Skocz do zawartości
Forum

Przemoc w rodzinie, niska samoocena a brak zaufania i lęk


Gość we_mgle

Rekomendowane odpowiedzi

Witam.
Mam 32 lata i od 2 lat jestem w terapii. Moje problemy zaczęły się w dzieciństwie, ponieważ w domu stosowano przemoc. Tata bił tylko mnie, wobec mamy nie przejawiał przemocy, chociaż jest człowiekiem łatwo wpadającym w gniew. Jak dziecko byłam agresywna, egocentryczna, panicznie bałam się utraty kontroli nad rzeczywistością, miałam różne zaburzenia obsesyjno-kompulsywne, które później ustąpiły.
W szkole miałam bardzo dobre oceny, byłam jedną z najlepszych uczennic, ale miałam problemy relacyjne z rówieśnikami. Bardzo szybko i łatwo przywiązywałam się do ludzi. Wierzyłam, że są dobrzy i nie krzywdzą. Już jako dziecko żyłam w poczuciu winy i wstydu, że jestem inna, zła, coś jest ze mną nie tak. W szkole średniej moja samoocena gwałtownie się pogorszyła. Zaczęłam gorzej się uczyć, przestałam wierzyć, że mogę się przebić. Problemy w domu nie zmieniły się. Zaczęłam czuć się jeszcze gorzej z tym, że jestem bita już jako nastoletnia dziewczyna, ale obwiniałam się za swoją agresywną postawę.
W życiu dorosłym zaczęłam mieć problemy z samooceną i w związkach. Moim dramatem jest poczucie wartości i brak zaufania. Mam za sobą dwa stałe związki. Teraz jestem w związku z niezwykłym człowiekiem, który pochodzi z rozbitej rodziny i również walczy ze swoimi słabościami, ale nigdy nie dał mi podstaw do podejrzeń, niewiary. Jest wrażliwy i wartościowy. To On zachęcił mnie do terapii. Ale ja od 2 lat nie umiem zaufać i sukcesywnie niszczę tę relację. On sam został zdradzony po 7 latach związku. Uczęszczał na terapię. Powiedział mi, że kiedy mnie poznał, wiedział, że nie może patrzeć wstecz, porównywać, że idzie dalej. I zaufał mi. Ja miałam z tym ogromny kłopot.
W pierwszym związku zostałam okropnie potraktowana przez rodzinę byłego partnera, obrzucona wyzwiskami, ponieważ chcieli go mieć na wyłączność i sterować nim, żeby wspierał ich finansowo i był uległy, jak dotychczas. Jemu stopniowo w naszym związku zaczęło zależeć bardziej na naszym życiu niż ciągłym zajmowaniu się rodziną, a im z kolei zaczęło się to nie podobać. Odbiło się to na mnie. Dodatkowo, przez blisko 2 lata żyłam nadzieją, że wrócimy do Polski i tutaj zamieszkamy razem (wyjechałam z nim do Niemiec). Mój ówczesny partner nie umiał o tym rozmawiać i tym samym przyznać się, że on nie miał takich planów, że chciałby zostać zagranicą. Rozstaliśmy się w bardzo przykrej atmosferze. Przez blisko rok nie mogłam się pozbierać. Po pewnym czasie związałam się z osobą uzależnioną od narkotyków i bardzo niedojrzałą emocjonalnie. Przeżyłam kolejne budowanie zamków na piasku, okropne kłamstwa i nawet zdradę. Nie umiałam odejść, jednak w końcu jakoś mi się udało. Próbował po 2 miesiącach jeszcze się ze mną kontaktować. Prawie uległam, ale jednak podjęłam decyzję, że nie mogę i nie chcę tak żyć. Po tym wszystkim został we mnie potworny strach przed odrzuceniem, fałszem i obawa przed manipulacją.
Ponad dwa lata temu trafiłam na cudowną osobę, ale ranię Go ciągle bezpodstawnymi oskarżeniami i podejrzeniami od tamtej pory. On już nie ma siły. Wiele razy chciał odejść. Obiecywałam poprawę. Nic mi z tego nie wyszło. Mam wrażenie, że ciągle uwsteczniam się w terapii. Bardzo kocham tego człowieka. Nie chcę zniszczyć tego, co mamy. Ani reszty swojego życia. Wiele w ciągu tych ostatnich dwóch lat udało mi się nazwać i zobaczyć z boku. Dla mnie było to wstrząsającą prawdą, z której nie zdawałam sobie sprawy przez tyle lat. Samoocena wpłynęła też na mój rozwój zawodowy i wiarę we własne możliwości. Przez wiele lat żyłam z uśmiechem na twarzy jednego dnia, katastrofą drugiego. Ciągła sinusoida. Jak w domu od wczesnych lat. Jeden wielki chaos. Miałam myśli samobójcze i załamanie nerwowe, które skończyło się wizytą u psychiatry w szpitalu.
Pragnę żyć. Pragnę być zdrowa. Chcę być szczęśliwa i dawać szczęście innym. Proszę o pomoc, bo nie wiem, co mam robić.
Dominika

Odnośnik do komentarza

Witaj Dominiko moje zdanie jest takie, jezeli Wam obojgu zalezy na tym aby byc razem to mysle ze nie mozna patrzec co bylo wstecz. Ja tez nie mialam slotko. Walczcie o siebie! idzcie razem do psychologa lub poradni małuzenskiej, razem bedzie Wam łatwiej. Mysle ze nie macie na co czekac. Zycze powodzenia

Odnośnik do komentarza

Ja też myślę, że powinniście razem stawić czoło tym problemom. Rozmawiajcie otwarcie o nich, o wszystkim, co Was boli. Czy mąż wie o Twojej trudnej przeszłości? Bo np. Twoje nieuzasadnione oskarżanie jego było najprawdopodobniej spowodowane negatywnymi doświadczeniami z poprzedniego związku, w szczególności zdradą.
Dobrze byłoby o tym wszystkim rozmawiać, zarówno w domu, jak podczas terapii. Zgadzam się też z tamitu, że najlepsza byłaby dla Was terapia małżeńska. Nie poddawajcie się! Pomimo trudności, jakie macie za sobą widać, że bardzo się kochacie. Dlatego uważam, że powinniście walczyć o Wasz związek.
Powodzenia

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...