Skocz do zawartości
Forum

Jak poukładać sprawy w trudnym związku?


Rekomendowane odpowiedzi

Mam 43 lata, mój facet ma 51 lat. Spotykam się z nim od 7 lat. Poznaliśmy się przez Internet. Ja byłam samotna, dużo pracowałam, szukałam bratniej duszy a może po prostu szukałam swojej miłości. Bardzo długo rozmawialiśmy, spędzaliśmy na rozmowie każdą możliwą chwilę,
rozmowy do późnych godzin nocnych. On mieszka w Niemczech, ja w Polsce, ale on pochodzi z mojego miasta i ma całą rodzinę, przyjaciół w moim mieście. Myślałam, że te rozmowy z biegiem czasu się rozmyją ale to przekształciło się w coś więcej. Oboje lecieliśmy jak na skrzydłach żeby z sobą móc rozmawiać. Nie widzieliśmy swoich zdjęć , po to żeby się przekonać, jak zareagujemy po spotkaniu w realu. Po 4 miesiącach rozmów on przyjechał na urlop, spotkaliśmy się i….zauroczenie, wspólne spacery, kino, spotykaliśmy się codziennie, smsy na dzień dobry i dobranoc….wzajemne okazywanie, że obojgu nam
zależy na tej znajomości. On wyjechał, znowu żyliśmy w necie, codzienne kilkugodzinne rozmowy, smsy, Skype. Zakochaliśmy się w sobie.
On z racji swojej pracy nie mógł często przyjeżdżać do Polski,przyjeżdżał co 3 miesiące na tydzień czasu. Ja rozumiałam to, że on chciał ten czas podzielić dla każdego, trochę dla rodziców, siostry, przyjaciela i zawsze był czas dla mnie 3-4 dni, jechaliśmy gdzieś żeby móc się sobą nacieszyć. Ja miałam taką pracę,ze na dłużej nie
mogłam wyjechać. Czasami było trudno wyrwać te 3 dni urlopu ale stawałam ,, na głowie,, żeby zawsze ten czas wolny mieć. On jak był u rodziców i nie mógł się ze mną widzieć, to pisał, dzwonił, czułam jak tęskni za mną. I tak było przez 6 lat. On zaczął mówić, że chciałby razem zamieszkać, żebym przyjechała do niego. Ja miałam
dorastające dzieci, pracę, kończyłam studia. Nie mogłam spakować się i rzucić tego. Powiedziałam jemu, że jak najbardziej chce tego ale muszę jakoś wszystko to poukładać i wtedy wrócimy do tematu. Szczególnie że nie znałam niemieckiego, a bez tego ani rusz żeby
dostać tam pracę. Coś się wtedy zmieniło, on jakby się ochłodził troszkę. Ja to strasznie przezywałam, że mnie już nie kocha. Zaczął przyjeżdżać do mnie do domu, na cały tydzień. Ale jak się okazało w tajemnicy przed rodziną. Ogólnie on mnie ukrywa przed rodziną, tylko
jedna jego siostra o mnie wie i jego przyjaciel, dla innych ja nie istnieje. Co roku zawsze wyjeżdżaliśmy na wakacje, w ubiegłym roku on wyjechał z kolegą i przyjechał do mojego miasta ale już do rodziców. Już nie pisał tak namiętnie jak kiedyś. W końcu zaprosil mnie do siebie, pojechałam na tydzień. Wróciłam i wszystko znowu było jakieś
inne, on przestawał mieć czas, zrobił się nerwowy i obojętny
momentami. Zarzuciłam mu, że mnie zaniedbuje, jestem samotna, zapytałam dlaczego przestał okazywać mi uczucia. Powiedział ,ze nie chce mnie
krzywdzić, ze jestem super kobietą a on mnie strasznie kocha i jestem dla niego bardzo ważna,ale on wie,że jest egoistą i nie umie okazywać uczuć tak jak ja bym to chciała. Ciągle przez zte wszystkie lata mówił
mi, że mnie kocha ale ciagle brakowało mi z jego strony ciepła. Jak chciałam o tym rozmwiać to on się denerwował, i później czuć było że rozmawia ze mną na siłe. Wpadłam w depresję, nie umiałam się pogodzić z tym,że on taki jest, taki zimny. Przez te wszystkie lata cały czas okazywałam mu uczucia, ciagle podkreslaąłm jaki jest wyjątkowy,
cudowny, jak bardzo go kocham. On mi mowil ze jestem super, ze nie chce nikogo innego, etc… Przypadkowo dowiedziałam się,że rozmawia sobie z panienkami przez intrenet. Zapytalam dlaczego to robi, dlaczego mnie rani.
On mi na to,ze to nic takiego, to tylko zabawa. Było mi przykro ,że mi cos takiego zrobił. Dla mnie nie miał czasu a dla jakiś panienek miał czas. Właczyła mi się jakaś blokada,żal, rozczarowanie…nie mogłam się pozbierać. Wszyscy mi mówili żebym go zostawiła, że facet się
mna bawi i że jestem mu potrzebna tylko do rozrywki i jestem jego furtką awaryjną. Powiedziałam mu,że nie chce tak zyć, że nie chcę niczego na siłe, że jak on czuje że ja to nie jest ,,to coś,, to niech mi da spokój a nie mi ciagle mówi,że tęskni, kocha a jednocześnie olewa, i ma mnie gdzies. Straciłam do niego zaufanie. Pomimo tego,ze stosunki się mocno ochlodzily, to on caly czas pisał , że tęskni, że nie może beze mnie wytrzymać, że mnie pożąda, że chce mojego szczęścia. A ja ulegałam tym słowom, bo strasznie go kocham. I tak było raz lepiej, raz
gorzej. On twierdził,że jemu to wystarcza a ja ciagle czułam się samotna, zaniedbana, odtrącona. Przez te wszystkie lata cały czas robiłam wszystko żeby ten związek pielęgnować, dbać o dobre relacje, dawać ciepło, spełniałam jego marzenia, fantazje, słuchałam go
