Skocz do zawartości
Forum

Czy można jakoś pozbyć się potrzeb seksualnych?


Gość nieistnieje

Rekomendowane odpowiedzi

Gość nieistnieje

Witam.
Napiszę krótko. Mam 22 lata, jestem kobietą heteroseksualną. Jakoś od 20 roku życia zaczęłam odczuwać nasilone potrzeby seksualne. Niby nic, niby normalne. Problem jest taki, że nie mam faceta. Lepiej, nie chcę mieć faceta. Jeszcze lepiej, nienawidzę facetów. Kiedyś za gzuba w liceum strasznie pragnęłam mieć chłopaka, wiecie, żeby ktoś mnie pokochał, trzymał za rączkę, dawał mi kwiaty, całował i robił inne rzeczy rodem z magazynów dla nastolatek. Niestety, nie dla psa kiełbasa. Nie miałam faceta. Czułam się jak gówno, wiecie, nastolatki, wszystkie chcą być takie cool, lubiane, mieć partnerów itp. Po 2 latach samo minęło. Nie chciałam nikogo mieć i miałam to w dupie. Niestety, kiedy zaczęłam odczuwać potrzeby seksualne jakoś właśnie teraz, na studiach to czuję, że znowu wraca mi ta potrzeba bycia z kimś. Nie chcę tego. Jest to dla mnie uciążliwe, z tego powodu, że do facetów mam uraz, nie da się tego inaczej nazwać. Biorę leki, chodzę na terapię i leczę się z tego, co w nie tak odległej przeszłości zrobili mi faceci. Nie jeden facet, nie dwóch, nie trzech, tylko lwia część szkoły,do której uczęszczałam (oczywiście męska część), ojciec alkoholik i obcy faceci na ulicy (byłam ofiarą napaści, tylko dlatego, że nie spodobałam się wizualnie dwóm typkom). Faceci mnie nienawidzą, ja ich też. W każdym towarzystwie są dla mnie niemili, unikają mnie, albo wprost obrażają. Ja robię to samo, więc jesteśmy kwita. Problem w tym, że no niestety muszę to powiedzieć ale odczuwam pociąg seksualny do nich (łatwiej napisać, niż powiedzieć). Jestem jednocześnie osobą dość dumną i to dla mnie niezwykłe poniżenie "pragnąć" kogoś, kto ma mnie w totalnej ciemnej dupce, że tak to nazwę. W normalnych sytuacjach, zawsze odpuszczam i urywam kontakt, jeśli ktoś nie jest zainteresowany mną, moją pracą, tym co mam do powiedzenia itp. Niestety, biologia swoje. Kiedy się masturbuje, zawsze odczuwam poczucie winy. Przyjemność seksualna tylko zwiększa moją i tak już nasiloną, nienawiść do facetów, co daje w konsekwencji dość dziwne, nieprzyjemne uczucia, mniej więcej takie: widzę ładnego faceta, np. aktora, zmasturbuję się, czuję się wściekła, że to zrobiłam myśląc o facecie. Albo inaczej: myślę sobie o związku z facetem, tak zdaje mi się, że w sumie nie jest to taka zła rzecz, że w sumie chciałabym kogoś mieć, potem wyobrażam sobie siebie jako żonkę robiącą mężowi kanapeczki do pracy (no bo przecież, to związek, musiałabym coś robić dla niego w imię jak to oni mówią-miłości, choćby te kanapki do pracy) i zaczyna rosnąć we mnie gniew, tak silny, że mam spaprany cały dzień. Gniew taki, że najchętniej to bym mojemu potencjalnemu partnerowi gardło poderżnęła tym nożem do masła, za to, że muszę coś dla niego robić. Gniew jest ale też potrzeba, że jednak bym se kogoś tam chciała mieć jakoś zniknąć nie chce. Potem robię się zazdrosna, że wszyscy kogoś mają, tylko nie ja (idiotyczne, w końcu sama sobie taki los wybrałam), jest mi smutno, chce mi się płakać i nie mam siły na nic. Ostatnio coraz częściej tak się czuję. Denerwuje mnie to, nie mogę na niczym się skupić, nie mam siły nic robić w te wakacje, bo ciągle o tym myślę. Słyszałam, że niektórzy homoseksualiści wstydzą się swojej orientacji. Ja wstydzę się heteroseksualizmu, wolałabym być lesbijką ale nie poradzę nic na to. Jest więc jakiś sposób, żeby przestać myśleć o facetach, których siłą rzeczy się nienawidzi i nie chce mieć z nimi nic wspólnego? Jest jakiś sposób, żeby pozbyć się potrzeb seksualnych, które za przeproszeniem ale denerwują mnie już i psują mi nastrój?
Byłabym wdzięczna, gdyby nie pojawiły się tutaj komentarze w stylu "nie martw się, kiedyś znajdzie się ten jedyny" i inne słodkie kłamstewka, gdyż nie, nie znajdzie się. A jeśli piszą tutaj panowie, to prosiłabym o powstrzymanie się przed wpisami typu " trzeba cię mocno przerżnąć to ci minie". Tak ja wiem, że my kobiety nie posiadamy uczuć, że tak naprawdę to się wcale nie złościmy, wcale nie płaczemy, wszystko to tylko kwestia braku seksu, ja to doskonale rozumiem ale zaręczam, że pierwszy, który by próbował w ten sposób poprawić mi nastrój, skończyłby jako kastrat.
Pięknie dziękuję za wszystkie, normalne odpowiedzi :)

