Skocz do zawartości
Forum

Brak starań o związek ze strony partnera


Gość ania09823

Rekomendowane odpowiedzi

Gość ania09823

Witajcie..
Bardzo proszę Was o pomocne rady po prostu nie wiem już co mam zrobić.. :(

Zacznę od początku za rok mam wyznaczoną datę ślubu .. jednak odkąd ten temat się pojawił chce się schować pod ziemie... nie przemyslalam tego.. kiedys o tym marzylam teraz ? jestem zrozpaczona! dostrzegam co raz wiecej wad w partnerze boje sie iz nie bedzie kiedys dla mnie dobrym czlowiekiem.. zaczynam sie po prostu przy nim nudzic wszystko jest takie oczywiste on przyjezdza i tylko siedzimy w domu i tyle.. jestesmy razem okolo 5 lat nie powiem ze nic do niego nie czuje ale.. mysle ze troche sie to wypalilo.. ostatnio poznalam pewnego chlopaka.. swietnie nam sie razem rozmawia na pewno nie brakuje nam tematow do rozmowy po prostu gadamy nieraz pol nocy on ma dziewczyne 4 lata poznalismy sie niedawno 1 wyjscie kolezenskie na kawe w zamian za notatki na studia.. ale zaskoczyl mnie.. na prawde ulozony powazny facet urzeklo mnie to bardzo.. powiedzial cos co dalo mi do myslenia a mianowicie to ze on przy mnie na pewno nie popadl by w rutyne..w zwiazku trzeba sie starac .. a moj partner ? juz dawno zapomnial co to znaczy! mimo iz daje mu niejednokrotnie to do odczucia.. nie to ze chce się spotykac z nowo poznanym kolega ale gdy go poznalam uswiadomil mi ze ja nie jestem szczesliwa.. chce przelozyc slub ale boje sie na reakcje rodziny.. prosze Was o rady !! :(

Odnośnik do komentarza

to moze od początku..
pierwsze to czy ty go kochasz ? to ze sie nie uklada nie znaczy ze juz trzeba to konczyc, a czy wam na poczatku sie ukladalo ? moze powiem tak rodzina twoja napewno nie bedzie miec za zle do ciebie ze chcesz to odwolac bo cie kochaja i napewno chca dobrze wiec to zaakceptuja, tylko czy to czasem nie jest tak ze puki nie bylo glosnej mowy o slubie to sie go chcialo a jak juz jest temat to lek i strach bo to nie wiadomo co zycie pokaze jaki ten czlowiek bedzie potem czy sie nie zmieni. uwierz mi z tego pana co niby ulozony i wogole wzorzec moze sie stac czlowiek nie do poznania i co znow bedziesz mowic ze to nie to. ostateczna decyzja i tak nalezy do ciebie powiem ci tylko tyle mam 19 lat pol roku temu wzielismy slub znamy sie 8 lat 4 jestesmy jak para ale nigdy mnie nie znudzil po za tym ze cos sie ostatnio sypie ale napewno z tego powodu nie bede myslec o rozstaniu bo kazdy zwiazek idzie drogaa ktoraa jest kreta i raz jest z gorka a raz pod nia. czy czasem to ze sie spotkalas z nowym kolega i cie oczarowal to moze nie jest brak tego u swojego partnera ? moze zanim podejmiesz wieksze kroki z odejsciem czy tez zerwanie daty slubnej w kosciele pierwsze porozmawiaj z partnerem powiedz mu co ci przeszkasza co ci sie nie podoba a potem powiedz jakie masz zamiary i zobaczysz jego reakcje jak cie kocha bedzie chcial to naprwawic wasze relacje i jak ty tez go koochasz to sie postarajcie a nie uciekaj do innego bo on tez tylko na chwilke bedzie kolo ciebie skakal a potem rutyna i tak w kazdym zwiazku ktory nie pracuje nad soba. bo przeciez nie zapominajmy ze milosc to nie maj i slodkosci tylko milosci prawdziwa wymaga pracy nawet dlugoletniej i nigdy nie jest za pozno... ja nigdy nie zalowalam ani nie zaluje swojego czynu i kocham mojego meza mimo ze tez jest zle ale na tym to polega trzeba rozmawiac. jak cie nie kocha nic nie powie albo wogole zaakceptuje twoja decyzje. milosc nie zalezna od wieku tylko od dojrzalosci uczucia
nie zapominaj ze ostatecznie to twoje zdanie twoja decyzja i co ty z tym zrobisz to tylko i wylacznie twoje zycie.
latwo jest cos zepsuc a potem ciezko naprawic juz sie nie ma takiego zaufania jak bylo. zreszta nie bez powodu powstalo porzekadlo ze dwa razy do tej same rzeki sie nie wchodzi ....