dokładnie , nie lekcewazylam, nie olewałam a on, na dugi dzień zapominał co do niego mówiłam bo nie było to dla niego istotne. Poddałam się, kupiłam mu prezent na pożegnanie z wygrawerowaną dedykacj a i powiedziałam że to jest koniec, ze się mecze i nie chce prosić o milosc, bo uczucia albo się czuje albo nie. Kilka miesięcy minelo ciszy, jak można nazwac to ciszą. On raz czy dwa razy w tygodniu
pisal co u mnie slychac, jak się czuje, pisal ze tęskni za mna i dużo o mnie myśli. Burzył mój spokój , wszystko na nowo odzywało. Zaczelam nawet pic z zalu. Wszyscy mieli do mnie pretensje ze nie potrafie się wziąć w garść. Ciagle myslalam o nim. W końcu tak los znowu splatał
figla, moja firma w której pracowałam się rozpadła, zostałam bez pracy. Postanowilam wyjechać do pracy do Niemiec. Dostalam fajna oferte, już wszystko było dograne i z dnia na dzień pojawila się inna oferta pracy, 80 km od jego miescowosci. I co ja zdrobilam…pomyslalam
sobie,będę bliżej niego…pojechałam do pracy niedalego jego. On do mnie zadzwonil, powiewdzialam mu o tym, przezyl szok ale widadac było ze się cieszy. Mialam jeden dzień wolnego w tygodniu, on zawsze dzień wcześniej mnie zaabieral do siebie , spedzalismy wieczor, jeden dzień i
następnego dnia odwozil mnie rano do pracy. Tak jezdzil co tydzień przez 7 miesiecy. Wszystko wrocilo, uczucia, dotyk, czulosc, troska….. Ale kontrakt się skonczyl, nie dostałam wynagrodzenia za ostatni miesic. On
mnie wspieral, pozyczyl trochę kasy na przetrwanie, pomogl załozyc sprawę w niemieckim sadzie, bylam u niego przez miesiąc, żeby odpocząć. Wydawaloby się ze jest super. Któregoś razu on zostawił właczony komputer, chciałam pozamykać strony i wylaczyc…zobaczyłam
jego profil na ,,sympatii,, poczułam się jakby ktoś dał mi w twarz, poplakalam się. Okazalo się ze ma ten profil od roku. Powiedziałam mu o ty a on mi na to,ze to tylko zabawa, ze on kuplowi pomaga, ze to nie jest
moja sprawa. Zapytalam kim dla niego jestem, bo już glupia jestem. Powiedzial mi ze jestem super laska, inteligentna, ciapla,czula,kochajaca
ale….i nie dokończył. Powiedział ze moje problemy go przytlaczaja, ze mam pozalatwiac swoje sprawy i wrócimy do tematu, ze on potrzebuje przestrzeni, ze będzie lepiej jak zrobimy sobie przerwę. Poplakalam się, ale powiedziałam ze rozumiem, ze czuje ze mnie nie kocha i ze nie chce niczego na sile i historia od lat się powtarza. Chcialabym związku, i nie chodzi o slub czy jakies uwiązanie ale na partnerstwo, zaufanie, czulosc,
wsparcie i mieć checi bycie ze sobą tyle ile się da, wyjezdzac razem, spedzac czas na tyle ile to jest możliwe. Potwierdzil ze on zawsze tego chciał ale to już sam nie wie, ze mu na mnie bardzo zależy,ze jestem bardzo wazna dla niego, a teraz to on mi chciał tylko pomoc. Powiedzial mi
to dzień przed przyjazdem do Polski. Przywiózł mnie do mojego domu, powiedział ze się zdzwonimy i poszedł. Napisal ma na drugi dzień smsa,ze jestem super wazna dla niego, ze za mna tęskni i ze to jest w nim. Jak będę potrzebowala jakiejś pomocy to mam dac znac i ze on mnie kocha ale chyba jakos po swojemu. I przestal się odzywac. Ja znalazłam w miedzy czasie nowa prace, wyjezdzam na 3 miesiace do niemiec, napisałam mu to.
Pogratulowal mi,ze jestem dzielna, poprosil o spotkanie, przywiozl bukiecik kwiatow i myslal ze mu wybaczę. Mialam opory, cala ta zlosc i zal były silniejsze, spytal czy niepotrzebnie przyjechal...a ja mu powiedziałam
znowu to samo, jaki mam zal, co mnie gryzie…on mi na to,że on tak samo myśli jak ja ale nie umie tego wyrazić słowami i czynami…..powiedzial ze się wszystko ulozy…i za chwile oznajmil mi ze wyjezdza na urlop….nie pytałam już gdzie i na ile….było mi przykro,ze przez 1,5 tygodnia pobytu w polsce poswiecil mi 2 godziny licząc oczywiście na
seks…. Wyjechal i napisał po czasie smsa ze brakuje mu mnie ale prosi o numer telefonu do lekarza, bo jego kolega ma cos ze zdrowiem i cierpi….podalam mu ten numer z dopiskiem…nie napisalbys do mnie gdyby
nie ten numer dla kolegi…odpisal mi ze mnie pragnie.
Wyjezdzam za pare dni, nie wiem co mam dalej zrobić…, zapyatalam go czy nie ma ochoty mnie widziec..odpisal mi ze moze wroci w czwartek i ze mnie paragnie i potrzebuje....nie mam już siły cierpieć przez niego ale nie
mam tyle siły żeby definitywnie zakonczyc znajomość..ciagle go strasznie kocham i nie umiem bez niego zyc…ale on ciagle mąci mi w głowie, czuje ze facet zniszczyl mnie totalnie…jak się uwolnić …nie
myslec….czemu nie potrafie go przestać kochac.
Powinnam się skupiń na nowej pracy,jutro przechodzę testy jezykowe kwlifikujące mnie do pracy i ustala moje wynagrodzenie, i zamiast się uczyć, ja myślę o nim, widzę jak ma włączony komunikator i nie odzywa
się do mnie a niby jest na urlopie z siostrą, dzisiaj napisał smsa że mnie potrzebuje i pragnie...a ja...moja dusza, serce, umysł krzyczy z bólu ,ze facet tak się mną bawi....nie radzę sobie już z tym, jestem w mega depresji, nie wiem jak mam dalej życ

