Skocz do zawartości
Forum

Zazdrość, uderzenie w twarz: co dalej?


Gość kalina24

Rekomendowane odpowiedzi

Gość kalina24

Jakiś czas temu związałam się z chłopakiem (ja mam 24 lata, on 26 lat), który pochodzi z Arabii Saudyjskiej. Nie bede się wdawać w szczegóły, gdzie i jak się poznaliśmy, bo to nie jest najistotniejsze. Oczywiście, nasz związek nikomu się nie podobał: ani moim rodzicom, ani znajomym. Wszyscy straszyli, ostrzegali. Nie brałam sobie tego do serca, bo dla mnie to kolejny stereotyp, i tak samo głupi, jak twierdzenie, że Polacy to pijacy i
złodzieje. Fakt, on nie pozwala mi nosić sukienek, spodni odsłaniających łydki, bluzek z dużym dekoltem i odsłaniających ramiona. Mam sie ubierać skromnie, z umiarem, woli, jak mam zakrytą głowę. Ok, dla mnie to nie jest problem. Mogłabym chodzić w hidżabie, jedyne co odpada, to burka,bo nie wyobrażam sobie, że miałabym mieć zasłoniętą całą twarz, wlącznie z oczami.
Tak, jest zazdrosny. Nie lubi, jak rozmawiam z kolegami, moje znajome też mu nie przypadły do gustu, wypytuje gdzie wychodzę,za ile wróce, często jest tak,że nie pozwala mi iść samej, tylko idzie ze mną (mówi,że się martwi o mnie). Często też to właśnie on podejmuje ostateczne decyzje, np dotyczące tego, gdzie pojedziemy, co będziemy robić itp., po prostu na tej zasadzie, że ,,mężczyzna jest głową kobiety, a nie odwrotnie, i to on ma decydujący głos". To już troche mniej mi się podoba, ale zaciskam zęby, i staram się nie robić z tego powodu awantur
Poza tym, dotychczas zawsze dobrze mnie traktował, nigdy nie było w nim agresji wobec mnie. Ogólnie: było dobrze.
Ale ostatnio, no właśnie, doszło do nieprzyjemnego incydentu, ktory mi zapalił (może niesłusznie) czerwona lampkę w głowie. Nie chce pisać o wszystkim, bo to już intymna sprawa, ale pisząc tak w skrócie:po raz pierwszy dostałam od niego w twarz. A ponieważ był zły, to nie było to delikatne uderzenie. Nie bede ukrywać, że byłam w szoku. Bicia po twarzy nie uznaję, w życiu nikt mnie nie uderzył, wiec tym bardziej ciężko mi to było zrozumieć. Nie, nie przeprosił mnie, tylko jeszcze powiedzial, żebym następnym razem, zanim odmówię, dobrze się zastanowiła, co robie. Miało to miejsce kilka dni temu. Od tego czasu czuję jakiś dystans, ciężko mi z nim rozmawiać. Dziwnie się czuję. Nikomu o tym nie mówiłam, zwlaszcza rodzicom,bo oni nie uznają i nie akceptują naszego związku, i nie chce ich martwić. Ale ja sama myślę od tych paru dni: powinnam się niepokoić, powinnam teraz bardziej uważać? Kontynuować dalej nasz związek, czy lepiej delikatnie go zakończyć? Mówić o tym komuś, czy nie ma to żadnego sensu? Martwi mnie to. Po prostu, nie chce skończyć jako kobieta, która dostaje regularnie po twarzy. Panikuję za bardzo, czy słusznie się niepokoję? Proszę forumowiczów o odpowiedzi.

Odnośnik do komentarza

Moja droga prawda jest taka że On jest wychowany w nieco innej kulturze ale moim zdaniem skoro raz Cię uderzył zrobi to kolejny i kolejny raz to się tak zaczyna a kończy różnie albo po którymś razie uciekniesz albo przyjmiesz to jako normę i będzie cię bił prawda jest taka że decyzja należy do twojej osoby. Najpierw spróbuj przejąć kontrolę pokaż że masz swoje zdanie i nie pozwól zmienić siebie.
Spróbuj pokazać mu inny model rodziny by nie zdominował twojego życia robiąc z ciebie niewolnicy.
Jeśli to się nie powiedzie a On spróbuję Cię bić uciekaj nie pozwól zrobić z siebie kogoś bez wartości. Jesteś silna walcz o siebie.
pozdrawiam
blackrozze

