Skocz do zawartości
Forum

NIe czuję żadnych emocji


Gość meg9393

Rekomendowane odpowiedzi

Witajcie, pisze bo chciałam się poradzić w pewnej sprawie.
Zerwałam z chłopakiem (chłopcem), był maminsynkiem i drażniło mnie życie w trójkącie, mimo, że byliśmy razem 4 lata...Nie będę się rozpisywała na ten temat zbytnio, ale powiem tylko, że spotkaliśmy się jeszcze porozmawiać, rozmowa nie wypaliła bo on miał najlepszą odpowiedź na wszystko, ogólnie był na nie. Oczywiście czuję się winna, bo jednak był kochany, gdyby tylko miał swoje zdanie w jakiejkolwiek sprawie...Wina była i jego i moja, ale wszystko jakoś na mnie spłynęło. Po tym spotkaniu załamałam się, że wszystko przeze mnie, jaka jestem okropna itp itp. Płakałam strasznie na jakiejś ławce w parku, musiałam sie "ogarnąć" bo miałam do pracy. Po prostu się wyłączyłam. Nic nie czuję od tej pory. Jakby ktoś przycisnął off. Chciałabym móc popłakać, odreagować jakoś, a po prostu nie potrafię! Chcę poczuć ulgę, a nie nic! Oczywiście od dłuższego czasu chodzę na terapię, terapeutka stwierdziła, że może po prostu tak zdrowo reaguję na te rozstanie, na spokojnie. Boję się że po prostu gdzieś zepchałam te złe emocje i czekają na okazję..pół życia walczę z autoagresją, teraz się nasiliła. Tnę się by się ukarać, nawet mnie nęci by pociąć się, by coś poczuć...myślę o tym 24/7, mam "pracę domową" zadaną przez terapeutkę, muszę wymyśleć co zrobić by przestać się obwiniać i ciąć. Denerwuje mnie jej racjonalne podejście do tego co się we mnie dzieje, jakby wystarczyło wyjść do lasu, by odreagować. Dzisiaj wyszłam, i co z tego skoro myśli krążą wokół jednego? Chcę coś poczuć, nawet jeśli to ogromny ból....

Odnośnik do komentarza

Opisałaś zachowanie terapeuty, które jest tak samo standardowe jak nieskuteczne :/ . A zadanie domowe które ci zadał - no ręce mi opadły. Przecież to ON jest od tego aby ci wymyślać sposoby, na radzenie sobie ze swoją emocjonalnością.

Ale nie o tym. Zależnie od osoby, jest kilka "dróg" na odblokowanie emocjonalności. Dla jednych to będzie adrenalina. Sporty ekstremalne, szybkość... To pozwala im czuć wszystko mocniej i szybciej, wszystkie bodźce uderzają z siłą pioruna. Jednocześnie takie zagrożenie "podnieca" co pozwala spalić stres. U mnie to akurat działa...

Druga metoda, to silna empatia. Są pewne filmy które można nazwać "wyciskaczami łez". Coś jak "Zielona Mila" czy "Requein dla snu". Wiele osób się popłakało na tych filmach.
Inaczej zawsze można to zrobić bardziej bezpośrednio, pomagając innym. Np w ośrodkach dla ubogich.

Trzecia metoda to - pies. Psy są hiperaktywne. Psy bardzo mocno okazują emocje, bardzo wyraźnie widać, gdy pies się boi czy cieszy. Staraj się czuć to samo co pies. A może inaczej - gdy pies się cieszy, spróbuj sobie przypomnieć jakie to uczucie, jak ono fajnie "smakuje", rozpłyń się w nim, jak w ciepłej kąpieli...
Zapewne wiesz, jak powinnaś się czuć w danej chwili. Przypominaj sobie, jak ten stan "smakuje".

