Skocz do zawartości
Forum

Osobowość borderline


Gość Ratatuj12

Rekomendowane odpowiedzi

na imprezy wychodzę bardzo rzadko. Kiedyś często imprezowałam a teraz to raczej zapraszam ludzi do domu i siedzimy do rana... zanim brałam leki to upijałam się a teraz biorąc leki to nawet nie posmakuję kropelki wina tylko patrzę jak oni robią z siebie wariatów, dzwonią po ludziach itp...heh

trudno, wolę zdrowie niż zabawe.
te choroby nie da się całkowicie wyleczyć ale można zaleczyć i żyć normalnie. Tak samo jak alkoholik zawsze będzie alkoholikiem tylko że niepijącym

Odnośnik do komentarza

Ja jak idę ze znajomymi to jestem bardziej wyluzowana. Sama bym nie mogła. Kiedyś byłam w klubie z większą grupą osób i nawet przy stoliku bałam się sama zostać. Balam się że ktoś zacznie się do mnie dobierać bo wiadomo jacy ludzie chodzą do klubów.

A na koncertach to jestem sztywna. Nie jestem w stanie dobrze się bawić jeśli nie wypiję i zawsze unikam kamer.

Odnośnik do komentarza

Moje życie to jeden wielki koszmar... wiecznie niezadowolona...
w otoczeniu ludzi boje sie odezwac z reszta o czym mam mowic jak mam w glowie pustke...:/ albo moze to brak doswiadczenia z zycia , ale mysle ze wlelu spraw doswiadczylam nie bylam takim no lifem...
Wkurza mnie najbardziej to ze nie potrafie sie skupic , cholernie nie potrafie sie skupic , logicznie pomyslec no ja nie wiem o co chodzi w tym wszystkim po prostu brak mi mozgu czy coo....:/
Jak ja sobie w zyciu poradze, nie ma szans dla takich ludzi jak ja w tym swiecie chamstwa...

Odnośnik do komentarza

Najgorsze jest ze w dole czuje sie tak strasznie egoistyczna nic w kolo sie nie liczy tylko ja i moj stan i wciaz szukam rozwiazania swojego mentalnego problemu a czas leci , ucieka mi miedzy palcami kazdego cholernego dnia...
Jak skoncze za 20 lat ? bede na utrzymaniu rodzicow? Oni kiedys tez odejda i co wtedy? Strach przed dalszym zyciem...
Bedac mloda osoba moge tak wiele... a nie osiagne nic tylko dlatego ze jest cos co mnie ograniczza a nie wiem co to jest.. choroba czy po prostu lenistwo..
Chcialabym sie bardzo zmienic, cieszyc sie zyciem , radzic sobie ze stresem, kochac ludzi pomimo ze sa niemili, interesowni, chamscy. Tak chcialabym zyc z wielkim dystansem do swiata i po mimo tego ze tym swiatem rzadza chore zasady to robic wszystko z pogoda ducha i byc milym dla kazdego...
Nie wiem byc moze nie powinnam sie narodzic, czesto rozmyslam o tym , po co rodza sie tacy ludzie oni... przeciez oni nie poradza sobie z rzeczywistoscia sa za wrazliwi...
I nie wiem czy to samo wychowanie czy czlowiek po prostu rodzi sie taki...

Odnośnik do komentarza

Znam ten ból ... dawniej wtedy gdy moja fobia była prawdziwą fobią to też bałam się do kogokolwiek odezwać. Chciałam ale nie umiałam.
To cud że prawie całkowicie wyszłam z tego...prawie.
Nie jesteś egoistyczna. Czujesz że z Tobą coś jest nie tak i to normalne że szukasz rozwiązania na ten stan. Ja też ostatnio skupiam się nad swoim bo nie chcę żyć z żadnymi zaburzeniami psychicznymi. Jak już znajdziesz jakieś rozwiązanie to wtedy będzie Ci łatwiej żyć i podejmować decyzje o przyszłości.
Mnie moja depresja też bardzo ograniczała i przez nią zawaliłam poprawke bo zamiast zakuwać od razu po pierwszym niezdanym to ja ryczałam i użalałam się nad sobą. Przez fobie to też... nie jestem taka jaka chciałabym być i nikt nie wie jaka naprawde jestem. Czasami ludziom wydaje się twarda,egocentryczna nawet mówią mi że jestem zarozumiała a gdy przychodzi co do czego to przejmuję się głupotami- kiedyś gdy ktoś mi powiedział że mam brzydkie nogi to mogłam przez 3 dni ryczeć jak jakieś niedorozwinięte ciele i nie mogę mówić przed większą grupą. I za to się nienawidzę.
Te leki mi ratują życie. Czuję się taka.... normalna. Może jeszcze nie w 100% bo to dopiero początek ale czuję że już jestem człowiekiem a nie jakimś dziwnym elementem. Dziś czuję się mega szczęśliwa i sama nie wiem dlaczego.
Masz te leki więc bierz je według zaleceń lekarza. Jak często kazał ci brać?