Odnośnik do komentarza

Przeczytałam sporo wypowiedzi kobiet, mających za męża Araba. To były tragiczne i traumatyczne zwierzenia.
Nawet jak był kulturalny, nie bił, to po powrocie do rodzinnego kraju, zmieniał się diametralnie.
Jedna z kobiet opisywała, że pojechali tylko w odwiedziny do jego rodziny. Dzieci należą do ojca, więc miał prawo je zatrzymać, a ona, straciła wszelkie prawa. Do dzieci, do własnego życia itd.
To są mili i sympatyczni ludzie - z pozoru. Ich diametralnie różna kultura sprawia, że zawsze będą uważali kobietę za niewolnicę, która ma wypełniać ich rozkazy.

Odnośnik do komentarza

Przypomniał mi się incydent, z czasów przewrotu, w Egipcie. Jedna z dziennikarek, relacjonowała te zdarzenia na placu, w Kairze. Jej operator poszedł zmienić coś tam w kamerze, ona została sama.
Przestali filmować i ci mili i sympatyczni ludzie, zgwałcili ją wśród tego tłumu.
Uratowali ją, ale kobieta leczyła się przez parę miesięcy.

To taka mentalność. Już cię bije? To lepiej uciekaj od niego.

Odnośnik do komentarza
Gość spinka34

Miłość jest ślepa, i nie myślimy racjonalnie. Usiądź w fotelu i przypatrz się temu z boku- to jest zupełnie inny świat, inna kultura, tam nie równouprawnienia, kobiety nie mają nic do powiedzenia. W jego głowie od dzieciństwa były wpajana zasada, że mężczyzna jest panem domu, to on rządzi, kobieta jest jego własnością. Dla każdej szanującej się Europejki, uderzenie w twarz od mężczyzny jest najgorszą sprawą , jaka może się przydarzyć. Nie ważne czy tym mężczyzną jest prezydent USA lub jakiś przystojny miliarder. Na pewne rzeczy nie należy się godzić.

Odnośnik do komentarza
Gość kalina24

Inna kultura? Na pewno. Tyle, że wśród Polaków, Amerykanów i kogo tam jeszcze, też zdarzają się mężczyźni, którzy znęcają się nad kobietami. Taka prawda, a na wsiach zabitych dechami, wśród wieśniaków, nadal pokutuje pogląd, że ,,jak się baby nie bije, to jej wątroba gnije''. Tak więc i u nas nie zawsze jest równouprawnienie i ,,różowe, piękne'' życie kobiet.
Unna, bije to za duże słowo. To było tylko jedno uderzenie. Nie tłucze mnie, nie bije, nie szarpie za włosy, nie wyzywa mnie. Jak dotąd nigdy mi nic nie zrobił.
Pewnie, było to dla mnie i szokiem i przykrym incydentem, ale z drugiej strony miałabym przekreślać związek z powodu jednego uderzenie? Tak, rozmyślam o tym i o tym, co mi mówili np. moi rodzice, ale czy zakończenie znajomości z nim nie byłoby przesadą z mojej strony? Pewnie będę teraz bardziej wyczulona, wiadomo, ale od razu kończyć coś, co w sumie dotąd było dobre i udane? Sama nie wiem, a jest to dla mnie trudna sprawa.

Odnośnik do komentarza

To prawda, że u nas też sie zdarzaja różne patologie, ale zrozum, że co u nas jest piętnowanym społecznie wypaczeniem, tam jest NORMĄ, więc co tu w ogóle porównywać? Słuchaj, założyłaś temat, że w twoim związku nie jest zbyt różowo, a następnie go wybielasz odbiajac pileczke, że u nas też bywa tak i owak. Skoro jesteś taka zadowolona i pewna, że z nim nie bedzie ci gorzej niż z kimś naszej kultury to proszę bardzo, droga wolna i nikogo przecież pytać o zdanie nie musisz. Przecież i tak wiesz lepiej, więc po co ci forumowe rady... Bo przecież my się nie znamy, kierujemy się stereotypami, u nas wcale nie jest lepiej i kolekcja pozostałych, niestety dosc oklepanych, haseł... :)

