Skocz do zawartości
Forum

Jak żyć z artystą?


Gość emma88

Rekomendowane odpowiedzi

Mój Nierzeczony jest muzykiem, jesteśmy z sobą 3 lata bardzo dużo przeszliśmy ze sobą ciężkich chwil. Prawda jest taka że mój chłopak od kiedy jesteśmy zawsze spożywał dużo alkoholu . Myślalałam że zmienię go swoją miłością. Choć nadal go kocham powoli już brakuje mi siły. Dodatkowo on daje mi do zrozumienia że nie ma zamiaru nigdy pracować, ze jego życie to muzyka i on chce tak zarabiać na życie...tylko nic mu nie wychodzi bo co zarobi to przepije z kolegami.Twierdzi że tylko szarzy ludzie pracują mając mnie tym samym za nic ponieważ ja pracuje. Ostatnio kiedy było miedzy nami źle obiecał mi kilka rzeczy żeby mnie przy sobie zatrzymać, jednak żadnej z tych obietnic nie dotrzymał. Powiedziałam mu wtedy że daje mu ostatnią szanse. Sama nie wiem co mam zrobić? Kilka dni temu zadał mi okropny cios po którym zaczęłam się zastanawiać o tym żeby się z nim rozstać. Wczoraj napisałam mu SMS żeby dał mi trochę czasu na to żebym przemyślała nasz związek i żeby nie dzwonił do mnie ani nie pisał a ja odezwę się jak będę gotowa. Myślałam o kilku dniach żebym mogła obiektywnie spojrzeć na to wszystko a on zasugerował że to podejrzane i że na pewno znalazłam sobie kogoś. nie wiem co zrobić. Ponieważ z jednej strony serce kocha a z drugiej strony rozum mówi ze on zamieni moje życie w piekło. Proszę napiszcie jak najszybciej!

Odnośnik do komentarza
Gość psychoterapeuta Jakub Bieniecki

Wygląda na to, że Pani chce zostawić narzeczonego, tylko wzbrania się przed poczuciem winy. To jest cena. Trzeba je przyjąć, bo tylko wtedy narzeczony pozostanie w Pani sercu.

Nie postawiła Pani żadnego pytania. Widzę to tak: konrketne oczekiwania, konkretna rozmowa, konretna decyzja. Życie płynie, a oczekiwania się zmieniają (zwiększają).

Mogę Pani zaproponować jeszcze takie ćwiczenie. Proszę zamknąć oczy, wyobrazić sobie partnera, spojrzeć mu przez chwilę w oczy, potem wypowiedzieć zdanie: "Odchodzę". Zobaczyć jak reaguje na to Pani, a jak narzeczony. Potem proszę wyobrazić sobie, że się Pani odwraca i odchodzi. W tego typu pracy trzeba byc czujnym na pojawiające się uczucia i pozwolić im być - płynąć. Wtedy Pani znajdzie odpowiedź - co jest właściwe.

pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Gość urszula9

Bycie artystą nie może być wymówką na alkoholizm, brak pracy i co za tym idzie warunków do życia oraz braku szacunku dla Ciebie. Sama się temu przyjrzyj... On nie jest zdolny do stworzenia związku, a już na pewno nie z Tobą, ponieważ zbytnio różni się Wasze podejście do życia. Nie będziesz z nim szczęśliwa...

Odnośnik do komentarza

Sek w tym ze ja kiedy zamykam oczy nawet nie mogę powiedzieć odchodzę bo nie może mi to przejść przez gardło. Nie mogę tez spojrzeć prosto w oczy bo gdy próbuje sobie wyobrazić narzeczonego widzę go z wzrokiem wbitym w ziemie. Z każdym dniem coraz bardziej tęsknie. Zrobiłam sobie listę zalet i wad zalet jest 11 a wad 16 z czego zalety dotyczą albo bliskości miedzy nami kiedy on nie pije ,albo jego wyglądu gdy o siebie dba, albo talentu. Wady natomiast wynikają praktycznie we wszystkich wypadkach z nadużywania alkoholu. Chodzi o to że kocham go wtedy gdy jest trzeźwy a nienawidzę gdy pijany, przez to mam mętlik w głowie bo nie wiem czy bedąc z nim nie zmarnuje sobie życia a mam dopiero 22 lata. Proszę odpisać...

Odnośnik do komentarza
Gość psychoterapeuta Jakub Bieniecki

Jak czytam, że Pani kocha jak jest trzeźwy, a nienawidzi jak jest pijany, to tak, jakby Pani widziała dwie osoby. A Pani narzeczony to jedna osoba. Pytanie kim jest ten pijany, którego Pani tak nienawidzi? Tutaj prawdopodnie chodzi o Pani relacje z rodzicami, nad którymi pracuje się w terapii.

