Skocz do zawartości
Forum

Ludzie mnie nie lubią


Rekomendowane odpowiedzi

słonecznik81, skąd takie zgeneralizowane stwierdzenie, że ludzie Cię nie lubią? Po czym tak wnosisz? Mówią Ci to wprost? Może zachowujesz się nienaturalnie, "zbyt miło", dlatego ludzie wyczuwają Twoją niewiarygodność i "uciekają" od Ciebie? Czy masz jakiś przyjaciół albo chociaż dobrych znajomych, z którymi utrzymujesz dłuższy kontakt? Owszem, czasami warto pobyć samemu, bo człowiek potrzebuje własnej przestrzeni, ale myślę też, że warto mieć też przy sobie ludzi, na których można polegać. Człowiek nie jest samotną wyspą...

Odnośnik do komentarza

Lena V.
Oczarowani czym?
A w ogóle zdefiniuj problem.

Oczarowani moją urodą. Bo jest bardzo ładna. I mam tego pełną świadomość.
Miałam paczkę od lat, która gdy powinęła mi się nogą mnie olała. To był dla mnie szok. Ostatnio Michał Figurski w Ogniu pytań powiedział, że gdy wyszła sprawa Ukrainek to słyszał obok siebie strzelające korki od szampana. Tak samo było ze mną.
I taką samą miałam rodzinę. Ludzi którzy nienawidzili mojego ojca i się go bali, a ta niechęć przeszła na mnie. A przez lata udawali.

Nie wiem jak mam nad sobą pracować by to zmienić. Wiem, że problem jest we mnie.

Odnośnik do komentarza

Lena V.
W sensie, że ludzie są interesowni ?
Aaaa tak! I nic z tym nie zrobisz :)
Natomiast czasami zdarzają się wyjątki i warto w to wierzyć.

Nie dość, że interesowni, to jeszcze są tchórzami. Gdy pojawia się na ich drodze coś co ich przerasta to uciekają.

Poza tym królują kompleksy, zazdrość i powierzchowne relacje.
W końcu jak to pisał Schmitt bez dozy hipokryzji życie społeczne jest niemożliwe.

Odnośnik do komentarza

Słonecznik81
Sa ładne dziewczyny lubiane i nie- chyba uroda nie jest sama w sobie wystarczającym powodem do sympatii lub jej braku.
Piszesz o ojcu -pewnie był kimś ważnym, niekoniecznie lubianym i może w środowisko funkcjonujesz trochę jako "córeczka tatusia".
Trudno sie od tego odciąć. zacząć z czystą kartą, żeby być postrzeganym dla własnej wartości a nie przez pryzmat rodziny.
Większość ludzi jest takich jak opisujesz.Szczególnie w Polsce gdzie trudno o normalność i rządzą układy.
Jeżeli faktycznie cien ojca to jest problem-to moze wyjedź, zmień otoczenie, jezeli to możliwe.
Chociaz od siebie sie nie ucieknie-jezeli problem jest tez w Tobie to trzeba sie z nim zmierzyc. moze zapytaj kogos kto Cie zna i jest w miare szczery o to ak jestes odbierana.
Oczywiscie nie po to zeby sie zaraz do wszystkich dostosowac- ale z ciekawosci.Moze to cos da?
Trzymaj się:)

Odnośnik do komentarza

~datoya


Wiem, że nie ucieknę od tego kim jestem. Środowisko wybrałam sobie identyczne. I wiele lat temu wyjechałam ze swojego miasta.
Ojciec był kimś ważnym, podobnie dziadek (też go wszyscy dookoła nienawidzili, ale bardziej się bali). Wszystko to przerobił mój ojciec i sobie nie poradził, teraz ja się muszę z tym zmierzyć. Jestem z o tyle dobrej sytuacji, że nie mam przy sobie teraz nikogo.
Nie mogę nikogo zapytać bo nikogo nie ma. A nawet i tak nikt nie powiedziałby mi prawdy.
Nie chcę tak żyć. Nie chcę robić nieświadomie takiego wrażenia. Chce normalności.