Odnośnik do komentarza
Gość ania09823

Chciałabym mieć takie podejście jak Ty.. powiem tak zanim zaczęliśmy rozmawiac o slubie nie bylo tez najlepiej ale wtedy mi to nie przeszkadzalo.. wystapila jednak wtedy jedna sytuacja ktora bardzo mnie zabolala.. poszlismy na ostatki i on tam strasznie na mnie nadawal ze nie chce z nim wyjechac na wakacje (bylam wtedy powaznie chora i bylam sie jechac daleko po za miejsce zamieszkania) a gdy jego szwagier zaczal mu przyznawac racje zrobilo mi sie strasznie przykro moim zdaniem takie sprawy zalatwia sie we dwoje nie wyciaga sie brudow w towarzystwie nie stanal w ogole w mojej obronie czulam sie samotna.. dookola byla tylko jego ridzina siostra kuzynka itp.. ciagle siedzi mi to w glowie nie potrafie ot tak mu tego wybaczyc co wiecej on nic zlego w tym nie widzial! nie powiem ze go nie kocham bo przez 5 lat na pewno przywiazalismy sie do siebie.. ale nie wiem czy to uczucie jest na tyle silne bo stworzyc powazny zwiazek... mowilam niejednokrotnie co mi nieodpowiada i brak zmian.. bo wszystko co sie dzieje wedlug niego to wylacznie moja wina

Odnośnik do komentarza

a ty go kochasz czy to przywzyczajenie tych 5 lat ?

no racja zle sie zachowal bo to wogole nie powinno sie stac gdzie w tym wszystkim szacunek do ciebie ? hmm...
skoro juz mowilas do niego to zacznij dzialac.... badz na dystans niech to zauwazy a wtedy zobaczysz.... zawsze mozesz powiedziec ze juz mowilas ze chcialas a on zostawil to w niepamiec. jesli chodzi o tego kolege to sie z nim spotykaj jak kolezenstwo jak chcesz nie ograniczaj sie ale wszystko z rozwaga i godnoscia nie zapominaj o tym... moze akurat ten zobaczy ze cos sie zmienilo miedzy wami i zobaczy ze nie jestes na wylacznosc i jestes zdolna do slow ktore mowisz.

Odnośnik do komentarza
Gość ania09823

nie absolutnie... nie wiedzial w ogole co zrobil zle... ze cos w tym bylo nie tak.. ja wtedy nie wytrzymalam plakalam jak dziecko.. gdyby ta sytuacja pojawila sie teraz mniemam ze to bylby koniec zwiazku nie wiem dlaczego wtedy wybaczylam.. chyba za bardzo bylam zwiazana nie chcialam zostac sama chcialam by przy mnie byl mimo wszytko

Odnośnik do komentarza

moze zrob cos co by ci ostatecznie udowodnilo to czy go kochasz czy to tylko przyzwyczajenie lat >....
czesto trudno nam sie do tego przyzwwyczaic ale jesli chcesz radykalnych zmian w swoim zyciu i byc przy jego boku do konca zycia albo i nie jego boku ale i szczesliwa to nie lekcewaz tego bo to moze byc jedyna szansa ktorej w zyciu juz miec nie bedziesz a wtedy berdziesz zalowac...

ja nie umiem ci juz wiecej pomoc bo nie bardzo wiem w ktorym kierunku bic gdyz nie znam go i nie wiem na ile jest ddojrzaly na to co chcesz zrobic a moze nie tyle dojrzaly co gotowy w duchu . . . .

