Skocz do zawartości
Forum

Nie potrafię pogodzić się z rozstaniem


Rekomendowane odpowiedzi

Witam. Jakieś 2 miesiące temu zepsuł się mój związek. W końcu doszło do rozstania. Ogólnie chodziło o to, ze stałam się bardzo nerwowa. Bo gdy umawialismy się on odwolywal nieraz spotkanie w ostatniej chwili, bo ważniejsza okazywala sie jego pasja. Albo to czego on chciał. Nieraz chciałam wyjść do moich znajomych, ale zawsze znajdował wymowke, ze zmęczony, ze nie chce kogoś spotkać, itd. U mnie w domu byl raz, bo tez mam nieciekawa sytuacje i mowil, ze nie sprawi mu przyjemności jak do mnie przyjedzie. Ogólnie było bardzo dużo kłótni o to ze po prostu mnie nie rozumiał, ze mnie to może boleć. Jest jeszcze taki problem, ze nie potrafię sobie radzić w trudnych sytuacjach. Mialam ciężka sytuacje w gimnazjum i zaczęłam się wtedy ciąć. I tak było praktycznie za każdym razem gdy nie radziłam sobie z emocjami i bólem. Raz tez przez niego zrobilam trzy kreski na nadgarstku. Bo gdy sie klocilismy to on po prostu szedl robic cos swojego. A mnie to zabolalo. I teraz, gdy znów się klocilismy on cały czas gdzieś jezdzil i robił co chciał. Przez miesiąc wypisywalam różne smsy, prośby, groźby, wyrzuty. Chciałam, żeby po prostu się zdecydował. Bo nie zerwał ostatecznie, ale też nie robił nic żeby coś naprawić. I w końcu udało mi się, wymuśiłam na nim to, żeby powiedział, ze mnie nie kocha i nie chce ze mną być. Chciałam mieć jasną sytuację. To było 2 tygodnie temu. On oczywiście wcześniej na moje smsy w ogóle nie reagował. A teraz juz wiem, ze to Koniec. Jest mi bardzo zle , i nie wiem co ze sobą robić. Staram się wychodzić do ludzi, uprawiać sport, bylam u psychologa. Nie chce myśleć, ale nie potrafię. Przez chwilkę czasem bywa lepiej, ale później wszystko wraca. Bardzo mi go brakuje. Najgorsze jest to, ze zdaje sobie sprawę ze swoich i jego błędów. Oboje zawinilismy. Tylko czuje, ze po prostu przy nim mogło by być dobrze, normalnie i mogłabym być szczęśliwa. Kocham go. On tez Bardzo mnie kochal, wiem o tym. Ale te kłótnie po prostu wszystko zepsuły. A ja za bardzo trzymam ten ból w sobie. Ogólnie przeprosilam go za wszystko. Nic nie odpisał. Potrzebuje pomocy po prostu :/

Odnośnik do komentarza

Musisz jakoś przetrwać. Dobrze robisz szukając sobie różnych zajęć, choć cierpienia tymczasem nie zagłuszysz. Nie da się przez to przejść na skróty.
Przede wszystkim jednak przestań do niego dzwonić i wysyłać sms-y, w ogóle nie próbuj kontaktować się z nim.
Już sam fakt, że on nie odpowiada, jest dość przykre dla ciebie, nie upokarzaj się więc.
On z pewnością chce odpocząć od twoich histerycznych wiadomości, nie narzucaj się, być może po jakimś czasie uda wam się spokojnie porozmawiać, choć trudno przewidzieć, czy będzie chciał wrócić.

Odnośnik do komentarza
Gość zalamana konicznoscia istnienia

witam cie sytuacja jest jasna chlopak definitywnie chcial akonczyc wasz zwiazek i to zrobil;jednak niemartw sie niewarto 'wiem latwiej powiedziec niz zrobic .Niemowie ze bol minie ot tak ,tak jestesmy skonstruowani ze mamy utrzucia potrzeby ;nierezygnuj z terapi psychologa duzo moze ci pomoc w tej sytuacji . Zobaczysz z czasem bedzie latwiej ;nieobwiniaj sie o placz tesknote zlosc pozwol sobie na takie chwile to pomaga . ZYCZE POWODZENIA A TAK NA MARGINESIE NAPEWNO ZNAJDZIESZ MILOSC SWOJEGO ZYCIA BEDZIE DOBRZE TRZYMAM KCIUKI.