Czwarta metoda - sztuka (bynajmniej to nie żart). Chodzi mi o sztukę w jej klasycznej formie. Galeria sztuki, obrazy. Muzyka klasyczna. Sztuka z definicji ma oddziaływać na emocjonalną część człowieka, tak więc zanurzając się w niej, jest szansa że się "udrożnisz".

Więcej pomysłów mi do głowy nie przychodzi. Naturalnie nic nie stoi na przeszkodzie aby używać kilku metod jednocześnie...

U ciebie skuteczna może być jeszcze jedna metoda, ale nie wiem czy trafisz na odpowiednią osobę. Chodzi o to, aby ktoś kto cię dobrze zna (ale jednocześnie ten ktoś musiałby nie wiedzieć o powodzie twojego załamania), okazał ci wsparcie. Konkretniej, ty po prostu wspominasz że masz załamane serce, a tamta osoba wali całym monologiem słów o tym, jak się czujesz...
Odrobina (ale odrobina! A nie pół litra...) alkoholu może pomóc - ponieważ wtedy człowiek bardziej się "rozkleja".

Kolejny aspekt - leki. Jeśli jakieś przyjmujesz to się nie dziw że tak jest. Te leki mają przerabiać człowieka na psychopatę :/ . Na każdego reagują inaczej, mnie emocjonalnie zamykały wewnątrz głowy. Czułem się np wściekły, ale nie potrafiłem tego okazać do otoczenia.

Jeśli ktoś wstrzymuje emocje, to pewnym jest że one kiedyś wezmą górę i wybuchniesz, ale wybuchniesz z siłą bomby atomowej :/ ... Nikt nie przechodzi tragicznych decyzji w 100% na spokojnie. Swój okres załamania trzeba odpękać...

Pamiętajcie że poczta priv nie działa na forum :/

Odnośnik do komentarza

Dzięki wielkie za odpowiedź... co do terapeutki - to oczywiście podpowiedziała co mogę robić zamiast cięcia się - sporty, spacer, jakieś prace domowe itp itp, sęk w tym, że mało mi to daje, tylko wycisza na jakiś czas. Brakuje mi jakiegoś zrozumienia z jej strony, odrobiny empatii (tak po prostu, nie chodzi o to, że tego żądam).
Co do metod, bardzo podoba mi się opcja 3, kiedyś uwielbiałam biegać z psem...ale ktoś mi otruł. Jestem gotowa nawet przygarnąć ze schroniska, ale nie spełniam wymagań, bo byłby raczej do kojca niż do domu (nie to, że nie szanuję zwierząt). Taki husky, albo podobny do huskiego - to jest to :)
Leków na szczęście nie biorę i nie chcę do tego wracać.
Wracając jeszcze do terapeutki, to te jej chłodne/racjonalne podejście do tego co przeżywam powoduje, że sama tak się nastawiam.. :/ nie chce mi się wierzyć, że znając mnie tak długo nie wie, że w środku być może mnie rozsadza. No ale przecież jej tego nie powiem.

Odnośnik do komentarza

Osobiście twierdzę, że dla terapeutów i koncernów najlepiej jest tylko podleczyć człowieka a nie wyleczyć. Dlatego daje ci słabe rady, abyś wracała :/ .
Rady typu "spacery itp" to każdy może dawać.

Po prawdzie - specjalistę nic nie obchodzi czy ty z tego wyjdziesz czy nie. On tam jest ma odpękać swoje godziny, wziąć wypłatę i jechana do domu...
Przykre ale prawdziwe. Bycie terapeutą wymaga powołania, trochę tak jak kapłaństwo. Niestety tak jest że tego powołania często nie ma.
Zastanów się nad zmianą terapeutki. Myślę że to najlepsze co możesz z nią zrobić.

Skoro tak uwielbiasz psy, to śmiało, przygarnij "kropka" :D. O, już nawet imię masz ;) . Kropek...
Tak na prawdę aby mieć psa, to wystarczy chcieć. Przecież ze schroniska by nie musi. Na facebooku wystarczy wpisać że przygarniesz psa podobnego do husky. Ktoś na pewno będzie mieć psa na wydanie. Małego lub już odchowanego.