Odnośnik do komentarza

Witaj.

Jeżeli to twoje zdjęcie to jesteś atrakcyjną kobietą. Sukces, ,,good look,,- to niestety przekleństwo w naszym kraju. Zazdrość , niechęć i hejtowanie drugiego człowieka to nasze realia. Nie załamuj się. Wyjdź do ludzi. Uśmiechaj się.Może jesteś zbyt wyniosła i to odstrasza ludzi. Zapisz się do jakiegoś klubu sportowego. Tam zawsze można kogoś poznać nadającego na tych samych falach. A poza tym pozbędziesz się negatywnej energii. Pozdrawiam i życzę dużo szczerych przyjaźni.

Odnośnik do komentarza

Vitrum, to nie ja niestety.
Ta zawiść dotyczy całego kraju czy tylko Warszawa jest taka szalona?
Często słyszę, że ludzie w stolicy unikają kontaktu wzrokowego na ulicy, nikt nie patrzy w oczy, wszyscy albo mają słuchawki na uszach albo nosy w książkach.
Powierzchowność relacji i strach przed zaangażowaniem to niestety standard.

Faceci się zawsze bali do mnie zagadać, to też norma niestety.
Nie wydaje mi się żebym była wyniosła, jestem otwarta, ale budzę respekt. To pewnie wynika z bardzo silnego charakteru.

Odnośnik do komentarza

Kochana, nie tylko Warszawa, w Krakowie też się to zdarza a u mnie to już chyba notorycznie ostatnio. Mam podobnie jak Ty, na wielu delikwentach i delikwentkach szczególnie się przejechałam, np pare miesięcy temu odezwałam się do przyjaciółki (wtedy jeszcze myślałam, że to słowo ma rację bytu) z lat dziecięcych, z którą ostatni raz się widziałam 7 lat temu, bo zmieniła szkołę, przeprowadziła się potem kontakt się urwał. Napisałam, że fajnie byłoby się spotkać, ona odpisała, że też tak uważa, spotkałyśmy się raz, drugi, trzeci i za czwartym razem gdy wreszcie po jej wymówkach (wtedy jeszcze tak nie myślałam), że nie da rady się spotkać, bo chciałam tym razem iść na kręgle, a ona miała dużo nauki - jeszcze to był rok akademicki, to kiedy wreszcie w czerwcu obie miałyśmy już wolne i znów to zaproponowałam to nagle nie odpisała ani słowa, a gdy potem w lipcu napisałam jej jak tam spędza wakacje, to tylko przeczytała i ani me ani be więc odpuściłam, ale wkurza mnie coś takiego. Wychodzi na to, że to wiecznie ja mam się starać o ludzi, a kiedy wreszcie ktoś postara się o mnie?

Odnośnik do komentarza

Warszawa czy Kraków to chyba bez znaczenia bo juz prawie wszedzie sie ludzie tak zachowują jak to opisałaś.Nic nie zrobisz,taka moda czy co.

Czasem tez bywa i tak,ze ludzie jakos wyczuwaja drugiego czlowieka i stronią albo unikaja..moze tutaj takze lezy problem.

L'amore non ha un senso, L'amore non ha un nome , L'amore bagna gli occhi, L'amore riscalda il cuore
L'amore batte i denti, L'amore non ha ragione
L'amore esiste...

Odnośnik do komentarza

~datoya

A czy Ty lubisz siebie?

Dobre pytanie. Niezbyt. Nie akceptuję tego, że nie jestem sobą. Nigdy nie mogłam być sobą bo nie podobało się to moim rodzicom i to tępili. Miałam być taka jaką oni chcieli.

