Skocz do zawartości
Forum

Moje błędy i moja historia.


Rekomendowane odpowiedzi

Witam. Mam 19 lat. To mój pierwszy wpis na forum i nie wiem jak zacząć więc zacznę od początku.
W bardzo młodym wieku zacząłem palić papierosy (ok. 12 lat) byłem głupi popełniając taki błąd, jednak od kilku miesięcy już nie palę i jestem z tego bardzo dumny. Po prostu czułem, że umieram fizycznie. Osłabiona kondycja, napady kaszlu, ciągły katar, bóle gardła i tego typu dolegliwości związane z paleniem. Podkreślam, że byłem normalnym dzieckiem "starego pokolenia". Koledzy, podwórko, wojny na kije i tym podobne rzeczy, ale nie oto w tym wszystkim chodzi. Następnie na mojej drodze pojawiła się kolejna "rozrywka", którą prawie przepłaciłem życiem - dopalacze. Kolega mówił, że palił marihuanę,że w fajny stan się można wprowadzić. Trochę sie bałem szukać marihuany (u dealerów) bo miałem w tedy ok. 15 lat. Szukaliśmy czegoś legalnego i podobnego. Trafiły się dopalacze. Boże, do tej pory nie mogę sobie wybaczyć tego błędu, choć minęło już kilka lat. Paliłem to praktycznie dzień w dzień, fajnie było, trochę brzydko pachniały ale dało się przyzwyczaić, szukaliśmy pieniędzy na haj i paliliśmy to nikomu nie szkodząc tylko sobie. Stany depresyjne, euforii... To wszystko zależało od... sam nawet nie wiem od czego, to było takie zmienne. Mój kolega kupił kiedyś 4 opakowania, które w ciągu 2 godzin wypaliliśmy i.... nic ! Dzień wcześniej i kilka miesięcy wcześniej 1 opakowanie starczało nam na 2 dni. Poszliśmy do naszej "Kanciapy" gdzie kolega gorzej się czuł, mowił że umiera. Może brzmieć śmiesznie ale tak nie było. Po ok 2 godzinach mu przeszło i rozeszliśmy sie do domów. W czasie, gdy zażywałem dopalacze czułem się otępiały, bez siły, zapominałem wszystko, co zapamiętać miałem, pojawiały się trudności z wymową, czułem, że w mojej głowie nic nie ma (może faktycznie nie było) i za razem jest coś, co się w niej nie mieści i muszę to uwolnić. Trochę mi to przeszkadzało, lecz z biegiem czasu przyzwyczaiłem się do tego. Najgorszy był ostatni raz, gdy to paliłem (świadomie). Wypaliłem sam dość dużo, a to wszystko przez zerwaną młodzieńczą miłość. Wróciłem do domu i starciłem przytomność na jakąś chwilę. Zapomniałem o tym i usiadłem na łóżku, wymiotowałem. Nagle ostry, wręcz piekielny ból klatki piersiowej, nie mogłem oddychać, nic nie widziałem, poza takim szarym tunelem a na jego końcu widziałem skurczony obraz otoczenia, niesamowie głośny szym w uszach zlewał się z powolnym i bolesnym biciem serca. W tedy czułem, że moje serce skleja się i nie może odkleić. Z każdym takim powolnym uderzeniem serca żegnałem się z życiem i ciszyłem się gdy ponownie zabiło. Coś takiego trwało ok. godziny. Rodzice wrócili, poszedłem z nimi na SOR, lekarz stwierdził stan pozawałowy, pomyślałem "aa tak, głupoty gada, ale palić tego już nie będę" i dzięki Bogu ani razu od tamtej pory tego nie palę. Z kolegami nie mieliśmy co robić, bo każy z nas już tego nie palił. Minęło kilka miesięcy gdy sięgnąłem po marihuanę. Strasznie się bałem zapalić, ale też chciałem, po prostu szułem taką potrzebę. Było dobrze. Dwa razy miałem podobny objaw jak po dopalaczu, ale to tylko dla tego, że kolega kupił mieszankę marihuany z dopalaczem a o tym nie wiedziałem. Na osiedlu zostałem rasowy rastamanem, a w mieście każdy, nawet policja i powiedziałbym że prezydent wiedział, że palę tak dużo, że za kilka lat thc będzie składem atmosfery ;) Może przesadzam, ale sam potrafiłem wypalić nawet do 50 suchych gramów, a z kolegami ponad 130. Straszna strata zrdowia, czasu i pieniędzy. Wkręciłem się w to i zacząłem na tym zarabiać. Nigdy nie miałem przez to problemów i myślę że to spowodowane było moją paranoją w którą wpadłem i nadal w niej jestem. Jednak skończyłem z tym, w kościele złożyłem śluby czystości do końca życia i tak już od lutego. Mam paranoje, że ktoś mnie obserwuje, chce zabić, porwać, torturować, zapominam wszystko, co przed chwilą przetworzyłem. Wiem, popadłem w stan abstynencyjny. Szukałem informacji na ten temat. Nigdzie nie znalazłem sposobu na uwolnienie się z tego, nie chcę chodzić do terapeuty, nie stać mnie na to, nie jestem na tyle otwarty, żeby prosto w oczy powiedzieć taką historię nieznanemu człowiekowi. Wydaje mi się, że mam depresję. Chodzę do pracy, której nienawidzę, istnieję, nie żyję, nie lubię ludzi, tłumów w sklepach, na ulicach, w barach. Lubię po prostu siedzieć sam, napić się piwa i trochę porozmyślać o swoim życiu i o tym jak je przegrałem. Strasznie boli mnie dusza, psychika. Nie wiem czemu, nie wiem jak i szczerze nie obchodzi mnie to na codzień, po prostu nie szanuję tego, co na codzień mi się dzieje, urazy, kontuzje, wypadki. Jednak mam chwile walki o swoją wolność. Nie potrafię opisać problemu, jeśli ktoś może, to niech jakoś mi pomoże albo przynajmniej opisze mój stan. Prosze.