Terapia musi być szczera. Wg mnie jak masz jakieś obiekcje co do terapeutki to powiedz jej to twardo w twarz. Przecież powinna być profesjonalistką i się nie obrażać za takie słowa. A jeśli będzie inaczej to tylko kolejny dowód na to, że należy ją zmienić.

Pamiętajcie że poczta priv nie działa na forum :/

Odnośnik do komentarza

Jak to nie czujesz żadnych emocji?
Czujesz się winna, masz ochotę się ciąć - to przecież są bardzo silne emocje, które aż cię "rozsadzają" od wnętrza.
Problem jest ten, że nie potrafisz się otworzyć i wyrzucić ich z siebie.
Japończycy mają specjalne miejsca /rodzaj kliniki/, gdzie można się wykrzyczeć do woli i z całej siły walić w coś.
To pomaga, nawet i w Polsce ktoś otworzył takie miejsce, gdzie można się wyładować tłukąc i niszcząc różne rzeczy.

Ja polecam ci znaleźć takie ustronne miejsce, gdzie mogłabyś wrzeszczeć do woli. A może masz jakiś znajomych, z którymi mogłabyś wyć jak wilk? Zrobić z tego zabawę, kto głośniej zawyje?
Krzyk bardzo pomaga odblokować się, polecam.

Ciąć się , a później każdy chłopak który zobaczy blizny, oceni cię jako osobę niestabilną psychicznie /"wariatkę"- jak to zwykle się określa./
Nie zostawiaj sobie takich pamiątek, one nie znikną.
Inaczej wyładuj tą swoją agresję. Przez sport, przez wysiłek fizyczny, to jest lepsze, niż cięcie samej siebie.

Odnośnik do komentarza
Gość tuti fruti

unna-1
Jak to nie czujesz żadnych emocji?
Czujesz się winna, masz ochotę się ciąć - to przecież są bardzo silne emocje, które aż cię "rozsadzają" od wnętrza.
Problem jest ten, że nie potrafisz się otworzyć i wyrzucić ich z siebie.
Japończycy mają specjalne miejsca /rodzaj kliniki/, gdzie można się wykrzyczeć do woli i z całej siły walić w coś.
To pomaga, nawet i w Polsce ktoś otworzył takie miejsce, gdzie można się wyładować tłukąc i niszcząc różne rzeczy.

Ja polecam ci znaleźć takie ustronne miejsce, gdzie mogłabyś wrzeszczeć do woli. A może masz jakiś znajomych, z którymi mogłabyś wyć jak wilk? Zrobić z tego zabawę, kto głośniej zawyje?
Krzyk bardzo pomaga odblokować się, polecam.

Ciąć się , a później każdy chłopak który zobaczy blizny, oceni cię jako osobę niestabilną psychicznie /"wariatkę"- jak to zwykle się określa./
Nie zostawiaj sobie takich pamiątek, one nie znikną.
Inaczej wyładuj tą swoją agresję. Przez sport, przez wysiłek fizyczny, to jest lepsze, niż cięcie samej siebie.

Myślę że źle interpretowałaś słowa autorki tematu.
Ona raczej piesze że tnie się aby coś czuć, a nie że się źle czuje i się tnie. Nie czuje nic, więc ma ochotę się ciąć aby coś poczuć.

Odnośnik do komentarza

Tuti fruti..
"Wracając jeszcze do terapeutki, to te jej chłodne/racjonalne podejście do tego co przeżywam powoduje, że sama tak się nastawiam.. :/ nie chce mi się wierzyć, że znając mnie tak długo nie wie, że w środku być może mnie rozsadza. No ale przecież jej tego nie powiem."

