Skocz do zawartości
Forum

Problemy z osobowością i utrzymywaniem kontaktów międzyludzkich


Rekomendowane odpowiedzi

Witam,
postanowiłam tutaj opisać swój problem z którym borykam się już od jakiegoś czasu. Niestety, moi najbliżsi nie chcą mnie słuchać a każda rozmowa ntt była zbywana tekstami w stylu 'wmawiasz sobie' 'nie myśl o tym' , co sprawiło że teraz nie mam się komu wyżalić a nawet nie chcę, ponieważ wiem jak taka rozmowa się skończy.Otóż, miałam ostatnio ciężki okres w życiu. Najpierw, przez kilka miesięcy byłam odcięta od swoich znajomych ponieważ długo pracowałam za granicą. Jedynymi osobami z którymi utrzymywałam kontakt (do tego dodam,że był to kontakt bardzo rzadki ponieważ większość czasu w pracy spędzałam w samotności) byli moi współpracownicy. Starałam się utrzymywać kontakt z najbliższymi przez internet, jednak mimo wszystko nadal czułam się osamotniona i pozbawiona kontaktu z ludźmi, których tak bardzo mi brakowało. Po jakimś czasie zaczeły pojawiać się wątpliwości dotyczące powrotu do ojczyzny oraz problemy z osobowością- czy nadal to,co chciałam robić przed wyjazdem sprawia mi przyjemność ? Czy jestem tą samą osobą i czy moje stare pasje są dla mnie nadal tak samo ciekawe jak wcześniej ? Stałam wtedy przed wielkim i trudnym wyborem życiowym, czy chcę zostać na emigracji i tam próbować ułożyć sobie życie, czy wrócić do Polski i tu zacząć szkołę (mam 20 lat).Wtedy po raz pierwszy zaczełam się zastanawiać, co chcę zrobić ze swoim życiem. Ostatecznie jednak, postanowiłam wrócić do Polski i tu ułożyć sobie życie. Później okazało się,że w szkole którą sobie wybrałam nie ma już miejsc . Do żadnej innej nie miałam szansy się dostać, ponieważ rekrutacja została już zamknięta. Po tym, pojawiła się pustka i poczucie niespełnienia w życiu. Dodatkowo, po powrocie do Polski okazało się,że jeden z moich bliskich jest ciężko chory i prawdopodobnie niedługo umrze. Najgorsze,że musiałam sama się nim opiekować i trwać z nim w chorobie ponieważ byłam najbliższą jego rodziną. Nie chodzi oczywiście o trud opieki nad chorym, ponieważ był to mój obowiązek i wyraz wdzięczności ponieważ wiele zawdzięczam temu człowiekowi. Natomiast obserwacja zmian chorobowych, oboziwązki związane z opieką, kontakt z lekarzami - sprawy z którymi nie miałam wcześniej do czynienia były dla mnie ciężkim doświadczeniem (był to rak złośliwy połączony z cukrzycą, więc zmiany był diametralne). Moja rodzina zostawiła mnie z tym samą, wszystko było na mojej głowie. Przyznam,że nie radziłam sobie z tym zbyt dobrze, pierwsza wizyta w hospicjum zakończyła się ciężkim szokiem i paniką. Ostatecznie, po śmierci, z ogarnięciem pogrzebu i innych formalności pomogła mi mama (która mieszka za granicą i u której mieszkałam). Później, kiedy bliska mi osoba odeszła poradziłam sobie z tym. Obeszło się bez depresji :)Nadal jednak stałam przed problemem poradzenia sobie z 'samą sobą'. Nie uczęszczałam do szkoły więc w głowie pozostawało pytanie 'co chcę dalej robić ze swoim życiem'..Czułam się beznadziejnie. Brak spełnienia w życiu, zupełna bezradność i pustka.Nie miałam na nic ochoty, mogłam wiele zmienić, podjąć jakąś aktywność rozwojową, niestety wszystko wydawało mi się zupełnie niatrakcyjne i pozbawione jakiegokolwiek sensu. Chyba wtedy zaczeły się u mnie stany depresyjne. Jedyne, co zdawało się mieć sens, to myśl żeby zakończyć ten marny, szary żywot. Kiedyś, powiedziałam swoim znajomym że napisałam już list pożegnalny, po czym oni stwierdzili ‘nie p***. Od tamtej pory, zamknełam się w sobie i nie chcę ich męczyć swoimi problemami. Nie ukrywam,że mówienie o tym co mam ‘w środku’, sprawia mi teraz spore kłopoty.
Praktycznie przez 4 miesiące nic nie robiłam, nie pracowałam, nie wychodziłam z domu. Spałam przez większość dnia, nie miałam nawet siły iść do sklepu. Tym bardziej,że kiedy się budziłam, było już ciemno.