Odnośnik do komentarza

Weź sobie do serca powyższe rady,bo czeka Cie przy nim życie niewolnicy,chyba ,że się na to godzisz...,
nie masz prawa się w niczym sprzeciwiać ,nie mówiąc już o odmowie seksu,dasz radę?
Wątpię ,bo już dzisiaj zaciskasz zęby ,nie jesteś sobą...,
to uderzenie było o jedno za dużo i było niewybaczalne,ale jesteś zakochana i masz różowe okulary ,wiec Ci się nie dziwię,
nie licz ,że on się zmieni,bo jak już to na gorsze,
bądź sobą,bo psychicznie nie wytrzymasz na dłuższa metę.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza
Gość kalina24

Po prostu zastanawiam się, czy zakończenie związku z powodu jednego uderzenia (mimo, że bicia nie toleruję) nie jest przesadą i przewrażliwieniem z mojej strony. Nie chce wyjść na kogoś delikatnego czy słabego.
No, nie przeczę, że to inna kultura i inne podejście do kobiet, ale i tam zdarzają się mężczyźni, którzy traktują kobiety w dobry sposób, tj nie biją, nie kopią, nie gwałcą. Pewnie, nie ma tam takiej swobody w ubieraniu, jak u nas, czyli miniówek prawie odsłaniających tyłek czy dekoltu do pępka nie założysz. Czy to plus czy minus to już zależy od osobistego odczucia.
Tym, co mnie tutaj zaniepokoiło najbardziej (oprócz uderzenie, logiczne) było to, co mi później powiedział, czyli żebym się zastanowiła następnym razem, zanim odmówię. Nie brzmiało to miło. I dlatego jestem rozdarta. Bo z jednej strony jak na razie było dobrze, a z drugiej teraz taki, niekoniecznie dobry, ,,kwiatek''.

Odnośnik do komentarza

Dał Ci wyraźnie do zrozumienia ,że nie toleruje odmowy,tzn. jeśli odważysz się jeszcze raz odmówić czegokolwiek, uderzy za każdym razem,to jest wymuszanie posłuszeństwa,
chyba to rozumiesz,
zastanów się czy dasz radę, będzie to dotyczyło wychowania dzieci ,wszystkiego jednym słowem,
już dzisiaj widzisz jak jesteś ograniczana.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

mysle ze bedzie robic to za kazdym razem jak uslyszy nie.... albo nie bedzie tak jaak on chce jednym slowem chce toba rzadzic i zebys zachowywala sie tak jak on tego hce i koniec kropka... albo dostaniesz... uciekaj nie baw sie w to !!!!
a po drugie zastanow sie czy chcesz tak zyc do konca swojego zycia ? bedziecie miec dzieci bedzie to samo wszystko tak jak on tego bedzie chcial. bea dzieci i co ani dziadkow ani nic i co to za zycie one nie beda szczesliwe a ty razem z nimi puki mmozesz uciekaj chocby do rodzicow, nie wstydz sie bo wwlasnie wstyd jest najgorszy iidz do nich jak jest mozliwosc zamieszkaj z niimi chociaz jakis czas, a on tego czlowieka sie uwolnich bo naprawde nie skonczysz dobrze. a masz pewnosc czy potem nie bedzie cie przetrzymywac bo bedzie myslec ze idziesz sie z kims spotkac czy cos... roznie jest kobieto wiec otworz oczy i uciekaj tyle tylko moge ci pporadzic

Odnośnik do komentarza

Ja napiszę jedynie, jak widzę ten związek ze swojej perspektywy. Partner już teraz Cię ogranicza, chce mieć we wszystkim decydujący głos - dokąd idziecie, z kim, jak długo, w co masz się ubrać itd. - jawnie mówi, że nie toleruje odmowy i do tego na ostatnie Twoje "nie" uderzył Cię w twarz. Owszem został wychowany w takim, a nie innym modelu rodziny, w takiej a nie innej kulturze, ale zauważ, że już teraz w niektórych sprawach ustępujesz, bo nie chcesz niepotrzebnych kłótni. On pewnie myśli, że to będzie standardem, że zawsze mu ustąpisz, a jeśli nie - to co? Znowu dostaniesz w twarz? Nazwijmy rzecz po imieniu - to jest agresja, przemoc. Jeżeli to akceptujesz, droga wolna. Nie sądzę jednak, że Twój partner będzie bardziej tolerancyjny i będzie pozwalał Ci na więcej. Poza tym zauważam w Tobie już mały rys kobiety doświadczającej przemocy - zaczynasz usprawiedliwiać partnera - bo to przecież tylko JEDNO uderzenie, to czy warto robić z tego wielką sprawę, bo przecież dotąd był miły, uprzejmy, kulturalny, dobrze mnie traktował itp. Tysiąc argumentów, by przekonać chyba samą siebie, że nic strasznego się nie stało, chociaż emocje podpowiadają, że jednak coś jest nie tak. Ja bym zaufała intuicji, bo instynkt samozachowawczy nie zawodzi. Co zrobisz, jest jednak tylko i wyłącznie Twoją decyzją. Pozdrawiam i życzę samych udanych wyborów życiowych!