Odnośnik do komentarza
Gość ania09823

a w jaki sposób mozna sprawdzic czy to milosc czy przyzwyczajenie ? chyba nie ma na to sprawdzonej receptury...
boje sie ze zakochalam sie w nowopoznanym koledze ciagle o nim mysle.. gadamy prawie przez pol nocy nigdy nie czulam sie tak jak teraz.. jednoczesnie wiem ze jest tez moj partner z ktorym spedzilam kupe czasu ale zawsze czegos mi w nim brakowalo.. wiem ze bardzo go zranie nie wiem co powinnam zrobic :(

Odnośnik do komentarza

powinnas szczerze z nim porozmawiac i nie zwazaj n uczucia ... szczerosc i tyle.... a nowy kolega skoro nie czulas nigdy tego przy obecnym to moze on jest tym o ktorym zawsze snilas i marzylas.... to jest jakby odskocznia... nie moge ci mowic co masz robic poniewaz to twoje zycie... jak sprawdzic no ciezko powiedziec bo chyba zeczywiscie sie nie da ale moze powiedz mu po prostu to co tu piszesz nawet o nowym koledze ze swietnie sie z nim rozmawia to chyba tyle bo przeciez nic tak nie rozwiaze problemu jak rozmowa....

Odnośnik do komentarza

ania09823, podejrzewam, że Twój związek z chłopakiem cierpi z powodu rutyny. Znacie się 5 lat, nie bardzo żadne z Was jest w stanie zaskoczyć czymkolwiek partnera, do tego dochodzą pewne nagromadzone rozczarowania, kłótnie, żale i bóle. Poza tym dochodzi stres i lęki przed planowanym ślubem. W tej całej sytuacji pojawia się nowy mężczyzna, który prawi Ci komplementy, jest uprzejmy, z którym masz tematy do rozmów. Nic dziwnego, że czujesz się przy nim "świeża", "nowa", doceniona, zauważona. Nie napiszę Ci, co masz robić - czy zerwać z dotychczasowym chłopakiem, czy przełożyć ślub, czy zainwestować z nową znajomość. Skoro jednak czujesz, że Twoja relacja z chłopakiem podupada, że się ze sobą nudzicie, że Wasze uczucie zjada rutyna, to może zamiast rozmawiać pół nocy z nowym znajomym, poświęcić ten czas na ratowanie związku, w którym jesteś 5 lat? Łatwo jest z czegoś zrezygnować, wyrzucić do kąta jak niepotrzebną rzecz i zadowolić się "nową zabawką". Trudniej pracować nad czymś, co szwankuje i nie domaga, bo to wymaga wysiłku - wysiłku z obu stron. To tak ku refleksji. ;) Wybór i tak należy wyłącznie do Ciebie. Pozdrawiam i życzę powodzenia!

Odnośnik do komentarza
Gość ania09823

to nie jesr do konca tak ze chodzi tylko o rutyne... nie mam w nim zadnego wsparcia prosty przyklad ostatnio poklocilismy sie ja juz nie wytrzymalam i sie rozplakalam a on ? siedzial i milczal ja w koncu sie wkurzylam i powiedzialm zeby jechal do domu bylam zaplakana on nawet mnie nie przytulil nie przeprosil powiedzial tylko ze nic nie zrobil.. bo wina oczywscie zawsze jest tylko i wylacznie moja.. kolezanka stwierdzila uwazaj bo on kiedys bedzie toba rzadzil teraz juz wiem co ma na mysli...po prostu to ja zawsze musze ustapic ja zawsze musze prosic zeby sie odezwal on nigdy nic zlego nie widzi w swoim zachowaniu.. a ja cierpie mimo ze z nim jestem czuje sie bardzo samotna.. tu nie chodzi o to ze chce go zostawic dla innego.. ale o to ze ten ktos pomogl mi dojsc do tego ze nie jestem taka beznadziejna i moze zasluguje na kogos kto mnie po prostu tak zwyczajnie doceni :(

