Skocz do zawartości
Forum

Często czuję smutek i miewałam myśli samobójcze...


Gość Dark Susan

Rekomendowane odpowiedzi

Gość Dark Susan

Witam, mam 15 lat, chodzę aktualnie do 2 klasy gimnazjum. Od jakiegoś czasu bywam częściej smutna niż radosna i często płaczę z błahych powodów. Często bywam również agresywna i jeżeli coś mnie wkurzy to mam ochotę osobę która mnie wkurzyła zatłuc a jeśli się powstrzymam wpadam w płacz. Ostatnio zaczynam odczuwać brak sensu życia, większość czasu spędzam w domu i rzadko gdzieś wychodzę (głównie dlatego że w sąsiedztwie nie ma żadnych moich znajomych). Moja matka jest alkoholiczką, przez jakiś czas zabierała nam spokój w domu. Jakieś 2 lata temu tata (On również jest alkoholikiem ale nie piję od paru lat) postarał się o eksmisję i mieszka ona ze swoim nowym chłopakiem. I szczerze jej nienawidzę, nie cierpię z nią rozmawiać bo wiem że jej nie obchodzę. Od zawsze starałam się jej wytłumaczyć że powinna skończyć z tym piciem że ją to zabiję w końcu a ona zawsze wychodzi z tekstem że ,,ten głupek tata cię tego uczy" miało by to sens gdybym miała 5 lat i ona ciągle mnie traktuje jakbym tyle miała co mnie trochę dołuje. Mój tata zachowuje się jakby coś do mnie miał, jest nadopiekuńczy. Ciągle narzeka że za dużo siedzę przed komputerem ale gdy jestem poza domem ciągle się martwi (rozumiem to ale on bez telefonu mnie nie wypuści a rolki mi dopiero niedawno kupił z dużym oporem i na dodatek rolki chciałam od 5 roku życia). Tata często po mnie krzyczy za błahe powody, nie chce ze mną rozmawiać i nie traktuje moich problemów poważnie ciągle mówi ,,Ja też mam problemy i co? Za parę lat dopiero zaczną ci się prawdziwe problemy" lub ,,Nie mam czasu", ,,Jestem zmęczony". W dzieciństwie nie miałam prawdziwych przyjaciół, koleżanki zawsze starały się mnie wykorzystywać i robić mi przykrość i jeśli czegoś nie chciałam zrobić mówiły ,,bo inaczej nie będę się z tobą kolegować". Na szczęście miałam trochę rozumu i nie zawsze je słuchałam ale jednak zdarzało mi się że się upokarzałam przed nimi. Od 4 klasy szkoły podstawowej zaczęłam trochę się zmieniać nie płakałam już tyle a wzrastała moja agresja, jedna z moich ,,koleżanek" wyjechała i ta druga która kiedyś była papużką nierozłączką z tą co wyjechała zaczęła się powoli stawać normalniejsza ale nie kolegowałyśmy się jakoś bardzo, ogólnie w 4-6 nie miałam przyjaciół i nie czułam się z tym jakoś źle, przynajmniej nie byłam już kozłem ofiarnym jak w 1-3. Od zawsze moim najlepszym przyjacielem był komputer, lubię brutalne gry a od najmłodszych lat oglądałam filmy o superbohaterach. W 1 gimnazjum coś się zmieniło poznałam mojego aktualnie najlepszego przyjaciela Marka który jest rok starszy ode mnie. Przez pierwsze pół roku widziałam w nim tylko dobrego przyjaciela a później się w nim zakochałam. Zakolegowałam się z Weroniką tą która mnie kiedyś nękała razem z tą co wyjechała parę lat temu. Przez jakiś czas dobrze nam szła przyjaźń ale wkrótce Weronice zaczęło przeszkadzać moje uczucie do Marka, jako że jestem typem kobiety którą raczej buty i rozmowy o podłych koleżankach nie interesują to Weronika zaczęła mnie szybko nudzić i poświęcałam jej coraz mniej czasu do tego też przyczyniła się ona swoimi fochami o to że wolę Marka ale niestety nic na to poradzić nie mogę. W Marku spodobało mi się to że był jedyną osobą z którą mogłam pogadać o wszystkich moich zainteresowaniach i problemach i zawsze umiał się na ten temat wypowiedzieć w przeciwieństwie do Weroniki. Z Markiem rozmawiam na każdej przerwie w szkole i woli rozmawiać ze mną niż z kolegami. Był on pierwszą osobą którą przytuliłam w drugi dzień naszej znajomości chciał się do mnie przytulić na pożegnanie ja byłam tym bardzo zdziwiona i trochę mnie to przeraziło a on się wycofał widząc moją reakcje ale postanowiłam że jednak go przytulę i tak do dzisiaj przytulamy się na pożegnanie co na początku było obiektem żartów ze strony osób z naszej szkoły. Marek jest jedyną osobą która potrafi mnie naprawdę uspokoić, on powstrzymał mnie nie raz przed uderzeniem jakiegoś debila co mnie obrażał. Marek zauważył że od dłuższego czasu częściej jestem smutna niż wesoła i sama też to zauważam, ostatnio dużo myślę na temat mojej przyszłości i dołuję mnie moja sytuacja bo ciągle tata ma jakby coś do mnie za nie wielkie rzeczy robi mi awanturę, nie wiem ile pożyje moja matka, z Weroniką nie umiem się dogadać niby się z nią koleguję ale czuję się źle kiedy jestem z nią pogodzona bo wiem że ją znowu skrzywdzę tym że rozmowa z nią rzadko kiedy mnie interesuje i teraz Marek, jestem w nim zakochana a ja nie wiem czy on też i pragnę z nim być ale nie chcę go skrzywdzić ostatnio płaczę 3 razy dziennie i nie wiem czasami przez co dokładnie i czuję dziwne przywiązanie do Marka jakbym była od niego uzależniona tata mówi że jestem uzależniona od komputera ale zauważyłam coś takiego że kiedy jestem na komputerze to myślę o Marku ale kiedy jestem przy Marku to nie myślę o komputerze tylko o nim. Siedzę na komputerze bardzo dużo zazwyczaj cały dzień i ostatnio się wkurzam bo chcę być przy Marku ale nie mogę se tak do niego przychodzić ciągle bo to nie wypada i on też ma swoje sprawy a czuję się samotna i pusta i mam ciągle ochotę się wypłakać i wtulić w niego ale zdaję sobie sprawę że nie mogę bo go tu nie ma... Parę miesięcy temu miałam myśli samobójcze teraz ich nie mam ale nadal czuję pustkę, smutek i samotność. Spodobała mi się jazda na rolkach ale nawet na rolkach myślę o rozmowach z Markiem bo tak dobrze mi się z nim rozmawia. Ciągle szukam powodów mojego stanu i może jakiejś choroby i lekarstwa i ciągle analizuję moje problemy przez co mam trudności z zaśnięciem nie umiem się wyciszyć ciągle myślę. Ostatnio zauważyłam że wyobrażam sobie że z kimś rozmawiam często to Marek gadam z nim o jakimś moim problemie i czasami odpowiada tym co mógłby on odpowiedzieć. To nie są głosy w mojej głowie ja po prostu nie zauważając tego zaczynam rozmawiać i po jakimś czasie zdaje sobie sprawę że rozmawiam sama ze sobą co mnie dołuje jeszcze bardziej bo myślę czy nie mam jakiejś choroby psychicznej, dużo o nich czytam bo ja sama chciałabym być w przyszłości psychiatrą albo psychologiem, Marka interesuję praktycznie to samo tylko on bardziej w psychologa a ja w psychiatrę. Rok temu nie miałam czegoś takiego by tyle płakać i żebym większość czasu była smutna szczerze byłam nawet szczęśliwa bo nie było mojej matki i miałam wsparcie w przyjacielu tylko że nie byłam w nim zakochana... Nie wiem co robić szukam wsparcia we wszystkich osobach jakie się da ale to nic daje, najwięcej wsparcia daje mi Marek ale nie mogę mu mówić o wszystkich moich problemach z wiadomych przyczyn i teraz nie wiem co mam zrobić z tym wszystkim bo mało kto traktuje moje problemy poważnie...