Ja bym widział to jeszcze tak, że Pani czuje bliskość i tęskni za osobą, która jest trzeźwa. To tak, jakby tej osoby nie było (fizycznie, emocjonalnie), kiedy jest pijana. Proszę sobie wyobrazić, że alkohol symbolizuje ważną osobę, do której zmierza ktoś kogo Pani kocha. Tęskni za nią tak bardzo, że płaci cenę w postaci utraty bliskości z Panią. Pani przez to nienawidzi tej osoby, ale gdyby Pani zobaczyła, że to np. przerwana miłość ojca i syna, że mogą utęsknieni spotkać się ze sobą, byłaby Pani pewnie wzruszona. Nie mówię już o tym, że ta miłość daje siłę, z której i Pani korzysta :)

I zwykle jest tak, że nie bez powodu mamy takiego partnera a nie innego. Z jakiegoś powodu Pani potrzebuje obcować z osobą, która pije...

Odnośnik do komentarza

Musisz porozmawiać z chłopakiem i postawić sprawę jasno, że muzyką nie zarobi na życie, bo nawet jeśli coś zarobi, to przepije, tak więc dochodu nie ma praktycznie żadnego. Może i szarzy ludzie pracują, ale dzięki temu stać ich na struny do gitary :-) Musisz być stanowcza. Na pewno jest Ci ciężko, bo go kochasz ale czy widzisz Waszą wspólną przyszłość? Nie dość, że możecie miec problemy finansowe, to dodatkowo on może mieć problem z alkoholem. Jeśli jemu odpowiada taki dekadencki styl życia - w porządku, ale Ty nie musisz się na to godzić. Przestaw sprawę konkretnie: albo schodzi na ziemię i patrzy na trzeźwo ( i dosłownie i w przenośni) na to jak żyć jak zarabiać jak się utrzymac, albo po idzie każde z Was swoją drogą i realizuje swoje wizje na życie. Powodzenia!

Odnośnik do komentarza

Nie zmienisz go siła swojej miłości, wiele kobieta w ten sposób wdepneło w toksyczne związki z naromanami, alkoholikami. Tylko dlatego że wierzyły w uzdrowicielską moc miłości, niestety tak nie jest. alkohol mocno usidla osoby słabe, które potem będą szukać wymówek, dopisywać ideologie do swojego nałogu. nie zmienisz takiej osoby choćbyś stawała na rzęsach. Moim zdaniem powinnaś odejść, będzie boleć ale wiesz mi o wiele bardziej będziesz cierpieć w nieudanym małżeństwie, które z założenia jest do końca życia. Pomyśl czy do końca życia masz zmiar zarabiać na waszą rodzinę, użerać się z jego alkoholizmem, patrzeć jak zawodzi ciebie i ewentualne dzieci, harować tylko po to by on mógł tworzyć.... Zastanów się czy warto poświęcać siebie dla takiej osoby. Bo będąc w tym związku poświęcasz swój czas, swoje uczucia i nie często zdrowie, pomyśl co będzie jak pojawią się dzieci...

Odnośnik do komentarza

Mam podobny problem z tym, że mam 27 lat a mój chłopak 30 (również muzyk). Jest kochany, miły i wiem, że mu na mnie zależy. Przeszkadza mi jednak, że jego zarobki nie sięgają nawet minimalnej. Kiedy jedziemy na wakacje za przeloty i hotele płacę ja, bo jego zwyczajnie nie stać i mam wybór albo pojechać sama albo zapłacić za 2 osoby. Wiem, że się stara i nie "przepuszcza" pieniędzy, które ma, ale to jest tak mało ... Wiem, że pary borykają się często z większymi problemami, ale dla mnie ta kwestia jest o tyle istotna, bo wiem, że nie jest to problem przejściowy..

Odnośnik do komentarza

Mąż siostry miał "artystyczną duszę" i jakoś sobie radzili. Pech, bo umarł.
Pozostawił ją z tak gigantycznymi długami, że nie wiem, jak sobie poradzi. Nie jest w stanie tego wszystkiego spłacić. Pewnie straci mieszkanie i wyląduje w więzieniu - tylko cud może ją uratować.

Odnośnik do komentarza

ana781 - puknij się w głowę. A Tobie ktoś broni zarabiać? Dlaczego tyle kobiet jest materialistkami? jeśli jemu odpowiada takie życie to kochając go powinnaś to zaakceptować a nie niszczyć miłość przez pieniądz. Alkoholizm to co innego ale rozumiem, że Tobie chodzi tylko o to, że go nie stać?

Odnośnik do komentarza

Obecnie mieszkamy na odległość. Aby się widzieć potrzebne nam bilety lotnicze, a te w dwie strony kosztują €100-200, za które zawsze płacę ja. Mówimy więc tu już o tysiącach złotych zainwestowanych przeze mnie w ten związek. Nie jest to kwestia 100-200 złotych ...

W przyszłości chciałabym mieć własne mieszkanie, rodzine, pracować na to wszystko i pomału się dorabiać. On nadal mieszka z mamą, bo nie stać go na wynajem.

Też się z tym źle czuje, bo kiedy ze mną rozmawia, wiem, że mu na mnie zależy. Nie wyobrażam sobie jednak na dłuższą mete takiego życia, a rozmawiać o pieniądzach jest tak niezręcznie ...

