jesteśmy inni, mamy inne potrzeby i każdy kocha tak, jak potrafi najlepiej, prawda?
Przykro mi, że nie udało się z Twoją dziewczyną, ale niestety tak się już stało i jeżeli nie ma żadnej szansy na poprawę kontaktu, to musisz się z tym pogodzić. Wiem, że to bolesne. Wiem, że naprawdę trudno wypełnić powstałą pustkę, ale najwyraźniej tak musiało się stać. Przypuszczam, że to dlatego, że całkiem niedługo poznasz inną osobę, która będzie potrafiła odwzajemnić Twoje uczucia nawet na odległość. Tego Ci życzę.
Masz bardzo wiele powodów do płaczu i jedyne, co mogę powiedzieć to wypłacz to z siebie i pozwól tym wszystkim smutkom odlecieć w niepamięć. Uwolnij się od nich bo w końcu zatrują Ci życie. Pamiętaj, że świat bezustannie kręci się wokół własnej osi i chcesz, czy nie każdy dzień będzie wnosił coś nowego i zakrywał to, co przeminęło. Bądź cierpliwa.
Proszę nie rań się więcej, postaraj się. Twoje blizny nie świadczą o Twojej beznadziejności a o cierpieniu jakie wypełnia Twoje serce. Zawsze kiedy na nie spojrzysz przypomnij sobie jedną istotną rzecz - zawsze może być inaczej.
Rozumiem Twój uraz do pedagoga, ale musisz próbować. Nie możesz się teraz poddać i zamknąć w sobie.
Pamiętaj, że zawsze można inaczej, można lepiej.
Trzymaj się i do przeczytania.

Odnośnik do komentarza

Przepraszam, że nie odpisywałam kilka dni, ale wyjechałam do cioci. Co prawda miałam tam dostęp do internetu, ale komputer był na widoku i ciężko byłoby odpisać.
Tak, jestem osobą nieletnią. Brakuje mi do pełnoletności aż niecałych 5 lat.
Nigdy nie potrafiłam stwierdzić dokładnie dlaczego nienawidzę siebie. Nienawidzę swojego charakteru i wyglądu. Jedynie umiałam to stwierdzić dokładnie, jeśli coś mi się nie udało. Potwierdzało to wtedy moje zdanie o sobie. Ale nigdy nie nienawidziłam siebie przez to, że ukierunkowałam swoje uczucia na dziewczynę. A jeśli już piszę o tym, to kilka dni temu wysłałam jej list pocztą, jeszcze przed wyjazdem do cioci. Okazało się, że ona wysłała też list do mnie, dokładnie w ten sam dzień. Dziwny przypadek. Napisała w nim, że za mną tęskni. Pisałyśmy wczoraj na facebooku, dowiedział się o tym mój przyjaciel, który jej nienawidzi i kazał mi (przepraszam za przekleństwo) wypierdalać.
Staram się nie ranić. Jest coraz lepiej. Będę walczyć, by to zniknęło cały czas.
Wybacz składnię, ale dopiero się obudziłam i chciałam Ci jak najszybciej odpisać, jestem jeszcze dokładnie niewybudzona.
Do przeczytania.

Odnośnik do komentarza

Witaj.
Nie przepraszaj, na prawdę nie masz za co. Cieszę się, że odnowiłaś kontakt z przyjaciółką. To na pewno doda Ci sił w każdym kolejnym dniu. Ciekawe, że myślała o Tobie w tym samym czasie. Cieszy mnie także, że starasz się nie ranić, że jest lepiej. Pamiętaj jednak, że to, co się zaczęło to Twój sposób na radzenie sobie ze stresem, bardzo silny schemat zachowań. Może być trudno sobie z tym poradzić. Na dodatek jesteś obecnie w bardzo trudnym wieku. Przez długi jeszcze czas będziesz poddana bardzo silnym emocjom, ciągłym przemianom, mnóstwu refleksji i ogromnej ilości pytań. Jeżeli będziesz miała jakiekolwiek wątpliwości w jakiejkolwiek sprawie, pisz.
Powiedz mi, dlaczego siebie nienawidzisz? Co takiego robisz, że masz o sobie tak złe zdanie? Wiem, że dużą rolę mają tutaj samookaleczenia. Co jeszcze?
Wiedz, że nienawidząc siebie i udowadniając sobie, że jest to prawdą uruchamiasz błędne koło, które może "zacisnąć" się na Twoim życiu. Pamiętaj, że inni Cię widzą tak, jak Ty siebie. Sama dopasowujesz swoje zachowanie do obrazu, jaki o sobie tworzysz. To bardzo ważne, żeby ten obraz odpowiadał rzeczywistości i nie był przesadzony w żadną stronę, inaczej doprowadzi to do poważnych konfliktów w Twoim życiu.
Co do Twojej urody, to jeśli jest to Twoje zdjęcie to jesteś w błędzie.
Ciesz się każdą małą rzeczą, jaka sprawia Ci przyjemność, nie daj się przeciwnościom i staraj się polubić siebie samą. Daj sobie prawo do popełniania błędów, zwal winę na młodość, na prawdę.
Napisz jeśli tylko zechcesz.
Trzymaj się.

