Skocz do zawartości
Forum

Samobójstwo przyjaciela, poczucie winy


Gość Magdaj

Rekomendowane odpowiedzi

Hej. Nie wiem od czego zacząć, mam tysiące myśli w głowie, które trudno poukładac w całość i miliony łez na policzkach.
Miałam bardzo bliską mi osobę, poznaliśmy się przez internet w najtrudniejszych momentach naszego życia. On był sam i ja. Nie mieliśmy nikogo i w sobie odnalezliśmy wsparcie dzięki któremu przeżyliśmy kolejny rok. Był dla mnie wszystkim, ja dla niego też. Bez żadnych podtekstów uczuciowych w sensie miłości, związku. Kochaliśmy się po prostu za to, że siebie mieliśmy. Po roku się spotkaliśmy i to byla najwazniejsza chwila w naszym życiu. Móc przytulic, miec obok osobe, ktora dawala Ci wsparcie, ale nie moc wczesniej poczuc jej obecnosci cielesnej i w koncu to sie stalo, bezcenne. Było dobrze. Przeprowadzil sie do mojego miasta i wtedy zaczely sie problemy. Najgorsze jest to, ze nie z jego strony, tylko z mojej. Moja depresja, strach przed bliskoscia, ciagle płacze i niemoc rozmowy z nim tak jak kiedys. Przestalam sie do niego odzywac, tak, ja. Pisal, odpisywalam, ale nie chcialam sie z nim spotykac. Bylo mi zle z faktem, ze z nim jest juz wszystko okej, a ja nadal w tym tkwie i go męcze. Zerwalismy calkowicie kontakt.
Jakies 3 miesiace temu zaczal mi sie snic, zaczelam nagle o nim myslec, ale nie mialam juz jego numeru, na facebooku nigdy go nie bylo, myslalam ze mnie usunal ze znajomych, zablokowal. Az w koncu dwa dni temu zaczelam szukac jakiegokolwiek kontaktu. Znalazlam jego przyjaciela, napisalam. A to, co mi powiedzial przekroczylo wszelkie normy moich wyobrazen. Popelnil samobojstwo półtora roku po naszym rozejsciu.
Nie wyobrazacie sobie co czuje, nie moge spac, nie moge przestac plakac, nie potrafie skupic się na codziennych czynnosciach, szkoła, nauka, praca, rozmowa z bliskimi. Caly czas mam w glowie nasze spotkania, jego i to jak go skrzywdzilam, jak to wszystko spieprzylam. Nie potrafie żyć z tym cholernym poczuciem winy. Dławie sie łzami modląc się w duchu by stanął obok przytulil mnie i powiedział że wszystko bedzie dobrze, tak jak kiedys. Chcialabym go przeprosic i obiecac że zawsze będę z nim, za te wszystkie dni kiedy mnie nie bylo a powinnam. Nie wiem co dalej, nie potrafie juz obiektywnie patrzec w przyszlosc, wiedzac, że przyczynilam się do śmierci osoby, ktora byla w stanie zrobic dla mnie wszystko.
Co zrobic by przestac plakac i zaczac zyc normalnie?

Odnośnik do komentarza
Gość lili1996

jesli go nie zranilas, jesli bylas dla niego lojalna - jesli go nie oszukiwalas, i jesli nie bawilas sie jego uczuciami, jesli go nie wykorzystywalas i liczylas sie z jego uczuciami i wrazliwoscia - to nie masz powodu by czuc wine. Rozwazasz to, ze sie z nim rozstalas. Zadajmy sobie pytanie, czy zrobilas to adekwatnie do sytuacji, jego stanu psychicznego, i wrazliwosci. Ja np chcialam kiedys popelnic samobojstwo, ale zostalam bardzo chamsko i z zimna krwia potraktowana. Jesli Ty traktowalas go po przyjacielsku, uczciwie, to jeszcze raz powtarzam Skarbie to nie Twoja wina ze on nie zyje.

