Skocz do zawartości
Forum

Ból po rozstaniu


Gość Julaa24

Rekomendowane odpowiedzi

Witam,chciałabym zasiegnąc jakiejkolwiek porady...
Byłam w prawie 5 letnim związku ze starszym rozwodnikiem. Byłam bo własnie sie zakonczył. Powinno bylo tak sie stac juz duzo wczesniej ale nie mialam odwagi tego zakonczyc. Od dawna to wlasciwie nie byl juz związek a jakaś wegetacja, ograniczenia,narzucanie mi z jego strony wielu rzeczy, zazdrość, bycie niby razem a osobno,zero wsparcia,wieczne klotnie,brak porozumienia i dawanie sobie kolejnych sznas. Ja to widziałam ale czy on to widzial to juz niekonieccznie bo zawsze bylo tak ze prosil o szanse i obiecywal,ze jak sie oboje postaramy to damy rade. Tak to wygladało w wielkim skrocie. To wszystko sprawilo ze powiedzialam dość bo w koncu poczułam ze ta relacja mnie wykańcza od srodka.
Wiem,że podjęłam słuszną decyzję,jestem tego pewna bo to nie byl człowiek dla mnie.Nie widzialam tej wspolnej przyszlosci. Ciesze sie poniekad ze nareszcie to pisze bo jeszcze pare msc temu zrobilabym wiele by z nim byc,by go miec przy sobie a bardzo pomagało mi w tym moje niskie poczucie wartosci. Teraz coś zrozumiałam i stad moja decyzja. On oczywiscie nie moze sie z tym pogodzic ale to juz nie jest moj problem.
Czuje,że dopiero teraz odżyje po tym zwiazku. Choc z drugiej strony kochałam tego czlowieka od początku i zżylam sie z nim a teraz ma go nie byc ... Czuje ból w sercu jakbym oderwala jakas czesc mojego życia... To boli,choc nie pokazuje tego nikomu a zwlaszcza jemu. Nie mam nikogo bliskiego żeby moc sie wygadac i wypłakac. Czuje sie fatalnie... z jednej strony wiem ze dobrze postapilam ale z drugiej strony cierpie po jego stracie.. Nie wiem jak mam teraz normalnie życ. Probuje coś robic,znalezc jakies zajecia,wychodzic na zakupy. Bardzo mnie to męczy bo jestem osoba miekką na sercu, nie lubie sprawiac krzywdy innym.. Zawsze tak bylo ze inni byli wazniejsci niz ja. Teraz tez jest mi go żal a siebie? No wlasnie,po prostu sie z tym męcze..Mam w pamieci jak potrafil przy mnie długo plakac bym mu dala szanse a ja sie rozklejalam. Ciezko mi z tym i czuje sie tak jakbym powinna z nim byc nie patrzac na siebie a z drugiej strony chyba powinnam tez pomyslec o sobie ,czy ja tez tego chce.... Chcialabym Was zapytac bo ja o tym juz kiedys pomyslam, czy on mnie sobie owinal wokol palca,ze stad mam takie mysli? Mozliwe?

Odnośnik do komentarza
Gość Irminaja

Po prostu bardzo się z nim zżyłaś, szczególnie, że -jak napisałaś- nie masz nikogo bliskiego. Ta strata jeszcze poboli, ale to naturalna kolej rzeczy... Hermetyczne środowisko jakie sobie razem stworzyliście nie sprzyjało poznawaniu i w chodzeniu w relacje z innymi ludźmi, a jest to potrzebne , każdemu z nas. Byliście tylko we dwoje a faktycznie świat istniał poza wami:) No i teraz trzeba się w tym świecie zaadaptować. W moim odczuciu dobrze zrobiłaś...., tym bardziej że czujesz słuszność swojej decyzji. Nie daj się złamać, niektórzy luzie nie potrafią zmienić swoich nawyków, zachowań; a jeśli już-to na krótką chwilę. Jeśli on chce się postarać to niech stara się dla siebie, dla własnego dobra i szczęscia . Jeśli do tego dojdzie , będzie mógł dzielić się tym szczęściem w przyszłości.

Odnośnik do komentarza

Irminaja, chyba coś w tym było z tym hermetycznym środowiskiem. Ja bedac z nim bałam sie nawet wychodzic gdzies ze starymi znajomymi a jesli juz to po kryjomu bo spedzac czas miałam tylko z nim.
Nie dam sie złamać,nie po raz kolejny bo juz kiedys sie zlamalam niepotrzebnie. Wiem,ze bedzie mi ciezko sie nie dac mu ale musze wytrzymac dla własnego dobra.

Odnośnik do komentarza

Ludzie się spotykają i są ze sobą. Nie jest nigdy powiedziane czy to jest spotkanie na całe życie, czy tylko na trochę.

