Skocz do zawartości
Forum

porada


Rekomendowane odpowiedzi

Bardzo proszę o radę ponieważ od jakiegoś czasu(to znaczy od czasu pogrzebu znajomego)walczę z silnym lękiem przed śmiercią a na nic poważnego nie choruję-jedynie na to mam dwie małe nadżerki które lęczę a tak to nic poważnego mi nie grozi mam umówioną wizytę u lekarza psychatry na 23.03 ale potrzebuję porady jak pomóc sobie do czasu tej wizyty gdyż ziołowe leki na uspokojenie nie pomagają proszę pomożcie bo zwariuje

Odnośnik do komentarza

Jeśli lęk pojawił się wskutek śmierci i pogrzebu znajomego, ma on charakter reaktywny. Jeśli ziołowe tabletki na wyciszenie nie pomagają, skorzystaj z innych technik, np. muzyki relaksacyjnej, treningu autogennego czy innej aktywności fizycznej, która sprzyja poprawie samopoczucia. Wierzę, że uda Ci się opanować lęk do momentu wizyty u psychiatry. Powodzenia!

Odnośnik do komentarza

Czasem jak człowiek nie umie strachu opanować to bierze ten strach na siebie , na klatę.

Jak masz głębokie przeświadczenie, że zaraz umrzesz, to trzeba sobie jakby w myślach pozwolić na tę śmierć. Tak, mój znajomy niedawno umarł i teraz będzie plaga młodych śmierci. Tak pewnie zaraz umrę, tylko trzeba się zastanowić jak tę śmierć pięknie zaaranżować. Jakie instrukcje zostawić ,w co do trumny mnie ubrać, kogo nie powinno zabraknąc na tej uroczystości, gdzie byś chciała aby była wyprawiona stypa, co powinni na niej podać.

I tak w tym stylu. Jak się skupisz na takich szczególach to przestaniesz się denerwować czy śmierć np. boli. Oswajasz sobie tę swoją śmieć i masz duże szanse w zdrowiu i dobrym stanie dotrzeć wizyty u psychiatry.

Odnośnik do komentarza

Kikunia55 z wielkimi wyrazani szacunku ale chyba nie pisze Pani poważnie? Ja gdy tylko zaczynam o tym myśleć chwila moment i serce mi przyspiesza jak szalone i mam gorące poty,ja sobie zdaje sprawę że to czeka każdego z nas mnie też to nie ominie ale jakbym miała o tym myśleć tak jak Pani to opisuje to prędzej na zawał zejdę:-( już mi wystarczy jak czasami przed zaśnięciem mam przed oczami karawan z trumną znajomego w środku to już mi serce przyspiesza
Jakoś muszę wytrzymac jestem silna i zdrową kobieta i jakoś muszę dać radę i to pokonać, ale dziękuję za odpowiedź

Odnośnik do komentarza

A wiesz, że nie do końca to byl żart. Człowiek na wielu etapach swojego życia czegoś się boi i musi sobie z tym lękiem jakoś poradzić. I jak już wiesz wcale to nie jest takie proste.
Czasem mamy mniej lęków jak przebywamy w towarzystwie ludzi odważnych do życia, wierzących, że wszystko mimo różnych trudności jakoś się ułoży, optymistów a czasem sobie wyhodujemy taki problem w głowie jak Ty po pogrzebie swojego znajomego.

Jeśli był to Twój dobry znajomy a jesteś osobą wierzącą to wieczorem gdy Ci się przypomina jego widok w trumnie to dołącz do tego modlitwę za jego duszę. Powinno się za "swoich" zmarlych po ich śmierci modlić bardzo intensywnie, aby im tam w tym lepszym świecie dobrze torować droge do nieba.
Jeśli jesteś osoba niewierzącą, to uczetniczylas w pogrzebie, czyli oddałas mu ostatnia przyslugę na tej ziemi, jaką żyjący moga oddac umarłym.

Chlopak umarl, ale Ty żyjesz. Tak los sprawil, że on już nie może czerpać z radości życia a Ty możesz. To jaki sens mając do dyspozycji jeszcze iles życia marnotrawić go na strachy i lęki? Może trzeba, sobie wytłumaczyc, że teraz to powinnam życ jakby za siebie i za niego a nie powinnam sie umartwiac, lękać, bo to jeszcze nie mój czas.