Kiaris

Odnośnik do komentarza

Witam serdecznie,
Myślę, że nadszedł czas na wyjaśnienie tego, co jest między Wami. Przedstaw mu sytuacje, które powodują u Ciebie niepewność co do jego uczuć wobec Ciebie.
Ty sama wiesz czego chcesz, więc nie bój się mu o tym powiedzieć. Jednak jeśli jego oczekiwania są inne od Twoich nie łudź się, że coś się zmieni. Musisz być zdecydowana, żeby zakończyć tę znajomość, bo dłużej w niepewności i złudnej nadziei nie możesz żyć.
Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Witam serdecznie,
Rozmawiałam już z nim, powiedziałam co mnie boli i zapytałam o przyszłość naszego związku, jak on to widzi, co dalej.... Powiedział mi,że on się nad tym nie zastanawiał,że chce ze mną być ale jemu dobrze jest tak jest teraz. Po tej rozmowie poprosił o przerwę, wyjechał sam na urlop. Ja się na to zgodziłam, przestałam się do niego odzywać. On wrócił z urlopu i jest zdziwiony,że ja się zmieniłam,że już nie ma tak,że wszystko jest dla niego. W między czasie poprosił mnie o rozmowę jego wieloletni przyjaciel, poprosił mnie o dyskrecję ale chciał pomóc, bo zauważył,że coś się dzieje nie tak. Powiedział mi,że jestem bardzo ważna dla mojego faceta,że on ma wobedz mnie plany, tylko może powinnam mu to bardziej uświadomić i przestać być na zawołanie, zacząć żyć własnym życiem, nie odpowiadać na każdego smsa, niech facet poczuje,że coś traci i albo zacznie dbać o ten związek albo po prostu czas go zakończyć. Tak też zrobiłam,przestałam być na każde zawołanie, przestałam odpowiadać na wiadomości a on coraz częściej zaczyna mi pisać,że tęskni za mną i że mnie kocha. Powiedziałam jemu,że teraz to ja potrzebuję przerwy, że muszę to przemyśleć a on mi powiedział,żebym wzięła tyle czasu ile potrzebuję i jak chcę odejść to on to zrozumie, bo on chce żebym była szczęśliwa. Nie wiem co z tym wszystkim zrobić, jestem bardzo zagubiona.Zależy mi bardzo na nim ale jednocześnie myślę,że czekać ciągle aż on się zmieni?

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...