"powiedzialam dość bo w koncu poczułam ze ta relacja mnie wykańcza od srodka. "-sama sobie dałaś odpowiedz.

Oczywiście,prawie 5 lat to szmat czasu i jest ileś wypracowanych przyzwyczajeń , ileś sytuacji w których zawsze się było razem, że teraz na pewno cierpisz. Niemniej w calym długim poście wykazujesz, że to nie powinno trwać dalej, czyli tego powinnaś się trzymać.

Żeby może nie patrzeć na ten związek w kategorii straty( czyli on do Ciebie podejdzie i znów Cię wmanewruje) musisz w sobie jakby przepracować ten związek.

Nie zmarnowałaś tych 5 lat. Coś pięknego przeżyłaś ( bo byłaś zakochana, szczęśliwa, że możesz komuś z siebie coś dać), ale też z czasem coś w Tobie się wypalilo, bo nie czulaś z drugiej strony takiego żaru, jaki sama ofiarowałaś. Jeśli się wypaliło, to nie ma co do tego wracać, tym bardziej,  że nie macie dzieci i nic nie musisz robić ze względu na dobro dziecka, bo może ono będzie za bardzo cierpiało jak Wy nie będziecie się umieli ze sobą dogadać.

Twój partner był od Ciebie starszy, po rozwodzie czyli po nieudanym związku. Rozwodnicy dzielą się na tych, którzy następnych związków prawdopodobnie szczęśliwych nie stworzą, bo sami są problemem w związku. I na tych, którzy po przeżyciu poprzedniej porażki coś zrozumieli i w następnym związku jak coś jest nie tak, to szybko reagują, szybko dopasowują swoje postępowanie do aktualnego minikryzysu aby się nie rozwinął w kryzys, który mógłby całości związku zagrozić.Oni po prostu wyciągnęli lekcję z poprzedniego związku. O tym partnerze piszesz, że on ciągle prosił abyś mu dała szansę, czyli najpierw "narozrabiał" a potem się kajał. A chyba chodzilo o to aby " nie broił", nieprawdaż?

" czy on mnie sobie owinal wokol palca"- jeśli ciągle "broił" i potem przepraszal a Ty tkwilaś w tym związku, to tak to możesz odbierać.

O każdym związku można powiedzieć, że ktoś sobie kogoś wokół palca owinął, ale jeśli zawsze wydaje się ze postępowanie danej osoby wynika z tego, że liczy się z drugą stroną, że pragnie wyjść na przeciw jego oczekiwaniom, to jest to związek dojrzały i tylko ktoś złośliwy z zewnątrz oceniający tak powie. Jeśli my sami tak zaczynamy postrzegać związek to znaczy, ze więcej dajemy niż bierzemy i zaczyna nam to doskwierać. Tak długo się nie da ciągnąć, bo następuje wypalenie, wewnętrzne poczucie krzywdy i chyba zdrowiej się rozstać niż tkwić w czymś, co przynosi ból i upokorzenie, poczucie niedowartościowania, niedocenienia.

Oceń, co było dla Ciebie w tym związku dobre. Ale nie po to aby z żalu znów do faceta lecieć, ale po to aby wierzyć, że 5 lat to dużo i były to lata ważne dla Ciebie, coś z siebie próbowałaś komuś dać i ktoś ,kto wtedy pewnie się wobec Ciebie starał, też chciał jak umiał ,ubogacić Ci życie. Było dobrze a czasami pewnie i nawet pięknie. Niemniej Wasze charaktery okazały się bardzo różne, ktoś okazał się być bystrzejszy i żerować na Twoim miękkim i dobrym sercu. Ktoś, kto był starszy od Ciebie i powinien być z racji wieku i doświadczenia od Ciebie dojrzalszy i powinien on uczyć Cię dojrzalej, głębokiej miłości. Pewnie po prostu nie jest do takiej zdolny. Trudno. To nawet jakby nie jego wina, tyle, że zrozumiałaś, że razem Wam już nie po drodze i tego się trzymaj .

Każde z Was ma jeszcze dużo życia przed sobą i masz prawo oczekiwać takiego partnera, przy którym z czasem nie będzie tylu negatywnych odczuć, takiego Twojego cierpienia. Zycz mu (czy słownie, czy gdzieś głęboko w sobie), aby na swojej drodze spotkał osobę, której jego cechy charakteru będa odpowiadały i stworzy może z nią udany tandem. Ty już wiesz, że to na dłużej nie możesz być Ty.

Nie analizuj, nie rozważaj, po prostu zamknij ten rozdzial życia. Nie odbieraj tego jako porazki. Pomyśl, że to byla nauka życia dla Ciebie. Może dzięki tej znajomości przy innych mężczyznach szybko rozpoznasz co jest niewłaściwe, może też zaczniesz w relacjach damsko-męskich bardziej stawiać na swoje zadowolenie, może nabędziesz trochę zdrowego egoizmu, bo będziesz wiedziała, że tylko wtedy bliżni zbyt szybko Ci nie wejdzie na glowę.