Odnośnik do komentarza

Pół tabletki to dość mało. Nie powinno zaszkodzić.
Tylko jak już bierzesz to nie powinnaś odstawiać bez wiedzy lekarza. Działania uboczne i nasilenia przejdą.
Ja w sumie dostałam 120 tabletek Fevarinu i z 30 tych drugich. Też się boję odtsawienia bo znów zejdę w dół . Dlatego nie chcę ich nigdy odstawiać. Nawet jak już depresja uzna się za wyleczoną to zawsze się przydadzą by się tak nie stresować.
Nie ma czego się bać. Tabletki są po to by Tobie pomóc.
Mi beż żadnej tam psychoterapii i jakichś tam innych wymysłów pomogły. Bo jak już mówiłam nie wierzę w psychologów ani psychoterapeutów. Wszystko zależy od siebie samego. A jak człowiek sam nie daje rady to potrzebuje leków by móc stanąć na nogi, by miał siłe by sam sobie pomóc.

Odnośnik do komentarza

to na bank była fobia społeczna.
za każdym razem gdy musiałam się odezwać to się cała trzęsłam i miałam podwyższony puls itp...
Nawet nie umiałam się obronić gdy mi w szkole dokuczali i kradli ode mnie...;/ Tragedia.
Niektóre nauczycielki się mnie tak czepiały że moja matka musiała się z nimi kłócić.

Odnośnik do komentarza

i ja nadal uważam że mam fobie bo nie mogę głupiego referatu wygłosić bez strachu.

Tylko że nie mam już aż tak hardkorowej fobii bo w sumie NIE CHCĘ... zdałam sobie sprawe że to mnie ogranicza i z fobią nigdy nie dałabym rady na studiach i ogólnie w życiu. Zresztą nie mieszkam już z mamusią i wszystko muszę sama za siebie załatwiać i już nikt mnie za rączke nie trzyma.

Odnośnik do komentarza

to nienormalne bo to nie zwykła "trema" jak inni mają. Ja nie mogłam oddychać i myślałam że zemdleję. To jest atak paniki. Musiałam po tym jechać do domu bo słabo mi było.
ale miałam dziś w nocy koszmar. Śniło mi się że zabrakło mi dwóch punktów rekrutacyjnych żeby dostać się na ten drugi kierunek, Ale to przecież niemożliwe żeby mi zabrakło tych punktów. Aż w nocy wstałam sprawdzić czy wszystko prawidłowo w systemie wprowadziłam.

Dziwne że z takimi objawami psychiatra Ci żadnej diagnozy nie postawił.

Odnośnik do komentarza

No nie powiedzial nic konkretnego...
Moze dlatego , ze na kolejna wizyte przyszlam z niezlym humorem, on chyba wtedy zglupial...
Czytam wlasnie forum fobii spolecznej, i Ci ludzie tez maja wahania nastroju.. I maja cos takiego jak ja , takie "odplywanie" , po prostu siee zamyslam i wtedy nie wiem co sie dzieje w kolo mnie... W ogole jak mam dola to mam straszny deficyt uwagi...

Odnośnik do komentarza

Mi na pierwszej wizycie powiedział że mam depresje i mam brać te leki bo nie wolno tego bagatelizować. Teraz pójdę z lepszym humorem ale to zasługa leków. Skoro sam powiedział że będzie poprawa to nic dziwnego.
Może powinnaś zmienić lekarza.
Ja też czasami "odpływałam"..ehh
Też czytałam forum o fobii społecznej. Niektórzy chwalą leki a niektórzy latami chodzą na terapie i sami nie wiedzą czy im to pomaga czy nie. Nie lubię psychologów ani psychoterapeutów ale z ciekawości chciałam wiedzieć o co w tym wszystkim dokładnie chodzi i ludzie pisali że to jest pranie najgorszych brudów z przeszłości. Masakra jakaś i potem ten psycholog/terapeuta wmawia im rzeczy tak jakby znał ich lepiej niż oni sami siebie.
A ty tą fobie masz od zawsze czy coś się stało że ją masz?