Odnośnik do komentarza

Ja jednak mam nadzieję, że kiedyś trafisz na takiego, którego zaakceptujesz.

Co teraz? Nie da się pogodzić brak faceta i chęć seksu. Na razie zmień myślenie, bo wszystko siedzi w naszej głowie, nawet seks.
To nie tylko sprawa potrzeb czysto fizycznych, ale też sposobu myślenia na ten temat.
Jeśli ktoś nastawia się na życie w "czystości" /np. zakonnice/ to ma tą świadomość, że nie będzie seksu. Jest do tej myśli przyzwyczajony, uważa ją za normalną.
Ty natomiast odczuwasz potrzebę bycia z kimś, nie zrezygnowałaś z tej myśli, a jednocześnie sama to odrzucasz. Powstaje konflikt wewnętrzny, z którym sobie nie radzisz.
Powinnaś uporządkować sobie te sprawy.
-albo znaleźć "chłopa"
-albo przekonać się, /powtarzając to sobie/ że wybrałaś samotne życie i akceptujesz konsekwencje z tego płynące, czyli brak seksu.
Do tego powinnaś skupić się na plusach takiego życia, nie wracać myślami do przeszłości a można to zrobić wybaczając tym, co cię skrzywdzili.
Taki wybaczanie /to jest praca nad własną psychiką/ ma też ten plus, że może jednak zachce ci się mieć jakieś kontakty z mężczyznami.

Odnośnik do komentarza

Trochę cie rozumiem :(
Wiesz co najlepiej to wyjedz z kimś na wakacje , towarzystwo ludzi powoduje ze nie chce nam się.
Ponadto nie ma chyba dobrej drogi na popęd jak tylko zaspokojenie go poprzez wlasne działania jak np. paluszek.

Odnośnik do komentarza

"Biorę leki, chodzę na terapię i leczę się z tego, co w nie tak odległej przeszłości zrobili mi faceci"

Ciężki orzech do zgryzienia. Piszesz,że już w szkole tłum facetów zrobil Ci krzywdę. Pewnie nie bardzo akceptowałaś swoją ówczesną sylwetkę a oni Ci dokladali kpinami i żartami na ten temat, to ich znielubilaś. Ty ich nielubilas i oni to czuli, to Ci mocniej kpinami dokuczali niż innym nastolatkom. Jako nastolatkowie jesteśmy w opozycji płci i ciekawości drugiej płci. Dokuczają nam chłopcy, ciągną za włosy, robią zbiorowe przepychanki, żeby się o nas otrzec, poczuć nasze wykluwające się piersi, my piszczymy z oburzenia, ale jest to tez dla nas jakaś erotyczna przygoda i niby patrzymy oburzone na tych chłopaków, ale chyba oni wiedza,że to oburzenie jest połowiczne . I tak nie wiadomo czy ich nie lubimy naprawdę, czy tylko same jesteśmy zaskoczone ich zachowaniem i naszymi reakcjami na to. Ty o ile nie akceptowalaś w tamtym czasie siebie, nienawidzilaś może wręcz swojego ciała za to ,że jest grube, to i nienawidzilaś i ich, że oni to chcą fizycznie poprzez dotyk wykryć. Jesli oni odczytywali Twój strach i niechęć bardziej od Ciebie niż od innych dziewczynek, to bardziej Ci pewnie dokuczali.Piszesz o napaści przez dwóch kolesi- rozumiem, że pobili Cię i poturbowali ale nie zgwałcili. Piszesz, że tata alkoholik, to może nie zauważał swojej małej księżniczki, która mu rosła, nie dostalaś akceptacji od pierwszego waznego mężczyzny w zyciu małej kobietki.