Jak może przeżywać, skoro nic nie czuje?
Czemu razi ją chłód emocjonalny terapeutki, skoro nic nie czuje?
W środku ją rozsadza.. co? ten brak emocji i chłód?
No i skąd ta chęć cięcia? Skoro nic nie czuje, to nie czuje też braku emocji...
Nie, to jest jakaś silna chęć działania, nawet autodestrukcji, byle jakoś coś z siebie wyrzucić.
Chce się w ten sposób pozbyć wewnętrznego napięcia, bo inaczej nie potrafi.

Odnośnik do komentarza
Gość tuti fruti

unna-1
Tuti fruti..
"Wracając jeszcze do terapeutki, to te jej chłodne/racjonalne podejście do tego co przeżywam powoduje, że sama tak się nastawiam.. :/ nie chce mi się wierzyć, że znając mnie tak długo nie wie, że w środku być może mnie rozsadza. No ale przecież jej tego nie powiem."

Jak może przeżywać, skoro nic nie czuje?
Czemu razi ją chłód emocjonalny terapeutki, skoro nic nie czuje?
W środku ją rozsadza.. co? ten brak emocji i chłód?
No i skąd ta chęć cięcia? Skoro nic nie czuje, to nie czuje też braku emocji...
Nie, to jest jakaś silna chęć działania, nawet autodestrukcji, byle jakoś coś z siebie wyrzucić.
Chce się w ten sposób pozbyć wewnętrznego napięcia, bo inaczej nie potrafi.

Może przeżywać o tyle, że to widzi, przechodzi, ale nie czuje. Autorka tematu może pomylić "całkowity brak odczuwania" z "osłabieniem odczuwania". Gromadzenie się emocji wewnatrz umysłu nie musi być równoznaczne z odczuwaniem tych emocji. Podobnym przykładem jest czucie przeciwstawnych emocji, co teoretycznie jest bez sensu.

Czemu razi ją chłód? Ponieważ widzi, że tamta osoba nie angażuje się w pomoc, której autorka tematu potrzebuje.

Rozsadzają ją emocje, które nie mogą ujść. Jednocześnie ich nie czuje. Cięcie ma umożliwiść udczucie czegoś (bólu), co umożliwi jej odczuwanie emocji, gdy już coś poczuje, to cała reszta też od razu zleci.
Trochę mylisz kolejność wg mnie.

Odnośnik do komentarza

Był cichy i spokojny - i powiesił się. Tak to bywa czasem.
Targały nim silne emocje, których nie potrafił wyładować na zewnątrz, gromadził je w sobie, aż przebrała się miarka.
W ten sam sposób rozumiem sprawę cięcia.
Trochę jest jak z balonem. Napełniony do pełna, nawet przy małej, dodatkowej ilości powietrza, pęka z hukiem.
To powietrze symbolizuje silne emocje, których już nawet nie rozróżniamy. One są, rozsadzają nas od środka. Czujemy się bezradni, nie potrafimy uwolnić się od napięcia, chcemy coś zrobić, coś innego, jakiś nowy bodziec może nam pomoże? Więc się tniemy, by się wyładować...lub wieszamy, by całkowicie zniknął ból.

Trochę opisuję to na podstawie swoich reakcji. Nie uzewnętrzniałam emocji, a targały mną od wewnątrz. Intuicyjnie zaczęłam wrzeszczeć, by się odblokować.
Dopiero później przeczytałam o tych Japończykach, którzy od lat stosują to jako terapię.