Odnośnik do komentarza

oczywiscie pani ekspert ma racje trzeba a nawet warto podjac próbę walki ale musza byc checi a widze ze nawet gdybys ty chciala to twoj partner nie chce i to widac po roznych sytuacjach niestety musisz podjac decyzje o tym wszystkiim poniewaz to spraawa na cale zycie bo gdy zostaniesz to slub a gdy odejdziesz pamietaj ze z nowym partnerem bedzie super z poczatku ale czy po 4/5 latach bycia razem tez bedzie tak jak dzis. ja z moim mezem jestesmy para od 4 lat 8 sie spotykamy ale wsumie nigdy nie poklucilismy sie bardzo po za tym ze czasem nie rozmawiamy ale to tez zmeczenie sama ostatnio dalam post bo juz nie wiedzialam co mam zrobic ale potem mysle zeczywiscie czasem trzeba dac na wstrzymanie i odpuscic bo jak sie pracuje i dom do tego to moze byc ciezko.... mysle ze dla was ratunkiem bylaby przerwa.... czyli moze nie rozstanie ale np miesiac sie nie spotykac moze nie kontaktowac.... odpoczac od siebie... zobaczycie w ktora to str. pojdzie po co sie meczyc przy sobie dajcie sobie czas a on sam rozwiaze wiele problemow moze przez ten miesiac uswiadomicie sobie ze nie wyobrazacie sobie zycia bez siebie albo przeciwnie podejmiecie decyzje o rozstaniu bo stwerdzicie ze bez siebie umiecie zyc i swiat sie nie konczy... moim zdaniem to jest najlepsze wyjscie z tej sytuacji... co ty o tym myslisz ?:)

Odnośnik do komentarza
Gość ania09823

wiesz ze o tym nie pomyslalam rzeczywiscie to moze byc dobre rozwiazanie :) powiem szczerze ze w tym tyg sie nie widzielismy i wcale tego nie zaluje na spokojnie moge sobie wszystko przemyslec... dziekuje Ci bardzo! :)

Odnośnik do komentarza

Jemu widać niespecjalnie na Tobie zależy, skoro nie masz w nim wsparcia i jego musi być zawsze na wierzchu. Podejrzewam, że było tak od dłuższego czasu, dlatego w końcu Twoje uczucie do niego się wypaliło i masz go dość. Masz rację, problem nie jest w rutynie, tylko czymś dużo poważniejszym.
Nic dziwnego, że nie jesteś z nim szczęśliwa, i że bez niego czujesz się lepiej niż z nim. To chyba wniosek jest prosty-należy się rozstać, im szybciej tym lepiej. Bez niego będziesz znacznie szczęśliwsza, a żadnych racjonalnych powodów, dla których miałabyś to dalej ciągnąć, nie widać.

Odnośnik do komentarza
Gość ania09823

tak dokladnie nie tylko ja to zauwazylam ze to wlasnie ja sie mu podporzadkowuje.. najgorsze jest to ze mimo iz on sprawia mi przykrosc. .to nie on przeprasza.. to nie on pierwszy wyciaga reke tylko ja... a tak chyba nie powinno byc ? gdy ja placze on mnie nie przytuli.. on siedzi i czeka az przestane.. nie powie nigdy przepraszamm bo nic sie nie stalo.. wczoraj rozmawialam z kolega ktorego wlasnie niedawno poznalam on ma dziewczyne 4 lata ktos mnie pewnie zlinczuje ale przy nim poczulam ze to taka osoba na ktora czekalam cale zycie.. mozemy gadac godzinami spotykamy sie popoludniu wieczorem dzownimy dalej do siebie i rozmawiamy.. wiem ze on jest nieosiagalny ale przy nim zdalam sobie sprawe jak moj zwiazek jest odelegly od tego jakim powinien byc na prawde.. rozmawialismy o moim zwiazku i sam stwierdzil zastanow sie czy jest sens sie tak szarpac.. wiem ze nie ma.. powiedzial ze gdybym byla sama.. moglibysmy sprobowac byc razem ale on ma dziewczyne nie chce krzywdzic jeszcze wiekszej liczby osob.. bo takie rzeczy zwykle wracaja.. zreszta jak sie kogos kocha to mozna w ogole myslec takimi kategoriami ?