Osoba mająca apetyt na zycie, po takim przeżyciu jak Twoje, czyli pogrzeb kogoś bliskiego, szybko stara się otrzasnąć i jakby jeszcze intensywniej żyć. Osoba lękliwa może utknąć w pulapce- no tak on taki młody a tak go już nie ma między nami. Dziś on, jutro może ja? Może, ale nie wiesz kiedy nastapi to jutro, to staraj się widzieć radośc życia a nie lęk życia.

"przy jakiejkolwiek aktywności odczuwam strach że coś się zaraz stanie "-tak odpowiedzialaś Pani Psycholog jak chciala Cię zachęcić do ruchu, do tego aby poprzez ruch wlasnego ciala poczuła szczęście z życia. Gibkość ciala, panowanie nad nim niesie nam radośc fizycznego istnienia- niestety Ty tego nie możesz sprobowac, bo lęk Cię paraliżuje.

Pojdziesz do psychiatry, bo masz lękliwą duszę i on bedzie próbowal jej pomóc poprzez cudowne tabletki. Jakbyś miala prawie nie żyć to pewnie dobrze,że bedziesz żyla dzięki tabletkom.
Ale to moje poprzednie pisanie to nie żart- jak czlowiek z glupią myslą nie umie sobie poradzić, to rozbraja ją na różne sposoby. Jeden może być i taki jaki zaproponowalam. Jednym pomagają tabletki, inni stosują sobie w sobie rózne kombinacje myślowe, aby tę upartą a niepotrzebną myśl glowną z glowy wyrzucić.

Odnośnik do komentarza

Kikunia55 a że tak zapytam skąd Pani przyszła myśli że "chłopak nie żyje"tak się składa że mój partner żyje i ma się dobrze:-) bardzo mi pomaga pokonać ten mój lęk sam zresztą namówił mnie do wizyty u specjalisty,także naszczescie nie o niego tu chodzi i jeśli mam być szczera wolę momentami tabletki niż ciągle myśli w mojej głowie a Pani wypowiedzi powoli zaczynają mnie przerażać bo nie zabardzo umiem pojąć do czego Pani darzy w tych odpowiedziach

Odnośnik do komentarza

A w odpowiedzi na Pani odpowiedź zwiazana z wizytą u psychiatry to wcale mi nie chodi o jakieś cudowne tabletki jak to Pani nazwała tylko poprzez rozmowę i terapię pokonanie tego leku oraz jego zrozumie a nie o samo lykanie tabletek bo wszyscy dobrze wiedzą że to do niczego nie prowadzi, chyba że do uzależnienia od tych tabletek a nie pozbycie się lęków,
A odnośnie przebywania w otoczeniu ludzi cieszących się życiem tak z tym się zgadzam sama obecność mojego partnera na którego zawsze w chwili kryzysu mogę liczyć jest mi bardzo pomocna i jestem mu bardzo za to wdzięczna że pomaga mi przed to przejść ale niestety to nie zastąpi rozmowy z psychiatra czy psychologiem choć i tak pomaga.
I tak jestem osobą wierząca choć jestem tego zdania że wierze w Boga nie w Kościół, ale przy każdej okazji gdy znajomy pokaże się w moich myślach zawsze odmawiam za niego modlitwę i wierze że On również w jakiś sposób pomoze mi się pozbierać

Odnośnik do komentarza

Przepraszam jeśli nieuważnie czytam. Zrozumiałam, że wpadłaś w lęk na temat swojej szybkiej śmierci, po pogrzebie znajomego. Znajomy czyli osobnik płci męskiej. Fakt nic o jego wieku nie piszesz a w podglądzie dopatrzylam się, że, jesteś 27 letnią osobą to wydumałam sobie, ze to też młody chłopak. Nie napisałam, że Twój chlopak, tylko chłopak.
Dla mnie, ciut starszej ,mężczyzna np. 27 letni to chłopak- choć prawdą jest, że znajomy to tylko informacja o płci a nie o wieku i jeśli uraziłam Twoją pamięć o Nim tym określeniem to przepraszam.

