Skocz do zawartości
Forum

Jak to nazwać?


Gość mammalepytanie

Rekomendowane odpowiedzi

Gość mammalepytanie

Jak nazwać takie oto zachowanie, kiedy dana osoba odczuwa silne poczucie winy wtedy, kiedy nie powinna go odczuwać (np. zadręcza się jak czegoś nie potrafi, jak nie zrobi czegoś perfekcyjnie itp.), jednocześnie nie odczuwając go w sytuacji, kiedy byłoby to wskazane (osoba ta ma konflikty z prawem, chodzi o kradzieże, pobicia, dewastacje mienia i znęcanie się nad zwierzętami).
Jak coś to nie chodzi w tym wpisie o mnie. Kumpel ma takie jazdy,że potrafi jęczeć mi pół godziny,że nie wykorzystał okazji i nie zakosił czegoś ze sklepu, jednocześnie, cóż...kiedy już ukradnie to nie widać u niego wyrzutów sumienia,tylko jakby dumę taką,że jaki to on sprytny,zaradny itp. Jest jakby na odwrót. O co w tym chodzi?

Odnośnik do komentarza
Gość mammalepytanie

On nie ma kumpli. Poza mną już każdy go olał, nawet dziewczyna. Mnie to dziwi trochę, bo takie typy zazwyczaj mają swoje paczki. U nas w mieście są dwa takie jakby gangi złożone z typków co to na ustawki się umawiają itp. Wiadomka, jesteś "przestępcą" to powinieneś mieć swoją grupę. Mój kumpel to samotnik jeśli o to chodzi. Kiedyś my mieliśmy swoją paczkę (6 chłopa razem z nami+ jego dziewczyna) to się rozleciała. Kumpel mówił, że nastawiał wszystkich przeciwko sobie i że sam nie wie czemu. Nie mam pojęcia czy to prawda, czy blefował, fakt faktem znajomych już nie ma i nikt się do nikogo nie odzywa. Nasza paczka nie była zdemoralizowana jakaś. Nikt nie popierał tego co kolega robił, było mówione-chcesz kraść, kradniesz sam, chcesz się bić czy tam awanturować to na nas nie licz. Oczywiście mowa o sytuacjach,które on prowokował, bo w momencie, kiedy była jakaś draka nie z jego winy to stawaliśmy w obronie, może nie za pomocą przemocy ale asertywności.
Trochę żal kolegi, bo życie sobie niszczy. Żali mi się na samotność (ja nie mogę też wiecznie czasu z nim spędzać, mam swoją dziewczynę i pracuję), a sam nie widzi, że ludzi zraża. Głupi nie jest, gadane ma, trzeba przyznać, że potrafił nas nie raz z mandatu wybronić za pomocą gadki, w kiciu jeszcze nie siedział na szczęście ale obawiam się,że jak tak dalej pójdzie to może się to źle skończyć. Wiem,że może zanadto się przejmuję ale kurde... wydaje mi się,że kumpel nie za bardzo kuma o co w tym wszystkim chodzi. Studiuje i dobrze mu się powodzi,a zachowuje się jakby nie zdawał sobie sprawy, że to wcale nie jest zabawa i przez jeden głupi wybryk może sobie życie zmarnować.

Odnośnik do komentarza
Gość malinowsi

Skoro jest studentem to myślę, że jest na tyle dojrzały by zdawać sobie sprawę, że życie sobie marnuje, ale siła przyzwyczajenia jest większa. On nie ma zamiaru tego zmienić (woli marudzić godzinami) a jednocześnie nie chce stracić kolegi. Pewnie "uczepił się" ciebie. Jeśli chcesz mu pomóc to postaw mu warunek pod groźbą zerwania z nim kontaktu: by nie żalił się na samotność skoro sam sobie jest winien, a tym bardziej by nie żalił się na zmarnowane "okazje", bo tego nie pochwalasz.
Wydaje mi się jednak, że kumpel doskonale się orientuje o co w tym wszystkim chodzi, skoro potrafi nieraz wybronić z mandatu za pomocą gadki, tylko znalazł słuchacza, który nie potrafi postawić granicy i wciąż się nad nim lituje. Płacisz za to wyrzutami sumienia za chęć odseparowania od siebie kolegi aby zyskać trochę czasu dla siebie i dziewczyny. Nie potrzebnie - każdy ma prawo decydować w jakim towarzystwie chce przebywać. Twoim zadaniem jest wyzwolić się z tej uwierającej cię sytuacji więc masz prawo stawiać warunki. Jeśli się nie dostosuje to bądź konsekwentny, zerwij kontakt i nie miej najmniejszych wyrzutów sumienia!!! Tylko tak możesz mu pomóc. Może wtedy przemyśli i zmieni coś w sobie.