Odnośnik do komentarza

No cóż trafiło Ci sie zauroczenie chłopakim, zakochanie i to chyba jest piękne. Piękne, bo fajny chłopak, piękne, bo jesteś zdolna do takiego uczucia. Jesteś na tyle młoda,że tę tajemnicę zauroczenia trzymaj dla siebie na razie, bo możesz kolege spłoszyć i ciesz sie ze wspólnych waszych rozmów, wypadow na rolki itp.

Mama jest dorosła i nie masz szans na nią wpłynąć, dopóki jej samej to picie nie będzie przeszkadzało i nie uda się do jakiegoś AA czy innej grupy wsparcia.

Tata jak piszesz zmądrzał i jest niepijącym alkoholikiem. Mówisz,że jest nerwowy i o byle co pokrzykuje na Ciebie. Pewnie wchodzisz w taki wiek,  że uważa, że rozsądna matka bylaby dla Ciebie lepszym oparciem niż on. Piszesz,że mama ma faceta a on może z nikim się nie spotyka i jest mu na świecie cięzko i żle ( sama wiesz już jakie to ekscytujące uczucie przebywać z kimś kogo może więcej niż się lubi). Ponadto może mieć jakieś kłopoty w pracy, o których jako dorosły i odpowiedzialny nic Ci nie mówi.

