Skocz do zawartości
Forum

Śmierć mózgu


Gość Nikawera

Rekomendowane odpowiedzi

Witam,
ok 1,5 miesiąca temu mój brat miał zatrzymanie akcji serca na ponad 20 minut. Był akurat w Niemczech i lekarze przywrócili mu oddech, muszę też zaznaczyć że chorował od dawna na rozedmę płuc. Do dzisiaj nie odzyskał samodzielnego oddechu. Lekarze usunęli mu operacyjnie 1 płuco, bo było tak zniszczone że przestało pracować. Poinformowano nas, mnie i mojego młodszego brata, że stan na dzisiaj jest taki, że ponad 50% mózgu jest bezpowrotnie uszkodzone, oddycha tylko za pomocą maszyn i musi dostawać coraz większe dawki silnych leków na ataki padaczkowe, które powodują, że cieknie mu z ust piana. Lekarze proszą nas o podjęcie decyzji czy mają za wszelką cenę utrzymywać go przy życiu, czy w przypadku następnej akcji zatrzymania serca, po prostu pozwolić mu odejść. Na dziś nie mogą nam dać praktycznie żadnej nadziei, że on kiedykolwiek będzie mógł samodzielnie funkcjonować. Mój najmłodszy brat nie dopuszcza nawet zaprzestania walki, a ja się zastanawiam czy jestem tak wyrodną siostrą, że chciałabym aby Q odszedł bez cierpień. Poradźcie coś, bo coraz gorzej się czuję i zastanawiam się co jeszcze mogłabym zrobić?

Odnośnik do komentarza

Wiesz w takiej sytuacji chyba nikt Ci nie może doradzić. Wiem, że bardzo Ci trudno i bardzo chcesz aby ktoś zdjął z ciebie ten ciężar... Ale niestety to Ty sama musisz podjąć tę decyzję. Zastanów się czego chciałby Twój brat, jakie są realne szanse na to, że obudzi się ze śpiączki, możesz poprosić o pomoc księdza ( jeśli jesteś wierząca), psychologa czy kogoś innego, ale ostateczną decyzję musisz podjąć sama.

A dragon whisper her name,
on the east.
You win, or you die.

Odnośnik do komentarza

i Ty się jeszcze pytasz co masz zrobić? sorry ale moim zdaniem to tak jak zabójstwo. Dopóki człowiek żyje to ma żyć. Jakim prawem inny człowiek ma mu pomóc odejść. Aż ciary mi przeszły przez skóre gdy to przeczytałam bo wiem że gdyby nie daj Boże to dotyczyło kogoś z mojej rodziny to byśmy walczyli aż do samego końca bo nigdy nic niewiadomo. Czasami tak jest że gdy myślimy że już nie ma szans to zdarza się jakiś cud.
On jest Twoim bratem, on może się obudzić! Nie powinnaś nawet przestawać wierzyć. Tylko 50% mózgu jest uszkodzone , uszkodzone a nie doszło do całkowitej śmierci mózgu. On jest Twoim bratem i zawsze nim będzie. Jeśli da się jego za wszelką cene uratować to nie ma nad czym się zastanawiać tylko ratować.
Pomyśl sobie jak byś się czuła gdybyś pozwoliła mu odejść nie wiedząc czy dałoby się go uratować czy nie.

Odnośnik do komentarza

nie powinnaś, pozwolić lekarzom aby go odłączyli. twój brat jest dla ciebie najbliższą rodziną.
znam przypadek gdzie żona zadecydowala o odłączeniu męża, który rok lezal w śpiączce w hospicjum. już nigdy nie pozbyła się ona wyrzutów sumienia. popełniła samobojstwo. ciagle myslała, ze moze gdyby wtedy nie podjela takiej decyzji, jej mąż może by żyl.
dopóki lekarze dają jakiekolwiek szanse, że twoj brat się wybudzi, ty też powinnas mu tę szansę dać, nie powinnas go zabijać, bo niestety ale podjecie takiej decyzji jest jak postawienie na nim wyroku.

Odnośnik do komentarza
Gość szukajaca stale

wiesz, niby mówi się, że wykształceni ludzie wiele wiedzą. Lekarze są fachowcami w swoim fachu, ale taką życiową mądrość mają często zwykli prości ludzie.
Pomyśl tak, jak ten zwykły człowiek. W medycynie jak w kinie, wszystko jest możliwe - to takie żartobliwe powiedzenie, ale nie należy kogoś skreślać. Życie każdy ma jedno a mózg naprawdę może się regenerować.
Lekarz też nie może wnikać w każdy przypadek, bo by zwariował. Masz od lekarzy jakąś wiedzę i możesz podjąć decyzję. Bardzo trudną decyzję, ale to twój brat.

