Skocz do zawartości
Forum

Czy ja mam coś z głową?


Gość Krzysiek2

Rekomendowane odpowiedzi

Witajcie, jestem 29 latkiem mającym kobietę i 2 synów.
Od jakiegoś czasu widzę w sobie zmiany, coś we mnie narasta i mam uczucie że tracę nad tym kontrolę.
Chodzi o to że zaczynam się łatwo denerwować, ogromna ilość rzeczy mnie irytuje do tego stopnia że nie mam ochoty wychodzić z domu czy broń boże załatwiać jakichkolwiek spraw na mieście.
Ba! Samo miasto wzbudza we mnie gniew, nienawiść, poczucie zagubienia, a za razem irytacji.
Czasem mam nawet myśli w jaki sposób bym tych wszystkich ludzi wymordował (bomba, wirus, trucizna wpompowana w wodociągi) Znajomi uważają mnie za świra od kiedy stwierdziłem że zabicie człowieka nie odbiłoby się na mojej psychice, a nawet uważałbym to za ciekawe doświadczenie. Zanikła we mnie litość oraz współczucie dla innych ludzi. Nie raz powiedziałem komuś że mógłbym się przyglądać jak zdycha z głodu, ponieważ sam sobie na swój los pracuje podejmując debilne i nie przemyślane decyzje. Nawet gdy moje dziecko uderzy się o coś mimo mojej przestrogi to zamiast przytulić je i pocieszyć rzucę tekstem typu "koniec ryku, wstawaj" lub "głupota boli, teraz wiesz by tak nie robić" Wspominałem już że płacz dziecka mnie totalnie irytuje? Świdrujący dźwięk w głowie, ahhhh... aż mi sama wyobraźnia ciśnienie podnosi. Nie używam przemocy fizycznej, ale często mnie do tego kusi. Wtedy jak już sie we mnie gotuje to wyobrażę sobie scenę jak łapię kij baseballowy i rozwalam komuś czaszkę lub łapię go za nogi i tłukę o ścianę. Zwykle pomaga, ale wtedy ogarnia człowieka to dziwne uczucie jeśli dotyczy to kogoś bliskiego. Te myśli są chore i boje sie że to może kiedyś pęknąć.
Często mażę o tym by wynieść się w miejsce z dala od cywilizacji, którą obarczam problemami swojego życia. Nienawidzę miast, tłoku ludzi, ich zachowania, cholernej technologi cyfrowej oraz biurokracji nie pozwalającej żyć spokojnie.
Nie chcę być częścią systemu tego świata, nie pasuję tutaj!
Łapię niechęć już prawie do wszystkiego, zamykam się grach, filmach lub ciekawej lekturze, która pozwala mojej psychice odlecieć do innego świata by nie myśleć o tym co jest. Tylko to działa, no i natura. W dzikiej naturze czuję się wolny, czasem myślę że mam duszę zwierzęcia.
Zastanawiam się czy nie zacząć się leczyć, ponieważ nieubłaganie zamieniam się w bestię bez sumienia. I tutaj wcale nie chodzi o silnego faceta, ale o walniętego psychola. Moja kobieta coraz częściej krzyczy że jej nie pomagam w domu i przy dzieciach. Ja do niczego nie czuję już potrzeby, jestem na wszystko obojętny lub agresywny. W dodatku zaczynają mi doskwierać choroby mogące mieć powiązanie ze silnym stresem.

Co na to doktor? Częsty tekst od znajomych.

Pozdrawiam wszystkich.

Odnośnik do komentarza

Weź urlop i wyjedź gdzieś, najlepiej na cały miesiąc, gdzie nie ma ludzi, telewizora, komputera ani telefonu.
/może jakaś leśniczówka? Teraz w klasztorach można wynająć celę, może tam? A może namiot gdzieś w głuszy?/
Pochodź po lesie, zainteresuj się drzewami, ptaszkami itd. Pobądź na łonie przyrody.
Oderwij się od twojej obecnej rzeczywistości, może taka terapia pozwoli ci wrócić do normalności?
A na pewno pozwoli przemyśleć parę spraw.

Odnośnik do komentarza

Krzysiek2
Moja kobieta coraz częściej krzyczy że jej nie pomagam w domu i przy dzieciach.

To bardzo jej współczuję. Postaw się na jej miejscu, jak Ty byś się czuł zasuwając od świtu do nocy, wszystko na Twojej głowie, bez wsparcia ze strony partnera/ki. Jeśli brak obcowania z naturą rzeczywiście się przyczynia do takiego postępowania u Ciebie, a na łonie natury wszystko było by ok, to trzeba było o tym wcześniej pomyśleć i np przeprowadzić się na wieś, w końcu zakładając rodzinę wziąłeś za nią odpowiedzialność, i to co robisz albo nie robisz nie dotyczy tylko Ciebie. Ważne jest też, od jakiego czasu się tak dzieje. Czy dopiero od niedawna, a wcześniej dzieliłeś z partnerką wszystkie obowiązki, wspierałeś ją, nie miałeś agresywnych myśli? Czy może tak jak teraz jest już od paru lat? Wyjazd w takie okolice bliżej przyrody może pomóc, ale myślę, że lepszy byłby z całą rodziną(oczywiście gdy będziecie mieli taką możliwość). Może się okaże, że Twoja partnerka też by chciała odpocząć na świeżym powietrzu, a nie tylko Ty. Tylko wtedy zobaczysz, czy faktycznie w takich(czy jakichkolwiek) warunkach możesz z rodziną normalnie funkcjonować, czy też problem jest po prostu z Twoim podejściem i w takim razie błędem było zakładanie rodziny. Myślę że powinieneś też sprawdzić u psychologa, , co z tymi Twoimi myślami o agresji, skąd się biorą, czy nie stwarzasz jakiegoś zagrożenia w związku z tym. Mogą to być jakieś zaburzenia, ale niekoniecznie, przyczyną może być frustracja z powodu bycia nie na swoim miejscu, w nieswojej sytuacji, w nieswoich rolach życiowych itp.

Odnośnik do komentarza

Obcowanie z przyrodą, ma działanie lecznicze.
W nim narasta frustracja i powinien oderwać się od wszystkiego, co go otacza.
Od żony i dzieci też.
Jest nadzieja, że dzięki temu odzyska spokój i powróci do normalności.
Już samo to, że podejmie jakąś decyzję, która może coś zmienić, powinna mu pomóc.
Sytuacja jest niepokojąca, tylko szybkie decyzje mogą coś rozładować.
To jest moja prywatna ocena. Nie neguję jednak, że psychiatra też może pomóc.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...