A jako dorosła osoba boję się i mam blokady by zrzucić maskę. Boję się odrzucenia, boję się, że gdy wyjdzie na jaw jaka jestem naprawdę ludzie mnie zlinczują, znienawidzą. To irracjonalne, ale prawdziwe. Bo ta ja na zewnątrz i ja wewnątrz to dwie różne osoby. I nie jestem z tym szczęśliwa.
Gdy miewam tego przebłyski to jest największe szczęście na świecie, wtedy czuję, że naprawdę żyję :)

Odnośnik do komentarza

A zatem wyszłaś spod klosza... Można się domyślać, że tatuś oraz dziadek prowadzili jakieś szemrane ciemne interesy...nie do końca legalne.
Jesteś jaka jesteś o OK. Ludźmi się nie przejmuj.
Co do tego jaka jesteś...część możesz zmienić, ale niewiele...
Piszesz, że jesteś okropna... powiem Ci,że sztuką jest panować nad sobą, pokazywać swoją prawdziwą naturę wtedy gdy jest potrzebna, gdy chcesz komuś dowalić, albo zniszczyć. Wiem coś o tym bo sam mam podobnie.

Odnośnik do komentarza

laurette
Warszawa czy Kraków to chyba bez znaczenia bo juz prawie wszedzie sie ludzie tak zachowują jak to opisałaś.Nic nie zrobisz,taka moda czy co.
.

Ja miałam takie otoczenie rodzinne. Pełne emocjonalnego zimna, gdzie nigdy od rodziców nie usłyszałam, że mnie kochają, gdzie rządziło kłamstwo i manipulacje. I na takiej bazie też dobieram sobie znajomych.
Pracuję nad zmianą własnego środowiska, czytam książki psychologiczne i coraz więcej rozumiem.

Odnośnik do komentarza

Andy30
A zatem wyszłaś spod klosza... Można się domyślać, że tatuś oraz dziadek prowadzili jakieś szemrane ciemne interesy...nie do końca legalne.
.

Dokładnie!! Tam nic prawie nie było legalne. Kiedy byłam dzieckiem ojciec nauczył mnie jak działa broń palna. Miałam z 8 lat, nie więcej. Uważał, że to nie jest niebezpieczne. Nauka gotowania była groźniejsza. Ktoś kto się nie wychował w takiej rodzinie tego nie zrozumie.

Zasada: najpierw powalić, potem pytać o co chodzi jest mi znana aż za dobrze.

Odnośnik do komentarza

słonecznik81

Boję się odrzucenia, boję się, że gdy wyjdzie na jaw jaka jestem naprawdę ludzie mnie zlinczują, znienawidzą. To irracjonalne, ale prawdziwe. Bo ta ja na zewnątrz i ja wewnątrz to dwie różne osoby. I nie jestem z tym szczęśliwa

Jakie cechy uważasz w sobie za złe i nieakceptowalne?
Tą wyuczoną bezkompromisowość żeby nie powiedzieć bezwzględność postępowania o której piszesz
[/quote] Zasada: najpierw powalić, potem pytać o co chodzi jest mi znana aż za dobrze. [/quote]
czy jeszcze coś innego?
Odnoszę wrażenie ze obawiasz sie siły własnego charakteru o której sadzisz że okazana w całości mogłaby być niszczycielska dla wszelkich relacji- a znowu udawanie łagodniejszej niż jesteś średnio Ci wychodzi i stad ten pełen fałszu, respektu, strachu i zazdrości stosunek otoczenia.
Jezeli tak jest to myslę ze masz dwa wyjscia- pracowac nad zmiana podejscia jesli faktycznie siebie z tym nie lubisz i uwazasz ze mozesz krzywdzic ludzi, lub, jesli nie krzywdzisz, sprobowac byc sobą -bo udawanie i tak nie przynosi Ci sympatii, a Ty sie tylko męczysz.
Pozdrawiam:)

Odnośnik do komentarza

Bezwzględna to określenie którego użyłabym wobec swojej rodziny. Czy ja też taka jestem? Myślę, że po części też. Ale nie do końca tak wyrachowana. To mi nie przeszkadza. To się przydaje w życiu.

Nie jestem bezkompromisowa. To się wzięło z czegoś innego. Nigdy nikt mnie nie zaatakował bo wszyscy bali się ojca. Więc tak naprawdę nikt nie wiedział, do czego jestem zdolna. Były przebłyski, np. gdy o mały włos nie zrzuciłam ciotki z drabiny do mnie wkurzyła (miałam z 10 lat). Ale nikt tego nie traktował serio. Bo jestem dziewczyną, teraz kobietą. Więc z natury powinnam być łagodniejsza.
Nie miałam potrzeby i sposobności pokazywać w drastyczny sposób, że mam nieco inny charakter.