Mówisz,że komputer jest Twoim największym przyjacielem, to chyba żle. Powinna być jakaś równowaga między czasem wirtualnym a czasem z realnymi ludzmi. Na razie tak jest, bo widujesz się z Markiem i trochę z Weroniką. Ale zawsze musisz dbać, aby tylko komputer nie był Twoim życiem emocjonalnym, bo czasem nieumiejętnosć dogadania się ze światem wynika wlaśnie z tego,że wiemy jakie prawa rządzą w grach wirtualnych, a nie wiemy jakie w życiu.Po prostu swoich emocji w życiu realnym nie umiemy opanowywać. Masz tego piękny przyklad na sobie samej. Lubisz gry gwałtowne i brutalne i jak Ci coś z rówieśnikami nie wychodzi, to chętnie zastosowałabyś agresję. Wiesz, że nie jest to droga do drugiego człowieka. Trzeba swój charakter świadomie kształtować. Zarówno placz jak i agresja, to oznaka,że czasem słabo sobie radzisz z emocjami. Jest to Twoja wada, bo mialaś żły przyklad z domu też. Alkoholizm u dorosłych tez jest oznaką, że nie radzą sobie z emocjami i uciekają się do akoholu, bo napięcia życia trzeba jakoś rozładować, a oni nie umieli. Mama jak piszesz do dziś nie umie. Człowiek musi być siebie świadom i nad sobą pracować. Fizyczne zmęczenie, czyli np. te rolki świetnie człowieka odsresowuje. Zamiast siedzenia w domu i denerwowaniu się, że za mało rozmawiam z Markiem leć na jakąś siatkówkę. Fajnie byłoby jakbyś się zapisala na karate. Ideą tego sportu jest ogromne panowanie nad sobą mentalnie jak i perfekcyjne opanowanie i wyćwiczenie ciala. Walczysz z przeciwnikiem na macie, ale w realu nie wolno użyć Ci w nieslusznym celu swoich umiejętnosci. Celem jest umiejętność ogromnej koncentracji jak i panowania nad swoimi emocjami-bardzo dla Ciebie wskazany sport. Tam jest zawsze więcej chłopaków i nie będziesz musiała gadać o butach , ciuchach i tego typu błahostkach.
Zacznij sypiać spokojnie. Trzeba naprawiać to na co ma się wplyw, a umieć spokojnie przeżyć to na co wplywu się nie ma i nie ma co się zamartwiać. Powodzenia.

Odnośnik do komentarza

Dużo rzeczy o których piszesz brzmią jak z mojego życia wzięte. Ja w szkole czułam to samo co ty tylko że ja zawsze udawałam tą twardą, której nic nie obchodzi. W trzeciej gimnazjum było zemną tak źle, że wprałam bym każdemu kto mnie wkurzył. Ale ja nie miała nikogo z kim mogłabym pogadać. Moja mama też pije nie zalewa się do nieprzytomności ale jak tylko jest jakiś problem zaraz sięga po alkohol. Wszędzie chowa puszki po piwie i buteleczki po wódce. Nie jestem uzależniona od niczego ale tak jak ty zamyślam się i jestem przez to nieobecna. Z tym gadaniem do siebie mam tak samo. Moi rodzice nie potrafili i nie potrafią ze mną rozmawiać nieumiejętność okazywania uczuć dziecku jest straszne. Byłam molestowania w dzieciństwie rodzice wiedzieli ale nic nie zrobili. Mama nigdy nie próbowała zemną o tym rozmawiać. Nie poszła ze mną do psychologa nie zrobiła nic. Dopiero jak miałam 17 lat siostra zabrała mnie do psychologa bo nie chciałam chodzić do szkoły . Do psychologa powinnam trafić w wieku 9 lat a tak naprawdę to 4 bo w tedy moja siostra powiedziała o tym rodzicom. Uczucie pustki towarzyszy mi od kont pamiętam. Mama mówiła mi że mnie kocha tylko jak się napiła na trzeźwo nie umiała nadal nie umie. Masz w szkole psychologa jak nie to znajdź kogoś z rodziny kto z tobą pójdzie , porozmawiaj z tatą powiedz ,że tego potrzebujesz bo potrzebuje . Naprawdę to pomaga . Psycholog jest z na NFZ ale wtedy potrzebujesz skierowanie, albo z miejskiego ośrodka opieki społecznej ja chodzę do psychologa od trzech lat skierowana byłam właśnie z Mops. PS ja też zawsze lubiłam super bohaterów

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...