Później kogoś poznałam. To było wspaniałe, można powiedzieć że było to zauroczenie od pierwszego wejrzenia (obustronne zainteresowanie). Jednak moja niska samoocena, nie pozwoliła mi myśleć,że mogę się komuś podobać. Dlatego od początku miałam wątpliwości co do intencji tego człowieka. Dodam,że od pewnego czasu mam także problemy z poczuciem własnej wartości. Czuję się głupsza od innych (kiedyś byłam inteligentnym człowiekiem z masą zainteresowań, poczuciem humoru i pełnym życia), praktycznie nie odczuwam radości z życia, nic nie daje mi satysfakcji. Wracając do mojej krótkiej znajomości, obawiając się braku akceptacji ze strony drugiej połówki zaczełam się coraz bardziej kontrolować, przy nim byłam praktycznie innym człowiekiem. Ciągle starałam się kontrolować swoje wypowiedzi, zachowanie. Momentami, z obawy przed kompromitacją, wolałam milczeć. Moim drugim problemem w tamtym okresie, były także napady paranoi oraz gonitwy myśli. Podczas bezsennych nocy (odsypianych w ciągu dnia), próbowałam rozgryźć, dlaczego ten człowiek się ze mną spotyka skoro nie jestem ani mądra, ani ładna. Gonitwa myśli sprzyjała grzebaniu w internecie i obmyślaniu planu, wg teoretycznie ten człowiek miał postępować. Miałam różne pomysły, i każdy z nich wydawał się spójny logicznie. W trakcie takich napadów, hasło po haśle sprawdzałam, która z moich teorii może pasować do charakteru teo człowieka, jego zachowania, wykształcenia itd.Czułam się wtedy jak genialny detektyw, bo przecież wszystko co mój mózg sobie uroił, musi być prawdą. Wszystko wręcz idealnie do siebie pasowało.
Niestety, za późno sobie zdałam sprawę z tego,że to tylko wytwór mojej wyobraźni. Zostawił mnie. Myślę,że gdyby nie stanyn depresyjne i moje problemy z osobowścią, tylko więcej wiary w siebie to ta znajomość mogłaby się udać. Teraz mam poczucie winy,że to ja wszystko spieprzyłam swoimi problemami ‘z głową’. Obwiniam się za to i można powiedzieć,że czuję wewnetrzny ból.
W końcu, po tych wszystkich przejściach, znalazłam pracę. Nie radzę sobie, ponieważ siedzenie w domu przez 4 miesiące zupełnie wykluczyło mnie ze społeczeństwa. Brak kontaktu z ludźmi sprawiło,że zamówienie kawy sprawia mi problem. Dodatkowo, nie umiem się już uśmiechać, a kiedy próbuję to wyglądam sztucznie i przez to nie jestme wiarygodnym sprzedawcą (pracuję w sklepie) . Co sprawia,że mam słabe wyniki sprzedaży, nie sprawdzam się i każdy dzień w pracy wywołuje we mnie nerwice i ogromny stres. Kiedy zaczynałam pracować na moim obecnym stanowiku, praktycznie każdy dzień zaczynałam od tabletek uspokajających (brałam je z resztą również podczas bezsennych nocy spędzanych z atakiem paranoi). Przez ogromny stres, i obawę przed nieporadzeniem sobie na nowym stanowisku, popełniłam wiele błedów co nasiliło we mnie poczucie bezradności, bezsilności i zaniżyło znacznie moją samoocene. Najgorsze jest to,że utraciłam zdolności interpersonalne, nie potrafię się odnaleść w społeczeństwie a więc nie potrafię skutecznie rozmawiać z klientami.
Teraz zaczełam naukę w szkole, dodatkowo niedługo zacznę się rozwijać w drugiej firmie, ale nadal czuję że to nie ma sensu (mimo tego,że jest to ścisle związane z moimi rzkeomymi zainteresowaniami,sprzed wyjazdu za granicę) Nic nie daje mi radości, nie pamiętam kiedy się śmiałam albo kiedy mnie coś zainteresowało. Czuję,że się zmieniłam. Wiem,że moi najbliźsi to widzą ponieważ nie potrafię z nimi rozmawiać tak jak dawniej. Nie widzę potrzeby odzywania się, a moze po prostu nei mam na to siły... A kiedy już mam coś powiedzieć, to sprawia mi to wielki problem.Gubię słowa, spójność wypowiedzi czy wątek. Czuję się mało inteligentna, mam także spore probley z pamięcią.
Dodatkowo, przez ostatnie 2 miesiące, miałam napady można by powiedzieć, schozofreniczne. Wydawało mi się,że wszystko jest snem a kiedy się obudzę, to będę w pewnym miejscu w którym rzekomo miałam zasnąć. Teraz już wiem,że to mi się tylko wydawało. Jednak nadal mam problemy z osobowością i brakiem zainteresowania. Występują u mnie myśli samobójcze. Czasami jest lepiej, a czasami gorzej. Gdyby ktoś zapytał,czy chcę umrzeć to chyba odpowiedziałąbym że tak. Bo w sumie, skoro nic nie ma sensu to po co mam się męczyć i znosić ten cały stres związany z codziennym życiem.