Dobre wrażenie odnosisz, że obawiam się siły swojego charakteru. Bo jest bardzo dominujący plus wybuchowy choleryczny temperament.
To tępienie przez ojca mnie zmieniło w kogoś kim nie jestem. Myślę, że się mnie bał. Gdzieś podskórnie wiedział, że odziedziczyłam jego charakter i któregoś dnia się sprzeciwię.

Odnośnik do komentarza

Czy dawali Ci margines wolności,bezpieczeństwa,
akceptacji? bo masz jednak niezależny charakter.
A może to wynika z wrodzonych predyspozycji?

Bo mnie tępiła cała Z POZORU wspaniała rodzina - i przeciwnie, mam problem z za słabym wg mnie charakterem i ciągłym oglądaniem sie na innych.

Moja rodzina była zła i nauczyła mnie ze muszę bać sie silniejszych i chronić zło, wręcz je wzmacniać natomiast dobro mieć w pogardzie, żebym absolutnie nie wydała tego co dzieje sie w domu.Niszczyli mnie stwarzając ważenie ze nie brakuje mi niczego.
Kiedy mimo wszystko poprzez jakieś wrodzone predyspozycje buntowałam sie próbując szukać ratunku- robili ze mnie w otoczeniu nienormalną., a ze byli dobrze sytuowani i powszechnie szanowani- kto uwierzy dziecku?
Mnie chyba skrzywdzono bardziej, chociaż nie o licytacje tu chodzi, każda ma swój problem.

Mimo wszystko wolałabym mieć zbyt silny niż zbyt slaby charakter -a odnoszę wrażanie ze jesteś Dobrym pomocnym człowiekiem.Czytając Twoje wypowiedzi mam przed oczami Elzę z "Krainy Lodu" która tez musiała nauczyć sie odpowiednio władać swoja silą żeby była pomocna, nie niszcząca.Trzymaj się:)

Odnośnik do komentarza

Datoya gdy czytałam co napisałaś to miałam wrażenie, że piszesz moją analizę osobowości. To brzmi tak ... znajomo.

Nie miałam żadnego marginesu wolności, byłam kontrolowana przez cały czas. Poczucie bezpieczeństwa nie istniało. Akceptacji tym bardziej. Moi rodzice nie wiedzieli o mnie nic. Nie interesowali się tym. Nie poświęcali mi czasu. Istniałam, ale zdana byłam na siebie.
Mam wrodzony silny charakter i zanim zaczęła się destrukcja reżimu miałam około 6-7 lat. Więc pamiętam kim jestem i to się ze mnie wciąż próbuje wydostać i przedostać przez maskę jaką noszę. Kilka razy w życiu ludzie mówili mi, że wiedzą, że to nie ja, że to maska.

Podobnie jak ja pochodzisz z fasadowej rodziny. Uzmysławianie, że jest się nienormalnym to standard w wykonaniu mężczyzn w związkach. Robią to by manipulować, by to im było dobrze. Tu chodzi o wygodę i nic innego. Zwróć uwagę na to jakich wybierasz mężczyzn.
Ja też nie miałam prawa mówić. Było gorzej, obowiązywała zasada by nie zadawać pytać na żaden temat i dotyczyła wszystkich.
Myślę, że bardziej chodziło o to, że masz się podporządkować, być grzeczna, wszystko wiedzieć i nic nie mówić. Też byłam izolowana od ludzi, dzieciaków z klasy.
Czułam się bardzo samotna.

Nie we wszystkim jestem silna i brakuje mi jeszcze odwagi bo przez lata byłam zastraszona i co ciekawe nikt nigdy w szkole nie zwrócił na to uwagi. Ale powoli, powoli.

Filmu nie widziałam, ale nadrobię :)
Też się trzymaj, przytulam wirtualnie mocno :)

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...