Skocz do zawartości
Forum

niska samoocena


Rekomendowane odpowiedzi

Mam 21 lat
nie umiem rozmawiac z ludzmi
wstydze sie siebie
widze ze niektore osoby staraja sie czasami do mnie zagadac, ale ja nie potrafie z nimi pogadac, jakas pustka w glowie, tylko zdawkowe odpowiedzi.. nie wiem z czego to wynika
z obawy przed tym co pomysla? z obawy przed poznaniem mnie? z jakiegos wstydu? nie wiem... moze to wynika z tego, ze jestem glupi?
w grupie zawsze jestem na uboczu, chce byc anonimowy, zeby nie zwracano na mnie uwagi
nie umiem patrzec ludziom prosto w oczy, a takze na siebie w lustrze
nie wiem, boje sie krytyki? zalezy mi na opini innych? niska samoocena, nie wiara we wlasne mozliwosci, zawsze siebie krytykuje, ze moglem cos lepiej zrobic, albo ze zrobilem
cos beznadziejnie i moglem to zupelnie inaczej zrobic, porownuje sie z innymi

czyli co mnie boli i chcialbym zmienic to umiejetnosc nawiazywania konatktow i rozmowa z innymi ludzmi, wieksza pewnosc siebie, ale sie zastanawiam czy to przyniesie mi szczescie ktore chcialbym miec, ktorego mi brakuje[?] i czy dam rade to zrobic. czy psycholog moze cos pomoc w tych sprawach?

czy mam osobowsc neurotyczna? niskie poczucie wlasnej wartosci, jestem krytyczny wobec siebie jak i innych, np czesto nie pasuje mi kogos wyglad, styl mowienia,
wzrok jakim patrzy, a sam przeciez nie jestem idealny.. nie mam takich uwag do wszystkich, jesli ktos mnie chwali, mowi mile slowa to sie zastanawiam czy sa one mowione
na powaznie, nie przyjmuje ich do swiadomosci, bo wiem jaki jestem, czy nie sa one powiedziane ot tak, aby nie bylo mi przyrko..

Odnośnik do komentarza

"nie umiem patrzec ludziom prosto w oczy, a takze na siebie w lustrze"

Hm... no to trochę musisz nad sobą i ze sobą pracować.
A na siebie w lustrze nie chcesz patrzeć na swoją posturę , czy też sobie w oczy nie umiesz patrzeć?

Może w oczekiwaniu ,zanim trafisz do psychologa zacznij jakieś wlasne ćwiczenia. Stań przed tym lustrem, popatrz głeboko sobie w oczy, odsuń się, stań prosto, obróć się i pooglądaj się z boku, weż inne lusterko i obejrzyj się od tylu. I co, jak inwentaryzacja wlasnego ciała?
Siądz i podziel kartkę na pól i wypisz po jednej stronie swoje atuty np.duże, ciemne, wyrażne oczy, dobra cera, dlugie nogi. A po drugiej stronie np, zbyt nikle uwlosienie głowy, nie dośc prosta postawa...

Tylko pisz np, min 6 cech. Jak taki jesteś na nie, to pewnie tych mało ciekawych wysypiesz jak z rękawa a te dobre sprawią Ci trudność, ale to bardziej chodzi o znajdowanie tych, które mogą sie podobać niz zalanie siebie tymi , ktore i tak podświadomie wbijasz sobie w głowę.

Pomyśl,że każdy człowiek móglby zrobić sobie takie ćwiczenie, ale nie każdy bylby tym, który, by miał trudność w znalezieniu w sobie plusów. I jeśli w miarę bezkolizyjnie chcemy się poruszać wsród ludzi, to musimy umieć sobie powiedzieć o swoich zaletach i musimy wierzyć,że każdy ma wady i zalety ale nie każdego jego wady blokują i zacząć działać w tym kierunku,żeby uwypuklać w sobie te zalety.

Ponadto czy masz jakieś zajęcia sportowe. Takie ulubione zajęcia karate, koszykówki...budują pewność wlasnego ciala, uczą panowania nad cialem ucza radości z posiadania swojego ciała, uczą przyjemnej rywalizacji z drugim, uczą,że dziś jest klęska ale jutro może być zwycięstwo.

Jesli na co dzień unikasz spojrzenia drugiego człowieka to może zacznij chodzić do sklepu i załatwiać sprawunki czy w urzędzie jakieś sprawy i swiadomie łap zawsze wzrokowy kontakt z drugim człowiekiem, sam sie za to pochwal i częściej to stosuj, wsród kolegów na uczelni tez.

Człowiek nie patrzący drugiemu w oczy z założenia jest traktowany jako człowiek nieszczery, nie lubiący nas- dlatego, drugiemu w kontakcie z nim ,zawsze powinniśmy w oczy patrzeć.