Odnośnik do komentarza
Gość darunia1990kl

znam osobę która po pół roku wybudziła się ze śpiączki lekarze też mówili że mózg jest zniszczony i nawet jak się obudzi to będzie rośliną ale to silna osoba i chciała żyć za wzelką cenę i mimo że nikt w to nie wierzył teraz po 3 latach od wybudzenia mówi prawie normalnie i zaczyna samodzielnie chodzić(bez balkonika)

Odnośnik do komentarza

Dziękuję za jedyną sensowną i merytoryczną odpowiedź, niestety sytuacja od mojego postu wręcz się pogorszyła. Dawki leków wstrzymują padaczki ale wywołują straszny ból. Niestety po rozmowie z lekarzami w Polsce (za Pani radą- dziekuję) dowiedziałam się, że oni niestety wydać mogą taką samą opinię co lekarze niemieccy, że w takim konkretnym przypadku nie ma żadnych szans na to aby brat się wybudził. Zero bodźców ruchowych, i coraz częstsze ataki padaczkowe i tak doprowadzą do ostatecznego końca. Lekarze nic już nie mogą zrobić, co najwyżej zapobiegać atakom farmakologicznie. Mój dylemat z dnia na dzień rośnie tym bardziej, że niestety wiemy. że sprawiamy mu ból i to z każdym dniem coraz większy. Nie chce mi się nawet komentować co poniektórych wypowiedzi, bo ręce mi opadają. Już cała sytuację przypłaciłam własnym zdrowiem, ale nie to jest tak naprawdę najważniejsze. Ponoć co nas nie zabije to nas wzmocni. Niestety to już kolejne doświadczenie tego typu w moim życiu. Kilka lat temu do końca walczyłam przy naszej umierającej mamie. Po wszystkim dowiedziałam się, że ta walka była bezcelowa o czym informowali lekarze, a tylko kazałam jej walczyć w bólu- miłe co nie? No i dylemat pozostaje. Nie gniewam się nawet na odzywki w stylu- nie odezwałabym się do ciebie, bo co to tak naprawdę da? fakt pozostaje faktem. I co z tym zrobić?

Odnośnik do komentarza

to na pewno jest wielki ból i dylemat, a osoby które czegoś takiego nie przeżyły będą mówić że by "się wstydziły", bo nie do końca to rozumieją.
powiem Ci od siebie, że niestety wszystko musisz rozegrać w sobie. najabrdziej drastyczne w tym właśnie jest to- czujesz się w pełni odpowiedzialna za czyjeś życie. Wszystko zależy od tego, jakie przekonania masz Ty i osoba, za którą teraz odpowiadasz. Zastanów się- czego by chciała? i czy to jest zgodne z Twoim sumieniem?

Odnośnik do komentarza
Gość Miedzynarodowa

Uwaga!!

W poniedziałek 5 maja w godz. 9.45 – 13.15 w Auli im. Roberta Schumana (Campus Uniwersytecki przy ul. Wóycickiego 1/3 budynek Auditorium Maximum) odbędzie się Międzynarodowa Konferencja Naukowa o dylematach dotyczących początku i końca życia człowieka w perspektywie medycznej, bioetycznej i prawnej "Kiedy człowiek już żyje, a kiedy jeszcze nie umarł?".

http://uksw.edu.pl/node/3236

Program Konferencji i szczegółowe informacje:

http://www.uksw.edu.pl/files/program3.pdf

Wstęp na Konferencję jest bezpłatny. Organizatorzy zapewniają tłumaczenie symultaniczne wykładów.

Odnośnik do komentarza
Gość KarrrolinaO

Wśród prelegentów na tej Konferencji będzie prof. Talar, który już kilkadziesiąt osób wybudził ze śpiączki po nieodwracalnym uszkodzeniu pnia mózgu, gdy inni lekarze mówili, że nie ma ratunku. Może uda Ci się przyjechać na konferencje i z nim bezpośrednio pogadać? Ta rozmowa może wiele dać.

Pozdrawiam i 3maj się, bo wiem, że to nie jest dla Ciebie łatwe.

PS. Osobiście, ja jako ja, nie odłączałabym aparatury. Jeśli ma umrzeć to tak czy siak umrze, a nie bierzesz na siebie odpowiedzialności i możliwych w następstwie wyrzutów sumienia itp.

Odnośnik do komentarza

Ja swojej córce zapowiedziałam, że nie godzę się na żadne uporczywe leczenie , gdyby zaistniała taka okoliczność.
Dziś maszyny mogą w nieskończoność podtrzymywać pracę organów, ale czy to jest jeszcze życie?
Jeśli ma żyć, to po odłączeniu aparatury, stanie się cud i przeżyje. Jeśli nie, to odejdzie w spokoju i przestanie cierpieć.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...