Odnośnik do komentarza

Zawsze był dla mnie ważny, zawsze traktowałam go dobrze, tylko przy rozstaniu właśnie ignorowałam jego prośby o spotkanie, zarzucałam, że mnie nie rozumie, byłam obojętna na jego chęć kontaktu. Byłam zagubiona sama ze soba, zraniłam go, odrzuviłam, a moja choroba to żadne wytłumaczenie jesli chodzi o życie człowieka. Gdybym mogla cofnac czas.. Nigdy sobie tego nie wybaczę, nigdy

Odnośnik do komentarza

Rozmawiałam z jego przyjacielem. Po zerwaniu kontaktu, wrócił do domu, wróciło jego złe samopoczucie, depresja, myśli, walczył, próbował, ale przegrał.
Depresja to straszna choroba, ale nie wszystko mozna tym usprawiedliwić. Nie powinnam go zostawiać. Mimo wszystko.

Odnośnik do komentarza
Gość Lili1996

tak czy siak, to przyjaciel, nie wybranek zycia. Nawet od narzeczonego mialabys prawo odejsc. Nie obwiniaj sie, bo nie powiedzialas mu przeciez 'spie... smieciu, nie znam Cie'.
Mi moj byly chlopak mowil ze chce spedzic ze mna reszte zycia. Ze jestem jego jedyna. Chcialam zerwac, szantazowal ze sie zabije. Niestety on mnie rzucil na koncu, bestialsko, raniac mnie...
A przyczyn samobojstwa Twojego przyjaciela moglo byc naraz, sporo. Czasem zabija nas czyn/slowo innych, a czasem wlasnie milczenie i obojetnosc.
Jednak uwazam, i jestem tego pewna, ze Twoj przyjaciel, gdyby chcial, to by chociaz przez smiercia dal Ci jakis sygnal, jakas szanse na kontakt i wyjasnienie. On tego nie zrobil. Podejrzewam, ze dobrze zniosl rozstanie. A zabil sie z zupelnie innego powodu. Tak czy siak, przykre jest to, i on umarl, juz nic sie nie zmieni. Jednak smierc to pewna rzecz, oswojmy sie z nia i zyjmy pelnia zycia, i doceniajmy je, poki je mamy.

Odnośnik do komentarza

Posłuchaj:
"... i tak lecieliśmy razem przez całą noc, a rano wszyscy rybacy, którzy patrzyli na morze powiedzieli: 'Jakiś biedny człowiek tonie na małej łódeczce', a ja z daleka od razu cię rozpoznałem, bo tak mówiło mi serce, i dałem ci znak, żebyś wracał na brzeg...
- Ja też ciebie rozpoznałem - powiedział Geppetto - i bardzo chciałem wrócić na brzeg, ale nie było jak. Morze było wzburzone i wielka fala przewróciła łódeczkę. A wtedy potworny Rekin, który właśnie był w pobliżu, zobaczył mnie w wodzie, natychmiast podpłynął, wyciągnął język i połknął jak gdybym był bolońskim pierożkiem."

Dlaczego szukasz przyjaciela tutaj, gdzie nikt nie jest sobą?
Dlaczego słuchasz innych, zamiast ufać przyjaźni?
Dlaczego nie słyszysz siebie? Co z tobą, mój Pinokio?

Odnośnik do komentarza

Jeśli Cię to pocieszy, to jeśli odchodzi drugi czlowiek, który byl dla nas w życiu ważny, to przez nieodwaracalnosc tego faktu zawsze cierpimy, Cierpimy również dlatego, ze nie mogąc jednak pogodzić się z tym, że jest on po drugiej stronie życia mamy do siebie jakieś pretensje, że czegoś wobec niego nie wypełniliśmy, On umarł, a my tego juz nie możemy zrobić i dlatego również cierpimy.

Narodziny i śmierć to są dwa najbardziej niepodważalne fakty. Tak jak narodziny zawsze powinny nieść najbliższym radość, tak niestety śmierć niesie tylko smutek, czasem dość długotrwały.

Jeśli jesteś osobą wierzącą, to powinnaś się w jego intencji duuużo modlić, tym bardziej, że nie odszedł z tego świata zwyczajnie(wyniszczająca ciało choroba, nieszczęśliwy wypadek), tylko poprzez samodzielne przerwanie życia. Czyli wg kanonów naszej wiary popełnil poważny grzech- teraz jego duszy można pomóc już tylko poprzez glęboką i żarliwą modlitwę.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...