Gdyby ktoś, kiedyś na chwilę się zatrzymał być może wykwitłaby z tego minuta refleksji. Poszedł jednak zmierzch do poranka a temu wcale nie było do śmiechu, bo gdyby chcieć przeczytać własne wspomnienia można by je odnieść do teraźniejszości a przyszłość przestałaby być potrzebna.

Odnośnik do komentarza

Staram się jak mogę. Tylko często nachodzą mnie "wieczorne" smutki, teraz pisząc to - też.
Ta nienawiść może jest spowodowana również tym, że nie mam znajomych. Mam tylko dwóch znajomych i jest ciężko. Kiedy jestem przy nich - ta nienawiść znika. Lubię siebie, bo wiem, że oni mnie akceptują.
Nie, to nie ja na zdjęciu :) Słucham rockowych i metalowych zespołów, a na zdjęciu jest właśnie wokalistka jednego z "ulubieńców". Jeśli chcesz - mogę wysłać swoje zdjęcie w wiadomości prywatnej. Dla mnie to bez znaczenia.
Do napisania.

Odnośnik do komentarza

Wieczorne smutki to prawdziwa zmora. Wiem, że czasami bywa naprawdę ciężko. Wiesz, że częściową winę ponosi za to zmęczenie i brak słońca?
Co to za zespół? Z chęcią posłucham - nie ręczę, że mi się spodoba. Wokalistki nie rozpoznaję, chociaż pewnie słyszałem.
Nie przysyłaj mi swojego zdjęcia, nie chciałbym żeby cokolwiek było błędnie odebrane przez kogokolwiek. Jestem tutaj przede wszystkim żeby z Tobą porozmawiać i Ciebie zrozumieć. Chociaż faktycznie ciekawi mnie dlaczego uważasz się za brzydką. Z doświadczenia wiem, że kobiety lubią baardzo przesadzać.
Jeśli znajdziesz czas i siłę napisz więcej o tej nienawiści. Ważne jest żebyś sobie uświadomiła dlaczego tak naprawdę nienawidzisz siebie.
Nie gniewaj się, że będę nalegał byś udała się do psychologa. Im szybciej tym lepiej, ale musisz dać sobie czas na wszystko.
Jeśli chodzi o rock, może bardziej garażowy - nadal nie mogę przeboleć śmierci Kurta Cobaina. Stare czasy :).

Od wtorku włącznie będę miał poważne ograniczenia z dostępem do netu. Musiałem na wakacje wyjechać.
Trzymaj się.

Gdyby ktoś, kiedyś na chwilę się zatrzymał być może wykwitłaby z tego minuta refleksji. Poszedł jednak zmierzch do poranka a temu wcale nie było do śmiechu, bo gdyby chcieć przeczytać własne wspomnienia można by je odnieść do teraźniejszości a przyszłość przestałaby być potrzebna.

Odnośnik do komentarza

Ten zespół to Paramore. Radzę jednak przesłuchać ich pierwsze płyty, bo wydali w kwietniu nową, trochę popową, więc ciężko nazwać to rockiem.
Nie jestem jakaś strasznie brzydka, wiele osób zazdrości mi urody. Owszem, kobiety lubią przesadzać, ja się do takich zaliczam.
Napisałabym więcej o nienawiści do samej siebie, ale raczej napisałam wszystko, co o tym wiem. Nie rozumiem czasem sama siebie.
No i wracając do rocka - uwielbiam Nirvanę od dwóch lat :)

Więc na wiadomości mamy jeszcze poniedziałek. Generalnie dziękuję, że mi pomagasz. Zacznę poważnie myśleć nad psychologiem.