Odnośnik do komentarza

sluchaj nie macie slubu nic was nie laczy po za parnoiczna miloscia ... ten twoj partner to kaczka dumna z glowa w gorze, daj sobie z nim sokoj co innego gdyby bylo malzenswtwo to mozna by bylo sie starac a tak to nie ma sensu gdyby on chcial a nie chce byloby inaczej. ja bym go zostawila stran juz dolozylas a wiec nic sobie nie mozesz zarzucic...
a ten kolega to wiesz moim zdaniem powiedzial tak poniewaz jemu tez sie dobrze rozmawia a jak sam powiedzial ze m dziewczyne i nie chce jej krzywdzic ty sie zastanow czy warto chodzic w czyjs zwiszek z butami bo jak mowi przyslowie na czyim nieszczesciu szczescia nie zbudujesz a wiec zastanow sie czy jest sens.... skoro sa 4 lata to widocznie nie bez powodu i napewno miedzy nimi cos sie zmienilo odkad wy tak sie zblizyliscie... wez sobie to do myslenia i sie zastanow czego chcesz od zycia. a z tym twoim to kopnij mu w dupe bo nie jest wart ciebie ani kazdej twojej chwili.. :)

Odnośnik do komentarza
Gość ania09823

ja czuję się strasznie zdruzgotana.. jak to mówią nie kopie się leżącego a tak się właśnie wczoraj poczułam. Mieszkam z Babcią to ona praktycznie mnie wychowała jest dla mnie jak matka bardzo ją kocham mimo że nie umiem jej tego okazać. Wczoraj zabrało ją pogotwie i czeka ją ciężka operacja.. Lekarz dziś powiedział że trzeba nastawić się na wszystko.. nie wyobrażam sobie tego że jej nie będzie.. wiem że każdy kiedyś odchodzi.. wiem że ona będzie w niebie bo jest wspaniałym człowiekiem.. w tym czasie, gdy zabierało ją pogotowie był u mnie narzeczony.. i zamiast mnie pocieszyć, przytulić, powiedzieć jedno dobre słowo on zaczął mi robić wyrzuty że nasz związek jest beznadziejny.. że może nie powinniśmy się dalej spotykać.. czy na prawdę w takiej sytuacji należy dokopać jeszcze drugiemu człowiekowi ? miałam taki ciężki dzień.. rano tato był na pogotowiu, bo również miał problemy ze zdrowiem a wieczorem babcia.. a ja zamiast słowa otuchy zostałam przybita do ziemi.

Odnośnik do komentarza

Wiesz, ja napisałam co o tym sądzę. To wszystko co napisałaś potem nie tylko to potwierdza, ale pokazuje, że jest jeszcze znacznie gorzej. O tej ostaniej akcji z pogotowiem to już w ogóle ciężko się wypowiadać, szkoda słów normalnie, masakra.
Nie wiem dlaczego i nad czym się jeszcze zastanawiasz, Janome dobrze mówi, kopnij go w dupę i tyle.

Odnośnik do komentarza

ten niby narzeczony (przepraszam za niby, ale samo się nasuwa) to mało, że jest głupi wsiowy cham niewychowany bez cienia empatii to jeszcze jest dziecinnym idiotą.
Nie pakuj się w to małżeństwo. Pewnie koleś jest ze wsi i mu kołki ciosają, że ma się żenić, żeby baba go obsługiwała i podtykała pod buzię jedzenie. Byłam w takim hmm "związku"-było to samo. Zero wsparcia a jeszcze za taką jedną"pyzą"oczy wypatrywał. I też już mnie naciskali na żenienie; tylko tu jeszcze był wątek materialny, bo liczyli na majątki (tata zażartował coś a on łyknął).

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...