Odnośnik do komentarza

Także ~js_11 - Tak, zarabiam i niestety jestem niemal jedynym źródłem dochodu w naszym związku. Wczoraj wrócił z tygodniowej trasy. Powiedział, że zeszło im dużo na benzyne i w sumie nic nie zarobił ... ale chce się ze mną spotkać za dwa tygodnie i bilety znowu mam bukować ja, bo on nie ma nawet konta w banku.

Odnośnik do komentarza
Gość cytrynowa babeczka

Może o pieniądzach tak ale o przyszłości to jak najbardziej.
Zapytaj jak sobie wyobraża,utrzymanie rodziny w przyszłości.

Moze jemu potrzebna jest kobieta utrzymująca.Sa takie związki gdzie artysta realizuje swoje pasje nie przywiązując uwagi do utrzymania rodziny a robi to za niego jego kobieta.Jeśli Ciebie satysfakcjonuje taki układ to możesz w niego wejść.Jednak z tego co piszesz można zdecydowanie wywnioskować ze jednak nie...
Nie jest to z Twojej strony materializm ale proza życia.Za coś trzeba rodzinę utrzymać i głową rodziny powinien być mąż.Kobiecie potrzebne jest mocne oparcie żeby mogła w związku dobrze funkcjonować.

Odnośnik do komentarza

Haha głową rodziny powinien być mąż hahaha nieźle się uśmiałem. Ale kobiety są cholernymi materialistkami, aż się w głowie nie mieści. Jak mężczyzna utrzymuje rodzinę to jest ok a jak kobieta ma płacić za bilety to już zastanawia się nad sensem związku bo kasa przewyższa miłość. W życiu bym nie chciał takiej kobiety. Kobieta po prostu chce faceta, który ją utrzyma i zapewni bezpieczeństwo dziecku. I ok ale wtedy nie ma równouprawnienia i niech ta kobieta też robi to czego chce od niej mężczyzna.

Odnośnik do komentarza

~js_11 nie wiem dlaczego wnioskujesz, że moim marzeniem jest bycie utrzymanką, bo tak absolutnie nie jest. Chciałabym po prostu, żeby nikt nikogo nie utrzymywał - ani on mnie, ani ja jego . Mnie też nie uśmiecha się wstawanie każdego dnia o 7:00 i praca po 10 godz w biurze, ale to robię, żeby mieć na takie rzeczy jak czynsz, jedzenie, ubrania (tym bardziej, że sama również posiadam wykształcenie muzyczne, ale w pewnym momencie zrezygnowałam z tej ścieżki).

Odnośnik do komentarza

Dobrze jest żyć miłością, mieć głowę w chmurach, ale rachunki trzeba opłacić i za coś kupić jedzenie. Ktoś musi zarabiać i dobrze, by oboje po równo się dokładali.
Js- Kobieta siedząc w domu, wychowując dzieci, ma naprawdę dużo pracy. Nazywając je utrzymankami, obrażasz takie kobiety. Zwykle jest to ugoda między "stronami", tzn. mąż pracuje, kobieta zajmuje się domem. Teraz czasem się zdarza, że pary zamieniają się rolami, ale rzadko.

Tu nie ma takiej sytuacji. Temu panu po prostu nie chce się pracować, Jest mu dobrze, wygodnie, jest po prostu pasożytem.

Odnośnik do komentarza
Gość cytrynowa babeczka

js o czym Ty piszesz.Jestes pewnie b mlodym człowiekiem który nie musi myślec o co miesiecznych kwotach jaki idą na utrzymanie rodziny...
Pożyj trochę ,załóz rodzinę to porozmawiamy.
Chyba że Ty masz patent na życie powietrzem i pod mostem a pieniądze sa Ci do niczego niepotrzebne....

Głowa rodziny to ten w ktorym żona i dzieci mają oparcie.Jaki w tym widzisz materializm?Normalna sprawa.

Odnośnik do komentarza

Ale ja właśnie chciałbym spotkać kiedyś taką kobietę, która nie będzie się zajmowała robieniem kariery tylko opieką nad dziećmi a ja dla takiej stanąłbym na rzęsach żeby tylko zapewnić im komfortowe warunki. Problem w tym, że większość kobiet patrzy przede wszystkim na te warunki lub zakochuje się w cechach, które są dla mężczyzny grą.
ana871-
"nie musi ze mną być. Nikt mu nie każe" - co za cynizm. Ale pewnie się zakochał to z Tobą jest i musi znosić taką materialistkę. Jest równouprawnienie czy nie jest? Jeśli jest to kobieta nie ma prawda patrzeć na kasę tylko niech sama ją robi. Broni Ci ktoś lepiej zarabiać?

"A ja chciałabym mieć pewność, że nie jest ze mną tylko dlatego, że jest mu w tym związku bardzo wygodnie.."
To zadzwoń do wróżki albo do Ewy Drzyzgi...

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...