Odnośnik do komentarza

Masz więc jasny dowód, że trafiłaś na paskudnego faceta, bo jak można mieć satysfakcję z czyjegoś cierpienia.
Zwłaszcza, że dotyczy to osoby, którą podobno kochał.
Zgadzam się, w pewnych sytuacjach, gdy np. partner zdradzi, a potem dostaje kopa od losu, czasem trudno powstrzymać się od satysfakcji i stwierdzenia, że np. karma...itd.
Wy, jednak rozstaliście się z powodu nieporozumień.
Jeszcze raz proponuję, olej gościa, nie kontaktuj się z nim w ogóle, więcej, nie odbieraj od niego telefonów (gdyby ewentualnie przypomniał sobie o tobie), nie odpisuj na jego wiadomości.
Niech mu się nie wydaje, że jest dla ciebie centrum wszechświata.
Nie pozwól na to, żeby stawiał cię w roli koła zapasowego.
Jeżeli chcesz mu utrzeć nosa, to bądź uśmiechnięta, baw się ze znajomymi, prowadź aktywne życie, umawiaj się na randki.
Przestań myśleć o ewentualnym powrocie i czekać, aż on może da ci szansę.
Tego kwiatu jest ...

Odnośnik do komentarza

Nie chodziło może tyle o satysfakcję, jak to ze zdaje sobie z tego sprawę, ze cierpialam. I być może dlatego to przerwał. Powiedzial, ze znajde sobie kogoś, ze świat się przecież nie zawalił. Pewnie tak będzie. Tylko już 2 miesiąc jest bardzo źle. Ogólnie to już jest 4 rozstanie, które źle przechodzę. Teraz się nie tne, kiedyś przy wcześniejszych tak. Raz powrót do takiej normalności po rozstaniu trwał nawet rok. Ogolnie ludzie nie rozumieja samego faktu ciecia sie - wiec nikomu o tym nie mowie raczej. Kazdy tylko oceni. Nie dostrzeze tego, ze w donu nie miales wsparcia, ze grupa Cie odtracila, a ty byles z tym wszystkim sam. I ze tak bardzo Cię to bolało. Facet mnie skrzywdził, faktycznie. Ale czy po prostu oduczyć się bycia takim wrazliwcem i nie przejmować się tak bardzo. Czuje, ze to bardziej ja doprowadziłam do tego rozstania. Swoja zawzietoscia i sila przezywania bólu. Co do wizyt u psychologa. Byłam dwa razy. Opowiadałam Pani o rozstaniu, o przeszłości. Niestety nie usłyszałam żadnych konkretów tylko pytania czy zdecyduje się na terapie (ze to będzie trwało i będzie kosztowne). I tak naprawdę tylko to. A skoro już przyszłam, i o wszystkim opowiadalam to oczekiwalam chociaz jakis drobnych rozwiazan. Stracilam tylko pieniadze.

Odnośnik do komentarza
Gość zalamana konicznoscia istnienia

witam ponownie ciecie jest odreagowaniem problemow ja to rozumiem chocirz sie nietne a terapie mozna prowadzic z fundszu nfz nieodplatnie .Piszesz ze terapia niepomoze napewno nie jedna ;dwie wizyty tu trzeba czasu nieylko chlopak jest twoim problemem bol lezy gleboko od czsow dzicinstwa wiec sama widzisz ze potrzeba czasu

Odnośnik do komentarza

Witam. Minęły 4 miesiące. Popełniłam mnóstwo błędów w tym czasie. Mimo to zdałam sobie sprawę, ze kocham tego kolesia. Za mocno. Zachowywałm się bardzo niedojrzale. Ale jakich głupot sie nie robi w takim stanie. Wiem, ze ma mnie dość. A ja nie potrafie stanąć na nogi. Nie mam nikogo bliskiego ani z kim porozmawiać, tak szczerze. Każdy powie, odpuść, to dzieciak itd. Bo nie chce ani rozmawiać, a tłumaczenie czemu nie będziemy razem : bo nie. Wiem, ze nie ma nikogo, ani się z nikim nie spotyka. Ja też. Chciałabym go odzyskać, ale nawet nie chce się ze mną widzieć, albo zbywa. Co mogę zrobić ?