Odnośnik do komentarza
Gość kalina24

Właśnie potrzebuje czasu, żeby to wszystko przemyśleć. Nie usprawiedliwiam go (tak myślę), tak samo jak nic moim zdaniem nie usprawiedliwia bicia. Nie, agresji nie akceptuję.
To, że mi mówi, w co mam się ubrać, i to, że ubieram się tak, jak on chce, akurat mi nie przeszkadza. Tak, wiem, dla niektórych to nie do pomyślenia, ale ja nie mam z tym problemu. Natomiast to uderzenie już było jakimś przegięciem, i mam tego świadomość. I właśnie boje się tego, że jak kiedyś jeszcze raz czegoś odmówię, to znowu dostanę.
Jest mi to wszystko ciężko poukładać, bo mimo wszystko to nie jest tak łatwo, jak gdyby nigdy nic, skończyć bliższą znajomość. Jak się kocha, to się tak o nie rzuca partnera.
I zaznaczam: nie chce skończyć jak niewolnica.

Odnośnik do komentarza

Wszystko wskazuje na to ,że jak z nim będziesz to tak skończysz,
myślę ,że powinnaś go wypróbować,bo widzę ,że nam nie wierzysz ,a my nie mamy żadnego interesu ,że by Ci wciskać kit, nie mówię o ubiorze,bo być może się z tym pogodziłaś,
ale nie zgadzaj się na wszystko co on chce i patrz jaka będzie reakcja,
chociaż teraz to on powinien się powstrzymywać,/a jednak nie potrafił/bo jak już będziesz jego żoną ,to wszystkie hamulce puszczą,
my Cię po prostu ostrzegamy,żebyś wiedziała na co się piszesz,
jakby on wiedział ,że od niego odejdziesz ,to by Cię nie uderzył,ale wie ,że już tak Cię uzależnił od siebie ,że może sobie pozwolić ,bo Ty i tak z nim będziesz

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

Kalina, ja odniosłam wrażenie, że Twój partner jasno dał Ci do zrozumienia, że jeśli jeszcze raz mu odmówisz, to skończy się to podobnie. I o ile jestem w stanie zrozumieć kobiety, które wierzą swoim partnerom, że Ci się poprawią, że więcej ich nie tkną, to trudno mi zrozumieć Ciebie. Przecież facet postawił sprawę jasno. Masz się dobrze zastanowić zanim mu odmówisz...

Nie dziwię się oczywiście, że skoro kogoś kochasz, to jest to dla Ciebie trudna decyzja, żeby go zostawić. Ale jeśli posłuchasz rozumu to będzie ona oczywista. Zdaj sobie sprawę, że uderzenie w twarz to najzwyklejsza przemoc, najzwyklejsza agresja. To nie jest nic mniejszego, niż uderzenie w plecy, ręce, czy nogi. Powiedziałabym, że kaliber nawet większy, biorąc pod uwagę brak skruchy agresora.

Tak się rozpisałam, bo włos mi się na głowie jeży, jak pomyślę, że może za kilka lat usłyszę o kolejnej przetrzymywanej gdzieś, maltretowanej dziewczynie z Polski, która wyjechała z mężczyzną i pomyślę, że może to ta osoba, która pisała na forum internetowym. I że była już bliska tego, żeby zakończyć ten związek, ale nikt jej wystarczająco nie wbił do głowy, żeby uważała. Że może brakowało tego jednego komentarza...

Daleka jestem od oceniania ludzi według stereotypów, ale Twój chłopak pokazał już jaki jest. Mógłby być dowolnej narodowości, a konkluzja nadal byłaby taka sama - facet Cię bije i dał znać, że ma zamiar bić dalej. I nie sprawdzaj go, bo być może się opamięta i tylko uśpi Twoją czujność. Po prostu go zostaw. Pozdrawiam i życzę powodzenia.