Napisałam to, bo nie mam z kim o tym porozmawiać. Chcę się udać do psychologa/psychiatry ponieważ chcę odzyskać dawną radośc i chęć życia. Chciałabym także poznać wasze spojrzenie na tą sprawę . Pozdrawiam 

Odnośnik do komentarza

Moim zdaniem powinnas pójść do psychologa, myślę, że pare spotkan i poczujesz się lepiej. Popadłaś w jakiś stan depresyjny. Tak naprawdę w sumie trochę Cię w zyciu spotkało - wyjazd za granicę, opieka i smierć bliskiej Ci osoby - to bardzo dużo jak na tak młodą osobę jak Ty. Możliwe, że nie radzisz sobie emocjami, blokujesz je w sobie stąd te wszystkie stany. Musisz wiedzieć, że samobójstwo nie jest zadnym rozwiązaniem, skąd wiesz że samobójstwo ma sens, skad wiesz ze tam cos jest jest cos lepszego, a jeli po smierci rodzimy sie na nowo - zaryzykowałabyś? Wiesz, jestes młoda, pełno w Tobie emocji, nie postepuj zbyt gwałtownie, nieprzemyslanie. Twoje życie powoli zacznie sie układać, tylko spróbuj uczestniczyc w tym zyciu, przełamywac sie pracowac nad sobą, poznawac nowych ludzi. Życie ma sens, chociazby miłosc - ucz sie na bledach, kolejna milosc zatrzymasz przy sobie i ona da Ci szczescie.

Odnośnik do komentarza

Witam,
Z opisu Twojej sytuacji życiowej i przedstawionych przez Ciebie objawów można podejrzewać wystąpienie u Ciebie epizodu depresyjnego. Proces aklimatyzacji do nowego kraju, potem powrót do ojczyzny, ciężka choroba i śmierć bliskiej osoby, borykanie się z ułożeniem sobie na nowo życia są to bardzo trudne doświadczenia, które pozostawiają ślad w psychice każdego człowieka.
Mimo tego nie poddajesz się i starasz się wszystko poukładać. Trzymaj tak dalej! Na pewno łatwiej będzie Ci się z tym wszystkim uporać, kiedy zwrócisz się do psychologa. Pomoże Ci pozbyć się trudnych emocji, pomoże wyleczyć Twoje rany, a wtedy rozpoczniesz życie na nowo.
Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...