Odnośnik do komentarza

Z moja fobia to jest tak ze od dziecka zawsze jakos bylam przez rodzine traktowana jak najgorsza i nigdy z nimi nie rozmawialam , zawsze odpowiadalam chamsko.. Bylam tak nastawiona odrazu bojowo.
W podstawowce w sumie z kilkoma osobami gadalam ale Zawsze wstydzilam sie takich smialych przebojowych osob w sumie do teraz tak jest..
W gimnazjum niby tez mialam duzo znajomych. Tej fobii tak nie bylo , kilka razy swoim zachowaniem doprowadzilam nauczycielki do placzu.. I zawsze sie klocilam z nauczycielami. w liceum 1-2 klasie tez bylo tak ze bylam dosc smiala , docinalam strasznie nauczycielom i teraz jak na to patrze z perspektywy czasu strasznie mi glupio...
Pozniej gdzies w 2 klasie popadlam w konflikt z dziewczyna ktora rzucala odzczerstwa w moja strone i ogolnie robila mi chamska opinie i w ogole wyszlo z tego wiele gorszych akcji... Polowa klasy byla za nia polowa za mna... Ale tak szczerze gdy mnie nie bylo te osoby "za mna" normalnie z nia rozmawialy. Od tego konfliktu zaczelam sie czuc nie pewnie , zawsze wydawalo mi sie wszyscy mnie lubia a wiadomo ze nigdy tak nie bedzie ale ja zylam jakims Glupim zludzeniem. Wlasciwie od tego momentu okropnie zaczelam sie przejmowac opinia innych wczesniej nie bylo to w takim stopniu nasilone.
Tak mi sie wlasnie wydaje ze sie zlamalam... To byl ten punkt krytyczny...
W nikim w klasie nie moglam miec zaufania, wydawalo mi sie ze wszyscy o mnie mowia..
O przypomnialo mi sie , ze w dziecinstwie jak gralam w jakies gry gdzie konkurowalismy ze soba nigdy nie potrafilam przegrywac..
A gdy cos nie szlo po mojej mysli zaraz sie obrazalam...
Teraz gdy troche dojrzalam bo do konca napewno nie to zrozumialam ze czlowiek zyje w stadzie taka jego natura a ja nie potrafie z ludzmi rozmawiac...

Dzisiaj znowu wybuchlam agresja, o byle bzdure wyskoczylam z piesciami do chlopaka... Zarzucalam mu ze mnie nie wspiera chociaz jest prZy mnie caly czas , zaczelam do niego wyklinac , mowilam ze go nie potrzebuje.. O taka bzdure wyskoczylam ehh, czasami mam wrazenie ze on po prostu ma mnie gdzies chociaz caly czas mi pokazuje ze tak nie jest...
Raz na jakis czas wybucham tak... I potem mam okropne wyrzuty sumienia i przepraszam...
Po tej akcji zrozumialam ze chyba cierpie na fs+borderline..

Odnośnik do komentarza

Ja miałam podobnie. Rodzina zawsze mnie uwielbiała ale za mojej matki mąż, teraz były mąż zawsze próbował mi dogryźć. Teraz mam go gdzieś ale jako dziecko przejęłam się tym i przez niego moja fobia też się nasiliła.
W szkole też odzywałam się do dwóch osób a reszta uważała mnie za wariatke. A teraz też zauważyłam że mam tendencje do znajdywania sobie kumpli słabszych ode mnie,takim którym mogę pomóc. Na studiach też nie należałam do tej głównej paczki tylko pokolegowałam z taką szarą myszką z której wszyscy się śmiali. Tacy są "bezpieczni" bo wiem że mi przykrości nie zrobią i nie wpadnę z nimi w niepotrzebne konflikty. Też mi się ciągle wydaję że wszyscy o mnie mówią a gdy słyszę słowo "ona" to zawsze wydaję mi się że chodzi o mnie. chore..wiem..
Co do gier to też nie umiałam przegrywać, zawsze ryczłam gdy przegrywałam. Pamiętam jakie szopki odstawiałam na kręglach.
A co do nauczycielek w liceum to jedną tak wyprowadziłam z równowagi że musiałam z jej przedmiotu zdawać komisa. Nie obeszło się bez konfliktu z nią. Przyczepiła się do mnie byłam cicha i nic nie mówiłam na lekcjach- tylko na jej lekcjach. A zamiast obniżyć mi ocene to menda myślała że ma prawo wchodzić z buciorami w moje życie i insynuować głupoty. kur...jeszcze chciała mnie oczernić. Zamknęłam drzwi i już nigdy tam nie wróciłam. Przystąpiłam do komisa. A niedawno zadzwoniłam do debilki i wygarnęłam jej co o niej myślę.
Kiedyś tak wybuchałam że byłam w stanie uderzyć człowieka... teraz już nie... ale dziś się zdenerwowała bo moja babcia jak do mnie przychodzi to u mnie czasami lubi posprzątać choć tyle razy mówię żeby nic nie ruszała. Kiedyś tam złożyła mi jedną bluzke i nie mogłam jej znaleźć i pół godziny szukałam jej, nakrzyczałam na nią i kazałam jej szukać bo to ona schowała a ja nie chciałam innej założyć.