Odnośnik do komentarza

Jak rozumiem, żyjecie jako para, bez ślubu. Kiedyś też czytałam o takim związku. Kobieta opisywała, że była szczęśliwa itd, ale okazało się później, że dla niego była kobietą rozwiązłą, która nie zasługiwała na szacunek.
Mimo to wzięli ślub, pojechali do jego kraju...a tam tragedia. Była traktowana gorzej niż niewolnica.
Jakoś po latach poniewierki, udało jej się uciec. Doszła jeszcze tragedia jej dzieci - ale nie pamiętam dokładnie, jak to z nimi było.

Odnośnik do komentarza
Gość arabistka

Dziewczyno, Ty się nie zastanawiaj, Ty wiej! I to tak, żeby Cię nie odnalazł i nie zabił, jako tę, która splamiła jego honor!
To był ostatni dzwonek!
Czy wiesz że w Arabii Saudyjskiej są drogi "Muslims only"?
Tu masz naoczny dowód, jesli mi nie wierzysz: http://mufaker.org/?p=36828
Czy wiesz, że kobieta nie ma tam żadnych praw?
Czy wiesz, że Arabowie przywożą sobie "żony" z Europy ponieważ nic ich to nie kosztuje? (Za prawdziwą żonę muszą słono zapłacić, a do tego po ślubie kupić jej wszystko od bielizny po umeblowane mieszkanie, zanim nabędą prawo do jej ciała. A Ciebie ma za darmo i cię używa, a jak mu się znudzisz to Cie wyrzuci albo i zabije, by cię nikt inny nie użył, bo on już cię zaznaczył, jesteś więc jego rzeczą.
Wiej, dziewczyno, jeśli jeszcze możesz.
I najlepiej nie informuj go o rozstaniu tylko uciekaj wtedy, kiedy nie będzie wiedział, bo może nie pozwolić ci odejść.
A nie chciałabym przeczytac potem w necie o zakatowanej przez Saudyjczyka Polce.
Wiej. Twój instynkt samozachowawczy nie kłamie.

Odnośnik do komentarza

Przeczytałam raz jeszcze te komentarze, już każdą opcję biorę pod uwagę, ale to wszystko jest cholernie trudne
Zaraz ktoś pewnie napisze, że kolejna głupia i naiwna, która źle skonczy
Tylko że łatwo powiedzieć: uciekaj, zostaw go, a gorzej zrobić.
Bo co w syuacji, kiedy dowiadujecie się, że jesteście w ciąży? Co wtedy, też ot tak, rzucić? Wiem, musze to sama rozwiązać, ale mam juz mętlík w głowie.

Odnośnik do komentarza

Mówisz np, że on ma decydujący głos, jego zdanie jest ważniejsze od Twojego, to już samo w sobie nie jest normalne, i Ty też tego nie akceptujesz, ale jak jak to piszesz:"zaciskasz zęby". To jak możesz pisać, że do tej pory było dobrze, skoro z tego widać, że wcale dobrze nie było? Od kiedy w normalnym, szczęśliwym związku zdanie jednego jest ważniejsze, od kiedy drugi udaje że mu to nie przeszkadza, od kiedy jedno przed drugim cokolwiek udaje?
Co tu dopiero mówić o seksie, który ma być obustronnym, najpełniejszym wyrazem miłości, gdzie uczucia, potrzeby, radość i satysfakcja obu partnerów tak samo ważne, a jego podejście do tego zapowiada się na skrajnie od tego różne, zupełna katastrofa.
Ty po prostu robisz ten podstawowy błąd, że przyrównujesz swoje życie do patologii, zamiast przyrównywać je do tego jak powinno być. Co z tego, że na wiochach zabitych dechami jest tak czy owak? A niech sobie będzie, równajmy w górę a nie w dół.
To że łatwiej jest napisać niż zrobić jest oczywiste i tego nie zmienimy ani my ani Ty, ale tylko Ty możesz zrobić coś ze swoim życiem. To że kochasz nie wyklucza rozstania, trzeba też kochać samego siebie, i czasem zrobić to z troski o siebie. A jeśli już to on ma problem z miłością do Ciebie, a nie odwrotnie.
Nie bój się powiedzieć o tym rodzinie, nie ma się czego wstydzić, oni przede wszystkim się zmartwią Twoją sytuacją, ale i ucieszą, że zaufałaś im i opowiedziałaś o wszystkim, i że będą mogli Ci pomóc.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...