Skocz do zawartości
Forum

Beznadziejność


Rekomendowane odpowiedzi

Nie piszę tutaj po to żeby szukać pocieszenia. Mam 50 lat i przez większość życia nic mi się nie udawało. Nie wiem , może jestem nieudacznikiem. Po 21 latach małżeństwa, gdzie starałem się robić wszystko (poniewierki za granicą) postanowiłem odejść. Nie mogłem znieść poniewierania chociaż i tak w sądzie zawsze jest winien facet. Nawet nie próbowałem się bronić, chciałem tylko odejść. Po roku myślałem że dostałem dar od Boga. Ożeniłem się. Byłem szczęśliwy. Trwało to niestety do czasu pierwszych problemów finansowych. Pieniądze się skończyły, firma zaczęła kiepsko iść i koniec. Wtedy najbliższą osobę się poznaje. Nie chcę już układać sobie życia, próbowałem wziąć tabletki, ale po 3 dniach się obudziłem. Nie mam już siły na walkę z życiem. Na pewno robiłem wiele błędów. Może to wszystko moja wina . Nie wiem. Teraz po kilka razy dziennie chcę sobie coś zrobić. Chciałem z kimś rozmawiać, ale nie mam z kim. Jestem sam na sam ze sobą. Nie wiem po co to piszę, może dlatego że nie mam z kim rozmawiać. Może mi się w końcu uda odejść, chociaż strasznie się boję. Czy miał ktoś sytuację całkowitej samotności, zero marzeń, zero przyszłości, całkowitego odsunięcia . Byłem zawsze głupim romantykiem. Wierzyłem, że i mnie coś dobrego spotka. Naprawdę wszystko z siebie dawałem ale kiedy widzisz, że tak naprawdę jesteś dobry tylko wtedy kiedy dajesz i jest to tylko jedna gra tracisz wiarę we wszystko. Byłem u psychologa i nic to nie dało. Wykonywał tylko swoją pracę. Niestety to co siedzi w człowieku nie jest łatwo zmienić.Za wiele lat to wszystko trwa. Jestem zmęczony, brak chęci walki, w głowie jeden wielki szum. Tak macie rację, że nie warto szukać szczęścia na siłę. Nie warto. Tylko niektórym ten dar przysługuje. Ale wielkie dzięki, mogę chociaż trochę ciężaru zżucić na forum. Byłem w kościele u Franciszkanów. Chciałem z kimś porozmawiać kto mnie wysłucha. Powiedział tylko , że nie ma czasu. Przykre. Inną całkowicie wizję miałem. Nie wytrzymam dłużej.
Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

miałam takie sytuacje wiele razy, zero marzeń, serio chęci, zero sił na cokolwiek, calkowicie wyobcowanie, niechęć do niczego i nienawiść do rodziców. Do obojga. jestem po 3 próbach samobójczych, bo chciałam, bardzo chciałam zakończyć swój żywot żeby nie musieć cierpieć. Ale zacisnęłam zęby, nie poddałam się. Matka wieszała na mnie psy, biła mnie, darła się bez powodu, moja obecność na tym świecie przeszkadzała jej bardzo, denerowało ją to. a ja ten fakt podsyciłam i żyłam tylko po to żeby ją denerwować. Czułam się całkowicie zobojętniała na nią i ten stan mimo że trwał u mnie 5-7 lat mnie uratował. I ta nienawiść dzisiaj do rodziców mimo że stopniała ale nadal się utrzymuję.

Wiem co Pan czuje bo sama to czułam, po ostaniej próbie samobójczej zrozumiałam jak bardzo chcę żyć. Nie dlatego żeby nienaiwdzić rodziców tylko po to żeby pomagać ludziom, być kołonich w potrzebie i ich wspierać. Chcę urodzić dziecko żeby udowodnić matce że bycie rodzicem to zupełnie inna sprawa niż się to wydaje. ze bycie rodzicem to coś pieknego. Przez to co mnie spotkało wiem że będę dobrą matką i nigdy nie skrzywdzę swoich dzieci. Wyznaczyłam sobie cel, do którego dążę z uporem i na przekór losowi.

to samo radzę Panu - wyznaczyć sobie cel w życiu do którego Pan będzie dążył bo Pan wie że warto. Coć czego osiągnięcie będzie napawało Pana dumą. Może to będzie nowa miłość, może doczekanie się wnuków, nie wiem. To Pan sam musi sobie wyznaczyć taki cel. Musi Pan wierzyć że warto się starać, chociażby dla siebie samego. Pozdrawiam i trzymam kciuki ; )

Odnośnik do komentarza

Kris jak myślisz czy tylko Ty w tej chwili jesteś w takiej sytuacji? Wierz mi że tak nie jest, jakbyś pobył tu trochę na forum to zobaczył byś z jakimi problemami ludzie muszą się zmagać.Ja mam kolegę 36 letniego chłopaka który stracił w jednej chwili w wypadku samochodowym żonę i 2 dzieci,żeby tego było mało walczy z rakiem.....i wierz mi, chociaż na pewno jest Mu cholernie trudno ale postawił sobie cel ...wyzdrowieć
...i dąży do tego z całych sił.
Przede wszystkim nie siedz w domu i nie zastanawiaj się że nie masz szczęścia w życiu, skup się na tym co mógłbyś zrobić żebyś mógł stanąć na nogi, postaw sobie mały cel na jutro, i tak każdego dnia, na razie nie myśł o przyszłości. ....samo przyjdzie...pod warunkiem że dasz sobie szansę.
Nie próbuj odebrać sobie życia, pamiętaj że nieudana próba może zakończyć się tym że zostaniesz warzywem do końca życia...
Pamiętaj że jesteśmy tutaj i zawsze możesz z nami pogadać...:)))

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...