Odnośnik do komentarza

Trochę się pogubiłam co tu jest napisane...Powiem tak. Macie rację, być może znowu podchodzę do czegoś "wszystko albo nic" może jednak >coś< czuję. Pisząc o braku reakcji terapeutki czułam raczej dyskomfort psychiczny, przewijaly mi się przez głowę myśli typu - wszyscy mnie tak traktują,zawsze będę osamotniona z tym co czuję,nic ją nie obchodzi. Wiem ze takie myśli wywołują złość,smutek ale nie czuję tego tak bardzo, jakbym dotykala kogoś przez ścianę ze szkła. Wiem,że te emocje były, tylko tak szybko odplynely ze nie zdążyłam ich dobrze poczuć. Podobnie z rozstaniem. Pojawilo się uczucie osamotnienia,straty,żalu i gdzieś to upchałam w sobie. Wiem ze to gdzieś jest,mam czasami takie chwilowe "przeblyski". Jedna osoba pisała o balonie - czuję jak do mojego systematycznie spływają emocje, wczoraj rozplakalam się w pracy, jest trudny okres w firmie,zwolnienia itp, gdy dotarło to do mnie poczułam nagle jak bardzo jestem sama,opuszczona a przecież te myśli dotyczą rozstania a nie tego, że wyleja mnie z pracy na zbity pysk...po prostu ciężka sytuacja wywołała nagły wylew emocji. Może kiedyś postawiona mi diagnoza bpd ma coś z tym wspólnego. Ale terapeutka powiedziała (gdy rozmawaialysmy o autoagresji ) ze ona myślała,że jestem już zdrowa.. (ogólnie ) a tu taka patologia w wersji autoagresja-to już sama sobie dopowiedziałam.

Odnośnik do komentarza

~meg9393
Trochę się pogubiłam co tu jest napisane...Powiem tak. Macie rację, być może znowu podchodzę do czegoś "wszystko albo nic" może jednak >coś< czuję. Pisząc o braku reakcji terapeutki czułam raczej dyskomfort psychiczny, przewijaly mi się przez głowę myśli typu - wszyscy mnie tak traktują,zawsze będę osamotniona z tym co czuję,nic ją nie obchodzi. Wiem ze takie myśli wywołują złość,smutek ale nie czuję tego tak bardzo, jakbym dotykala kogoś przez ścianę ze szkła. Wiem,że te emocje były, tylko tak szybko odplynely ze nie zdążyłam ich dobrze poczuć. Podobnie z rozstaniem. Pojawilo się uczucie osamotnienia,straty,żalu i gdzieś to upchałam w sobie. Wiem ze to gdzieś jest,mam czasami takie chwilowe "przeblyski". Jedna osoba pisała o balonie - czuję jak do mojego systematycznie spływają emocje, wczoraj rozplakalam się w pracy, jest trudny okres w firmie,zwolnienia itp, gdy dotarło to do mnie poczułam nagle jak bardzo jestem sama,opuszczona a przecież te myśli dotyczą rozstania a nie tego, że wyleja mnie z pracy na zbity pysk...po prostu ciężka sytuacja wywołała nagły wylew emocji. Może kiedyś postawiona mi diagnoza bpd ma coś z tym wspólnego. Ale terapeutka powiedziała (gdy rozmawaialysmy o autoagresji ) ze ona myślała,że jestem już zdrowa.. (ogólnie ) a tu taka patologia w wersji autoagresja-to już sama sobie dopowiedziałam.

Wg mnie ta twoja terapeutka to jakiś konował :/ . Nie widzi że nie jest z tobą ok. Mało się interesuje, mało angażuje. Poważnie - zmień ją bo ci baba szkodzi...

Czyli jednak coś czujesz. A to duża różnica - osłabienie odczuwania a całkowity jego brak.

Jak widzę to ty musisz odreagować stres, zwyczajnie się wyżyć... Znasz kogoś z motocyklem? Jeśli tak - wpakuj się na niego... To potrafi dać niezłą adrenalinę.
Inny temat - sporty ekstremalne lub sporty walki. Tu już co wolisz. Wspinaczkę, spadochron, paintball, boks, MMA... Do wyboru. Wspominałaś o bieganiu z psem. Może kolarstwo górskie? Z psem :) ...

Pamiętajcie że poczta priv nie działa na forum :/

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...