Skocz do zawartości
Forum

Depresja po trudnym rozwodzie


Rekomendowane odpowiedzi

Witam!!!! chciałabym, abyktos mi wreszcie nakreślił moją sytaucje bo się wykończę psychicznie,,,, zaczne od pczatku jestem po rozowdzie około roku czasu, mam córeczkę 2 letnią, z mężem bylismy krótrko małżenstwem, ale bardzo burzliwym, wszystko zmieniło się po slubie, a raczej jak sie urodziłod ziecko, potrzebowałam od męża miłości wsparcia, zrozumienia, mój byłym mąż jest cżłwiekiem nerwowoym nie raz podnosił na mnie ręce, potrafił opluc wyzywac mnie, później płakał ze kocha itd koło zataczło swój krąg coraz większy, przez neigo ja starsznie stalam się nerwowa, do tego szedł cały czas za mamą, przy niej potrafił poweidziec do mnie "zamknij morde", juz psychicznie nie wytrzymałam, 2 razy na terpaie nas zapisałam sie wycofał, póxniejw niosłam ten pozew to była amsakra ten rozwod, dopiero zoabczyłam kim jest jego rodzina, zrobili ze mnie wyrodną matkę bijącą swoje dziecko, mimo ze jestem po studiach pedagogicznych, cały czas to ja siedziałam sie zajmowałam malutką, pijaczkę k...rwe i nie powiem co ejszcze, dodam jeszcze że moj mąz pochodzi z rodziny gdzie ojciec pił bił matkę, bardzo nieciekawej rodziny..
rozowdząc się chciałam zeby mąż sie trochę zmobilizował zaczął walczyc, aby zobaczył co stracił, aon to płakał, to wyzywał to życ mi nie dawał, mi musiały opaśc emocje ja musiałam mieć czas na przemyslenia, zaczęłam za nim tęsknic, wszystkie złe chwile odeszły w dal, chciałam znim pgadać, zebysmy mzoe ejszcze raz wszystko przemysleli, sprobowlai, on nie chcial nie wiedziałam dlaczego...az do ktoregos razu jak zoabczyłam ich razem, wszystko ułożyło mi się w pewną całosć, jego zachowanie...a ja wpadłam w depresje z ktorej nie moge wyjsc...leki uspokojajaące,płacz nieprzespane noce, brak chęci do życia, i te poczucie winy a moze, a może byłoby ok i zaczłęam jak głupia go prosić, błagac otowrzyłam się na maksa w stsounku do niego i nawet wylądowalismy razme w łozku, wiem że to bylo złe ale nie moge przestac o tym myslec ani nic...ja nie wiem co mam ze sobą zrobic miotam się, poniżam, a zdrugiej strony chciałabym walyczyc, ale nie wiem czy jest o co, i chciałabym zamknac ten etap ale nie ptorafie, bardzo bym prosiła o jakś rade..

Odnośnik do komentarza

Kochana ciesz się, że się uwolniłas od niego! Nie złam się i niech Ci nigdy nie przyjdzie do głowy do niego wracać! Absolutnie nie! Zerwij z nim jakiekolwiek kontakty raz na zawsze. A co do Twojego samopoczucie - jesteś po pedagogice, więc na pewno wiesz, że takie wydarzenia i problemy, stres itd mogły wywołać stany depresyjne, lęki, stany nerwicowe itd. Pierwsza rzecz, to maszerujesz do psychologa wyładować "na nim" / u niego te wszystkie negatywne emocje. Druga rzecz, bierzesz malutką na dwór i spędzacie cały dzień razem. A trzecia rzecz, to wyciągasz kieckę z szafy, dzwonisz po kolezanki nawet te z którymi dawno nie gadałas i idziecie na imprezę. Wyrywasz fajnego faceta i bawisz się z nim cały wieczór. Zapamiętałaś? Masz trzy zadania: spotkanie z psychologiem, spedzanie jak najwiecej czasu z dzieckiem i powrót do życia z koleżankami, wygadanie się przyjaciółce + poznanie nowego faceta który Cię przytuli i który pokocha Ciebie i Twoje dziecko.