Biorę leki i leczę się z tego co zrobili mi faceci. Jaki to jest rodzaj terapii- ktoś próbuje Ci powiedzieć, że krzywdzi lub krzywdził Cię dany człowiek a nie płeć? Może tez skutecznie dopiec kobieta. Dlaczego świat twardo podzielilaś krechą na pól- mężczyżni i kobiety. Mężczyżni właściwie powinni być zgładzeni, chyba,że są zainteresowani twoją pracą to na chwilę ich toleruję a z kobietami sobie poradzę. Wsród kobiet mogę mieć przyjaciólki ,znajome, osoby obojętne lub wrogow. To jest świat mi znany i ja wiem jak postępować. Męzczyżni to świat, który dawno wykluczylam i go nie znam, więc się go boję i skazuję w swoich oczach na zagladę.

Może twoja seksualnośc Ci pomoże lepiej niż wszystkie terapie, że świat męski to tez jakiś swiat a dla nas płci przeciwnej dość ciekawy, bo inny, skomplikowany, czasem mroczny i gwałtowny, pełen siły i agresji czasem ale i czulości, tkliwości, uczucia miłości .Jak ją z samca wsród jego testosteronu wydobyć i uczynić przyjazną sobie i rodzinie jaką z nim założę, bo dzieci to może odlegla bajka teraz, ale bardzo ciekawa i fascynująca przygoda na cale życie dla kobiety i męzczyzny.

Może można się masturbować i przyjrzeć się swojemu odczuciu niechęci, po tym akcie. Czujesz niechęć, bo seks ze sobą jest przyjemny i do niego czasami dażysz i czujesz podświadomie ,że seks z męzczyzną mógłby być jeszcze bardziej fascynującym doznaniem. Może na początek wytlumacz sobie, że seks ze sobą jest dla Ciebie bardziej czysty, bo nie niesie walki płci. Jest nie tylko miły , ale i jest oczyszczający, niwelujący napięcie seksualne ,rozładowujący i dajacy siłe do innej dzialalności człowieka. Nie ma co sobie robić wyrzutów,że go doświadczasz. Jest to fizjologiczna czynność, zaprogramowana w nas, świadczy o tym, że jeśli kiedykolwiek podjęłabyś wspólżycie z męzczyzną, to nie bylabys ozięblą kobietą, bo już w tej kwestii znałabyś swoje ciało i byś wiedziala jak dążyć do rozkoszy. Ponieważ sama jej doświadczasz, rozumialabyś, że i facet chce doświadczyć spełnienia- nie patrzylabyś jak niektóre kobiety a fuj to tylko takie zwierzę, które dązy tylko do jednego. Przynajmniej w tej dziedzinie moglabyś zrozumieć mężczyżnę. Tyle ,że u nas bycie z mężczyżną zazwyczaj kumuluje się z jakimś uczuciem a u nich może być zupełnie niezależne ( czyli czynność tylko fizjologiczna) i może być aktem i wyrazem najwyższej miłości, największego uczucia - i pewnie tu jest ten największy problem płci, że się trudno odczytujemy.

Jesli faktycznie się leczysz, to leczenie powinno jednak polegać na podejściu,że świat w połowie składa się z kobiet , ale w drugiej połowie z męzczyzn. Są to istoty żywe myślące i czujące. Są to tez istoty z którymi przy dobrych wiatrach można wejść w pełną symbiozę i zupełnie interesujące rzeczy i sprawy z tego wychodzą.

Można byłoby wnioskować,że trzeba sobie jednak jakoś ten świat męski oswoić,a nie ziać do niego nienawiścią. Ta nienawiść ogólnie im ,calemu męskiemu rodowi krzywdy nie zrobi a Tobie rujnuje psychikę, bo przedstawiłas cały ładunek sprzecznych odczuć, które Tobą miotają. Coś tak jakby w tym wczesnym natoletnim życiu- tylko z powodu Twojej niechęci do facetów, Ty przespalaś ten okres. Teraz Twoja seksualność woła do Ciebie, że w tej dziedzinie moglabyś przejść przyspieszony kurs dorastania.

Może to byłoby zbyt glębokie rzucenie Cię do wody- jednak jak jesteś taka wojująca to może byś się nie utopiła.

Może poszłabyś na kurs karate.
Szok.
Większość facetów. Sport, który zmusza, do kontaktu wzrokowego i cielesnego z partnerem, z przeciwnikiem. Sport, który uczy ogromnej koncentracji, panowania nad własnym ciałem, szacunku do partnera i odbywa się w towarzystwie męzczyzn.

Dobrych terapeutów Ci życzę, bo jak na razie mieszkasz tylko w połowie świata starając się wykluczyć z niego tę druga połowkę.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...