" jakbyś miała prawie nie żyć to lepiej żyć dzięki tabletkom"- ty Ty odparlaś na propozycję ruchu, że "przy jakiejkolwiek aktywności odczuwam strach że coś się zaraz stanie i od tego umrę ".

Wycofuję, się bo bardzo Cię zdenerwowałam a pewnie nic nie pomoglam. Marzec niedługo to i specjalista przyniesie upragnioną ulgę.

Odnośnik do komentarza

Ja chyba strasznie swoją wypowiedzią Cię przestraszylam (martwisz się o siebie a Tu odczytałaś kobieta coś imputuje o Twoim chlopaku) słowami "Może trzeba, sobie wytłumaczyc, że teraz to powinnam życ jakby za siebie i za niego a nie powinnam sie umartwiac, lękać, bo to jeszcze nie mój czas."

Ja może i pomyliłam wiek znajomego, ale uważam że za rodzinę znajomych, przyjaciól też czasem odrabia się lekcje życia. Pisząc powyższe słowa zawsze myślałam o znajomym Twoim, któremu już nic na tej ziemi nie jest dane.

Pechowe słowo chlopak zamiast znajomy spowodowało Twoje lęki, że może tykam Twojego chlopaka- a ja przecież nie wiedzialam czy Ty wogóle masz chlopaka. Nie było wcześniej o nim mowy to i w mojej wypowiedzi nic nie było o nim.

Odnośnik do komentarza

Odpowiadajac Pani na poprzednią odpowiedz ten mój znajomy miał ok 50 lat od ponad roku przed śmiercią walczyl z chorobą nowotworową a po jego śmierci mnie czekało badanie gastroskopii i chyba sama pogorszylam swój strach przed tym badaniem tym że naczytałam się o różnych chorobach na internecie i od tego czasu zaczęła się ta moja "przygoda" z tymi lękami:-( i choć nawet już jest dawno po badaniu wiem że na nic poważnego nie choruje-nie liczyć małych nadżerek które obecnie leczę,dodam że nie mam obecności tej bakterii pyroli a mimo to lęk został:-(

Odnośnik do komentarza

I tak nie będę kłamać że nie ale tak wystraszyła mnie Pani bardziej niż mnie uspokoić dlatego postanowiłam zgłosić się do lekarza rodzinnego o poradę jak sobie radzić przed wizytą u psychiatry nawet jeśli by się to wiązało z braniem jakieś tabletek tlomiacych ten lęk bym na nowo mogła zacząć robić rzeczy które robiłam wcześniej bez odczuwania lęków :-)bo mimo tego iż nie mam wpływu na to kiedy umrę ale zamierzam cieszyć się każdym dniem bez leków tym bardziej że mam do wychowania dwie wspaniałe córki,urzedzenie sobie mieszkania i wzięcie ślubu z moim partnerem, dlatego będę walczyć by żyć z nimi jak najdłużej i tego się będę trzymać a ten lęk potraktuje tak by bardziej o siebie dbać i regularnie badać a wtedy wszystko będzie dobrze.I to będę sobie nawet codziennie powtarzać aż do wizyty u specjalisty a on mnie już dalej pokieruje jak się z tym wszystkim oswoić i normalnie i długo żyć.
Dziękuję za rozmowę trochę mnie wystraszyła ale też trochę pomogła:-).

Odnośnik do komentarza

Ale nie powiem dzięki temu forum i może też temu że partner jest dzisiaj w domu ( bo czasami zauważyłam że większe nasilenie lęku mam gdy Go nie ma w domu:-( by nie zapeszyc dzisiaj obyło się puki co bez żadnych tabletek uspokajających choć nie powiem myśli nadal próbują mi się wedrzeć do głowy ale wypycham je powtarzając sobie że to jeszcze nie mój czas jestem zdrowa i młoda i całe życie przede mną,i że za dużo mam planów by leżeć i się dolowac i czekać na śmierć która może nadejść za ładnych kilkanaście lat:-)

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...