http://www.ticker.7910.org/an1cMls0g411100MTAwNDcxNGx8MzU1NjZqbGF8aW4gbG92ZQ.gif

Odnośnik do komentarza

dziekuje za dobre słowo, tak wszyscy mówią dla mnie....tylko ja jakoś nie umiem się poskładac, całą winę za ten rozwód zwaliłl on, nie pamięta co wyrządził mi złego, zapomniał o tym, a teraz jest szcześliwy, poznał kogos kto uratował go z opresji, pomógł mu bo on by zginął, ja bym anwet uwagi na niego nie zwaracala, kontaktów nie mogę znim zerwać mamy małe dziecko...wszystkim chodzi mowi jak on sie o mnie starał a ja miałam go gdzieś,a to nie prawda on nie zorbił nic dla mnie nie rozmawiał ze mna tak jakbym ja cchciała spokojnie tłuamczenia, tylko weiczne wyzruty i pretensje jaka to ja jestem zła, jak ja mohgłam się z nim rozwieść, jak ja mogłam go zostawić, sam po rozwodzie życ mi nie dał, a teraz sam ułozył sobie życie a ja zostałam zręką w nocniku.... jetsem naprawdę bardzoa trakcyjna kobietą, facetów mogę miec na pęczki, ale nie cche, jak widzę jak mnie tratkują faceci, z wartością, z szacunkiem, ale mam takie obrzydzenie, tylko on w głowie mi siedzi, przepraszam za błędy ale jestem w pracy i nawet na niej nie mogę się skupić:( tak jak na niczym osttanio w moim życiu

Odnośnik do komentarza

Witam serdecznie,
Aszcza nie miej pretensji do siebie ani poczucia winy. Ty wielokrotnie podejmowałaś próbę ratowania Waszego małżeństwa, proponowałaś terapię - ale chęci i pracy potrzeba z obu stron.
Teraz powinnaś jak najszybciej uświadomić sobie, że to już jest koniec, bo tylko wtedy będziesz mogła zacząć układać życie na nowo.
Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

tak, tylko mój były mąż, cały czas mi mówi, ze on to ratował jak było po rozwodzie i jeszcze w jego trakcie, a ja nie zrobiłam zupełnie nic, że nie cchiałam, a to nie było tak, on moze i próbował, ale na swój sposób, czyli jednego dnia było ok, drugiego jak coś szło nie po jego mysli, wyzywał mnie napastował telefonami, płakał, następnie oskrżał mnie jaka ja jestem zła, odpychał mnie tylko swoimz achowaniem od siebie, nie chciał ze mną nie probował rozmawiać spokojnie,,,, tak jak ja znim teraz, rozmawiam, tłumacze mu, ze w pewnym momencie popełniliśmy błąd, ale ja wiem ze wtedy by nic z tego nie było, ja wiedziałam, że za duzo złych krzywd emocji, braks szacunku, nie czułam się najważniejszą kobietą dla niego, tylko jego mama, skoro ona raz mu powiedziała, aby wezwał na mnie policje a on to zrobił, łapał się wszystkiego, bo jak twierdzi musiał sie bronić, kiedy emocje opadły, ja zmieniłąm dużo swojego myślenia, stałam się zupelnie innym cżłowiekiem inaczej patrzę na życie, zamknęłam swoją przeszłosć, ale nie ptorafię zamknąć jego etapu, dlatego postanowiłam walczyć, mimo wszystko, teraz czuję się cały czas tą drugą, on twierdzi, ze bawię się jego uczuciami, ze cche zniszczyc mu tamto, aby znów on cierpiał, tyle już mu tluamczę, tyle łez wylałam i cały czas wylewam, ja z nim rozmawiam, boję się tego, ale cchę mimo tego ze strace wszystkich i wszystko co zbudowałam, on też się tego boi, cały czas mówi, że zależy mu kocha mnie, chciałby ale się boi, rozumiem mam takie same wątpliwości, dlatego po raz kolejny zapronponowałam terpaię,cały czas jest takie mielenie szmat, to co zawsze chciałam od niego, aby własnie tak ze mną rozmawiał, czuje się w pewnym sensie że walczę z wiatrakami, nie mogę znieśc mysli, ze jesteśmy razem, a później on jedzie do niej, że czuję się wobec niej nie fair jak drań, bo ona na to nie zasługuje, on mi pow, że musi sobie wszystko poukłądać w swojej głowie, że tu potrzebny jest czas, dałam mu miesiąc, aby się namyślił czego cche, póki jeszcze jest co zbierać, ale teraz nie wiem jak mam to przetrwac jak mam sie zachowwyaac nie wiem....