Odnośnik do komentarza

Ahhhh wiem co przeżywasz.... Jestem w takiej samej sytuacji jak ty tylko... troszkę chyba trudniejszej też nie mogę sie pogodzić z rozstaniem z moim pratnerem (jestem homo więc porozmawiać o tym z kimkolwiek to wiadomo... nie ma dla własnego spokoju możliwości) sytuacja podobna jak u ciebie kłótnie kłółtnie i kłótnie.... choć chwil, których było super nie brakowało lecz zawsze kończyło się to kłótnią. W tej sytuacji też chce napisać do niego cokolwiek choćby "co słychać" ale pomyśl ? czy on dociebie napisze ? ... do mnie nie :/ choć biorę ten głupi telefon do ręki co chwila sprawdzam Fb, myśle cały czas i nic. Myślę, że potrzeba czasu choć to nie oznacza że się ułoży .... Ehhh mądrze się a sam ledwo się powstrzymuje aby sioe do niego nie odezwać .... Nie wiem co robić w sumie. Wiem że najgorsze jest siedzenie w samotności i rozmyslanie choc zapomniec sie nie da..... Rób cokolwiek, zmuszaj sie nawet do tego nie wiem sprzatanie domu jakies prace porzadkowe w ogrodzie domu nie wiem na sile choc nie chcesz umow sie z kims byle nie byc samemu bo to nic nie da naprawde... widze po sobie choc samemu mi ciezko robic to co ci pisze ale staram sie zmusic .... sa wakacje choc nie chce nie mam ochoty zamierzam wyjechac do pracy sezonowej gdzie bylem rok temu... kiepsko bo 12h dzien w dzien nienawidzilem tego ale wiem ze przez to nie bd miec czasu gapic sie w tel i myslec i plakac i udawac przed wszystkimi moj "swietny" humor.... po prostu wyjade na sile wbrew sobie to mysle ze to moze mi pomoc... chce czy nie bd tez miec kontakt z ludzmi (choc nie mam ochoty to mam nadzieje ze troche pomoze) a czas będzie leciał. Może jak minie jakis czas i jak kazdy dojdzie do jakis wniosków to coś sie uda naprawic. Ja ta osobe kocham i to cholernie mocno jezeli ona mnie kocha tak samo to moze cos sie uda .... Na pewno nie pisz do niego przepraszjac go albo obwiniajac jakkolwiek by nie bylo to i tak teraz nie ma sensu.... Życzę Ci powodzenia

Odnośnik do komentarza

Gdy ktoś zrywa kontakt bardzo boli. Nagle zostaje się sam na sam z tym co wykiełkowało w sercu. Tracisz nadzieję, że poznasz znowu kogoś. Czujesz się jak w slepym zaułku. Ale nie poddawaj się.
Ktoś nie chce mieć kontaktu z Tobą, trudno, jego sprawa. Może kiedyś będzie żałować. Byłam w takich sytuacjach i nie warto się dręczyć. W końcu poznasz kogoś z kim będziesz szczęśliwa. A miłość przyjdzie w najmniej oczekiwanym momencie. :)

Odnośnik do komentarza

Najgorzej, ze z nikim nie potrafię się dogadać. Dosłownie z nikim. A czasem dostaje drobne oznaki nadzieji. Albo sama to sobie wmawiam. Będąc w tym miejscu, w którym jestem akurat wiem, ze nic nie zmienię. Nie potrafię zapomnieć, to jest najgorsze, a wiem ze muszę to zrobić. Ciężko jest samemu to osiągnąć.

Odnośnik do komentarza

Spróbuj swoje rozstanie z nim potraktować jako DAR LOSU.
Dokładnie tak; trafiłaś na niewłaściwego chłopaka, to nie był ten o którym marzysz, nie pasowaliście do siebie, dobrze, że nie jesteście już razem, oszczędziłaś sobie kolejnego stresu, rozczarowań, łez, jesteś teraz wolna i otwarta na nowe znajomości.
Popatrz ile pozytywów!
Męczysz się już dość długo, czy nie na własne życzenie?
Nie kontaktuj się z nim, nie interesuj jego życiem, nie rozmawiaj ze znajomymi na jego temat, pozbądź się pamiątek z nim związanych, a gdy niechciane wspomnienia powracają, postaraj się zająć czymś absorbującym.
Przezywając ciągle tamto rozstanie, sama robisz sobie krzywdę.