Myślę że mamy identyczne zaburzenia... W środę idę do psychiatry . Na pierwszej wizycie bylam trochę zamknięta w sobie ale tym razem będę zadawała więcej pytań i może coś jeszcze zdiagnozuje. Bo wiem że to nie tylko depresja.

Odnośnik do komentarza
Gość Odlegla

Bardzo mi zalezy na odpowiedzi i z gory jestem bardzo wdzieczna.

Mam teraz 17 lat, jak mialam 14 lat mialam prawdopodobne depresje. Nie chodzialam praktycznie doszkoly przez jakies pol roku. Potrafilam nie wychodzic z domu przez 2 tygodnie. Jak nie plakalam przez dwa dni to byl jakis cud, caly czas myslalam o smierci, raz trzymalam juz noz w rece celujac sobie. Wszystko prawdobodobnie przez nowa szkole (po roku) za granica (ale nikt sie nade mna nie znecal ani nic). Poszlam do nowej szkoly i bylo naprawde cudownie. Chodzilam do szkoly prawie codziennie ale i tak byly dni a nawet caly tydzien gdzie nie chcialam sie widziec ze swiatem bo czulam sie brzydka i beznadziejna i ze wszystko nie ma sensu. Teraz coraz czesciej nie chodze do szkoly. Mimo ze czesto slysze komplementy o mojej urodzie, nie zawsze w to wierze. Czasem mysle ze ktos sie nabija a kiedy indziej jestem w 100% pewna ze to prawda. Czasem wyjde z domu czujac sie jak krolowa swiata nie martwiac sie szczegolnie jak wygladam a kiedy indziej spedzam mase czasu na uszykowanie sie i i tak wychodze ze zla samoocena. Dzisiaj malujac sie do szkoly zdecydowalam ze jestem brzydka, rozplakalam sie, wpadlam w panike i zostalam w domu. Ciagle slysze ze musze poprawic obecnosc w szkole a ja czesto nie potrafie wyjsc nawet jak jest to akurat dzien w ktory mam fajne lekcje i nie moge sie doczekac zeby zobaczyc znajomych. Mieszkam 5 minut od szkoly a i tak jestem ciagle spozniona, nawet jak wstane duzo wczesniej i dzien wczesniej sobie powiem ze po prostu musze byc w szkole na czas... Kazda lekcje mam z innymi uczniami i w niektorych klasach gdzie czuje sie troche pewniej jestem bardzo rozgadana i wesola a tam gdzie nie dokonca lubie te osoby nagle zmieniam sie w szara myszke ktora wszystkiego sie boi i latwo mnie zawstydzic. Czesto tez tak mam poza szkola gdzie poznaje nowych ludzi, raz najpewniejsza osoba swiata, a raz sara myszka.

Mieszkam sama z mama ktora ma prawdopodobnie schizofrenie np. mysli ze wszyscy cos knuja, wchodza do nas do domu i czyms psikaja. Mam powody zeby miec do niej zal o cos i czesto jak nie jstem w humorze a ona powie mi po prostu zebym np cos sprzatnela to ja wybucham do niej zloscia i jej wszystko wytykam, mowie ze jej nie nawidze itp a kiedy indziej potrafie sie caigle do niej usmiechac bo ja strasznie kocham az sie dziwi co mi sie stalo.