Odnośnik do komentarza
Gość mammalepytanie

Ogólnie to dzięki wielkie za rady, bo są sensowne.
Część z tego spróbuję wprowadzić w życie (postawię granice), niemniej jednak obserwując nasze relacje mam wrażenie,że jemu na tej znajomości mimo wszystko zależy. Przykład? Do wszystkich naszych kumpli (oprócz swojej dziewczyny) bywał agresywny jak powiedzieli "coś nie tak". Jednego pobił na imprezie (a raczej obaj się pobili, bo nikt ostatecznie tej bójki "nie wygrał") za wypicie kieliszka wódki. Na mnie nigdy ręki nie podniósł, nie kłócimy się nawet. Ja jestem osobą cierpliwą, mogę człowieka wysłuchać i nie przeszkadza mi jego marudzenie, jednocześnie martwię się tym, że facet sobie z takich zachowań jaja robi.
Piszesz: "Wydaje mi się jednak, że kumpel doskonale się orientuje o co w tym wszystkim chodzi". No ja w nim nie siedzę ale wydaje mi się,że nie do końca się orientuje... Tzn. bardziej chodzi o to,że sprawia wrażenie takiego beztroskiego, jakby myślał, że konsekwencje go nie dosięgną, czasem jego pomysły zwalają z nóg (nie tylko mnie). Np. na ryzyko wydalenia ze studiów (w razie,gdyby coś odwalił) stwierdził,że będzie sobie żył z kradzieży...
Albo inny przykład-dostał raz mandat w tramwaju, skłamał,że nie ma dokumentów,przyjechała policja,żeby potwierdzić dane osobowe i po otrzymaniu mandatu stwierdził,że jak jeszcze raz go złapią to poda cudze dane.. Ta, bo policja jest głupia.
Ale z resztą masz w sumie rację, trafiłeś w sedno. Uczepił się mnie,bo nie ma nikogo. Siedzi sam w domu przy komputerze, rzadko go widuję na mieście.

Odnośnik do komentarza
Gość malinowsi

Miałam kiedyś koleżankę w pracy. Byłyśmy nawet krótko zaprzyjaźnione. Jej dziwne pomysły traktowałam śmiechem jak dobry żart. Nigdy! bym nie pomyślała jaka jest na prawdę przebiegła. Nie wiem na ile była świadoma tego jak mną chciała manipulować. Czas grał na jej korzyść , bo im dłużej się znałyśmy tym trudniej było mi odmawiać choć jej zachowania i pomysły nie podobały mi się, ale ogólnie była super. Ten kontrast długo nie dawał mi spokoju. Potem zorientowałam się, że byłam jej potrzebna do pewnych jej egoistycznych celów. Przestałam dać sobą manipulować. I zaczęło się piekło ... Gdyby nie mój mąż to dawno by mnie nie było na świecie...
Oczywiście nie wiem czego TY możesz się spodziewać po swoim koledze. To się okarze, czy jego kumpelstwo jest szczere czy też jest zwykłym (tego bym się spodziewała) egoistą (robi sobie jaja). W każdym razie MIEJ OCZY OTWARTE.
Ciekawe czyje dane by podał ??? W końcu zwiódł policjantów z mandatem czy nie ???

Odnośnik do komentarza
Gość mammalepytanie

Współczuję znajomej serio. Długo się chociaż znałyście?
Bo my z kumplem od dziecka, z jednej ulicy jesteśmy,dlatego mimo wszystko wątpię,żeby chciał mi zaszkodzić.
Co Twoja "przyjaciółka" takiego robiła,jeśli mogę spytać? Też prawo łamała jak mój?

Nie, od tamtego mandatu się nie wybronił ale jakiś czas temu znajomy ojca, który jest ochroniarzem w miejscowej biedronce przyłapał mojego kumpla na kradzieży alkoholu i wezwał policję. Kolega pięknie się ponoć wywinął, dostał dwa razy mniejszy mandat niż powinien, bo rzekomo zaczął urządzać sceny jaki to on biedy student,że chwilowo kasy nie ma, ponoć skłamał z dochodami (wszyscy wiedzą,że otrzymuje rentę po zmarłym ojcu ale ochroniarz nie chciał już pogarszać sytuacji),coś tam gadał,że rodzinie się nie przelewa (on jest z normalnego domu, tak średniozamożny). Ochroniarz zna z widzenia mojego kumpla (jestem z dość małego miasta, tu wszyscy się znają) ale nie wiedział co z niego za ziółko,więc po raz kolejny się wywinął.

Odnośnik do komentarza
Gość malinowsi

Ciągle go usprawiedliwiasz. Jestem pewna, że nie raz opowiadał ci bajeczki tak jak temu policjantowi. Nie przeszkadza ci to?
Masz szlachetne serce skoro chcesz widzieć dobro w drugim człowieku. To bardzo cenna cecha, piękna zaleta. Jeśli twój kumpel zaakceptuje twoje warunki to będziesz miał na niego dobry wpływ. Ale musisz uważać i być konsekwentnym bo "Kto ma miękkie serce, ten musi mieć twardą dupe" (na kopniaki od życia). W biblii pisze : „Nie dajcie się wprowadzić w błąd. Złe towarzystwo psuje pożyteczne zwyczaje” (1 Kor. 15:33). Mam nadzieję, że twoje serce na długo pozostanie takie szlachetne, co w dzisiejszych czasach nie jest takie proste.
Jeśli chodzi o mnie to znałyśmy się od szkoły policealnej. Dzięki mnie miała tą pracę. Ja dzięki niej zaczęłam leczyć się na depresję. To był mobbing w pracy, trwał około 3lat. Do dziś się dziwię że tyle wytrwałam. To był potężny kop i dużo się nauczyłam !!! Dziś inaczej rozwiązywałabym ten problem. Dziś jest to zakazane prawnie. Ale mało komu udaje się z tym wygrać w sądzie z braku dowodów. MUSIAŁAM z osoby niepewnej siebie przeistoczyć się w lwa. I to robiłam. Dziś jestem pewna siebie. Jest takie przysłowie "Co cie nie zabije, to cie wzmocni". Wygrałam tą walkę. :-) Życzę powodzenia.:-) I daj znać jak sprawy się potoczyły!

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...