Odnośnik do komentarza

Paramore posłucham jak wrócę do domu. Teraz nie mam warunków a słuchanie głośniczków w laptopie mija się z celem.
Masz prawo siebie nie rozumieć, mało kto tak na prawdę siebie rozumie. Z czasem, kiedy będziesz poznawać życie coraz bardziej, wiele Twoich wątpliwości się rozwieje - ale powstaną nowe więc nie należy spoczywać na laurach.
Dzisiaj nie będę "truł" o Psychologu.
Ciekawi mnie, co sprawia, że masz niewielu znajomych? Ten koleś z facebooka nie jest wart chyba niczyjej znajomości. Zazdrosny czy co?
Na razie.

Gdyby ktoś, kiedyś na chwilę się zatrzymał być może wykwitłaby z tego minuta refleksji. Poszedł jednak zmierzch do poranka a temu wcale nie było do śmiechu, bo gdyby chcieć przeczytać własne wspomnienia można by je odnieść do teraźniejszości a przyszłość przestałaby być potrzebna.

Odnośnik do komentarza

Co sprawia, że mam niewielu znajomych? Na pewno to, że jestem troszeczkę inna. Wyróżniam się i to bardzo. Nie piję, nie palę, nie używam w rozmowie kobiet lekkich obyczajów co drugie słowo tak jak moi rówieśnicy. Słucham zupełnie innej muzyki, mam inne poglądy. Ponadto rozniosło się, że cięłam się i chciałam się zabić.
"Ten koleś z facebooka" chodzi Ci o mojego przyjaciela? Tak, owszem, jest zazdrosny i był wcześniej. On mojej byłej dziewczyny nienawidzi z różnych powodów. Pierwszy powód to taki, że miała ograniczany internet i jeśli gadałam z nim na skype i wchodziła Ola, to musiałam skończyć rozmowę, bo weszła tylko na godzinę i nie chcę marnować ani minuty. Drugi to pewnie ten, że jest zazdrosny. O to, że nie poświęcałam mu tyle czasu co wcześniej, że "teraz masz ją, idź do niej" i wiele innych sytuacji, których nie jestem w stanie sobie przypomnieć. To było chore i jest, bo niby okropnie mu na mnie zależy, a zachowuje się wobec mnie chamsko i olewająco (jeszcze zaprzeczał, co denerwowało mnie dwukrotnie).

Odnośnik do komentarza

Jeżeli fakt, że nie palisz, nie pijesz, nie klniesz czyni Cię inną to możesz spokojnie "olać" tych "fajniejszych" znajomych. Z takich relacji i tak nigdy nie wynika nic wartościowego.
Ten Twój kolega to on może po prostu się w Tobie zakochał? Jeżeli tak jest to powinnaś mu dać zdecydowanie do zrozumienia, że nawet jeśli go lubisz to nie jesteś nim zainteresowana. W przeciwnym wypadku wciąż będzie się zachowywał w dwuznaczny i często nie zrozumiały sposób.
Poza tym masz prawo wymagać od niego żeby nie używał takiego języka w stosunku do Ciebie.
Zapomniałem wcześniej dodać, że te pierwsze płyty dotyczą się wielu zespołów i twórców. Jakoś tak jest, że pierwsze utwory są tworzone z pasją, jakąś ideą a później czegoś brakuje. Na marginesie dodaję, że czasami jestem wielbicielem "The Chemical Brothers", na pewno jestem pod ciągłym wrażeniem ich utworu "Under the influence". Nie jest to ani rock, ani metal (zespół) ale , hmm jak dla mnie nieźle odjechane.
Rozmawiałaś już z koleżanką na skypie lub telefonicznie? Dogadałyście się?

Gdyby ktoś, kiedyś na chwilę się zatrzymał być może wykwitłaby z tego minuta refleksji. Poszedł jednak zmierzch do poranka a temu wcale nie było do śmiechu, bo gdyby chcieć przeczytać własne wspomnienia można by je odnieść do teraźniejszości a przyszłość przestałaby być potrzebna.