Znam ludzi, którzy poniekąd zmarnowali sobie życie, nie mogąc ruszyć do przodu, bo przez całe lata nie potrafili odciąć się od wspomnień i osoby która ich skrzywdziła, mimo, że od lat żyją osobno. Przy każdej okazji z żalem i pretensją wspominają wydarzenia sprzed x lat, gdy ta druga strona dawno żyje własnym życiem.
Nie idź w tym kierunku, dla własnego dobra. Powodzenia

Odnośnik do komentarza
Gość Bara.bara

Do jonka
Bardzo fajnie napisalas. Madre slowa. Duzo mi daly.
Ja tez Cierpie. Z wielkiej milosci jest wielkie g...
u mnie to trwa od marca. Teraz jest juz troszke lepiej bo wczesniej wiecznie na tabletkach uspokajajacych. Kazdego dnia walcze ze soba. Dla wszystkich cierpiacych - pamietajcie potrzebny jest czas.

Odnośnik do komentarza
Gość zawiedzionaona

Widze, ze nie tylko ja trwam w takim stanie dolujacym bo sama walcze juz z tym 2 lata i raz jest ok a innym znowu wraca mysl o nim mimo ze wiem iz nigdy z nim nie bede bo on ma sie zenic a ja glupia cierpie z powodu kogos kto wgl sie mna nie przejal i ta znajomosc chyba traktowal przedmiotowo. Narobil mi tylko wiary i nadziei i zostawil nawet rozmowa z nim nic nie dala bo w sumie to nie byla nawet rozmowa bo on za duzo nie mowil jedyne co powtarzal to tylko tyle ze chcial aby nam sie udalo i tyle a ja glupia nie potrafilam nawet przez 2 lata go zapomniec.... Idiotyczne mam czasami nawet juz sama siebie dosc bo tez bym chciala byc szczesliwa a jakos nie umiem sie do tego zmusic;( To nie prawda ze czas leczy rany on jedynie przyzwyczaja do bolu, jedyne co pomaga to nowa znajomosc-nowa milosc. I mimo ze nigdy jeszcze nie udalo mi sie z nikim byc bo zawsze na starcie sie konczylo to uwazam ze nie mozna bawic sie czyimis uczuciami i ktos dorosly emocjonalnie dobrze o tym wie dlatego tez nigdy nikomu nie robilam nadziei jesli nic z tego nie mialo byc, tylko szkoda ze mna sie tak potrafia bawic. Momentami nawet przechodzi mnie strach ze zostane sama a tego nie chce i moze nawet troche sie boje bo teraz nie mam nawet takiej znajomosci lub paczki znajomych i siedze praktycznie w domu bo wszystko sie jakos posypalo;/

Odnośnik do komentarza

Wydaje mi się, że sposób w jaki ludzie radzą sobie z różnymi przeciwnościami losu, zależy od ich psychiki, odporności itd,
Jedni radzą sobie lepiej, inni nie dają rady, ale trzeba nad sobą pracować, dla własnego dobra, zmienić sposób postrzegania wielu spraw.
Czasem trzeba skorzystać z pomocy terapeuty, szczególnie wtedy, gdy żal trwa zbyt długo i nie pomaga w normalnym funkcjonowaniu.

Przykład; mam dwie znajome, które kiedyś były żonami alkoholików, obydwie mają z tych związków po jednym, dorosłym już dziecku. Każda z nich przeżyła traumę życia z pijakiem, rozwód, brak zainteresowania dzieckiem, brak wsparcia finansowego (alimenty), wyszły z tych małżeństw poranione, bez majątku, z małym dzieckiem u boku.
Pierwsza, zamknęła dawno ten rozdział, wyszła ponownie za mąż (niestety jest już wdową, samotna), ma poprawne relacje z byłym mężem (nadal pije)i jego partnerką, żyje własnym życiem i jest ok, może nie do końca szczęśliwa, bo będąc wdową czuje się nieco samotna, ale ma mnóstwo znajomych.
Druga, kolejne związki jej nie wyszły, a przy każdym spotkaniu, niemalże na początku, zaczyna wieszać psy na byłym mężu i ciągle jest nieszczęśliwa.

Można zmarnować sobie życie na własne życzenie?
Dziewczyny, nie warto tęsknić za kimś kto Was nie chce, kto po prostu zawiódł. Wspomnienia zawsze zostaną, ale co z nimi zrobicie to już Wasza decyzja.
Ściągnijcie wreszcie te worki pokutne, przestańcie się biczować, w imię czego to robicie?
Szkoda życia

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...