Skocz do zawartości
Forum

Czy osoba kochająca swojego partnera jest zdolna do zdrady?


Rekomendowane odpowiedzi

Gość niemamnie

ttttttt,moze jednorazowy skok w bok to jest błąd,ale notoryczne zdrady albo dluższy romans to błędy,ktore się popelnia bez wyciagania wnioskow i lubowania się w tym? Czy Ty tolerowalbys roczny romans osoby z ktorą jestes w zwiazku i wierzylbys,ze ta osoba Ciebie kocha?

Odnośnik do komentarza

Wybaczyć mozna chyba wszystko, jeśli winowajca szczerze żałuje, wyraża ten żal, i robi wszystko, żeby naprawić to, co zrobił. Zdrady to też dotyczy. Jednak czym innym jest wybaczyć zdradę, a czym innym trwać w związku z osobą, która zdradziła. To drugie moim zdaniem nie ma sensu. Kiedy cos się osłabi, nadwyręży, można to na nowo wzmocnić, jesli sie naprawdę stara. Ale gdy coś się zerwie, to można to tylko załatać. Załatane nigdy nie będzie takie jak przedtem. A tak według mnie jest w przypadku zdrady. Nawet pojedynczej.

Odnośnik do komentarza
Gość ttttttttt

tak czytam te wypowiedzi i się zastanawiam. wracam myślami do tych wątków, w których są opisywane sytuacje romansów, w efekcie np mąż nie zostawia żony dla kochanki, a żona jednak nie daje kopa w dupę mężowi. oczywiście są na pewno sytuacje, w których tak się właśnie dzieje. ale z waszych wypowiedzi wynika, że rzeczywistość jest jednowymiarowa. zdrada? koniec. nie zawsze sprawy są takie proste. permanentne zdrady to okropnie raniąca sytuacja, ale sypanie komuś banałami jednak uważam za szkodliwe. wielokrotne zdrady nazwałabym wielkim błędem. nie neguję tego, co uważacie (zdrada=koniec), ale dobrze pamiętać, że to wasz OSOBISTY standard i czasem lepiej powstrzymać się od epatowania SWOJĄ WIZJĄ IDYLLICZNEJ NORMALNOŚCI, ponieważ można kogoś urazić. a skoro tak sobie hipotetyzujemy o sytuacjach zdrady pojedynczej lub wielokrotnej, to też pohipotetyzuję. otóż proszę sobie wyobrazić sytuację w której na forum pisze osoba, która żyje w związku z partnerem, który zdradza, lub ma za sobą zdrady, a jednak kontynuuje pożycie. dostając takie odpowiedzi "zdrada=koniec", "niewybaczalne", "nienormalne" etc etc etc raczej może poczuć coś na kształt poczucia winy, lub odmienności. a chyba nie o to chodzi? życie nie jest biało-czarne. zasadniczo sytuacja zdrady to codzienność, pewna normalność, bo jednak się wydarza. jednakże czy można akceptować zdradę? tolerować? przymykać oko? nie przymykać? czy można z tym żyć? to kwestia indywidualna oraz zależna od sytuacji. kończę mój przydługawy wywód i proszę o nie przekonywanie\udowadnianie, że jestem w błędzie\nienormalna etc etc etc.

"Czy Ty tolerowalbys roczny romans osoby z ktorą jestes w zwiazku i wierzylbys,ze ta osoba Ciebie kocha?" - nie wiem, zależy od danej sytuacji. taka wersja wydarzeń nie brzmi zbyt optymistycznie, ale kto wie?

"jezeli ktos z premedytacją dokonuje zdrady i jest to recydywa to nie mozna tego nazwac błędem" niemamnie, a jak ty byś to nazwała?

Odnośnik do komentarza

~ttttttttt
permanentne zdrady to okropnie raniąca sytuacja

Każda zdrada taka jest. Pojedyncza również. Oczywiście tylko wtedy, gdy zdradzona osoba kocha swojego partnera, bo z tym też różnie bywa.

~ttttttttt
ale sypanie komuś banałami jednak uważam za szkodliwe.

Zgadzam się. Na przykład sypanie takimi pustymi frazesami, jak na przykład: "Kocham dziś to nie znaczy to samo, co kocham kiedyś", mające na celu usprawiedliwianie zdrady.

~ttttttttt
nie neguję tego, co uważacie (zdrada=koniec), ale dobrze pamiętać, że to wasz OSOBISTY standard i czasem lepiej powstrzymać się od epatowania SWOJĄ WIZJĄ IDYLLICZNEJ NORMALNOŚCI, ponieważ można kogoś urazić.

Po co przypominasz o tym, o czym na pewno wszyscy tu pamietają? Pamietają, i wyrażają swoje poglądy. Co w tym złego? Każdy pogląd dotyczy pewnej konkretnej grupy ludzi, więc każdy można by podciągnąć pod urażanie tych własnie ludzi. Ale z tego wynikałoby, że żadnych swoich poglądów nie należy ujawniać. Więc może bez przesady.

~ttttttttt
zasadniczo sytuacja zdrady to codzienność, pewna normalność, bo jednak się wydarza.

Eeeeee, co? Uzasadnieniem tego, że jakaś rzecz jest normalna, ma byc to, że sie wydarza"? Różne rzeczy czasem się zdarzają. kradzieże, pobicia, gwałty, zabójstwa. To co, one też są normalne? Ogólnie, wiele różnych złych rzeczy się dzieje, ale to nie znaczy, że są one normalne.

PS. Jeszcze odnośnie prawa do wyrażania swoich poglądów: z niego całkiem jasno wynika, że mam prawo skomentować każdą wypowiedź. Tak wiec Twoją również.