Odnośnik do komentarza

Witam,
zaczne od tego iz mam wrazenie ze czytalam o swoim pozyciu malrzenskim. (podkresle swoim porzyciu malrzenskim a nie o swoim zycu!!!!) Kobiety sa piekne mezczyzni przystojni o gustach sie nie dyskutuje a piekno jest jedynie w oczach patrzacego wiec dlatego milosc jest slepa wedlug mojego punktu widzenia gdyz kazdy czlowiek ma inne watosci ktorymi postrzega swiat jednej osobie sie podoba jedno komus innemu drugie a kolejnej osobie inponuje jeszcze cos innego. malzenstwo to nic innego jak sztuka kompromisow ... ale do tej sztuki trzeba dojrzec .... trzeba usiasc z lusterkiem i szczerze porozmawiac z samym soba. Ja i moje malrzenstwo to jedna wielka klapa mimo ogromnej mojej milosci do mojego meza i ogromnej milosci do mnie mojego meza nie udalo sie Nam przetrwac lecz jedno najpiekniejsze co zarowno mnie jak i mojego meza w zyciu spotkalo to Nasz syn jest to owoc naszej milosci tego co bylo piekne tego co zostalo w nas na zawsze mimo tego jak dalej potocza sie nasze losy spelnilismy sie poniekad. nikt nie moeil o latwym zyciu
wazne by potrafic rozruznic co Nas dobrego spotkalo w zyciu a to co hmmm nazwe to zlego bo tak mozna to postrzegac pamietac by zawsze wyciagac wnioski i realizowac sie dalej realizowac swoje plany marzenia osiagac swoje szczyty czyli zyc pelna piersia i nigdy sie nie poddawac pamietajac o tym ze raz wsadzona reka w ognisko za drugim razem tez bedzie piekla. Poprostu emocjom i ludziom trzeba dac odejsc kiedy tego potrzebuja nie zmuszac ich roznymi sposobami do wspolnego byci grajac na ich emocjach. Postaraj sie postawic na miejscu Twojego partnera nie moze byc z Toba nie moze byc z nikim hmmmm ja mojemu mezowi zycze by byl majszczesliwsza osoba na swiecie choc bardzo mi przykro ze nie jest to u mego boku i moj syn nie bedzie mial pelnej rodziny dziekuje malzonkowi ze mam cudownego syna bo wiem ze tylko On byl w stanie pomoc mi w realizacji mojego marzeni ....
pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

p.s.
Pamietajmy o tym ze kazdy chce byc szczesliwy kazda jedna istota na tym swiecie lecz nie zapominajmy ze dla kazdej jesnej istoty szczescie moze oznacac zupelnie cos innego.
wiec gdy sama nie czujesz sie szczesliwa nikt w Twoim otoczeniu nie poczuje sie szczesliwy.
nalezy sie zastanowic nad samym soba czego sie pragnie realizowac siebie a szczescie samo przyjdzie a jakielkolwiek "porzki" nie nalezy traktowac jako cos zlego uzalajac sie nad sam soba a jako nauke i wyciagac wnioski. niestety czasami cholernie bolesne wnioski (przede wszystkim mentalnie)
Pozdrawiam,
zyczac wiele usmiechu na twarzy.....

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...