Odnośnik do komentarza

wiesz co, ja pare dni temu spotkalam sie z kolezanka. Ona palila, a ja bylam sztywna, wiec tez zapalilam 2 papierosy, zaczelam sie smiac itp. Po powrocie do domu bolaly mnie migdalki i troche glowa. Mimo to, mialam pol paczki od niej. Zapalilam tylko jednego wczoraj, bo dala mi tez pare o innym smaku. Zapalilam bo bardzo mnie sciskalo ze stresu. Jak go zapalilam to ledwo szlam na nogach bo dzialalo to na moj mozg. Bylam pozniej rozluzniona. Ale znow zaczal bolec mnie migdalek. Pozniej poszlam do lidla. Wychodzac widzialam menela ktory grzebal w kuble i szukal niedopalkow. Oddalam mu te papierosy, podziekowal, zyczyl duzo zdrowia, a ja mam problem z glowy. I nie zamierzam nigdy palic. Bo producent, piszac "palenie zabija" pisze prawde.

Odnośnik do komentarza

Jak się zestarzalam i jestem (bywam) bardzo cierpiąca i wiem jak to odbiera radość życia, jak demotywuje, jak czyni życie bewartościowym, jak wydaje się że nic już dobrego cię nie spotka, bo nawet jak spotyka, to ty już nie masz sily i umiejętności się nim cieszenia- i tak sobie o tym myslę i zastanawiam się dlaczego ludzi ciągnie do takich np. dopalaczy jak po nich takie fizycznie straszne objawy są. Czy dlatego ,że są młodzi i dziś im się wydaje ,że umrą z bólu a jutro czy pojutrze jak się znow czują silni jak bogowie, to myslą sobie ,że przy następnym zażyciu to będzie jakiś inny odlot i ból fizyczny, to pestka, bo psychicznie będę gdzieś w przestworzach fruwal to znów po to świństwo sięgnę- chyba mam bardzo ograniczoną wyobrażnie, bo nie umiem tego pojąć.

Dużo na swoje wlasne życzenie przeżyleś i nie widomo co mądrego Ci podpowiedzieć. Jesteś tak młody 19 lat, ze wszystko możesz w życiu zmienić. WSZYSTKO.Piszesz,że chcesz, bo już nawet śluby poczynileś, że nie sięgnies po żadne świństwa. To jest piękne- tylko w tym wytrwaj.