Odnośnik do komentarza
Gość ttttttttt

zechcę doprecyzować. mówiąc o w\w sytuacjach "pewna normalność" mam na myśli to, że z jednej strony nie ma w tym nic niezwykłego, a nie, to, że należy to akceptować, czemu dałam wyraz w dalszej części swojej wypowiedzi. nikomu nie zabraniam komentowania czegokolwiek, nie interesują mnie jedynie czyjeś próby udowodniania mi, że się mylę itd, o czym również napisałam. no i dlaczego zakładasz, że "na pewno wszyscy pamiętają", a może wcale tak nie jest i warto czasem przypomnieć? więc może bez przesady.

Odnośnik do komentarza

~ttttttttt
zechcę doprecyzować. mówiąc o w\w sytuacjach "pewna normalność" mam na myśli to, że z jednej strony nie ma w tym nic niezwykłego

Chyba jednak jest cos w tym niezwykłego, skoro zdradzone osoby tak bardzo przez to cierpią. Co widać także na tym forum. Moim zdaniem, to określenie jest zupełnie niewspółmierne do wagi tego czynu.

Odnośnik do komentarza

ttttttt-"jezeli ktos z premedytacją dokonuje zdrady i jest to recydywa to nie mozna tego nazwac błędem" niemamnie, a jak ty byś to nazwała?

premedytacją,życiem na dwa fronty,cwaniactwem,recydywą,oszustwem,na pewno nie bledem,bo ten popelnia się raz,żaluje i wyciaga wnioski,naprawia.I na pewno nie nazwalabym tego miloscią.

Odnośnik do komentarza

No powiem tak, że kochając swojego partnera można zdradzić... wiem to bo sama nie jednokrotnie byłam ku temu bliska a jestem w zwiazku prawie 6 lat... A kocham swojego faceta bardzo, najczesciej ku zdradzie pcha nas zaniedbanie partnera, nuda w zwiazku, rutyna itp bo miłość jest miłościa nie umiera tak szybko ale jest również po za miłościa przyzwyczajenie... Mnie ku zdradzie pchało to ze facet którego poznawałam był dla mnie lepszy, milszy itd niż mój stały partner, poprawiał mi humor, starał się o mnie, poświecał mi czas kiedy mój facet nigdy go nie miał dla mnie..

Odnośnik do komentarza

Jeżeli pielęgnuje się samo uczucie bliskości i dotyku osoby z którą się jest, to niema mowy o zdradzie cielesnej. Tłumaczenie typu nuda czy brak atrakcyjności tylko świadczy o osobie, która zdradziła i niema mowy o miłości wobec drugiej osoby a zapewne o braku wartości na jakich związek powinien się opierać i tego, że nie szukała ona sama rozwiązań które mogły by odświeżyć relacje.

Odnośnik do komentarza

Krzysztof.W
Jeżeli pielęgnuje się samo uczucie bliskości i dotyku osoby z którą się jest, to niema mowy o zdradzie cielesnej. Tłumaczenie typu nuda czy brak atrakcyjności tylko świadczy o osobie, która zdradziła i niema mowy o miłości wobec drugiej osoby a zapewne o braku wartości na jakich związek powinien się opierać i tego, że nie szukała ona sama rozwiązań które mogły by odświeżyć relacje.

100 % racji...

Odnośnik do komentarza
Gość ttttttttt

"Chyba jednak jest cos w tym niezwykłego, skoro zdradzone osoby tak bardzo przez to cierpią. Co widać także na tym forum. Moim zdaniem, to określenie jest zupełnie niewspółmierne do wagi tego czynu"

franca napisałam "z jednej strony nie na w tym nic niezwykłego", nie przeinaczaj moich słów.

i znowu dwa typy wypowiedzi, życzeniowe i idylliczne oraz te opisujące przeżytą sytuację, realistyczne.

niemamnie zgodzę, się, cwaniactwo to niesamowite.

Odnośnik do komentarza

~ttttttttt

i znowu dwa typy wypowiedzi, życzeniowe i idylliczne oraz te opisujące przeżytą sytuację, realistyczne.

Z tym przeinaczaniem to już zupełna przesada, przecież napisałam praktycznie to samo. :P
I gdzie Ty tu widzisz jakieś idylliczne i życzeniowe wypowiedzi? No, chyba, że "idylliczne i życzeniowe" jest według Ciebie określeniem na te wypowiedzi, z którymi się nie zgadzasz.

Odnośnik do komentarza
Gość zdrada_z_litości

A jak jest taka sytuacja: kobieta jest na coś chora i musi brać leki które kompletnie zabijają jej libido, powodują osłabienie i zmęczenie i nie ma widoków na zmianę w rok, dwa, pięć. Facet nadal ma swoje potrzeby.
Kocha żonę, ale nie męczy jej o seks bo wie że jest ciągle zmęczona przez leki i kompletnie nie ma na to ochoty.
Co ma zrobić ? Strzelić sobie w łeb ? Wykastrować się ? Latami jechać na ręcznym ? Taka sytuacja na dłuższą metę będzie skutkować rozdrażnieniem faceta, który kiedyś nie wytrzyma i odejdzie.

A tak opiekuje się żoną, wspiera ją duchowo, utrzymuje rodzinę w całości nie dostając kompletnie nic. Jedyne co robi, to na boku daje sobie upust z kochanką od czasu do czasu. Ma jasne priorytety: rodziny nie zostawi. Taka zdrada paradoksalnie może utrzymywać związek w całości. Powiedzenie o tym żonie nie pomoże jej w leczeniu na pewno.
Jak się zapatrujecie na taką zdradę ?

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...