Skocz do zawartości
Forum

Niemowlę a kontakty z ojcem


Gość beniosława

Rekomendowane odpowiedzi

Gość beniosława

Witam, mam ośmiomiesięcznego synka, wychowuję go sama. Jego ojciec jest nieodpowiedzialną osobą, pewnego dnia po prostu kazał mi się wyprowadzić z jego mieszkania, argumentując, że się nie dogadujemy i że nam po prostu nie wyszło. Od dwóch miesięcy mieszkam u rodziców, w tym czasie ojciec widział synka 4 razy po 1 godzinie, brał go na spacer. Teraz chce go zabrać na cały dzień do siebie. A ja po prostu się tego boję, on nie ma pojęcia o swoim dziecku, nie zna jego rytmu dnia. Nawet nie wiem, jak synek na niego reaguje, przecież jest taki malutki, nie pamięta że mieszkał gdzie indziej. Oczywiście nie zabraniam mu kontaktów z dzieckiem, ale obawiam się tego rozstania na cały dzień. Jak sobie z tym poradzić?

Odnośnik do komentarza

Kontaktu nie ma utrudnionego ,bo może widzieć się z dzieckiem nawet częściej ,niż to robi,
co nie znaczy ,że może sobie zabierać na jak długo chce.
Powiedz ,że może płakać,bo jest przyzwyczajone stale przebywać z Tobą,jak będzie większe jeszcze zdąży je zabierać na dłużej.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

Nie wyrażaj zgody.
Nawet jeśli on, jakimś cudem, poradziłby sobie z opieką nad dzieckiem, to jednak synek jest za mały na taki eksperyment.
Dokładnie - "eksperyment", dziecko to nie królik doświadczalny.
Jest oczywiste, że maleństwo przeżyje stres znajdując się w obcym otoczeniu, a przede wszystkim z powodu twojej nieobecności.
Nie obawiaj się, on widując się do tej pory z dzieckiem tak sporadycznie, nie ma żadnych argumentów na swoją korzyść.
Ostrzeż go również, że gdyby przyszło mu do głowy postawienie na swoim i nie odprowadzenie dziecka na czas do ciebie, natychmiast wezwiesz policję i wniesiesz sprawę do sądu o ograniczenie mu praw rodzicielskich.
Faktycznie, facet nie dość, że nieodpowiedzialny, to jeszcze pozbawiony wyobraźni.
Może rodzina na niego naciska, jego rodzice, chcieliby sobie pooglądać potomka?

Odnośnik do komentarza
Gość beniosława

Możliwe, to bardzo dobre określenie, chcą go sobie pooglądać. A on sam chce też udowodnić wszystkim, jakim to jest wspaniałym ojcem. A tak naprawdę nie ma pojecia o swoim dziecku. Nie wyraziłam zgody na cały dzień, max na 3 godziny, a i tak serce boli :-( Mogę się założyć, że odwiezie go wcześniej, no chyba że wezwie babcię do pomocy.

Odnośnik do komentarza

~beniosława, z drugiej strony jednak ciesz się, że on podtrzymuje kontakt. Gdzieś na tym forum odniosłam się już do kwestii opieki weekendowego tatusia nad niemowlęciem.
Wielu świeżo upieczonych tatusiów jest przestraszonych i bezradnych, gdy chodzi o opiekę i pielęgnację niemowlęcia.
Nie mają też większej satysfakcji z kontaktów z takim maluchem, bo jak tu sobie pogadać? :)
Rozkręcają się dopiero, gdy dziecko dorasta, staje się kontaktowe. Oczywiście, dla matki dziecko kontaktowe jest zawsze, a oni nie wiedzą co tracą.
Na twoim miejscu, nawet mimo niechęci, zaprosiłabym tatusia do swojego domu i poprosiła, żeby np. pomógł w wykąpaniu synka, żeby go przewinął, pokazałabym i wytłumaczyła, co mały je, jak przyrządzić posiłki dla niego itd.
To podstawa, chce być ojcem, ma obowiązek wiedzieć i potrafić.
W ostateczności skontaktuj się z "teściową", jeśli wiesz, że jego rodzice są w zasięgu ręki.
Nie chodzi mi o to, żeby go "wyszkolić", a następnie oddać malucha na weekend, tylko przygotować go do faktycznej roli ojca, bo prędzej, czy później dziecko przecież będzie przebywało z nim dłużej.
W twoim i dziecka interesie leży, żeby ojciec był w jego życiu.
To co było między wami powinnaś schować głęboko, dla dobra dziecka. Jeśli on okaże się dobrym zaangażowanym ojcem, ty także będziesz miała korzyści z takiego stanu rzeczy.

Odnośnik do komentarza

Pozwól, że spytam, piszesz, że od 2 m-cy mieszkasz u rodziców, czy to znaczy, że pól roku po narodzinach dziecka mieszkaliście jeszcze razem?
Jak on w tamtym czasie reagował na synka, angażował się, opiekował, jaki miał z nim kontakt?
Jeśli w ciągu tych 2 m-cy od waszej wyprowadzki widział dziecko tylko 4 razy, to faktycznie musiał się biedak zmęczyć ojcostwem, ale zawsze warto dać mu szansę na nadrobienie zaległości, j.w. napisałam w trosce o dziecko przede wszystkim.

Odnośnik do komentarza
Gość beniosława

Tak, dokładnie pół roku mieszkaliśmy razem. Ale on był zawsze taki przepracowany i zmęczony, że tak naprawdę rzadko się synem zajmował. Pierwszy miesiąc po narodzinach to owszem, zajmował się i widać, że sprawiało mu to radość, później traktował to raczej jak przykry obowiązek, zawsze były ważniejsze sprawy. Mówił często: "nie nadaje się do tego, nie chcę mieć więcej dzieci". Szkoda słów, naprawdę... I raczej polubownie się niestety nie dogadamy, skończy się raczej w sądzie. Jego zdaniem ja powinnam siedzieć w domu i czekać aż on pan i władca zechce się spotkać z własnym dzieckiem i zgadzać się na wszystko, co zaproponuje. Każdy mój sprzeciw odbierany jest jako utrudnianie kontaktów.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...