Odnośnik do komentarza

"A na siebie w lustrze nie chcesz patrzeć na swoją posturę , czy też sobie w oczy nie umiesz patrzeć?"

Tak myśląc, obie te rzeczy sprawiają mi problem. Nie uważam się za przystojnego i atrakcyjnego faceta. Jestem niski (174), mam kompleksy ze względu na zgryz, w szkole średniej byłem wyśmiewany. Nosiłem aparat przez X lat, ale wciąż nie jest idealnie. Przez różne przyczyny jeszcze nie mam stałego, ale za 2-3 miesiące mam zamiar ten stan rzeczy zmienić. Nie jest tak, że nie jestem w stanie patrzeć, ale nie jest to przyjemnie, że tak powiem. Chciałbym zmienić także swoją sylwetkę, może to by coś pomogło. Lubie basen, ale na nim nie da się zrobić sylwetki, a poza tym mam słomiany zapał, a że nie mam kolegów to nie ma kto mnie zmotywować, razem pochodzić- podobnie może być z siłownią czy cokolwiek by to było.

Jak wypiszę te cechy to co dalej z nimi? Mam ciągle sobie wmawiać, że tak jest?

O zajęciach to już wspomniałem.

O tym łapaniu wzroku to jest trudne, często przecież jestem w sklepie, na ulicy czy uczelni, ale jak łapie kontakt wzrokowy to go szybko spuszczam..

Nie powiem od roku kiedy chodzę na uczelnię, gdzie spotkałem naprawdę bardzo miłych i życzliwych ludzi jest trochę lepiej niż wcześniej, ale tylko trochę.
Chcę zmienić to jeszcze bardziej i jak bym mógł to ćwiczyć?
Wiadomo, że Rzymu od razu nie zbudowano i trzeba dążyć do celu małymi krokami. Ale nie bardzo wiem, jakie miałyby być te kroki.
Dziekuję za odpowiedź Pani wyżej.

Odnośnik do komentarza

Każdy ruch, na basenie też, utrzymuje nasze ciało lepszej kondycji. Może na silowni byś wyrabiał nie wiem jakie bicepsy, ale jak lubisz basen to chodz pływać. Może byś się zainteresował jesli jesteś w plywaniu dobry, ratownictwem wodnym. Spotkałbyś ciekawych ludzi, myslących o bezpieczeństwie innych, szkolonych w pewnej dobrej wydolności swojego ciała aby w godzinie zero służyć drugiemu pomocą. Ponadto w lecie zawsze minimum 1 mies pracy i pławienie się we wzroku zachwyconych plażowiczek- "dziewczyna ratownika" byla taka fajna piosenka a jest to niejednokrotnie marzenie niejednej laski w beztroski wakacyjny czas.

Nie pisz nam o slomianym zapale, bo albo coś w sobie chcesz zmienić, bo Ci to doskwiera, albo jest Ci obojętnie. Sorry, ale w czym sobie przyśrubujesz, takie bedziesz mial sukcesy.

To wypisywanie sobie róznych cech jest potrzebne jako trening swoich mysli, czy swoich odczuć. Jeśli masz za malą pewność siebie, to żle siebie postrzegasz. Czyli trzeba umieć trenowac się w myslach ,za co można się lubić ,za co można się cenić, co może sie innym w Tobie podobać.
Mówisz,że choć marudzisz na swoją osobę to i inni Cię czasem irytują. Wiadomo jak kogoś sie totalnie nie trawi, to się dyplomatycznie od niego odsuwa. Niemniej czasem ludzie denerwują za halaśliwość, za zlośliwośc, za jakieś glupie odzywki. Jak się nad człowiekiem zastanowimy to jest on bardzo interesujący, tylko ta jakas cecha nas denerwuje. I albo umiemy wziąć poprawkę na tą cechę a pomimo niej za inne cechy go cenimy, albo się usuwamy. Żeby bylo za co cenić, trzeba właśnie trenować umiejętność wyłapywania plusów i w sobie i wokól wśród ludzi, którzy nas otaczają.

Inaczej można być po prostu malkontentem. Za młody jesteś na rozwój w malkontenctwie, broń sie przed tym.

Patrzenie w oczy daje Ci pewien dyskomfort, ale musisz się w tym trenować . Trenowac do upadlego, aby nie sprawiało Ci to już takiego nieprzyjemnego uczucia.Teraz się uczysz, kiedyś będziesz pracownikiem. Proste patrzenie w oczy to podstawa kontaktu międzyludzkiego. Bedziesz podwladnym i sporo stracisz za sam fakt nieumiejetności patrzenia prosto w oczy. Bedziesz szefem i okaże się ,że masz problem z zarządzaniem grupą ludzi, bo nie masz podstawy podstaw komunikacji.
Czyli nie masz wyboru. O proste patrzenie drugiemu człowiekowi w oczy musisz sam ze sobą walczyć, musisz wejść w nawyk patrzenia drugiemu w oczy.