Każdy związek jest po coś.
Podjęłaś słuszną decyzję w której teraz wytrwaj i nie katuj się myślami co byłoby gdyby... Nic by nie bylo, bo już się skończyło, już był czas po temu.

Teraz trzeba iśc do przodu i patrzeć przed siebie.

Zmęcz się. Po poludniu na basen lub jogę lub jakiś fitnes. Zaopiekuj się sobą.Jakiś nowy ciuszek, jakś  zmieniona fryzurka.Przypomnij sobie o dawnych znajomych, których może troszkę zapomniałaś, bo zajmowałaś się facetem.

Powodzenia.

Odnośnik do komentarza

Dziękuję za tę wypowiedz.
Ja naprawde postrzegam ten zwiazek jako pewnego rodzaju nauczkę i doswiadczenie w relacji z facetem. Duzo mnie to nauczylo i odkrylam tez inna siebie jakiej wczesniej nie widzialam bo bylam sama. Tez jestem zdania że każdy związek jest po coś. Oczywiscie mam troche poczucie zmarnowania 5 lat przy kims kto okazal sie nie byc tym wlasciwym. Ale czasem mysle,ze moze tak mialo sie stać, moze mialam wejsc w ten zwiazek żeby sie czegoś nauczyc. Nie bede rozpaczać bo musze patrzec w przyszłosc. Jestem mloda osoba i wierze,ze jeszcze czeka na mnie ta prawdziwa druga połowka.

Odnośnik do komentarza
Gość zalamanaa

Kochana rozumiem Cię bardzo dobrze, bo sama przez to teraz przechodze. Przechodze przez rozstanie, które nie chce sie zakończyć. Wiecznie prośby, błagania, obietnice...a ja nie mam już sily. Nie mam siły dawać kolejnej szansy, a potem znów cierpieć. Czasem myślę, że może źle robię, że może tym razem zrozumial. Ale prawda jest taka, że oni mieli czas zrozumieć. Za każdym razem, gdy dawalysmy kolejną szanse mialysmy nadzieje na happy end jak w filmach prawda? Prawda jest taka, że jest to zmiana na krótką metę. Oni powinni o nas dbać wtedy,gdy maja nas przy sobie, a nie dochodzić do tego dopiero wtedy, gdy nas tracą. Ciesz się życiem póki możesz. Nawet jako singelka, wykorzystaj ten czas dla siebie. Mysl o sobie i swoich potrzebach, rob to na co masz ochotę, Ty jesteś najważniejsza. Życie toczy sie dalej, a chodzi o to by godnie i szczęśliwie je przeżyć. Ja niestety zmarnowałam 7 lat, w moim zwiazku chodziło o alkohol. A tkwilam w tym tak dlugo, aż nabawilam sie nerwicy. Jest mi bardzo trudno i boje się, że do niego wrócę bo ulegne tym jego błaganiom. Dlatego wiem co mówię, lepiej skończyć to jak najszybciej, jeśli Cie nie uszczęśliwia. Trzymaj sie! Jestem z Toba! Powodzenia

Odnośnik do komentarza

zalamana czyli mamy podobną sytuacje. W tym jest a wlasciwie juz byl caly problem jak mieli nas przy sobie to niedoceniali,wtedy mogly byc klotnie,spory a dopiero gdy ktos sie postawi,sprzeciwi,powie ze ma dość takiego związku to nagle jest ta długooczekiwana zmiana...
Ja juz mam tego dość,nie wytrzymalam i juz nie dam zadnej szansy. Nie ulegne mu choc juz kilka razy uległam.
Jesli chcesz to zakonczyc to nie mozesz tez mu ulec.Pamietaj o tym!
Dzieki za rady, postaram sie życ normalnie i cieszyc sie zyciem bo jestem mloda osoba i nie powinnam sie zadreczac. Ty tez tak zrób,nie wracaj do niego. Miał wiele szans.Trzymaj sie także!

Odnośnik do komentarza

Wiele racji ma kikunia55. Teraz tylko oby to doświadczenie Ci sie przydało w pozniejszych związkach. Poza tym bardzo dobrze postąpiłas a co wiecej masz tego pewność i to najważniejsze. A ból zawsze będzie, to jednak strata jak piszesz. Nie bedziesz juz widziec tego czlowieka ale to nie oznacza,ze bedzie Ci zle. Moze wlasnie bedzie lepiej i poznasz kogoś innego wkrotce? :-) Pozdrawiam i powodzenia.

L'amore non ha un senso, L'amore non ha un nome , L'amore bagna gli occhi, L'amore riscalda il cuore
L'amore batte i denti, L'amore non ha ragione
L'amore esiste...

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...