Skocz do zawartości
Forum

Zaburzenia adaptacyjne/okołonerwicowe


Gość Manwithsomething

Rekomendowane odpowiedzi

Gość Manwithsomething

Witam

Chciałbym Was prosić o jedną rzecz. Jestem w trakcie dosyć ciężkiej walki z zaburzeniami nerwicowymi. Generalnie pomogałby mi rozmowa z kimś, pewna wymiana opinii. Generalnie doszedłem do sedna problemu i potrzebuję trochę porozmawiać jak człowiek z człowiekiem. Generalnie moje problem oscylują wokół lekkich napadów lęków i wycofania społecznego. Póki co mam wrażenie, że takie czynniki jak rodzice z podobną konstrukcją psychiczną, jak moja, wrażliwość emocjonalna, i mało kontaktu z ludźmi i niezbyt spore powodzenie w miłości wpłynęły na mój obecny stan. Generalnie od zawsze lubiłem gry komputerowe, z którymi notorycznie praktycznie przez całe życie przesadzałem. Mam wrażenie, że stąd jest sporo różnych niedoborów społecznych. Tak sobie nakręcałem taką spiralę wyalienowania na własne życzenie i teraz staram się to odkręcić... tyle, że czasami na siłę. Przez to wyalienowanie społeczne często mam wrażenie, że nie mam o czym porozmawiać z ludźmi. Niby interesuję się grafiką, lubię(tzn lubiłbym gdybym miał okazję) wypady ze znajomymi gdzieś tam (na przykład nad morze). Ale jak już przyjdzie co do czego, to czuję się taki niezorganizowany, taki w lekkim jakby oddaleniu się od ludzi. Bo jak już znajdę się w sytuacji społecznej to potrafię się nakierować na jakiś w miarę pozytywny nurt, ale czasami coś mnie zeżre i zaczynają mi jakby "płonąć żyły", mam lekkie zawroty głowy, czasami pojawia się zmęczenie z niewiadomego powodu, uczucie nieokreślonego niebezpieczeństwa i przygnębienia (sytuacja z dzisiaj - siedzę z kumplami przy wiśle na piwku i nagle jak mnie nie złapie, nagle wszystko jest takie... straszne). Gdy lęk jest sprecyzowany, to łatwiej sobie z nim poradzić, ale jak już wejdzie taka faza z takim nasilonym lękiem, to nie jest dobrze. Mam też parę pytań. Bo to jest tak - ja zdaję sobie sprawę z tego co jest nie tak i pytanie jak zareagowalibyście na takie sytuacje na przykład. Gdy nie znacie nowego człowieka, ale na przykład spędzacie czas w jednym miejscu i tak aż się prosi, żeby nawiązać rozmowę. Ja z reguły niestety teraz mam tak, że przytakuję, jakoś błądzę w ciemnościach i jestem oddalony od tej sytuacji. Czy podchodzicie do drugiego człowieka jak do zagrożenia? Nie ufacie? Bo ja niby bardzo jestem chętny do nawiązania konwersacji, tylko podczas próby porozmawiania opanowuje mnie to potworne spięcie. Jakby gdzieś wyjaśnić na początku skąd to się bierze, to sądzicie, że jest to dobry pomysł? Takie trochę to nienaturalne... albo mam wrażenie, albo tak faktycznie jest. Prosiłbym Was o jakieś nakierowanie mnie, będę bardzo wdzięczny.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...