Odnośnik do komentarza

Z tą siłownią nie chodzi o bicepsy, tylko zmianę całej sylwetki zgubienia kilka kg. Basen nie daje takiej dużej możliwości.

Niestety już taki jestem, że jak czegoś nie muszę, nie stoi ktoś nade mną czy motywuje do działania np ktoś znajomy to często tego nie robię ... Tak wiem to jest dla mnie i to ja muszę chcieć. Może dlatego tak moje całe życie wygląda.
Zero jakiegokolwiek działania, zadowalanie się, a może akceptacja to co przyniesie los. Zero walki o siebie, o jakieś cele, marzenia, dochodzi pewnie do tego brak wiary w swoje możliwości, niska samoocena.

Z tym irytowaniem ludzi jest trochę inaczej niż to piszesz. Miałem na myśli, że chociaż sam nie jestem idealny. To sporo wymagam od innych np z wyglądu, zachowania, wzroku jakim patrzą itp. W dalszej części co piszesz ma sens, trzeba akceptować ludzi takimi jak są, nie każdy jest idealny. No ale tutaj jest właśnie ten szkopuł w moim myśleniu, sam siebie dużo wymagam i nie jestem idealny, a wymagam od innych aby byli.

Po tym co piszesz zastanawiam się czy w ogóle mam na jakąś psychoterapię iść, bo nie jest to jakiś duży problem, tylko mi się taki wydaję. I to głównie ode mnie zależy czy się przełamię i czy to zrobię. To ja muszę chcieć i to ja muszę to zrobić, bo nikt inny za mnie tego nie zrobi...

Odnośnik do komentarza

"To ja muszę chcieć i to ja muszę to zrobić, bo nikt inny za mnie tego nie zrobi..."
Święte słowa.

Psycholog to ktoś taki ,kto dłużej i częściej rozmawia z Tobą w celu ruszenia Ciebie do własnej pracy, bo to przecież Twoje życie. On tego za Ciebie nie zrobi. Jak jest dobry to Cię zmotywuje. Fajny kumpel,z którym się rozumiesz, ale ktory powie prawdę w oczy jak blądzisz to też cenna sprawa.

A widziales kiedyś tlustawego dobrego pływaka?

Odnośnik do komentarza

Osoba z rodziny skonsultowala sie ze znajomym psychologiem i dowiedziala sie, ze moge isc ewentualnie na psychoterapie.
Rozumiem, ze wygladaloby to tak, ze wlasnie on jest moim nauczycielem i mowi mi co mam robic i zadaje prace domowe. Kontroluje postepy i motywuje do dzialania. Hmm zastanawiam sie nad pojsciem chociaz raz i zobaczyc jak to wyglada. Tylko tutaj takie mam watpliwosci czy jak pojde do prywatnego to on mi nie wmowi, ze mam powazny problem i mam chodzic a on bedzie hajs ze mnie zdzieral? A jak pojde za nfza to mnie splawi i jeszcze mnie gorzej zdoluje. Macie jakies doswiadczenia, porady?
Heh z tym plywakiem to moze na swoim przykladzie? Jeszcze w gimnazjum w 300 tys miescie w zawodach bylem bodajze 6 (nie uwazam sie za dobrego plywaka, ale moze to jest taki przyklad) indywiudalnie juz nie trenujac z 2-3 lata. I zawsze mialem lekki brzuszek i kilka kg nadwagi.

Odnośnik do komentarza

Osoba z rodziny skonsultowala sie ze znajomym psychologiem i dowiedziala sie, ze moge isc ewentualnie na psychoterapie.
Rozumiem, ze wygladaloby to tak, ze wlasnie on jest moim nauczycielem i mowi mi co mam robic i zadaje prace domowe. Kontroluje postepy i motywuje do dzialania. Hmm zastanawiam sie nad pojsciem chociaz raz i zobaczyc jak to wyglada. Tylko tutaj takie mam watpliwosci czy jak pojde do prywatnego to on mi nie wmowi, ze mam powazny problem i mam chodzic a on bedzie hajs ze mnie zdzieral? A jak pojde za nfza to mnie splawi i jeszcze mnie gorzej zdoluje. Macie jakies doswiadczenia, porady?
Heh z tym plywakiem to moze na swoim przykladzie? Jeszcze w gimnazjum w 300 tys miescie w zawodach bylem bodajze 6 (nie uwazam sie za dobrego plywaka, ale moze to jest taki przyklad) indywiudalnie juz nie trenujac z 2-3 lata. I zawsze mialem lekki brzuszek i kilka kg nadwagi.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...