Krzywdę sobie zrobileś, bo może stępileś sobie zmysly. Jak chłopak nie zaznajomia się z takimi atrakcjami jak Ty, to zaczyna biegać na pilkę nożną, na karate i taki rodzaj wyrzuconej z siebie energii go fascynuje. Ciągle motywuje sie innymi, lepszymi od niego, podgląda jak oni doszli do swojego mistrzostwa. Stwierdza,że trening czyni mistrza i jeszcze chętniej podejmuje nastepny trening choć nie raz gnaty bolą, ale jego motywacja jest coraz większa a i widok mistrza coraz to pobudzający do łamania wlasnych ograniczeń. Najczęsciej jest wtedy uczniem czy studentem lub młodym pracownikiem. Z czasem zauważa, że nie będzie Pele lub Sakukawa Kanga, ale ważne sukcesy uczelniane go wciągają i wkręca się w podobny sposób w zawód lub przyszly zawód jak w sport- porazki tylko motywują do pracy, a wiara, że trening doprowadzi do sukcesów pozwala na koncentrację, na wytrwalość. Z czasem sportu wcale nie zarzuca zupelnie, tylko uprawia go rekreacyjnie, żeby czuć radość ze sprawności swojego ciala. Sport dawal adrealinę, teraz daje ją interesująca praca. Sport jednak nauczył go jak walczy się o swoje.

Może połowę spokojnych posiedzeń przy piwku zmień na salę treningową. Jak jakiś rodzaj sportu Ci się nie spodoba, to najwyżej zamień na coś innego- kiedy próbować jak nie wtedy jak się jest młodym? Ja bardzo preferuję karate, bo naprawdę uczy odwagi, koncentacji, buduje przyjażnie na całe życie- ale różni ludzie mają różne preferencje co jest oczywiście zrozumiałe.

Piszesz, że pracy nienawidzisz. Pracować pewnie trzeba, tylko zastanowić się na jaką ją zmienić lub jak uzupelnić wykształcenie aby wykonywać bardziej znośną.

Dopalacze i narkotyki kiedyś Cię wciągnęly, bo niosly wrażenia i ekstazę. Zwykli ludzie tak się emocjonują swoimi zwykłymi sprawami, że one im niosą emocję ,od których są uzależnieni. Nie wiem jak odtruć Twoje zmysły, Twoje myśli, Twoją pamięć abyś mial szansę poczuć smak zwyklego życia. Ludziom chorym zaleca się zmianę diety na zdrową 6 tygodniową tylko warzywno-owocową (post Daniela inaczej dieta doktor Dąbrowskiej),aby odtruć organizm z ich chorobotwórczych substancji- czy to może pomóc Twojemu zamęczonemu organizmowi-pewnie nie zaszkodzi.
Tutaj:
http://www.akademiawitalnosci.pl/5-mitow-na-temat-postu-i-cenny-wyklad-fachowca-dr-ewy-dabrowskiej/
http://www.akademiawitalnosci.pl/qa-002-najczestsze-pytania-na-temat-postu-daniela/

Jeśli jesteś wytrwaly to dasz sobie radę Jakby znów ciągnęlo Cię tam gdzie nie należy to ,może jednak psycholog to dobra rzecz- powodzenia życzę.

Odnośnik do komentarza

poprostu byłeś bezmyślny.
Pisze dużymi literami palenie zabija. Dopalacze też mają złą sławę. Lepiej byś kupił mleko, bo jest słynne hasło pij mleko będziesz wielki. Albo hasło jedz owoce i warzywa. Już w Przedszkolo śpiewano piosenkę Witaminki witaminki dla chłopczyka i dziewczynki, albo Pasta szczotka kubek ciepła woda tak się zaczyna ta wielka przygoda...Jest masę takich piosenek. A że byłeś Bóg wie gdzie i śpiewano Ci "Jedz dopalacze, pij papierosy" to i skończyłeś jak skończyłeś.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...