Czesto jestem impulsywna i nie jestem potem pewna dlaczego cos zrobilam np raz kumpel mnie denerwowal a ja go mocno plasnelam w twarz i od razu w szoku go przepraszalam. Innego razu inny kolega mnie denerowal bo lekko sie smial z dobrze spiewajacego kolegi, wiec ja mu wygarnelam przed cala klasa ze on sam nie ma zadnego talentu i nic z niego nie bedzie. Czasem bez uczuc moge zrownac ludzi z ziemia i nawet to ze ktos stracil rodzica mnie nie rusza a reszte czasu uwazam sie za bardzo empatyczna osobe i mam ochote pomoc kazdemu komu mam mozliwosc i naprawde chce zeby sie czuli dobrze.

Mam ostatnio zla opinie wsrod znajomych, w sensie ze jestem latwa. Ogolnie uwazam ze jestem stanowcza, bronie swojego i zrobie to co bede chciala. A jednak za kazdym razem jak ktos ze mna flirtuje i nawet do czegos dojdzie i nawet jak niewiadomo jak bardzo mi sie to nie podoba i nielubie tej osoby i sie nie nawidze i chciala bym walnac w twarz i odejsc to nie potrafie... Myslalam ze moze dlatego ze boje sie ze potem on mnie nie bedzie lubial i moze sie zemscic z jakies niewiadomego powodu... ehh nie wiem...

Caly czas albo sie odchudzam i mam obsesje na punkcie mojej figury albo stwierdzam ze to nie jest wazne czy mam troche tluszczyku i zaczynam jesc i jesc, i jesc... I tak po kilka tygodni na zmiane od jakis 2 lat.

Czesto idac spac jestem np w dobrych humorze, po 5 minutach placze i zaczynam analizowac cale swoje zycie, kazdy ruch i tak czasem nawet i 3h, potem czasem potrafie sie usmiechnac i i pojsc spac... Wyobrazam sobie czasem rozne dziwne historie w glowie ze np. mszcze sie na moim ojcu (raz go zabilam), moja mama umiera, ja mam raka, kolega mnie parawie zabija i go nie nawidza. Wszystko po to zebym zobaczyla co w takiej sytuacji bym czula... i faktycznie rycze niesamowicie i czuje sie potem jakbym faktycznie to przezyla...

Wiec to by bylo tak z grubsza...

Odnośnik do komentarza

Tez mi sie tak wydaje....
Ja chce koniecznie isc do psychiatry ale wszystko zawalone, chce zabrac ze soba chlopaka do srodka gabinetu zeby opowiedzial troche o moim zachowaniu, tylko nie wiem czy tak mozna...
Zgadzam sie z Tobą chyba mamy te same zaburzenia..
Ale ja tak jak Ty nie zadzwonilabym do tej nauczycieki... zabrakloby mi odwagi :O
Jak wrocisz od psychiatry to sie oczywiscie pochwal co Ci powiedzial! :)
Bo ja bym chciala skorzystac a nie mam jak kurcze..

Odnośnik do komentarza

Ona mi już tak podpadła , tak wyprowadziła z równowagi że odwaga sama przyszła. Myślała że uda jej się mnie zniszczyć, że narobi szumu w okół mnie i zrobi mi wstyd.
Wydaje mi się że chłopak może wejść z Tobą do gabinetu i opowiadać o Tobie. Ja tak właśnie zrobiłam z tamtym człowiekiem którego wcześniej prowadziłam do psychologa. I to ze 45 latkiem. Zaprowadziłam go i normalnie powiedziałam co wyprawia, on powiedział trochę od siebie i nie było problemu. Dostał diagnoze, dostał pismo. A psychiatra głównie mówił do mnie o jego stanie. Nie było problemu.
yhh wizyta dopiero jutro a ja już od tygodnia w głowie układam sobie co mam powiedzieć żeby o niczym nie zapomnieć

Odnośnik do komentarza

No ja od rana czytam.... to już nałóg.

A kiedyś miałam to samo z fizycznymi chorobami. Pewnego dnia zachorowałam, miala takie dziwne uczucie pod żebrem, byłam ciągle zmęczona i mialam swędzenie. Czytalam, czytałam aż podejrzewałam siebie białaczke. Wmówiłam że to uczucie pod żebrem to powiększona śledziona, że to swędzenie jest przez chorą krew a zmęczenie przez chorobe.
ile ja się wtedy po lekarzach nachodziłam. I o dziwo nic nie wykryli.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...