Odnośnik do komentarza

Witaj! Nareszcie koniec moich wakacji. Nie były udane, mam nadzieję, że nigdy więcej takiego urlopu.
Miło, że Twój kolega troszeczkę Cię posłuchał, może z czasem uda wam się nawiązać zdrową znajomość?
Fajnie, że spotkałaś się z przyjaciółką. Przyjaźni ciąg dalszy? Wyjaśniłyście wszystko?
Jak samopoczucie przed nadchodzącym rokiem szkolnym?
Na razie.

Gdyby ktoś, kiedyś na chwilę się zatrzymał być może wykwitłaby z tego minuta refleksji. Poszedł jednak zmierzch do poranka a temu wcale nie było do śmiechu, bo gdyby chcieć przeczytać własne wspomnienia można by je odnieść do teraźniejszości a przyszłość przestałaby być potrzebna.

Odnośnik do komentarza

Hej , jestem Maria od roku borykam się z problemami chyba depresyjnymi . Z początku objawiało się to częstym płaczem , brakiem akceptacji siebie , wybuchami złości .. byłam u psychiatry ... przepisał leki i zdiagnozował jakąś tam nerwice ..
Leki nie zawsze działały .. potem były zmiany w zachowaniu częściej się śmiałam ale to zasługa wyłącznie leków . Teraz gdzieś od 2-3 miesięcy jest źle . Problem mój to nienawiść ogroman nienawiść do samej siebie . Nienawidzę siebie i wszystkich do okoła .. towarzyszy temu bardzo zły humor i płacz . Bardzo chvciałabym być normalna jak inni ludzie . Przez top nie mam znajomych bo nikt mnie nie rozumie a poza tym kto chciałby mieć w znajomych wściekłą płaczkę której wszystko przeszkadza . Przez to jaka jestem tracę chcęć do życia bo jest to męczące . Każdego dnia narzekam , marudzę płaczę zamiast być radosną nastolatką korzystającą z szybko up[ływającego czasu . Uważam że może zbyt dużo wymagam od samej siebie .. podchodze do wszystkiego spięta i jak mi coś nie wyjdzie to już jest źle moje poczucie wartości spada do 0 . wystarczy np. że ktoś w iadomości sms napisze nie to co chiałabym aby napisał i juz jestem wściekła .. na siebie ... biorę wszystko zawsze na siebie . Nikt nie otrafi mnie zrozumieć a tym bardziej mi pomóc . Z równowagi potrafi mnie wyprowadzić miałczenie kota , krzywo napisana litera w zeszycie .. nie takie myśli w głowie i już cały dzień zniszczony przez nienawiść i złość . Nie mogę wytrzymać sama ze sobą ... zaczęłam się nawet izolować od rodziny .. Nie wiem co mam robić alby powrócić do stanu normalności .. czy wogóle się da jeszcze coś zmienić .. ? Jeżeli tak to w jak sposób ?!

Odnośnik do komentarza
Gość cytrynowa babeczka

Napisałam wczesniej odpowiedz ale nie doszła moze teraz ...
Maria na pewno nie bedziesz starą zrzedą jesli wezmiesz sie za siebie.Jeden psycholog zimy nie czyni,musisz poszukać innego.Na NFZ także mozna trafic na specjalistę z pasją który pomoże Ci uporać się z tymi zaburzeniami.Nie jestem specjalistką wiec staram się nie stawiac " diagnozy , natomiast znam ludzi którym psychoterapia bardzo pomogła.Czasmi ze wspomaganiem lekami.
Jeśli psycholog bedzie widział potrzebę konsultacji z psychiatrą to Ciebie do niego wysle.

Pewnie że terapeuta nie uczyni cudu jesli Ty bedziesz bierna i nie dasz z siebie maksimum.Poza tym nie oczekuj że potrwa to tydzień albo miesiąc.Jesli chcesz żeby były efekty to musisz wytrwać w terapii a naprawdę warto.Jesteś młoda ,zycie przed Tobą.Warto.

Odnośnik do komentarza
Gość cytrynowa babeczka

.Pamiętaj że najważniejsza jest szczerość i współpraca z terapeutą.
Jesli leki po jakims czasie nie pomagają a wręcz szkodzą to koniecznie o tym powiedz psychiatrze.Czasami potrzeba czasu żeby dobrać odpowiedni lek.
Powodzenia Ci życzę.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...